Opowiadania mogą zawierać treści nieodpowiednie dla osób nieletnich. Zostaje w nich zachowana oryginalna pisownia.

Prawdziwy Shinobi: Shippuuden #6


Nigdy nie myślałam, że to się stanie. A jednak... Stałam właśnie naprzeciw największego zdrajcy Konohy, wioski, która przyjęła mnie pod swoje skrzydła mimo, że nie musiała. Stałam przed Orochimaru.

Przyjęłam pozycję bojową. Czegokolwiek ode mnie chciał, nie dostanie tego. Będę walczyć do ostatniej kropli krwi.

- Spokojnie- jego głos przeciął ciszę panującą między nami- Chcę tylko porozmawiać

- Niby o czym?- spytałam sucho

Bałam się czy nie, nie mogłam tego po sobie pokazać.

- Szukam cię od czasu pamiętnego egzaminu w Wiosce Liścia. Zniknęłaś tak nagle. było mi niezmiernie przykro.

Obserwowałam go w milczeniu cały czas gotowa do ataku. Nie mogłam pojąć o co temu człowiekowi chodzi...

- Zaciekawiła mnie twoja czakra. Bezogoniasty..- zaśmiał się- Kto by się spodziewał

Szczęka mi opadła. Skąd on o tym wie? Jak to możliwe? Ponoć nikt nie wie o istnieniu tego bijuu
Przełknęłam ślinę. Nie mogłam nic po sobie pokazać. Zachowałam kamienną twarz

- Skąd o tym wiem to w tej chwili nieistotne. Chcę ci zaproponować współpracę. Obok Sasuke byłabyś moim najsilniejszym człowiekiem.

- A co ja bym z tego miała?- przerywałam mu

Orochimaru zaśmiał się chrapliwym głosem. Aż ciarki przeszły po moim ciele. 

- Masz rację Nanako. Jeżeli to ma być współpraca to też musisz coś z tego mieć- zastanowił się chwilę- Co powiesz na ochronę. Konoha nie zapewni ci takiego bezpieczeństwa jak ja.

- Ochrona przed czym?- spytałam sucho

- Akatsuki oczywiście.

trafił w czuły punkt. Bałam się tej organizacji. Polowali na bijuu, którego zwykłam nazywać potworem, i prędzej czy później będą chcieli dorwać też mnie. Akatsuki miało tylu znakomitych shinobi, że mój strach był jak najbardziej uzasadniony. Tylko czy naprawdę będę bezpieczniejsza w pieczy węża niż w Ukrytej Wiosce Liścia?

...
...

- Cóż- zaczęłam stając swobodniej- Pewnie i tak nie mam wyjścia.

- Mądra dziewczynka- stwierdził Sannin- Zaprowadzę cię do Sasuke. Pewnie się już znacie.

Orochimaru podniósł się ze swego tronu i wolnym krokiem ruszył kolejnym, długim korytarzem. Szliśmy w milczeniu mijając liczne drzwi. Przechodziliśmy przez sale większe i mniejsze, okrągłe i kwadratowe. Wszystkie łączyło jedno- panowały cholerne ciemności. Jedyne światło dawały pozawieszane na ścianach pochodnie. Chcąc nie chcąc poczułam się tu dobrze. W miejscach takich jak to, rosła we mnie moc bijuu. Podniosłam dłonie, które zaczęły pokrywać się czernią. Po moich ruchach zostawał ślad w postaci ciemnego dymu.

- Jesteśmy- przerwał moje rozmyślania Sannin

Stanęłam obok niego przeczesując wzrokiem pomieszczenie. Była to ciemna, niewątpliwie ogromna sala, gdyż jej końców nie byłam nawet w stanie ujrzeć. Wysoki sufit podpierały niezliczone, masywne kolumny. Zza jednej z nich wyłonił się jakiś kształt. Podchodził do nas człowiek, który z każdym krokiem wydawał mi się być coraz bardziej znajomy.

- Sasuke- szepnęłam, gdy chłopak całkowicie wyłonił się z mroku

...
...

- Dawno się nie widzieliśmy Nanako- powiedział z krzywym uśmieszkiem

Przyjrzałam mu się od stóp do głów. Niewątpliwie zmienił się. I to bardzo. Wyrósł, zmężniał, ale co najważniejsze biła od niego niewyobrażalna siła.

- Istotnie dawno- przytaknęłam

- Sasuke, sprawdź na co stać naszą drogą pannę Hikari- odezwał się Orochimaru- Powierzam ją tobie. Ja mam jeszcze coś do załatwienia.

Mężczyzna odszedł zostawiając nas samych. Przez chwilę staliśmy wpatrując się w siebie. Cisza zaczęła mi dzwonić w uszach. W końcu zdecydowałam się na jakiś ruch. podeszłam bliżej stając z Sasuke twarzą w twarz.

- Co ty nadal tu robisz?- spytałam cicho

Milczał. Jego twarz nie zdradzała żadnych uczuć. Nic nie można było wyczytać z jego oczu.

- Przecież zdobyłeś już moc. Czuję jak potężna czakra od ciebie bije. Co tu jeszcze robisz?

- A co ty tu robisz?- odezwał się w końcu

- O mnie się nie martw- przerwałam na chwilę by upewnić się, że nie ma nikogo w pobliżu- Nie zabawię tu długo...

Miałam zamiar, gdy tylko nadarzy się ku temu okazja, prysnąć z tej kryjówki węża
Skrycie liczyłam na to, że przyjaciele z Konohy nie zostawią mnie na pastwę Orochimaru

- Nie powinnaś mi o tym mówić, nie sądzisz?- zauważył Uchiha

Zaśmiałam się cicho.

- Niekoniecznie Sasuke- odparłam- Czuję, że masz jakiś plan, podobny do mojego. Nie jesteś na tyle głupi by zdobyć moc i oddać ją tak po prostu Orochimaru.

Uśmiechnął się jadowicie. Zmienił się nie tylko z wyglądu. To już kompletnie inny człowiek. Żądza zemsty opanowała go do reszty.

- To może mały pojedynek- zmienił temat

- Czemu nie.

Stanęliśmy na przeciw siebie. Wypuściłam nieco czakry potwora. Wokół mnie zawirował ciemny dym. Sasuke natomiast jak stał tak stał. Czyżby czekał na mój krok? Proszę bardzo. Złapałam za łuk i w błyskawicznym tempie naciągnęłam strzałę. Uchiha zdążył bez problemu odskoczyć. Nie zmartwiłam się tym i wystrzeliłam jeszcze parę strzał naładowanych czakrą. Do ostatniej dodałam małą niespodziankę- nalepkę wybuchową. Kiedy Sasuke zniknął w dymie spowodowanym wybuchem przystąpiłam do walki wręcz. Gdy doskoczyłam do chłopaka rozpoczęła się niesamowita wymiana ciosów. Unik. Kontra. Blok. Cios. Unik. Kop. Wszystko działo się tak szybko... Nagle poczułam uderzenie w brzuch.

- Kuso- przeklęłam

Zgięłam się w pół i upadłam na kolana. Kaszlnęłam krwią na podłogę. Sasuke nie szczędził siły. Ból był nie do opisania. Gdybym chociaż zauważyła wcześniej skupiłabym na brzuchu czakrę bezogoniastego. Dawała mi sporą ochronę.

- Może na dzisiaj starczy?- spytał oschłym tonem mój przeciwnik

Chętnie, ale jak by to wyglądało? Pojedynek trwał może z dziesięć minut. Co ze mnie za shinobi, że tylko tyle wytrzymuję?
O nie! Nie skończę walki puki nie odpłacę mu bólem choć w połowie takim jaki on mi zadał. Nie ma takiej opcji.

- Nie- zaprzeczyłam natychmiast- Mogę walczyć dalej.

- Skoro tak

Kolano Sasuke już mknęło w moją stronę. Tym razem zdążyłam wzmocnić ramię czarną czakrą. Uderzenie nie zrobiło na mnie żadnego wrażenia. Za to chłopaka nieco odepchnęło do tyłu. Przeklął cicho siląc się na utrzymanie równowagi. Ja w tym czasie zgromadziłam w dłoni czakrę. Wykorzystując chwilę nieuwagi zaatakowałam po prosto w klatkę piersiową. W ostatnim momencie Uchihe zasłoniło coś wyrastające z jego pleców. Znów przeklęta pieczęć. Skrzywiłam się. To odrażające. Jedno uderzenie tą dziwną łapą równało się końcowi walki. Zostałam rozłożona na łopatki, jednak nie czuję się przez to słaba. Nawet nie zmieniłam formy. Użyłam nieznacznej części mocy potwora. Nie mam zamiaru pokazywać tu nikomu moich pełnych możliwości.

Leżałam na chłodnej ziemi dysząc ciężko. Kręciło mi się w głowie. Złapałam się za wciąż bolący brzuch.

- Naprawdę jesteś taka słaba- zakpił Sasuke spoglądając na mnie z góry- Doprawdy nie rozumiem czemu Orochimaru tak jest tobą zainteresowany...

Chłopak odwrócił się na pięcie, ale nie odszedł. Stał tak przez chwilę po czym podszedł do mnie i wziął mnie na ręce

- Co ty..

- Ursai- przerwał mi

Uśmiechnęłam się złośliwie. Może i stał się przez ten czas zepsuty nienawiścią, ale pozostała w nim jakaś nikła nutka dobroci. Choćby nie wiem jak bardzo temu zaprzeczał...

...
...

Uchiha szedł w milczeniu, nawet na mnie nie patrząc. Ja za to przyglądałam mu się bardzo uważnie. Obraz miałam niewyraźny, ale chłopak był na tyle blisko, że nie mogłam nie zauważyć. Jednak nie zmienił się aż tak bardzo. Zwłaszcza z wyglądu. Wyrósł i zmężniał, to prawda, ale nic poza tym. Te same ciemne włosy z granatowymi refleksami, z przodu dłuższe a z tyłu nieco roztrzepane, kontrastująca z nimi jasna cera, no i oczywiście oczy przepełnione nienawiścią. Sama kiedyś byłam przepełniona nienawiścią. Pragnęłam się zemścić na mojej rodzinie za to jak mnie traktują. W końcu jednak po prostu odeszłam zostawiając przeszłość za sobą, co było najlepszą decyzją w moim życiu. Uświadomiłam to sobie patrząc na Sasuke.

Nawet nie myślałam, że znajdę sobie jakieś miejsce...

Westchnęłam obejmując Sasuke mocniej, żeby czasem nie spaść. Czułam się trochę niepewnie tak wisząc w powietrzu dobry metr nad ziemią. Wciąż czułam ból rozrywający całe moje ciało. Nie ma co, dał mi wycisk.

Doszliśmy w końcu do jakiegoś pokoju. Sasuke położył mnie delikatnie na łóżku, zapalił lampkę i postawił ją na stoliku.

- Arigato- powiedziałam zanim zdążył zniknąć za drzwiami

...
...
Zaznacz poprawną odpowiedź, aby przejść do następnego pytania.
Reklama
Quiz, który przeglądasz jest częścią serii. Została zachowana oryginalna pisownia autora.

Komentarze sameQuizy: 0
Najnowsze


Nowe

Popularne

Kategorie

Powiadomienia

Więcej