Mijają dni , tygodnie , miesiące . Czy jest lepiej ? Nie . Czy znaleźliśmy ją? Nie .
Kim ja jestem ? Nie wiem . Na pewno nie jestem już tym samym Remkiem co dawniej.
Nie uśmiecham się , nie potrafię żartować .
Nie żałuję złych czynów .
Nie chcę być wśród ludzi .
Nie chcę wspominać .
Nie chcę żyć .
Czy zmieniło się coś u nas ? Tak . Czy na lepsze? Nie wiem .
Karol zerwał z Sylwią , ponieważ twierdzi , że kocha Arabellę . Gówno prawda .
Straciliśmy dwie osoby . Jasiek ... Janek tego nie wytrzymał . Wyszedł pod wieczór z bazy , poszedłem za nim . Udał się na łąkę . Zaczął płakać , szarpać się za włosy i krzyczeć . Zacząłem iść w jego kierunku , chciałem mu pomóc . Nie wiem jak to się stało , nie wiem jak nie potrafiłem tego nie zauważyć . Został zaatakowany , został ugryziony w szyję . Zabiłem to chodzące gówno , zacząłem płakać . Janek powiedział , że chciał zginąć . Życzył nam powodzenia po czym strzelił sobie w głowę . Zabił się na moich rękach .
Mateusz , kuzyn Arabelli i w tym samym jej najlepszy przyjaciel . Okazał się nieprzyjacielem , wrogiem oraz zdrajcą . Zabiłem go . Zabiłem go z zimną krwią , nie mam wyrzutów sumienia . Mateusz był chłopakiem Angeli , widziała jak go zabijam , wszyscy widzieli . Od tamtej pory rudowłosa nie zamienia ze mną ani jednego zdania . Stwierdziła , że nienawidzi naszej trójki , w tym samym nienawidzi Arabelli . Zmieniła się .
Pewnej nocy , w której po raz pierwszy śniła mi się Ari po przebudzeniu dostrzegłem oczy wpatrujące się we mnie . Wtedy o mało co nie dostałem zawału .
Ową osobą okazał się Michał , czuł się samotny i zagubiony . Od tamtej pory dzielę pokój razem z nim i Zuzą . W trójkę śpimy w jednym łóżku , Zuza po środku , a my po bokach . Może to wydawać się dziwne , jednak jesteśmy dla siebie jak rodzeństwo .
W piątek wypada pierwsza rocznica zaginięcia Arabelli . Już rok nie ma mojej kochanej księżniczki , nie wytrzymuję tego .
Kim ja jestem ? Nie wiem . Na pewno nie jestem już tym samym Remkiem co dawniej.
Nie uśmiecham się , nie potrafię żartować .
Nie żałuję złych czynów .
Nie chcę być wśród ludzi .
Nie chcę wspominać .
Nie chcę żyć .
Czy zmieniło się coś u nas ? Tak . Czy na lepsze? Nie wiem .
Karol zerwał z Sylwią , ponieważ twierdzi , że kocha Arabellę . Gówno prawda .
Straciliśmy dwie osoby . Jasiek ... Janek tego nie wytrzymał . Wyszedł pod wieczór z bazy , poszedłem za nim . Udał się na łąkę . Zaczął płakać , szarpać się za włosy i krzyczeć . Zacząłem iść w jego kierunku , chciałem mu pomóc . Nie wiem jak to się stało , nie wiem jak nie potrafiłem tego nie zauważyć . Został zaatakowany , został ugryziony w szyję . Zabiłem to chodzące gówno , zacząłem płakać . Janek powiedział , że chciał zginąć . Życzył nam powodzenia po czym strzelił sobie w głowę . Zabił się na moich rękach .
Mateusz , kuzyn Arabelli i w tym samym jej najlepszy przyjaciel . Okazał się nieprzyjacielem , wrogiem oraz zdrajcą . Zabiłem go . Zabiłem go z zimną krwią , nie mam wyrzutów sumienia . Mateusz był chłopakiem Angeli , widziała jak go zabijam , wszyscy widzieli . Od tamtej pory rudowłosa nie zamienia ze mną ani jednego zdania . Stwierdziła , że nienawidzi naszej trójki , w tym samym nienawidzi Arabelli . Zmieniła się .
Pewnej nocy , w której po raz pierwszy śniła mi się Ari po przebudzeniu dostrzegłem oczy wpatrujące się we mnie . Wtedy o mało co nie dostałem zawału .
Ową osobą okazał się Michał , czuł się samotny i zagubiony . Od tamtej pory dzielę pokój razem z nim i Zuzą . W trójkę śpimy w jednym łóżku , Zuza po środku , a my po bokach . Może to wydawać się dziwne , jednak jesteśmy dla siebie jak rodzeństwo .
W piątek wypada pierwsza rocznica zaginięcia Arabelli . Już rok nie ma mojej kochanej księżniczki , nie wytrzymuję tego .



-Zamierzasz siedzieć tak cały dzień i gapić się na trawę?
-Nie na trawę , tylko łąkę . -Poprawiłem Michała wychodząc z altanki .
-Dobrze , przepraszam mamo . -Powiedział uśmiechając się do mnie , jednak nie powtórzyłem jego gestu .
-Co cię skłoniło , żeby tu przyjść? Nie było cię tu dobry rok . -Zapytałem idąc łeb w łeb z Michałem .
-Po prostu przyszedłem zobaczyć jaką altankę zbudował mój najlepszy przyjaciel.-Odrzekł uśmiechając się do mnie , zatrzymałem się .
-Zbudowałem ją pół roku temu .
-Widać , przydałoby się ją odmalować . Farba wyblakła i są na niej ślady rozbryzganej krwi . -Powiedział lustrując pawilon z uśmiechem na ustach . Jednak gdy natknął się na mój wzrok jego mina zrzedła . -Oh no Remi , po prostu przyszedłem tak do ciebie .
-Pieprzysz głupoty .-Odparłem oschle . Wpatrywaliśmy się w siebie kilka minut , żaden z nas nic nie powiedział . Michał w końcu się przełamał .
-Oh stary , po prostu się o ciebie martwię tak jak reszta ekipy . Ja się już trochę ogarnąłem , ale z tobą jest gorzej . Nie wiadomo co ci może strzelić do tego pustego łba .-Powiedział na jednym wdechu .
-Tak trzeba było od razu . A nie robisz jakieś dzikie podchody .- Odrzekłem , po czym pędem ruszyłem przed siebie . Zdezorientowany Michał stał w jednym miejscu z otwartą buzią , po chwili do mnie podbiegł .
-I co ? Żadnego dziękuję , przepraszam ani pocałuj się w dupę?
-Dziękuję , przepraszam , pocałuj się w dupę .
-Ok, mi pasuję . - Stwierdził z poważną miną . Szliśmy w zupełnej ciszy , żaden z nas nie chciał wdawać się w nic nie rozwiązującą pogadankę . Po prostu szliśmy delektując się dotychczasową ciszą oraz spokojem .
Będąc pod bazą przekazałem Michałowi , że w piątek idzie ze mną do miasta po zapasy , po czym powędrowałem do mojego "biura" . Zostałem zastępcą Adama , Karol został wykluczony z tej roli przez co uważa mnie za wroga .
-Remek , dobrze że jesteś ! Szukałem cię wszędzie .- "Kiedy chcesz być sam , a każdy ci to uniemożliwia"-pomyślałem .
-Ciebie też miło widzieć , Adam . -Odparłem z lekkim uśmiechem .
-Remczi , proszę cię zrób listę osób , które udadzą się w piątek po zapasy i ustal jakie rzeczy byłoby najlepiej przynieść . Sprawdź ile mamy żywności , naboi , jakiś ubrań , okryć i tak dalej . Zrobiłbym to za ciebie , ale pomagam ekipie w przygotowaniu magazynu . Byłbym bardzo wdzięczny , gdybyś zrobił to za mnie .-Powiedział błagalnym tonem.
-Spoko , Adaś zrobię to za ciebie . -Podszedłem to biurka , po czym wziąłem z niego kartki oraz długopis i ruszyłem w stronę drzwi . -Idę już to ogarniać .
-Dziękuję misiaczku . -Odrzekł Adam przesłodzonym głosem , na co po raz pierwszy od jakiegoś czasu roześmiałem się całkowicie szczerze .
-No nie ma sprawy kochanieńki .
Po drodze mijałem osoby z bazy i pytałem czego im brakuje , po czym wszystko zapisywałem na kartce . Przyznam szczerze , że będzie trochę poszukiwań . Z kilku rzeczy zrobiło się kilkanaście .
Usiadłem w salonie w celu zrobienia listy osób , które wybiorą się wraz ze mną na poszukiwania zbiorów . Pomyślałem , że zabiorę ze sobą sześć osób . Na pewno będę to ja , oraz Michał . Nie jestem dobry w szukaniu podpasek więc postanowiłem zabrać ze sobą Zuzę oraz Paulinę . Zgarnąłem ze sobą jeszcze Floriana oraz Kiśla .
Odłożyłem kartkę na bok , po czym zacząłem wpatrywać się w pustą przestrzeń za oknem . Po raz pierwszy od jakiegoś czasu zacząłem płakać . Nie chciałem , musiałem.
W krzakach dostrzegłem delikatny ruch . Po chwili usłyszałem trzaśnięcie drzwiami , po czym poczułem znany , ciepły dotyk na moim ramieniu . Rozbeczałem się na marne . Chwyciłem dłonią rękę owej osoby i złączyłem nasze palce . Momentalnie znalazłem się w żelaznym uścisku mojej najlepszej przyjaciółki .
-Remek , wiesz że cię kocham i nie znoszę jak tak wyglądasz .
-Wiem , ale nie potrafię inaczej .
-Wierzę ci , nie płacz misiek . Znajdziemy ją , obiecuję .
-Zuza , błagam cię , ja już nie wytrzymam . Tak bardzo ją kocham . - Zacząłem zaciągać się płaczem , nie wytrzymałem , nie potrafiłem dalej udawać .
-Wiem , i dlatego nie popuścimy dopóki sprawa nie wyjdzie jasno . - Przytaknąłem na jej słowa , po czym ponownie zwróciłem wzrok ku pustej przestrzeni . Zuza wytarła łzy z moich policzków , pocałowała mnie w środek głowy i odeszła . Wiedziała , że chcę być sam . Tym razem ujrzałem ruch za drzewami , przyjrzałem się dokładniej danemu miejscu . Zobaczyłem ją , zobaczyłem jej twarz . Wyglądała inaczej , ale na pewno była to ona . Otworzyłem okno na oścież , a następnie wyskoczyłem przez nie . Biegłem w dane miejsce z prędkością drapieżnika pędzącego za swą ofiarą . Zuza krzyczała do mnie przez okno jednak ja jej nie słuchałem , Karol widząc moje zachowanie ruszył za mną . Wbiegłem w mały lasek , przy okazji uderzając w drzewo . Nerwowo zacząłem oglądać się w okół własnej osi , ujrzałem ruch za kasztanowcem , długo nie stałem w miejscu . Zacząłem wymawiać imię mojej zaginionej przyjaciółki , ujrzałem ją . Ujrzałem jej piękną twarz , uśmiechnąłem się i zacząłem płakać ze szczęścia .
-Hej Enduro .-Powiedziała z wielkim uśmiechem , zmierzając powoli w moją stronę .
-Hej księżniczko , tęskniłem. -Powiedziałem ocierając łzy .
-Ja też tęskniłam . -Przyglądałem się jej twarzy w ciszy , po chwili usłyszałem jej melodyjny głos .- No na co czekasz? Przytul mnie głuptasie .
-O niczym innym nie marzę bardziej .-Powiedziałem z uśmiechem , następnie zacząłem iść w jej stronę . Właśnie miałem dokonać czegoś , na co czekałem od roku lecz przeszkodzono mi w najważniejszym momencie . Zmarszczyłem brwi ze zdziwienia gdy za Arabellą ujrzałem Karola trzymającego nóż w ręku , dopiero po chwili zrozumiałem , co Karol chce uczynić. Krzyknąłem w tej samej chwili , gdy Kaiko wbił nóż w głowę mojej przyjaciółki . Ara z hukiem runęła na ziemię . Przez chwilę patrzyłem w jej martwe ciało i analizowałem co właśnie się wydarzyło . Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos mojego najgorszego wroga numer jeden . A chciałem się z nim zaprzyjaźnić .
-Remek, wszystko w porządku? -Zapytał ze zmartwioną miną .
-Czy u mnie jest w porządku? - Zapytałem prychając .
-To coś prawie cię zabiło . - Odrzekł jakby to było najistotniejsza rzecz na świecie .
-To coś to Arabella , a ty właśnie ją zabiłeś . Ty pieprzony , fałszywy gnoju ! - Krzyknąłem , po czym z całej siły uderzyłem go pięścią w twarz . Karol spojrzał na mnie zdezorientowany , jednak nie został mi dłużny . Po chwili na swojej wardze poczułem metaliczny posmak krwi . Ogarnęła mnie niezwykła furia . W ten oto sposób rozpoczęła się bójka między naszą dwójką . Krew lała się na boki , a ja nie miałem najmniejszego zamiaru odpuścić . Wyłączyłem się kompletnie , byłem tylko ja i paskudna morda Karola . Po kilku minutach poczułem , że ktoś odciąga mnie od mojego rywala .
-Remek spokojnie . - Ową osobą okazał się Thorek wraz z Kiślem .
-Jak mam być spokojny skoro zabił Arę?! - Krzyknąłem rozwścieczony .
-To był sztywny , Remek ! Sztywny , który prawie cię użarł , ale ja cię uratowałem ! - Krzyknął również zły . Spojrzałem na martwe ciało , uspokoiłem się . Podszedłem do trupa , to nie była Arabella , to był szwendacz . Zaniemówiłem .
-Ale .... ale ja ją widziałem . Ona , przecież . Kurwa ! Ona ze mną rozmawiała ! -Zacząłem się jąkać , tak bardzo się cieszyłem . Myślałem , ja .. ja miałem nadzieję .
-Kocham ją i nie potrafiłbym jej skrzywdzić . - Powiedział wyrywając się z uścisku Maćka .
-Nie potrafiłbyś jej skrzywdzić ? Ciekawe , bo to właśnie przez ciebie uciekła ! Kochasz ją tak samo , jak resztę swoich lasek . Jesteś żałosny Karol ! - Panu Wielkiego Ego mina zrzedła , patrzył na mnie z niedowierzaniem w oczach .
-Powinieneś odpocząć , zaczynasz mieć zwidy . Możesz sobie przez to coś zrobić.-Odparł spokojnie , zmieniając temat .
-Pieprzy mnie to . Na pewno nie zajmiesz mojego miejsca . - Odrzekłem , po czym zacząłem oddychać spokojnie . Spojrzałem po twarzach moich kolegów z obozu , po chwili mój wzrok zatrzymał się na szwendaczu .
-Przepraszam że sprawiłem wam kłopot . Karol . -W tym momencie waćpan spojrzał na mnie z zaciekawieniem i smutkiem w oczach .- Dziękuję i przepraszam . Na prawdę .- Spojrzałem na niego ze wstydem w oczach , za to ten uśmiechnął się delikatnie i pokiwał głową na znak zrozumienia .
-Też przepraszam , stary . Powinienem był ci pomóc , a nie narzucać się .
-Daj już spokój , zostawmy sprawę zamkniętą . -Przetarłem twarz dłońmi , rozejrzałem się w okół siebie , po czym rzekłem . -Karol , pomóż mi . Zwołaj zebranie w salonie , niech będą za dziesięć minut . Dzięki , cześć , pa . - Odrzekłem nie czekając na odpowiedź i po prostu odszedłem .
Zuza widząc moją pokrwawioną twarz krzyknęła coś w stylu " O Matko Bosko co ci się stało się ?! " - Dosłownie . Nie wiem jak , nie wiem kiedy znalazłem się w łazience , a moją twarz przemywała Zuzka . Podziękowałem jej i wraz z nią zszedłem do salonu . Przyszliśmy akurat wtedy gdy w pomieszczeniu zebrali się już wszyscy .
Po omówieniu ważnych spraw każdy odszedł w swoją stronę . Zostałem sam . Lubiłem być sam , mogłem wtedy sobie wszystko przemyśleć . Robiłem to wielokrotnie ,jednak dalszym ciągu nie potrafiłem odpowiedzieć sobie na proste pytanie . Dlaczego?
Wiedziałem , że nigdy nie dostanę prawdziwej odpowiedzi . W takich momentach , jak akuratnie ta wychodziłem z bazy i udawałem się na łąkę Arabelli . Tam choć na chwilę zapominałem , że jej nie ma . Że nie ma jej tu ze mną ciałem , lecz jest duchem .
Zamykając oczy czułem jej bliskość przy sobie . Czułem jej oddech na swoim karku . Czułem jej dotyk . Widziałem jej malinowe usta . Widziałem jej oczy przepełnione troską oraz radością . Widziałem jej brązowe włosy , które tańczyły niezwykły taniec na porywczym wietrze . Widziałem jej doskonałości . Widziałem ją .
"Sposób w jaki mówi, że jestem tylko jej
I ona tylko moja
Otwarta dłoń czy zaciśnięta pięść będzie odpowiednia
Krew jest wyjątkowa i słodka jak wiśniowe wino. "
Dni mijały mi bardzo mozolnie , w ten tydzień poddałem się niesamowitej melancholii .
Nikt nie istniał , istniałem tylko ja .
Nadszedł piątek , czyli dzień wyruszenia w miasto .
Był wczesny ranek , a ja nie zamierzałem marnować sobie dnia . Zerwałem się na równe nogi , wykonałem poranne czynności , po czym zwołałem moją ekipę . Do miasta udaliśmy się dwoma autami . Paulina oraz Zuza pojechały starszym modelem BMW , jak to stwierdziły "muszą pogadać o babskich sprawach" . Wraz z chłopcami pojechaliśmy czerwoną furgonetką , był to ulubiony wóz Arabelli .
Podczas jazdy nie obyło się bez (nie)śmiesznych żartów moich kolegów . Zaśmiałem się kilka razy , ale tylko dlatego aby ponownie nie rozpoczynali uciążliwego dla mnie tematu .
Zatrzymaliśmy się przed wjazdem do miasta . Nie chcieliśmy ryzykować prawdopodobnym atakiem sztywnych . W końcu dźwięk ich zwabiał , a ja nie miałem dziś siły na wojowanie . Chcąc mieć już wszystko za sobą kazałem każdemu podzielić się na pary . Ja byłem z Pauliną , Michał z Zuzą , a Rafał z Florianem . Pasowało mi takie dobranie . Podałem moim kolegą krótkofalówki aby skontaktować się z nimi w razie czegoś . Następnie każdy ruszył w wybrany kierunek . Wraz z Pauliną ruszyliśmy na wschód , zawsze wybierałem ten sam kierunek . Po drodze zabijaliśmy pojedynczych szwendaczy , wydawałoby się że niektóre z nich posiadają jeszcze uczucia . Ale nie mogliśmy tego racjonalnie wyjaśnić , ani zbytnio zastanawiać się nad tym. Liczyło się tylko nasze życie . Nigdy nie wybaczę sobie tego , że nie przypilnowałem Ary . Tak bardzo za nią tęsknie . Z moich monologów wyrwał mnie głos mojej towarzyszki .
-Myślisz o niej?
-Chciałbym powiedzieć , że nie ale niestety nie chcę cię okłamywać .-Odpowiedziałem spoglądając na moją koleżankę , która była niższa ode mnie o głowę .
-Lubiłam ją ... Z resztą dalej ją lubię . I choć nie znałam się z nią tak dobrze jak ty , to i tak za nią tęsknię . Brakuje mi jej kawałów , jakoś tak cicho i szaro bez niej . -Powiedziała mrugając szybko , poklepałem ją po ramieniu , po czym skinieniem głowy potwierdziłem jej słowa .
Penetrowaliśmy wszystkie sklepy jakie "stanęły nam na drodze" . Mieliśmy już sporo jedzenia , koców i co ciekawe naboi . W naszych plecakach nie zabrakło podpasek , współczuję moim koleżankom .
Wraz z Pauliną próbowaliśmy bezgłośnie otworzyć lodówkę pełną coli gdy nagle z krótkofalówki usłyszałem głos Rafała .
-Hej , Remek . Słyszysz mnie?
-Tak , co się dzieje ? -Zapytałem lekko wystraszony .
-Musisz tu szybko przyjść . - Odrzekł ściszając głos .
-Gdzie? Rafał co się dzieje do cholery?!-Krzyknąłem wystraszony oraz rozzłoszczony . Nagle za półką coś się ruszyło . Paula odblokowała magazynek w pistolecie , po czym zaczęła celować w dane miejsce . Stanęliśmy do siebie plecami , aby mieć lepszą widoczność i aby przez przypadek nic nie zaatakowało nas od tyłu .
-Przyjdźcie na rynek , tam gdzie się rozdzieliliśmy . Błagam szybko .
-Już idziemy , ale powiedz co się stało .-Odparłem ściszonym głosem .
-Bo oni t...-Rafał nie dokończył ponieważ "połączenie" nagle przerwano . Ktoś odebrał mu krótkofalówkę . Chciałem już wyjść , jednak przypomniałem sobie o obecności Pauliny . Odwróciłem się aby chwycić ją za rękę , jednak jej tu nie było . Nagle usłyszałem dźwięk rozbijanego szkła , a po chwili donośny krzyk Pauliny nawołujący moje imię . Pędem ruszyłem w stronę krzyku . Na miejscu zastałem Paulę przygniataną przez dwóch sztywnych , zabiłem ich bez problemu . Czekałem na to aż dziewczyna rzuci mi się w ramiona i zacznie dziękować ... Widocznie nie znałem jej dobrze .
-Wy dwa pieprzone sukinkoty, dobrze że zdechliście inaczej wykastrowałabym was w dwie minuty ! - Krzyknęła kopiąc leżące ciała szwendaczy .
-Paulina .-Powiedziałem patrząc na nią wielkimi oczami .
-No co? Te chodzące gówna prawie mnie pożarły . - Broniła się wskazując na nich ręką , staliśmy w chwilowej ciszy .
-Rafał potrzebuje pomocy . Musimy iść .-Odparłem stanowczo , ta pokiwała mi głową po czym podeszła do mnie . Zaczęliśmy iść w stronę drzwi , jednak Paulina odrzekła mi abym chwilę poczekał . Zawróciła , podeszła do jednego ze sztywnych i rozdeptała mu czaszkę , skrzywiłem się na ten widok .
-To było ohydne . - Odparłem z zniesmaczoną miną .
-To było prawdziwe . -Powiedziała z uśmiechem .
Po niecałych piętnastu minutach byliśmy na rynku , w oddali ujrzałem moich przyjaciół stojących obok siebie . Wszyscy byli cali i zdrowi , odetchnąłem z ulgą .
Podszedłem do Rafała i już chciałem wygarnąć mu wszystko w twarz jak mógł mnie tak straszyć i zwoływać fałszywy alarm gdy tu wszystko jest jak w najlepszym porządku , jednak ten ledwo słyszalnym szeptem wypowiedział dwa słowa , które przyprawiły mnie o ciarki.
-To pułapka . -Zmarszczyłem brwi , na twarzy moich rówieśników ujrzałem strach . Nagle za sobą usłyszałem zachrypnięty głos .
-Państwo pójdą z nami .
-Niedoczekanie twoje . -Odparłem odwracając się . Przede mną stało siedmiu dobrze zbudowanych mężczyzn . Ubrani byli w stylu motocyklistów . Wystraszyłem się jednak nie ukazywałem tego .
-Nie byłbym tego taki pewien chłopcze . - Odparł uśmiechając się cwaniacko . Nie zastanawiając się dłużej podszedłem do niego szybkim krokiem i poczęstowałem go moim prawym sierpowym .
-Pożegnaj się z przyjaciółmi . - Odparł uśmiechając się szatańsko oraz wycierając krew ze swojej twarzy .
-Nie powstrz...-Nie dokończyłem ponieważ poczułem silne uderzenie w tył mojej głowy . Czułem jak moje powieki zamykają się , jednak ja nie chciałem zamykać oczu . Musiałem być z moją drużyną . Słyszałem krzyki moich przyjaciół . Tak bardzo martwiłem się o nich , nie mogłem stracić kolejnych ważnych dla mnie osób .
-Zabieraj te swoje brudne łapska , śmieciu ! - Krzyczała rozwścieczona Paulina . Ostatkami sił odwróciłem się do nich przodem . Każdy bił się z każdym . Dziewczyny wyrywały się od dużo większych napastników , a chłopcy próbowali je bronić jednak owi mężczyźni byli silniejsi .
-Spotkamy się w piekle .-Odparł mężczyzna , którego miałem zaszczyt pieprznąć . Następnie poczułem ten sam okropny ból w tyle mojej głowy . Poczułem jak moje ciało opada na ziemię , po chwili nie słyszałem , ani nie widziałem już nic .
Czy tak wygląda śmierć ?
-Nie na trawę , tylko łąkę . -Poprawiłem Michała wychodząc z altanki .
-Dobrze , przepraszam mamo . -Powiedział uśmiechając się do mnie , jednak nie powtórzyłem jego gestu .
-Co cię skłoniło , żeby tu przyjść? Nie było cię tu dobry rok . -Zapytałem idąc łeb w łeb z Michałem .
-Po prostu przyszedłem zobaczyć jaką altankę zbudował mój najlepszy przyjaciel.-Odrzekł uśmiechając się do mnie , zatrzymałem się .
-Zbudowałem ją pół roku temu .
-Widać , przydałoby się ją odmalować . Farba wyblakła i są na niej ślady rozbryzganej krwi . -Powiedział lustrując pawilon z uśmiechem na ustach . Jednak gdy natknął się na mój wzrok jego mina zrzedła . -Oh no Remi , po prostu przyszedłem tak do ciebie .
-Pieprzysz głupoty .-Odparłem oschle . Wpatrywaliśmy się w siebie kilka minut , żaden z nas nic nie powiedział . Michał w końcu się przełamał .
-Oh stary , po prostu się o ciebie martwię tak jak reszta ekipy . Ja się już trochę ogarnąłem , ale z tobą jest gorzej . Nie wiadomo co ci może strzelić do tego pustego łba .-Powiedział na jednym wdechu .
-Tak trzeba było od razu . A nie robisz jakieś dzikie podchody .- Odrzekłem , po czym pędem ruszyłem przed siebie . Zdezorientowany Michał stał w jednym miejscu z otwartą buzią , po chwili do mnie podbiegł .
-I co ? Żadnego dziękuję , przepraszam ani pocałuj się w dupę?
-Dziękuję , przepraszam , pocałuj się w dupę .
-Ok, mi pasuję . - Stwierdził z poważną miną . Szliśmy w zupełnej ciszy , żaden z nas nie chciał wdawać się w nic nie rozwiązującą pogadankę . Po prostu szliśmy delektując się dotychczasową ciszą oraz spokojem .
Będąc pod bazą przekazałem Michałowi , że w piątek idzie ze mną do miasta po zapasy , po czym powędrowałem do mojego "biura" . Zostałem zastępcą Adama , Karol został wykluczony z tej roli przez co uważa mnie za wroga .
-Remek , dobrze że jesteś ! Szukałem cię wszędzie .- "Kiedy chcesz być sam , a każdy ci to uniemożliwia"-pomyślałem .
-Ciebie też miło widzieć , Adam . -Odparłem z lekkim uśmiechem .
-Remczi , proszę cię zrób listę osób , które udadzą się w piątek po zapasy i ustal jakie rzeczy byłoby najlepiej przynieść . Sprawdź ile mamy żywności , naboi , jakiś ubrań , okryć i tak dalej . Zrobiłbym to za ciebie , ale pomagam ekipie w przygotowaniu magazynu . Byłbym bardzo wdzięczny , gdybyś zrobił to za mnie .-Powiedział błagalnym tonem.
-Spoko , Adaś zrobię to za ciebie . -Podszedłem to biurka , po czym wziąłem z niego kartki oraz długopis i ruszyłem w stronę drzwi . -Idę już to ogarniać .
-Dziękuję misiaczku . -Odrzekł Adam przesłodzonym głosem , na co po raz pierwszy od jakiegoś czasu roześmiałem się całkowicie szczerze .
-No nie ma sprawy kochanieńki .
Po drodze mijałem osoby z bazy i pytałem czego im brakuje , po czym wszystko zapisywałem na kartce . Przyznam szczerze , że będzie trochę poszukiwań . Z kilku rzeczy zrobiło się kilkanaście .
Usiadłem w salonie w celu zrobienia listy osób , które wybiorą się wraz ze mną na poszukiwania zbiorów . Pomyślałem , że zabiorę ze sobą sześć osób . Na pewno będę to ja , oraz Michał . Nie jestem dobry w szukaniu podpasek więc postanowiłem zabrać ze sobą Zuzę oraz Paulinę . Zgarnąłem ze sobą jeszcze Floriana oraz Kiśla .
Odłożyłem kartkę na bok , po czym zacząłem wpatrywać się w pustą przestrzeń za oknem . Po raz pierwszy od jakiegoś czasu zacząłem płakać . Nie chciałem , musiałem.
W krzakach dostrzegłem delikatny ruch . Po chwili usłyszałem trzaśnięcie drzwiami , po czym poczułem znany , ciepły dotyk na moim ramieniu . Rozbeczałem się na marne . Chwyciłem dłonią rękę owej osoby i złączyłem nasze palce . Momentalnie znalazłem się w żelaznym uścisku mojej najlepszej przyjaciółki .
-Remek , wiesz że cię kocham i nie znoszę jak tak wyglądasz .
-Wiem , ale nie potrafię inaczej .
-Wierzę ci , nie płacz misiek . Znajdziemy ją , obiecuję .
-Zuza , błagam cię , ja już nie wytrzymam . Tak bardzo ją kocham . - Zacząłem zaciągać się płaczem , nie wytrzymałem , nie potrafiłem dalej udawać .
-Wiem , i dlatego nie popuścimy dopóki sprawa nie wyjdzie jasno . - Przytaknąłem na jej słowa , po czym ponownie zwróciłem wzrok ku pustej przestrzeni . Zuza wytarła łzy z moich policzków , pocałowała mnie w środek głowy i odeszła . Wiedziała , że chcę być sam . Tym razem ujrzałem ruch za drzewami , przyjrzałem się dokładniej danemu miejscu . Zobaczyłem ją , zobaczyłem jej twarz . Wyglądała inaczej , ale na pewno była to ona . Otworzyłem okno na oścież , a następnie wyskoczyłem przez nie . Biegłem w dane miejsce z prędkością drapieżnika pędzącego za swą ofiarą . Zuza krzyczała do mnie przez okno jednak ja jej nie słuchałem , Karol widząc moje zachowanie ruszył za mną . Wbiegłem w mały lasek , przy okazji uderzając w drzewo . Nerwowo zacząłem oglądać się w okół własnej osi , ujrzałem ruch za kasztanowcem , długo nie stałem w miejscu . Zacząłem wymawiać imię mojej zaginionej przyjaciółki , ujrzałem ją . Ujrzałem jej piękną twarz , uśmiechnąłem się i zacząłem płakać ze szczęścia .
-Hej Enduro .-Powiedziała z wielkim uśmiechem , zmierzając powoli w moją stronę .
-Hej księżniczko , tęskniłem. -Powiedziałem ocierając łzy .
-Ja też tęskniłam . -Przyglądałem się jej twarzy w ciszy , po chwili usłyszałem jej melodyjny głos .- No na co czekasz? Przytul mnie głuptasie .
-O niczym innym nie marzę bardziej .-Powiedziałem z uśmiechem , następnie zacząłem iść w jej stronę . Właśnie miałem dokonać czegoś , na co czekałem od roku lecz przeszkodzono mi w najważniejszym momencie . Zmarszczyłem brwi ze zdziwienia gdy za Arabellą ujrzałem Karola trzymającego nóż w ręku , dopiero po chwili zrozumiałem , co Karol chce uczynić. Krzyknąłem w tej samej chwili , gdy Kaiko wbił nóż w głowę mojej przyjaciółki . Ara z hukiem runęła na ziemię . Przez chwilę patrzyłem w jej martwe ciało i analizowałem co właśnie się wydarzyło . Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos mojego najgorszego wroga numer jeden . A chciałem się z nim zaprzyjaźnić .
-Remek, wszystko w porządku? -Zapytał ze zmartwioną miną .
-Czy u mnie jest w porządku? - Zapytałem prychając .
-To coś prawie cię zabiło . - Odrzekł jakby to było najistotniejsza rzecz na świecie .
-To coś to Arabella , a ty właśnie ją zabiłeś . Ty pieprzony , fałszywy gnoju ! - Krzyknąłem , po czym z całej siły uderzyłem go pięścią w twarz . Karol spojrzał na mnie zdezorientowany , jednak nie został mi dłużny . Po chwili na swojej wardze poczułem metaliczny posmak krwi . Ogarnęła mnie niezwykła furia . W ten oto sposób rozpoczęła się bójka między naszą dwójką . Krew lała się na boki , a ja nie miałem najmniejszego zamiaru odpuścić . Wyłączyłem się kompletnie , byłem tylko ja i paskudna morda Karola . Po kilku minutach poczułem , że ktoś odciąga mnie od mojego rywala .
-Remek spokojnie . - Ową osobą okazał się Thorek wraz z Kiślem .
-Jak mam być spokojny skoro zabił Arę?! - Krzyknąłem rozwścieczony .
-To był sztywny , Remek ! Sztywny , który prawie cię użarł , ale ja cię uratowałem ! - Krzyknął również zły . Spojrzałem na martwe ciało , uspokoiłem się . Podszedłem do trupa , to nie była Arabella , to był szwendacz . Zaniemówiłem .
-Ale .... ale ja ją widziałem . Ona , przecież . Kurwa ! Ona ze mną rozmawiała ! -Zacząłem się jąkać , tak bardzo się cieszyłem . Myślałem , ja .. ja miałem nadzieję .
-Kocham ją i nie potrafiłbym jej skrzywdzić . - Powiedział wyrywając się z uścisku Maćka .
-Nie potrafiłbyś jej skrzywdzić ? Ciekawe , bo to właśnie przez ciebie uciekła ! Kochasz ją tak samo , jak resztę swoich lasek . Jesteś żałosny Karol ! - Panu Wielkiego Ego mina zrzedła , patrzył na mnie z niedowierzaniem w oczach .
-Powinieneś odpocząć , zaczynasz mieć zwidy . Możesz sobie przez to coś zrobić.-Odparł spokojnie , zmieniając temat .
-Pieprzy mnie to . Na pewno nie zajmiesz mojego miejsca . - Odrzekłem , po czym zacząłem oddychać spokojnie . Spojrzałem po twarzach moich kolegów z obozu , po chwili mój wzrok zatrzymał się na szwendaczu .
-Przepraszam że sprawiłem wam kłopot . Karol . -W tym momencie waćpan spojrzał na mnie z zaciekawieniem i smutkiem w oczach .- Dziękuję i przepraszam . Na prawdę .- Spojrzałem na niego ze wstydem w oczach , za to ten uśmiechnął się delikatnie i pokiwał głową na znak zrozumienia .
-Też przepraszam , stary . Powinienem był ci pomóc , a nie narzucać się .
-Daj już spokój , zostawmy sprawę zamkniętą . -Przetarłem twarz dłońmi , rozejrzałem się w okół siebie , po czym rzekłem . -Karol , pomóż mi . Zwołaj zebranie w salonie , niech będą za dziesięć minut . Dzięki , cześć , pa . - Odrzekłem nie czekając na odpowiedź i po prostu odszedłem .
Zuza widząc moją pokrwawioną twarz krzyknęła coś w stylu " O Matko Bosko co ci się stało się ?! " - Dosłownie . Nie wiem jak , nie wiem kiedy znalazłem się w łazience , a moją twarz przemywała Zuzka . Podziękowałem jej i wraz z nią zszedłem do salonu . Przyszliśmy akurat wtedy gdy w pomieszczeniu zebrali się już wszyscy .
Po omówieniu ważnych spraw każdy odszedł w swoją stronę . Zostałem sam . Lubiłem być sam , mogłem wtedy sobie wszystko przemyśleć . Robiłem to wielokrotnie ,jednak dalszym ciągu nie potrafiłem odpowiedzieć sobie na proste pytanie . Dlaczego?
Wiedziałem , że nigdy nie dostanę prawdziwej odpowiedzi . W takich momentach , jak akuratnie ta wychodziłem z bazy i udawałem się na łąkę Arabelli . Tam choć na chwilę zapominałem , że jej nie ma . Że nie ma jej tu ze mną ciałem , lecz jest duchem .
Zamykając oczy czułem jej bliskość przy sobie . Czułem jej oddech na swoim karku . Czułem jej dotyk . Widziałem jej malinowe usta . Widziałem jej oczy przepełnione troską oraz radością . Widziałem jej brązowe włosy , które tańczyły niezwykły taniec na porywczym wietrze . Widziałem jej doskonałości . Widziałem ją .
"Sposób w jaki mówi, że jestem tylko jej
I ona tylko moja
Otwarta dłoń czy zaciśnięta pięść będzie odpowiednia
Krew jest wyjątkowa i słodka jak wiśniowe wino. "
Dni mijały mi bardzo mozolnie , w ten tydzień poddałem się niesamowitej melancholii .
Nikt nie istniał , istniałem tylko ja .
Nadszedł piątek , czyli dzień wyruszenia w miasto .
Był wczesny ranek , a ja nie zamierzałem marnować sobie dnia . Zerwałem się na równe nogi , wykonałem poranne czynności , po czym zwołałem moją ekipę . Do miasta udaliśmy się dwoma autami . Paulina oraz Zuza pojechały starszym modelem BMW , jak to stwierdziły "muszą pogadać o babskich sprawach" . Wraz z chłopcami pojechaliśmy czerwoną furgonetką , był to ulubiony wóz Arabelli .
Podczas jazdy nie obyło się bez (nie)śmiesznych żartów moich kolegów . Zaśmiałem się kilka razy , ale tylko dlatego aby ponownie nie rozpoczynali uciążliwego dla mnie tematu .
Zatrzymaliśmy się przed wjazdem do miasta . Nie chcieliśmy ryzykować prawdopodobnym atakiem sztywnych . W końcu dźwięk ich zwabiał , a ja nie miałem dziś siły na wojowanie . Chcąc mieć już wszystko za sobą kazałem każdemu podzielić się na pary . Ja byłem z Pauliną , Michał z Zuzą , a Rafał z Florianem . Pasowało mi takie dobranie . Podałem moim kolegą krótkofalówki aby skontaktować się z nimi w razie czegoś . Następnie każdy ruszył w wybrany kierunek . Wraz z Pauliną ruszyliśmy na wschód , zawsze wybierałem ten sam kierunek . Po drodze zabijaliśmy pojedynczych szwendaczy , wydawałoby się że niektóre z nich posiadają jeszcze uczucia . Ale nie mogliśmy tego racjonalnie wyjaśnić , ani zbytnio zastanawiać się nad tym. Liczyło się tylko nasze życie . Nigdy nie wybaczę sobie tego , że nie przypilnowałem Ary . Tak bardzo za nią tęsknie . Z moich monologów wyrwał mnie głos mojej towarzyszki .
-Myślisz o niej?
-Chciałbym powiedzieć , że nie ale niestety nie chcę cię okłamywać .-Odpowiedziałem spoglądając na moją koleżankę , która była niższa ode mnie o głowę .
-Lubiłam ją ... Z resztą dalej ją lubię . I choć nie znałam się z nią tak dobrze jak ty , to i tak za nią tęsknię . Brakuje mi jej kawałów , jakoś tak cicho i szaro bez niej . -Powiedziała mrugając szybko , poklepałem ją po ramieniu , po czym skinieniem głowy potwierdziłem jej słowa .
Penetrowaliśmy wszystkie sklepy jakie "stanęły nam na drodze" . Mieliśmy już sporo jedzenia , koców i co ciekawe naboi . W naszych plecakach nie zabrakło podpasek , współczuję moim koleżankom .
Wraz z Pauliną próbowaliśmy bezgłośnie otworzyć lodówkę pełną coli gdy nagle z krótkofalówki usłyszałem głos Rafała .
-Hej , Remek . Słyszysz mnie?
-Tak , co się dzieje ? -Zapytałem lekko wystraszony .
-Musisz tu szybko przyjść . - Odrzekł ściszając głos .
-Gdzie? Rafał co się dzieje do cholery?!-Krzyknąłem wystraszony oraz rozzłoszczony . Nagle za półką coś się ruszyło . Paula odblokowała magazynek w pistolecie , po czym zaczęła celować w dane miejsce . Stanęliśmy do siebie plecami , aby mieć lepszą widoczność i aby przez przypadek nic nie zaatakowało nas od tyłu .
-Przyjdźcie na rynek , tam gdzie się rozdzieliliśmy . Błagam szybko .
-Już idziemy , ale powiedz co się stało .-Odparłem ściszonym głosem .
-Bo oni t...-Rafał nie dokończył ponieważ "połączenie" nagle przerwano . Ktoś odebrał mu krótkofalówkę . Chciałem już wyjść , jednak przypomniałem sobie o obecności Pauliny . Odwróciłem się aby chwycić ją za rękę , jednak jej tu nie było . Nagle usłyszałem dźwięk rozbijanego szkła , a po chwili donośny krzyk Pauliny nawołujący moje imię . Pędem ruszyłem w stronę krzyku . Na miejscu zastałem Paulę przygniataną przez dwóch sztywnych , zabiłem ich bez problemu . Czekałem na to aż dziewczyna rzuci mi się w ramiona i zacznie dziękować ... Widocznie nie znałem jej dobrze .
-Wy dwa pieprzone sukinkoty, dobrze że zdechliście inaczej wykastrowałabym was w dwie minuty ! - Krzyknęła kopiąc leżące ciała szwendaczy .
-Paulina .-Powiedziałem patrząc na nią wielkimi oczami .
-No co? Te chodzące gówna prawie mnie pożarły . - Broniła się wskazując na nich ręką , staliśmy w chwilowej ciszy .
-Rafał potrzebuje pomocy . Musimy iść .-Odparłem stanowczo , ta pokiwała mi głową po czym podeszła do mnie . Zaczęliśmy iść w stronę drzwi , jednak Paulina odrzekła mi abym chwilę poczekał . Zawróciła , podeszła do jednego ze sztywnych i rozdeptała mu czaszkę , skrzywiłem się na ten widok .
-To było ohydne . - Odparłem z zniesmaczoną miną .
-To było prawdziwe . -Powiedziała z uśmiechem .
Po niecałych piętnastu minutach byliśmy na rynku , w oddali ujrzałem moich przyjaciół stojących obok siebie . Wszyscy byli cali i zdrowi , odetchnąłem z ulgą .
Podszedłem do Rafała i już chciałem wygarnąć mu wszystko w twarz jak mógł mnie tak straszyć i zwoływać fałszywy alarm gdy tu wszystko jest jak w najlepszym porządku , jednak ten ledwo słyszalnym szeptem wypowiedział dwa słowa , które przyprawiły mnie o ciarki.
-To pułapka . -Zmarszczyłem brwi , na twarzy moich rówieśników ujrzałem strach . Nagle za sobą usłyszałem zachrypnięty głos .
-Państwo pójdą z nami .
-Niedoczekanie twoje . -Odparłem odwracając się . Przede mną stało siedmiu dobrze zbudowanych mężczyzn . Ubrani byli w stylu motocyklistów . Wystraszyłem się jednak nie ukazywałem tego .
-Nie byłbym tego taki pewien chłopcze . - Odparł uśmiechając się cwaniacko . Nie zastanawiając się dłużej podszedłem do niego szybkim krokiem i poczęstowałem go moim prawym sierpowym .
-Pożegnaj się z przyjaciółmi . - Odparł uśmiechając się szatańsko oraz wycierając krew ze swojej twarzy .
-Nie powstrz...-Nie dokończyłem ponieważ poczułem silne uderzenie w tył mojej głowy . Czułem jak moje powieki zamykają się , jednak ja nie chciałem zamykać oczu . Musiałem być z moją drużyną . Słyszałem krzyki moich przyjaciół . Tak bardzo martwiłem się o nich , nie mogłem stracić kolejnych ważnych dla mnie osób .
-Zabieraj te swoje brudne łapska , śmieciu ! - Krzyczała rozwścieczona Paulina . Ostatkami sił odwróciłem się do nich przodem . Każdy bił się z każdym . Dziewczyny wyrywały się od dużo większych napastników , a chłopcy próbowali je bronić jednak owi mężczyźni byli silniejsi .
-Spotkamy się w piekle .-Odparł mężczyzna , którego miałem zaszczyt pieprznąć . Następnie poczułem ten sam okropny ból w tyle mojej głowy . Poczułem jak moje ciało opada na ziemię , po chwili nie słyszałem , ani nie widziałem już nic .
Czy tak wygląda śmierć ?



Zaznacz poprawną odpowiedź, aby przejść do następnego pytania.
Reklama
Quiz, który przeglądasz jest częścią serii. Została zachowana oryginalna pisownia autora.
......-......
Dlaczego Karol okazał się takim ch*jem? REKLAMACJA!
XD
A tak na serio jest mi bardzo przykro 😭