Patryk

Hej23

Patryk

Hej23

imię: Кристиан

miasto: Hawk Oasis

o mnie: przeczytaj

625

O mnie

- 25 l.
- Coś między Millennialsem a GenZ
- nie mów mi że jestem stary póki nie ukończę 50-tki
- student (ponownie)
- południowa Polska (J-bie Zdrój, Rybnik, Racibórz, Katowice)
- jeśli uważasz że dzisiejsze czasy są lepsze niż lata 2000. czy 2010. to... Czytaj dalej

Ostatni wpis

Hej23

Hej23

NOWY TOMB RAIDER NADCIĄGA PO OŚMIU LATACH CISZY! A WŁAŚCIWIE...DWA Z NICH! Crysta... Czytaj dalej
Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury, jesteś gościem :)

*Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji " Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie* ×

Zaloguj się, aby dodać nowy wpis.

Wpisy autora: Wróć do wszystkich wpisów
Hej23

Hej23

AUTOR•  

Witam. Od miesiąca pracuję w Niemczech, mieszkałem przez ten czas w hotelu w urokliwym miasteczku Monsheim w południowo-zachodnich Niemczech. Ciężko mi było bardzo czesto nie z powodu pracy na hali gdzie wykładałem cały dzień zgrzewki butelek czy sprzątałem (choć było to z pewnością wyczerpujące fizycznie), ale towarzystwo na hotelu które było…bardzo różne. Mimo wszystko cieszę się że tu przyjechałem, najlepszym odpoczynkiem byl dla mnie spacer lub jogging w wolne dni po miasteczku, gdzie jest dużo parków, zieleni, alejek, łąk, jeziorek i lasów. Najlepsze jest to, że pojutrze wieczorem po szychcie wyjeżdżam i 14 września bede juz w domu za 3 dni ;D Jest też wiele ciekawych piosenek które poznałem przezten cały 2022 rok i już mi się w głowie układa top 10 najpepszych piosenek 2022 roku, ale do końca roku jeszcze 4 miesiące więc jeszcze przedwcześnie żeby taką listę publikować, ale możliwe że dni przed 2023 podzielę się z wami tym top10 najlepszych subiektywnie piosenek tego roku i swoimi refleksjami na temat tego całego roku w ogóle. Po powrocie w środę będę miał prawie 3 tygodnie wolnego, więc sobie jeszcze dychnę przed powrotem na studia, z męczarni w Niemczech wracam na męczarnię na studia- ostatni rok licencjata, pisanie pracy dyplomowej, wkur**ające i wredne fałszywe osoby na roku…no ale inaczej nie będzie. Na razie cieszę się że mam rodzinę do której mogę wrócić w środę i która mnie kocha. Pobyt w Niemczech uświadomił mi jaki mój język niemiecki jest słaby mimo że zacząlem się go uczyć już w 2013 roku, ale to mnie tylko zainspirowało, żeby kontynuować jego naukę. Znam na poziomie średnim, być może wyżej średnim włoski i bardzo biegle angielski, i mam zamiar opanować perfekcyjnie te wszystkie 3 języki, i mimo tego dalej czuję niedosyt bo jest tyle języków- hiszpański, japoński, rosyjski…ale nie będę się przecież ich uczył wszystkich na raz, lepiej znać 4 języki biegle, niż 8 języków tak sobie. Z moim lenistwem i brakiem konsekwencji jeśli na prawde uda mi sie opanować do perfekcji ten włoski, niemiecki i angielski to będzie na prawdę ogromny sukces, a może nawet zaprocentuje to dobrą pracą w przyszłości, co mnie ustrzeże przed pracą na fabryce w Polsce lub za granicą, co robię teraz. Tego mi życzcie. A co tam u was, Kebsonek i Malaya? Koniecznie dajcie znać na privie lub tutaj w komentarzu. Byliście moimi najwierniejszymi obserwującymi i na pewno o was nie zapomniałem. Od lipca kiedy ostatnio tu pisałem już trochę minęło więc na pewno wiele rzeczy się wydarzyło, pozdrawiam, a tymczasem idę spać bo jutro o 4:30 znów wstawanko do pracy, przedostatni raz ;p

Odpowiedz
1
Hej23

Hej23

•  AUTOR

@xxKEBSONxx oj dużo stresu było przez ten sierpień/wrzesień z powodu pracy, ludzie na zakładzie są strasznie dwulicowi i obgadują, ale gdzie tak nie jest? Terqz nawet o tym nie myślę, przetrwałem, zarobiłem, te ostatnie 2 dni to już pikuś, o tej porze pojutrze już będę w autokarze w drodze do domu ♡ tak, jak tylko znajdziemy czas popiszemy na privie, bardzo jestem ciekawy jak ty sie czujesz po ukończeniu szkoly i jakie masz plany na przyszłość, czy sobie radzisz z tym, bo to jest bardzo dużo zmian na raz, też przez to przechodziłem 3 lata temu. Trzymaj się :D

Odpowiedz
1
xxKEBSONxx

xxKEBSONxx

@Zyleta1997 Czekam w takim razie

Odpowiedz
pokaż więcej odpowiedzi (1)
Hej23

Hej23

AUTOR•  

Unapologetic najlepszym albumem Rihanny?

10 lat temu Rihanna wydała album "Unapologetic", będący siódmym albumem w jej karierze i ostatnim, który Rihanna wydała rok po roku. Rihanna w latach 2005-2012 wydawała albumy każdego roku. Widać było jednak już za czasów ery "Talk That Talk", że Rihanna czuje się znużona już tą formułą przez co promocja krążka TTT była bardzo chaotyczna- brak jakiejkolwiek trasy promoującej album, a na sześć/siedem singli z albumu powstały tylko 3. Rihanna zaczęła się zwracać już wtedy bardziej w stronę filmu i biznesu. Podobnie w przypadku "Unapologetic", Rihanna na siedem singli wydała cztery teledyski, ale wyruszyła w trasę koncertową "Diamonds World Tour" w 2013 roku, w trakcie której odwiedziła również Polskę w Gdynii 7 lipca 2013 roku. "Talk That Talk" i "Unapologetic" były na swój sposób rewolucją w karierze Rihanny, bo Rihanna zaczęła wtedy eksperymentować z brzmieniem, teksty stały się wulgarne i niegrzeczne, a tym samym teledyski (Rihanna paląca trawkę w "Diamonds", czy cały teledysk do "Pour it Up"). Rihanna pokazywała już swoje niegrzeczne, mroczne oblicze w erze Loud (piosenka S&M), czy cała era Rated R, ale zawsze to było w jakichś granicach przyzwoitości, Rihanna nie przeklinała nawet tak szczerze. Za to potem w "Talk That Talk" i "Unapologetic" Rihanna totalnie poszła na całość i zaczęła lecieć z tekstami typu "Uczynię Cię moją s*ką (…) chcę cię pieprzyć teraz", singiel Birthday Cake), a to tylko jeden z niewielu podobnych. Według mnie "Talk That Talk" i "Unapologetic" były albumami całkiem podobnymi do siebie, Rihanna zaczęła przejmować większą niż kiedykolwiek inicjatywę nad swoją muzyką i zaczęła w muzyce pokazywać kim na prawdę jest, bo powiedzmy sobie szczerze; Rihanna za czasów swoich pierwszych pięciu płyt…to nie była do końca prawdziwa Robyn Rihanna Fenty. Ugrzeczniony, dziewczęcy wizerunek, słodkie i wpadające w ucho hity stworzone po to żeby stały się…jak największymi hitami. "Music of The Sun" i "A Girl Like Me" to nijakie albumy, z grzecznymi piosenkami dla 12-13 latek, które mają po prostu parę hitów, które miały Rihannie w tamtym czasie pomóc wejść do show-biznesu. "Good Girl Gone Bad" i "Loud" to kompletnie komercyjne krążki na których prawie każda piosenka brzmi jak hit stworzona typowo dla radia i list przebojów. Jedynym na prawdę bardzo "osobistym" momentem wśród pierwszych pięciu albumów Rihanny jest "Rated R", którego Rihanna sama pewnie nawet nie planowała, ale pobicie jej przez jej ówczesnego chłopaka Chrisa Browna, z którym z resztą po Good Girl Gone Bad miała nagrać wspólny album, zmienił cały jej kierunek artystyczny i plany. Nie dziwię się czemu wielu fanów uważa, że Rated R to najlepszy album Rihanny. To jest na prawdę dobry album, każdy singiel był dobry, a w piosence "Stupid in Love" Rihanna wspomina nawet o tym jak Katy (Perry) ją ostrzegała przed związkiem z Chrisem, ale ta jej nie słuchała i że "nie nazywaj mnie głupią. Może jestem niemądra, ale nie jestem głupia w miłości.". Wciąż uważam jednak że osoba którą pokazywała RiRi na czwartym albumie to dalej nie była 100% prawdziwa Rihanna. Który album więc według mnie jest najlepszym albumem Rihanny- Talk That Talk czy Unapologetic?

Odpowiedź według mnie brzmi…Unapologetic. Siódmy album Rihanny był bardziej cohesive, a ballady nie były banalne tak jak na Talk That Talk, gdzie "Farewell" i "We All Want Love" są po prostu do bólu kiczowate i nijakie, że aż totalnie kłócą się z całą koncepcją albumu i z resztą piosenek takimi jak "Talk That Talk", "Cockiness (I Love It)" czy "Birthday Cake". Według dużej części RihannaNavy, Talk Talk That jest jednym z najmniej dopracowanych albumów RiRi i poza paroma zarąbistymi bangerami, którymi niewątpliwie jest pierwsza połowa albumu, dramatyczny spadek jakości w trakcie drugiej połowy albumu jest po prostu niezrozumiały. "Roc Me Out" jest dosłownie kopią wcześniejszego hitu Rihanny "Rude Boy" z albumu Rated R, tu się już zapala czerwona lampka odnośnie jakości całego wydawnictwa. Ogółem, "Talk That Talk" to jest nostalgia i "We Found Love", "Where Have You Been", a także mniej popularne "Talk That Talk" i "Birthday Cake" to są niekwestionowane bops, ale co do reszty można już mieć wątpliwości, choć bardzo lubię "Drunk in Love", "You Da One", "Watch 'n' Learn" i dwie piosenki na deluxe edition albumu: "Do Ya Thang" i "Red Lipstick". Pod względem estetyki i tego jaka Rihanna była dirrty i buntownicza zaczynając od sesji albumu aż do warstwy lirycznej, uważam że jest to zarąbisty album. Album "Unapologetic" jest jednak według mnie najlepszym albumem, który równocześnie w bardzo stylowy sposób kończy 7-letni strajk Rihanny, w którym wydawała album za albumem rok w rok. Unapologetic ma ten balans, w którym Rihanna dalej eksperymentuje z dźwiękami na większą skalę niż kiedykolwiek. Mamy tu agresywne b*tchy anthems (Numb, Phresh Off The Runway, Pour It Up), wzruszające ballady które w przeciwieństwie do wcześniejszego albumu są oryginalne i zapadają w pamięć (Diamonds, Stay, Get It Over With)…mamy też eksperymenty z muzyką EDM i dubstepem: "Jump" i "Right Now", które dzisiaj mogą brzmieć jak typowe średnie piosenki EDM z wczesnych lat 2010-tych, ale ja dalej vibuję do tych piosenek, szczególnie "Jump", które stało się ostatnim singlem z albumu na początku 2014-stego i osiągnął top10 na listach przebojów w Australii i Oceanii. Mamy też piosenki o zagubieniu, niewiedzy co dalej zrobić ze swoim życiem, wewnętrznym smutku i chaosie i przykładowymi piosenkami z albumu są "What Now" i "Lost in Paradise". Przczytałem na YouTube pod teledyskiem do tej pierwszej piosenki, że What Now idealnie obrazuje rozstaj dróg i zagubienie w momencie kiedy wchodzisz w dorosłość i nie wiesz co dalej i że to "powinien być anthem dla wszystkich ludzi po 20-stce", a w jednym komentarzu pod "Lost in Paradise" ktoś napisał że album "Unapologetic" pomógł mu przejść przez bardzo ciemny okres w jego życiu. Najbardziej eksperymentalną i odróżniającą się piosenką na Unapologetic jest na pewno "Love Without Tragedy/Mother Mary", są to po prostu 2 piosenki połączone w jedną i trwają łącznie 7 minut. Jest to piosenka w bardzo old school'owym stylu, przez pierwszą połowę Rihanna śpiewa o miłości w wielkim stylu "Ty jesteś moim James Dean'em a ja twoją Marilyn Monroe", a w drugiej Rihanna śpiewa że nigdy nie pomyślałaby że tyle ludzi na świecie będzie znało jej imię, ale że jest dalej niepewna siebie, bo pochodzi z "lewej części wyspy" ale dziękuję Maryi za wszystko co ją spotkało, bo teraz żyje chwilą i nie boi się umrzeć. Lubię ten fan music video:
https://www.youtube.com/watch?v=hanOvwTXDwU

Ogółem, Rihanna nie boi się podejmować ryzyka, jeśli chodzi o nowe brzmienia a na Unapologetic, jak sama nazwa wskazuje RIhanna jest totalnie niepokorna i obiera swoją ścieżkę nie patrząc na to co powiedzą inni. Raz śpiewa wzruszające głębokie ballady, innym razem jest agresywną dominą rządzącą wybiegiem albo klubem, kiedy indziej jest zagubiona, a to potem szaleje w klubie w rytm EDM-u, ale mamy też zagubioną Rihannę, a również parę niekonwencjonalnych ballad z muzyką elektroniczną w featuringu z raperami jak Chris Brownem albo Feature. Album stał się pierwszym albumem #1 Rihanny w Stanach Zjednoczonych, a także pierwszym albumem nagrodzony statuetką Grammy w kategorii "Best Urban Contemporary Album" w 2014 roku. Rihanna wyruszyła też na aż 2 trasy koncertowe w celu promocji albumu, i przy okazji wypromować swój wcześniejszy album "Talk That Talk", przy którym nie było żadnej trasy koncertowej: "777 World Tour" i "Diamonds World Tour". Niekwestionowanie, "Diamonds" i "Stay" stały się ogromnymi hitami, dwa pozostałe single do któych powstały teledyski "Pour It Up" i "What Now", które wyszły jesienią 2013 roku mimo średniej popularności wciąż dały radę zdobyć paręset milionów wyświetleń na YouTube, co tylko udowadnia jak bardzo Rihanna była popularna. Samo "Jump" mimo absolutnego braku promocji odniósł tak duży sukces w Australii (#5 na listach przebojów) i Nowej Zelandii (#10), że został tam wydany na singla w styczniu 2014 roku, stając się równocześnie ostatnim singlem z płyty.
https://www.youtube.com/watch?v=hN45YegL1eQ

Według mnie Rihanna doskonale wiedziała, co robi wydając "Unapologetic" i tytuł albumu dotrzymuje obietnicy i faktycznie jest niepokornym brzmieniem. Trudno odbierać to już jako zwykły popowy album, Rihanna obiera totalnie inny kierunek przy okazji "Talk That Talk" i "Unapologetic", w przeciwieństwie do "Good Girl Gone Bad" i "Loud" które są czysto popowymi albumami. "Talk That Talk" i "Unapologetic" były momentem przełomowym w muzycznej karierze Rihanny bo zerwała ona właściwie całkowicie ze swoim wizerunkiem grzecznej dziewczynki, czego próby można już było zaobserwować w trakcie "Rated R" i zaczęła robić to, co chce. Był to w pewnym sensie wstęp do czegoś jeszcze bardziej innowacyjnego i niezależnego i tym czymś był album "ANTI", który w przeciwieństwie do reszty albumów, wyszedł po 4-letniej przerwie. Na następny album Rihanny czekamy już 6 lat i tak na prawdę trudno powiedzieć w przypadku Rihanny, kiedy on tak na prawdę wyjdzie. Może równie dobrze wyjść w 2030, Rihanna robi to co chce, jest na tym etapie miliarderką, prowadzi lukratywne biznesy, a również stała się ostatnio matką. Sprzedała w trakcie swojej kariery ok. 250 milionów płyt, i nikt nie ma tak dużo hitów w swojej karierze ile ma Rihanna, może poza Madonną. Rihanna na prawdę stała się "czarną Madonną" tej generacji, i sama tak powiedziała na początku swojej kariery że chciałaby nią być…i się jej udało.
Tak czy inaczej, miałem już nic nie pisać na koncie, ale tak jakoś wyszło. Uważam, że "Unapologetic" jest najlepszym albumem RIhanny, a swoje zdanie uargumentowałem powyżej. Są tu jacyś fani Rihanny? Zgadzacie się ze mną, czy może macie inne zdanie na ten temat. Jaki jest wasz ulubiony album RIhanny? Zapraszam do komentowania. Poniżej, cały występ Rihanny w Gdynii w Polsce sprzed 9 lat w 2013 roku w trakcie promocji albumu "Unapologetic":
https://www.youtube.com/watch?v=nwKc6OX5-L8

Odpowiedz
3
Hej23

Hej23

•  AUTOR

@Malaya Na pewno album o którym tu piszę jest bardziej eksperymentalny i idzie bardziej w kierunku hip-hopu i muzyki elektronicznej, mamy nawet piosenki zrobione na styl lat 80. i reggae, dlatego to jest totalny bałagan i na pewno większość ludzi polubi bardziej "Loud" i "Good Girl Gone Bad", bo są to komercyjne krążki i prawie każda piosenka brzmi jak radiowy hit. Czas zmienia jednak punkt widzenia, ja bym nigdy w przeszłości nie nazwał "Unapologetic" najlepszym albumem Rihanny, bardziej "Loud" albo "Talk That Talk", uważałem Unapologetic za nudny nawet. Jakieś tam featuringi z raperami i wulgarne obcesowe teksty to też kiedyś nie była moja bajka, ale teraz po czasie zdecydowanie przemawia do mnie bardziej chaotyczna niezależna muzyka i agresywne teksty..możliwe że przechodzę bunt nastoletni po 20-stce, haha.

Odpowiedz
2
Malaya

Malaya

@Zyleta1997 o to też jest bardzo ciekawe, chyba trafi na listę do posłuchania 😁

Odpowiedz
1
pokaż więcej odpowiedzi (2)
Hej23

Hej23

AUTOR•  

Dobry wieczór, a raczej dobranoc. Chciałem powiedzieć, że to były świetne 4 lata na tej stronie. Przez ten czas stworzyłem 60 quizów, jedne lepsze drugie gorsze. Przez ostatnie 4 lata jednak uciekałem, w świat fantazji, świat seriali, światy quizów…bo znajdywałem w tym ulgę i ucieczkę przed moim sypiącym się życiem prywatnym i innymi problemami z życiem (i ze sobą) z którymi nie potrafiłem sobie sam poradzić. Od 2018 nie jestem szczęśliwym człowiekiem, żyję tylko z nadzieją że kiedyś będę się czuł jeszcze raz tak beztrosko jak przed ukończeniem 17 lat i znowu będę miał wielu przyjaciół i będę…szczęśliwy. Są rzeczy, na które zasłużyłem, są też te na które zdecydowanie nie zasłużyłem i bardzo mnie to zabolało. Właściwie moje ówczesne profilowe doskonale pokazuje jak się obecnie czuję. Od 2018 roku rozbawiałem mnóstwo razy (na moim fejk koncie na FB), tworzyłem quizy które się innym podobały, napisałem 3 książki na wattpadzie, z których jestem całkiem dumny, zdobyłem parę certyfikatów… Ale tak na prawdę żyłem obok swojego życia przez te ostatnie 4 lata, żyłem przeszłością i marzeniami. A tworzenie quizów na samequizy, fejk konto na Facebooku i pisanie było dla mnie zwykłą ucieczką od rzeczywistości. Pora spojrzeć prawdzie w oczy- staram się zawsze traktować ludzi jak najlepiej, jedni to doceniają inni nie. Ale nigdy to nie wystarczyło na tyle, żeby ktoś tak na prawdę chciał mnie przejrzeć na wylot, pokochać mnie…i to chyba mnie najbardziej boli. Ale jestem skomplikowaną osobą, gdybym był prostą osobą i brał wszystko w życiu takim jakim na prawdę jest, nie byłoby mi pewnie tak trudno. Mam dość powierzchownych relacji. Jak się moje życie dalej potoczy? Na pewno w dużej mierze to zależy ode mnie. Fajnie się bawiłem tutaj na tej stronce, jestem bardzo wdzięczny za osoby które lubiały mój content i były ze mną przez ten ostatni czas, szczególnie Kebsonek i Malaya. Dziękuję wam! Nie przewiduję następnych wpisów ani quizów. Muszę ogarniać swoje życie. Skupić się na sobie, na swoich sprawach, na budowaniu swojej przyszłości. Bo w pewnym sensie, nic mi innego nie pozostało. Wierzę, że znajdę w końcu odpowiedzi na wszystkie frustrujące mnie pytania, że podejmę dobre decyzje i że znajdę osobę/osoby które pokochają mnie za to kim naprawdę jestem, i nie będę musiał bać się ciągłego niezrozumienia, wykluczenia i osądów. Na razie jestem po prostu zmęczony. Może już w końcu czas dla mnie, żeby zostawić wszystko za sobą i wydorośleć. Na razie, chcę być sam i potrzebuję dużo czasu dla siebie, bo całe życie dostosowywałem się do innych tak bardzo, że już sam nie wiem kim na prawdę jestem. Już sam nie wiem co jest prawdą dla mnie. Nie zapomnijcie o mnie!

Odpowiedz
4
Hej23

Hej23

•  AUTOR

@xxKEBSONxx nawet nie wiesz jak mi jest miło w tym momencie! Dzięki, będę pamiętał i wiele dla mnie znaczy twój komentarz, nawet się nie spodziewałem. Mamy się na Facebooku więc będziemy w kontakcie! Trzymaj się! :P

Odpowiedz
1
Malaya

Malaya

Będziemy czekać 26537253727 aż kiedyś wrócisz ❤️❤️❤️ i zaraz się wszystko ułoży 🤭😘

Odpowiedz
2
pokaż więcej odpowiedzi (1)
Hej23

Hej23

AUTOR•  

Hejka! Mam mało obserwujących, aczkolwiek pomyślałem że w skrócie napiszę co tam u mnie się wydarzyło przez ostatni czas. Ostatnie tygodnie były skupione na zgrabnym zakończeniu roku studenckiego (już drugi rok, od października ostatni rok licencjata). Było ciężko, znając swoją niekonsekwencję, na dwa ostatnie testy końcowe przegiąłem pałę- w zeszły poniedziałek opuściłem 3 pierwsze lekcje i w drodze autobusem na uczelnię dopiero wtedy zacząłem się uczyć na test, który miałem napisać tuż po przyjeździe…i na egzamin który pisałem 3 godziny po tym teście tego samego dnia. I zgadnijcie co- głupi ma szczęście. Pierwszy test napisałem na 4+ a egzamin na którym napisałem totalne głupoty- 3. Podobnie wydarzyło się wczoraj, tyle że na test który miałem za godzinę pisać o 8 rano zacząłem się uczyć w samochodzie jadąc z koleżanką xd I też dowiedziałem się dzisiaj że dostałem 3. I tak oto czeka mnie tylko ostatni egzamin w przyszły wtorek. Mam nadzieję że poświęcę te ntydzień żeby zdać ten egzamin dzięki mojemu gruntownemu przygotowaniu…a nie farcie.
Jako że jestem dorosły (#hot21), koniec roku studenckiego oznacza dla mnie szukanie sobie pracy na okres wakacyjny. Miałem plany wyjechać znowu do Niemiec do pracy do fabryki, jak to zrobiłem 3 lata temu zaraz po ukończeniu liceum, tyle że wtedy miałem z kim jechać. Postanowiłem że wyjazd samemu byłby zbyt stresujący, nie znalazłem nikogo kto chciałby ze mną pojechać. Wobec tego prawdopodobnie jak ukończę rok studencki za tydzień wyślę CV do fabryki do eko okien gdzie pracowałem w zeszłe lato…nie będzie różowo, ale będę mieć pracę na wakacje, będę codziennie wracał do domu…no i może w końcu wrócę na prawo jazdy i poświęcę się temu, czego nie umiałem przez ostatnie 2-3 lata. Ludzie strasznie osądzają i w rodzinie i wśród znajomych i wśród sąsiadów moje nieposiadanie prawa jazdy. Nie jest to miłe. Nie chcę się przejmować co inni ludzie mówią, ale bardzo jest to ciężkie. Niezdanie prawa jazdy to jest jedna z wielu porażek które zaliczyłem przez ostatnie 2 lata i po raz pierwszy poczułem co to oznacza tak na prawdę osądzanie wszystkich ludzi dookoła ciebie kiedy ci się w życiu nie udaje, w tym osądy własnej rodziny i osób których uważałeś za prawdziwych przyjaciół. Dalej jestem zagubiony w swoim życiu, wśród mojej grupy na studiach jest jedna osoba która jest bardzo niemiła dla mnie, nie znam powodów, ale ze wszystkimi dobrze się poza tym dogaduję. Mógłbym to zlewać, ale wszyscy bardzo lubią tą osobę, zdaje się że ona też do wszystkich jest miła, tylko nie do mnie, mimo że ciągle staram się być mega spoko dla niej, tak jak dla wszystkich. Nie wiem tak na prawdę jaki ma ona ze mną problem, ale przebywanie ciągle w towarzystwie osoby przy której ciągle musisz się kontrolować co powiedzieć, żeby się ona nie przyczepiła i przy której nie możesz być sobą i mimo że tak bardzo się starasz i tak dalej jej coś nie pasuje…zaczynasz z czasem czuć się jak gówno, beznadziejnie, nic niewartościowy, niedoceniony. Powinienem wrzucić na luz, nie sądziłem że dalej będę miał takie problemy po 20-stce, z brakiem poczucia własnej wartości, z przejmowaniem się wrednym zachowaniem innych rówieśników wobec siebie…no ale życie mnie po raz kolejny zadziwiło. Albo w nowym roku studenckim skonfrontuję się z nią i spytam jaki ma tak na prawdę ze mną problem, albo przemilczę i zniosę jeszcze ten jeden rok tego wątpliwie przyjemnego towarzystwa. Tak czy inaczej, wszystko źle się odbija na mnie, na nikim innym.
Zacząłem słuchać piosenkarki Ciary. Znałem wcześniej "1,2 Step", "Oh", czy "Goodies", słuchałem tych piosenek w liceum. Ale na tym się skończyło, słuchałem innych piosenkarek. Nie wiem skąd wzięła się moja fascynacja Ciarą 2 tygodnie temu. Ale uwielbiam ją! Przesłuchałem wszystkie albumy. Wszystkie jej albumy są spoko, ale najbardziej kocham "Ciara", "Jackie" i "Basic Instinct". "Basic Instinct" jest taki prowokujący, naughty, ale wpadający w ucho i brzmi totalnie jak muzyka z 2010, rok w którym wyszedł i kocham to. "Ciara" to jest totalnie electro-pop z rapem i to brzmienie przenosi mnie totalnie do lata 2013, bardzo wpadający w ucho, i krytycy w większości obwieścili go najlepszym albumem Ciary. Sam album po latach niepowodzeń wypromował dla Ciary jej największy hit od lat "Body Party" i album dostał się na wysokie #2 miejsce na amerykańskich listach przebojów. "Jackie" to jest jej najbardziej wyważony album myślę i dojrzały, ale przy tym jest też wpadający w ucho jak "Ciara". Myślę, że ten album mógłby się spodobać mojej mamie, która bardziej lubi taki rodzaj muzyki. I tak się składa że dzisiaj te 3 albumy odebrałem z paczkomatu i właśnie jestem w trakcie odsłuchu "I bet" z "Jackie" w moim pokoju :) Ciarę zawsze nazywano wokalistką o ograniczonych zdolnościach wokalnych, ale na "Jackie" na prawdę słychać jak głos Ciary ewoluował i po raz pierwszy można usłyszeć jak głos Ciary w piosenkach jest tak emocjonalny, że mógłby się załamać z bólu za chwilę i na prawdę to kocham! Ciara jest piekna, ma attitude, i równocześnie obserwując jej karierę i wywiady (i jej reakcję na jej konflikt z Rihanną w 2011-2013) można zauważyć że jest bardzo miłą, przyziemną dziewczyną, co tylko sprawia że ją jeszcze bardziej lubię. Na razie jest moją piosenkarką #1, ale obejrzałem przed chwilą film dokumentalny "Halftime" z Jennifer Lopez, dzisiaj chyba była premiera w Polsce, udało mi się znaleźć film z polskim lektorem na lewej stronie ;-D I rozważam, czy nie przywrócić JLo na #1 moich ulubionych piosenkarek, jednak, niczyje filmy i muzyka tak bardzo nie odzwierciedlają mojej osoby, jak jej. Film jest na pewno inspirujący, smutno mi się zrobiło widząc jak Jennifer Lopez się stara a pomimo ponad 40 filmów i fenomenalnej roli w "Ślicznotkach" ludzie dalej mają do niej pretensje i dalej zostaje totalnie zignorowana przez Akademię Filmową. Smutno było widzieć jej zawód :( Ale po raz pierwszy można było się dowiedzieć jak za kulisami Jennifer pomagała innym Latynosom w USA, między innymi zaakcentowanie sprzeciwu zamykania dzieci latynoskich emigrantów w klatkach na Super Bowlu, ale szefostwo wiele razy odrzucało pomysł Jennifer, nie chcąc "wywoływać kontrowersji". Dzięki upartości Jennifer, pomysł jednak przeszedł i Jennifer pokazała całemu światu swój sprzeciw wobec prezydenturze Trumpa. Jennifer Lopez pokazała jak bardzo wiele dla niej znaczy bycie Latynoską, jak bardzo walczy o lepszy byt biednych Latynosów w kraju, w końcu sama kiedyś była jedną…a mimo to do tej pory znajdą się Latynosi którzy śmieją się z Jennifer, nawet nie przyznając jej miana prawdziwej Latynoski, tylko dlatego, że wychowywała się w Stanach Zjednoczonych a nie na południu…ludzie są tacy niewdzięczni i tak bardzo osądzający że to jest straszne…dobrze że Jennifer nigdy się nie poddała. o myślę? Tak, nie polubiałbym jej pewnie w prawdziwym życiu, jest bardzo ostra, szczególnie w trakcie pracy, ale myślę że jest dobrą osobą i całe życie stara się i jest profesjonalistką, a ludzie i tak jej niedoceniają, ani w filmie ani muzyce. To jest CHOLERNIE przykre. Tym samym Jennifer Lopez stała się kolejną piosenkarką ze swoim filmem dokumentalnym o sobie. Wcześniej w tym roku oglądałem "Oto ja" o Britney Spears i "Part of Me" o Katy Perry. Myślę, że "Oto Ja" i "Halftime" bardzo mnie wzruszyły, oglądając szczególnie "Oto Ja" o Britney Spears z 2008 roku doprowadziły mnie do łez, bo wiele rzeczy o których mówiła Britney Spears mogłem się z nimi utożsamiać, bo ostatnie 2 lata były bardzo ciężkie dla mnie i zdecydowanie czułem sie niezrozumiany przez najbliższe mi osoby, i czułem się martwy od środka. Jennifer Lopez to zupełnie inna mentalność osoby, bliżej mi do Britney Spears.
Odmeldowuję się. Co myślę o muzyce 2022? Za ponad 2 tygodnie półmetek roku (masakra, jak ten czas zapie**ala). "When You're Gone" od Katy Perry to jest jedna z moich ulubionych piosenek z tego roku. Również "She's All I Wanna Be" z Tate McRae z teledyskiem ma zarąbisty vibe. Dwie małopopularne piosenki które poznałem przez instagram: "Grippy Sock Town" od Milligram i "Better Days" od Chaim Phenomenon. "Te Felicito" od Shakiry, "Skin of My Teeth" od Demi Lovato i oczywiście "On My Way" i "After Love" od JLo. Na pewno zrobię pod koniec roku podsumowanie mojej top10 najlepszych piosenek z 2022 roku. Po raz kolejny zaakcentuję, muzyka pop od paru lat jest dla mnie totalnym żartem. Mogę brzmieć jak cebulak, ale nie ma żadnego porównania do wczesnych-środkowych lat 2010., kiedy CIĄGLE coś się działo w pop muzyce. Teraz ta muzyka zdaje się być na wymarciu, nowe gwiazdy nic we mnie nie wzbudzają, coraz bardziej stara się robić muzykę na stylistykę lat '00, ale w rezultacie wychodzi bardzo sztucznie. Whatever.

Streamujcie Ciarę z naznaczeniem na jej moje 3 albumy "Basic Instinct", "Ciara" i "Jackie" + jej hit z 2006 "Get Up" i koniecznie obejrzyjcie "HalfTime" o Jennifer Lopez. Może zrobię pierwszy quiz od miesięcy. Pozdrawiam!

Odpowiedz
3
xxKEBSONxx

xxKEBSONxx

@Zyleta1997 Pisanie co myślę o filmie zajęło mi godzinę. Jeśli jesteś ciekawy co tam napisałem to zapraszam do mnie do wpisów. 😅😉

Odpowiedz
1
Malaya

Malaya

❤️❤️

Odpowiedz
2
pokaż więcej odpowiedzi (1)
Hej23

Hej23

AUTOR•  

Witam wszystkich samoquizowiczów. Zanim wezmę się na naukę na studia, planuję teraz zrobić wpis o jednej z najbardziej legendarnych włoskich aktorek w historii, w pewnym sensie również konkurentką mojej idolki Jennifer Lopez. Mowa oczywiście o Monice Bellucci, która podobnie jak Jennifer Lopez urodziła się w latach 60. XX wieku, jest latynoską i niejednokrotnie była uważana za najpiękniejszą kobietę świata (Włosi oficjalnie nie zaliczają się jako Latynosi, a do rasy białej, jednak jako osoba będąca niejednokrotnie we Włoszech zdążyłem się przekonać że Włosi samych siebie i tak identyfikują jako Latynosi). Przejdźmy więc do rzeczy.

Monica Bellucci urodziła się 30 września 1964 roku. Wychowywała się na włoskiej prowincji. Jejj matka od dziecka wszepiała swojej córce ambicję i chęć mierzenia wyżej niż ona sama. Matka Bellucci w końcu była "zwyczajną" kobietą z prowincji, wychowującą parę dzieci i będąc gospodynią domową, prowadząc spokojne życie. Matka Bellucci zawsze jej mówiła "nie mów mi że chciałabyś prowadzić takie samo życie jak ja". Matka Moniki chciała, aby jej córka poznała więcej świata i przeżyła więcej, niż ona sama miała okazję. Monica Bellucci od dziecka wykazywała się nieprzeciętną urodą. Według samej Moniki, przychodząc do restauracji czy kawiarni właściciele prosili ją, żeby przychodziła tak często jak się da, ponieważ jej uroda przyciąga więcej klientów, którzy nie mogą odciągnąć oczu od przepięknej dziewczynki. To, co łączy jeszcze Monicę Bellucci i 5 lat młodszą Jennifer Lopez jest początkowe zamierzenie do podjęcia pracy prawniczki. Obie dziewczyny od dziecka wykazywały się dużą pracowitością i ambicją. To co jednak je różni, Lopez dobrowolnie zrezygnowała ze studiów- ona od zawsze wiedziała, że jednak taniec, aktorstwo i śpiew są miłością jej życia, i dlatego też wyprowadziła się od rodziców w wieku 19 lat, rzuciła studia żeby poświęcić się w pełni działalności artystycznej, mimo że wiązało się to z biedą i tymczasową bezdomnością. Jeśli chodzi o Monicę, okazja sama zapukała do jej drzwi. Dziewczyna wzbudzała takie zainteresowanie, że już w wieku parunastu lat zapraszano ją na sesje zdjęciowe. Stała się nie małym fenomenem w światku modelingu i to też otworzyło jej drzwi do aktorstwa. Monica z rozbrajającą szczerością wyznawała w trakcie swojej kariery że gdyby nie uroda, to prawdopodobnie nigdy nie zrobiłaby kariery i że zdaje sobie z tego sprawę. W pierwszym filmie jeśli się nie mylę wystąpiła w 1990 roku, w wieku 26 lat. Poniżej podlinkuję wam nieoficjalny teledysk ze scenami z przepiękną 27-letnią Bellucci we włoskim filmie "La riffa" z 1991 roku:
https://www.youtube.com/watch?v=WuhOb35etsA

Kariera Włoszki toczyła się dalej. Grała za równo we francuskich jak i włoskich produkcjach. Dużym kamieniem milowym był występ w filmie "Apartament" w 1996 roku u boku swojego przyszłego męża Vincenta Cassela (czy jakoś tak), z którym potem w trakcie kariery wystąpiła jeszcze wspólnie w filmach mnóstwo razy. Monica zwróciła na siebie uwagę. Rok później 33-letnia Bellucci wystąpiła w kolejnej produkcji z Vincentem, "Doberman", gdzie grała piękną głuchoniemą przestępczynię. W 1999 roku 35-latka wzięła ślub z Vincentem, co było jej drugim ślubem w życiu.
Prawdziwa, międzynarodowa kariera Moniki zaczęła się w 2000 roku po występie w "Under Suspicion" u boku Morgana Freemana i oczywiście…"Malena". W tym drugim Monica gra zbliżającą się do 30-stki zwykłą kobietę w latach 40. XX wieku z sycylijskiego miasteczka o ponadprzeciętnej urodzie, przez co wzbudza zainteresowanie CAŁEGO MIASTA. Kobiety jej nienawidzą, bo czują w niej zagrożenie, szczególnie po tym jak jej mąż ginie w trakcie wojny i staje się wdową, za którą ubiegają się niemal wszyscy mężczyźni w mieście, widząc w niej jedynie obiekt pożądania i fantazji. W tym wszystkim jest 13-letni chłopiec Renato, który od pierwszego wejrzenia zakoch**e się w kobiecie. Z tą różnicą że chłopak nie widzi w niej tylko obiektu pożądania…on na prawdę ją kocha i podczas gdy wszyscy ją oceniają i wieszają na niej psy, on stara się na prawdę zrozumieć jej położenie, i nie raz po kryjomu cicho mści się na ludziach którzy ją wulgarnie wyzywali. Niestety, uroda Maleny staje się jej przekleństwem, a 13-letni Renato jest zbyt mały, żeby pomóc dorosłej kobiecie uporać się z problemami, osądami zaściankowej konserwatywnej sycylijskiej społeczności, co prowadzi do niespełnionej miłości i tragedii Maleny. Wpływ filmu trwa po dziś dzień, w trakcie ostatnich paru lat powstało wiele teledysków na YouTube ze scenami z filmu, o wielomilionowych wyświetleniach. Najpopularniejszy z nich zyskał prawie 100 milionów wyświetleń:
https://www.youtube.com/watch?v=KT44aQ_10XM

Poniżej kolejny teledysk z "Maleny" tym razem z piosenką Lany del Rey:
https://www.youtube.com/watch?v=ZIt2QsIYH88

Film stał się z miejsca fenomenem, a z Bellucci uczynił międzynarodową gwiazdę. Posypały się propozycje zagrania w wielu amerykańskich produkcjach. Monica jednak ostrożnie podchodziła do wyboru swoich ról, nie rezygnując z występowania w europejskich produkcjach filmowych, w których czuła się najlepiej. 2002 rok okazał się kolejnym przełomowym rokiem dla 38-letniej Bellucci a to za sprawą bardzo kontrowersyjnego filmu w którym zagrała główną rolę- "Nieodwracalne". Film toczy się w odwrotnej kolejności, czyli ostatnie sceny wydarzeń zaczynają film, a film kończy się tak na prawdę na miejscu, w którym powinna się zacząć historia. Wszystko to sprawia, że film z miejsca zaczyna się bardzo drastycznie, od momentu kiedy mąż Alex (Monica Bellucci) zostaje wywieziony karetką z klubu o wymownej nazwie "Odbytnica", po tym jak wszczął masakrę i bójkę próbując dokonać zemsty na mężczyźnie, który brutalnie zgwałcił jego żonę. Męża bohaterki Moniki gra oczywiście jej prawdziwy mąż, Vincent Cassel. Jak nietrudno się domyślić, czas filmu cofa się również do czasu kiedy Alex po kłótni z mężem, sama wraca nocą z imprezy. Bohaterka za namową nieznajomej kobiety która doradziła jej przejście podziemiami bo niby "bezpieczniej", postanowiła tak zrobić. Niestety w podziemiach staje się świadkiem pobicia transseksualistki przez brutalnego mężczyznę. Zauważając Alex, spuszcza wzrok z transseksualnej kobiety, która wykorzystując okazję, po prostu ucieka, a Alex zostaje sama z niebezpiecznym mężczyzną, przez którego zostaje brutalnie zgwałcona, a sama scena została dokładnie odwzorowana i trwa…ok. 10 MINUT! Film oczywiście wywołał ogromne kontrowersje, negatywne opinie i krytykę, sam film ze względu na tematykę był dozwolony do obejrzenia dopiero dla osób które ukończyły 21 lat. Film w Polsce wyszedł w styczniu 2003 roku, i zarządzono nawet specjalną akcję w której udawani widzowie prosili o wydanie biletu na film, żeby skontrolować, czy bileterzy na pewno kontrolują dowody osobistości przed wpuszczeniem na film. Mimo negatywnych opinii, o Monice znowu zrobiło się głośno i spadła nawet na nią fala pochwał za to jak realistycznie odegrała brutalną scenę, na którą wiele jej amerykańskich koleżanek po fachu po prostu by się nigdy nie zgodziło. Mówiło się, że Monica "ma jaja", bo nie każdy odważyłby się odegrać takie sceny. W 2002 roku premierę miał też miejsce film "Asterix i Obelix" w którym Monica oczywiście zagrała Kleopatrę.
W 2003 roku Monica doznała zaszczytu i zagrała w dwóch częściach legendarnej serii filmowej "Matrix", gdzie zagrała Persefonę u boku Keeanu Reeves'a:
https://www.youtube.com/watch?v=i1nb0jE3QV0

W tym samym roku zagrała u boku Bruce'a Willis'a w dramacie wojennym "Łzy Słońca" traktującym o wojnie w Nigerii. Zagrała tam lekarkę, która bardzo się zaangażowała w pomoc czarnoskórym dotkniętym wojną.
2004 rok był przełomowym rokiem dla Moniki pod paroma względami. Po pierwsze, kobieta ukończyła 40 lat. Po drugie, po raz pierwszy została matką, rodząc córeczkę. Po trzecie, zagrała w "Pasji", dramacie religijnym przedstawiającym wydarzenia mające miejsce przed i po ukrzyżowaniu Jezusa Chrystusa. Monika zagrała Marię Magdalenę i pozostaje to do dzisiaj klasyka, jeśli chodzi o kino chrześcijańskie. Kolejny brutalny i smutny film. Monica zagrała w nim mimo że sama jest agnostyczką i nie jest wierząca. Sama jednak mówiła przez całe życie, że ma szacunek do każdej religii świata i jest nimi zainteresowana. Monica Bellucci mówi:
"Jestem agnostyczką, choć szanuję i interesuję się wszystkimi religiami. Jeśli w coś wierzę, to w tajemniczą energię; tę, która wypełnia oceany podczas przypływów, tę, która jednoczy naturę i istoty."

Przez następne lata Monica dalej kontynuowała swoją grę aktorską w filmach, choć jej produkcje nie były już takie głośne jak te w latach 2000-2004. W 2007 roku zagrała w filmie "Shoot 'Em Up" czy "Manual Love 2". W tym pierwszym zagrała prostytutkę Donnę, która odczuwa instynkt macierzyński wobec porzuconego niemowlaka i ucieka z nim przed mordercą próbującym je zabić:
https://www.youtube.com/watch?v=N4JZR7pUvdI

W 2009 roku wystąpiła w bardzo dobrym thrillerze psychologicznym "Nie oglądaj się" i "Prywatne Zycie Pippy Lee". W 2010 roku 46-letnia Bellucii po raz drugi została matką i wystąpiła w "Uczniu Czarnoksiężnika". Miała również wystąpić w polskiej produkcji o Lechu Wałęsie- "Wałęsa", jednak jak można przeczytać w internecie: "Początkowo w postać Fallaci miała wcielić się Monica Bellucci, koszt jej kilkuminutowego epizodu szacowano na ok. 4 mln złotych. Jednak, jak powiedział reżyser, budżet filmu jest na to niewystarczający (problemy ze znalezieniem większego finansowania ze strony sponsorów). Ostatecznie dziennikarkę zagrała Maria Rosaria Omaggio, która tak się odniosła do roli: Wielokrotnie mówiono mi, że jestem podobna do Fallaci. Nie tylko powierzchownością, ale także barwą głosu. Dla mnie to wielki zaszczyt, nie chcę zawieść samej Oriany, jak i Andrzeja Wajdy.". Zamiast tego Monica wystąpiła w 2013 roku w polskiej reklami wody mineralnej Cisowianki Perlage, którą często puszczano w polskiej telewizji w tamtym roku, może pamiętacie:
https://www.youtube.com/watch?v=UF8vlnmVFMc

W 2015 roku Monica zapisała się w historii serii filmowej o James Bondzie jako najstarsza dziewczyna Bonda, zagrała ją bowiem w wieku 51 lat.

Przez ostatnię parę lat Monica dalej występowała w różnych produkcjach filmowych, ale zdecydowanie nie jest już o niej tak głośno jak wcześniej. Monica w tym roku kończy 58 lat. Bardzo ją lubię, myślę że jest kwintesencją kobiecości i nie spotkałem jeszcze osoby, której by się ona nie podobała, przynajmniej wtedy kiedy była młoda. Jej dobór ról również jest nietypowy- tu jakieś thrillery psychologiczne, tu historyczny film religijny, tam kontrowersyjny dreszczowiec nakręcony w odwrotnej kolejności z wielominutową sceną gwałtu, tu dramaty historyczne. Nie jest to repertuar, który przypominałby filmografię powiedzmy Jennifer Lopez, której 90% filmów to komedie romantyczne. Lubię jednak filmy Moniki, myślę że miała klasę przez całą karierę, i wyrobiła sobie swój własny styl. Podoba mi się też to, że nigdy nie odseparowała się od europejskiego kina, choć mogła totalnie przerzucić się na amerykańskie kino. Co o niej uważacie? Oglądaliście któryś z jej filmów? A może w ogóle o niej nie słyszeliście? Skoro już dałem tyle porównań do JLo to dodam jeszcze jedno- mimo że obie panie są kwintesencją piękna i kobiecości, to mają zupełnie różne podejście do miłości w prywatnym życiu. O ile Jennifer Lopez jest romantyczką i wierzy w miłość na całe życie, Monica nie wierzy w takie rzeczy. Powiedziała, że nie wierzy w miłość na całe życie, a jej długotrwały związek z Vincentem Casselem, z którym się rozwiodła w 2013 roku był mieszanką wybuchową, w której często się ze sobą kłócili i spędzali osobno czas, czego nie kryli i im się taki układ podobał. Monica powiedziała, że ludzie powinni tak długo ze sobą być ile trwa chemia. Jeśli z upływem czasu ludzie już się ze sobą nie dogadują, mimo związku małżeńskiego czy dzieci, to według niej nie ma sensu już sztucznie przedłużać związku i się ze sobą męczyć. Dlatego też, nie wierzy w miłość na całe życie. Pod koniec wrzucę zlepek scen z różnych filmów Moniki z całej jej kariery, co jest hołdem dla niej samym w sobie. A wszystkim którzy dobrnęli do końca i przeczytali, dziękuję.

https://www.youtube.com/watch?v=lPlfbwae3vQ

Odpowiedz
3