Witajcie towarzysze. I ZNOWU dwa dni bez wpisów:( W czwartek wróciłam z Częstochowy i byłam zmęczona, a wczoraj po prostu nie było, bo… Nie? Hmmm nie znam lepszego argumentu ¯\_(ツ)_/¯ Siedzę sobie na łóżeczku i jem budyń. Muszę przepisać lekcje z trzech dni:( Bo w środę i czwartek byłam na wycieczce, a w piątek nie miałam siły iść do szkoły. To dość smutne, aczkolwiek życie bardzo ułatwia mi fakt, że Juleczka obiecała jutro wysłać zdjęcia z zeszytu. Przynajmniej w poniedziałek nie idę do szkoły. Wy też tak macie? Wczoraj byłam na konikach a mój instruktor spóźnił się 45 mnin😂 Jeździłam po ciemku i to była jedna z najlepszych jazd w życiu. A tak to nic ciekawego… Bobry na noc!

Ceś. A jednak wpis jest:)
Jestem sobie w Częstochowie. Najpierw wstałam o 4.12, jechałam długo autokarem, zwiedzałam… eee… Takie miasto, którego nazwy nie pamiętam (ogólnie tam, gdzie mieszkał papierz), dalej jechałam kilka godzin i dotarłam do hotelu w Częstochowie. Po drodze z tych Woj- albo Wła- cośtam… WIEM! TO WADOWICE!!!!!!! No po drodze w Wadowic nieustannie machałam ludziom. Raz odmachał mi cały autokar, kiedy się z nim mijaliśmy! A oprócz tego tylko 2 osoby:'( Ale potem byłam na apelu jasnogórskim. I myślałam, że jak ostatnio będzie to trwać jakieś 15 mnin, a byłbo prawie 1,5 h! Było tak gorąco, że pod koniec nie miałam pewności, czy na pewno mam czym oddychać. Ostatnie słowa modlitw ledwo ruszałam ustami. Jak wychodziliśmy lało, a ja nie miałam nawet kaptura. Ale mi to nie przeszkadzało, miła odmiana od gorąca. Gdy przemoknięta wróciłam do pokoju zauważyłam, że moje współlokatorki śpią. Wykąpałam się i umyłam zęby. I poszłam pisać wpis. Zmęczona jestem, dobranoc. A i trzymajmy kciuki, aby mnie nie wysłali do pocztu sztandarowego jutro. Dobranoc.