Patryk

Riddio

Patryk

Riddio

imię: Riddio

miasto: Bezpieczna przystań

www: wattpad.com

o mnie: przeczytaj

1578

O mnie

¡Hola, amigo! Hvordan har du det?

Przyznaj się zabłądziłeś? Wiedziałam, nikt nie zapuszcza się aż w tak odległe zakamarki sq. Ale skoro już tutaj jesteś, to zapewne chciałbyś się czegoś dowiedzieć o moim małym zakątku :P

Na tym profilu nie znajdziesz... Czytaj dalej

Ostatni wpis

Riddio

Riddio

Wesołych świąt!🎄 Duży zdrówka, uśmiechu, szczęścia i świąt spędzonych w ciepłej, ro... Czytaj dalej

Odznaki

Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury, jesteś gościem :)

*Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji " Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie* ×

Zaloguj się, aby dodać nowy wpis.

Riddio

Riddio

AUTOR•  

Nocna narzekajka, bo czemu nie.
Zapewne większość z Was pokusiła się kiedyś o ściąganie, jak i również dała zerżnąć komuś od siebie. Rzecz, jak najbardziej normalna, moim zdaniem, sama też święta nie jestem, choć w klasie maturalnej już raczej pozbyłam się takich pokus, na które nie oszukujmy się, ale jest już trochę późno, maj zbliża się nieuchronnie. W każdym razie wśród mojej beznadziejnej klasy (fałszywej i wrednej w 70%), znalazłam sobie dwie spoko osóbki, z których jedna jest typem totalnego nieuka, który nic nie umie, a w liceum jest przypadkiem, ale nadrabia za to humorem i kontaktowością. Mam z nią niepisaną umowę,: ona zajmuje się zajmowaniem ławek, dogadywaniem się, doinformowaniem o wszystkim, tym co należy wiedzieć, a ja służę pomocą w kwestii wiedzy. I tak oto jeżeli chodzi o przedmioty, które mi idą, typu polski nie ma problemu, laska nie czai czegoś, pomagam jej zrozumieć, żywcem nie wie jak coś zrobić, no to daje jej spisać. To jest dla mnie łatwe. Ale są przedmioty typu angielski rozszerzony, czy matma, do których serio muszę się przyłożyć żeby coś umieć i zarobić spoko ocenkę.
Teraz macie sytuacje: piszecie mega trudną kartkówkę gramatyczną z angielskiego. Większość klasy ma 1 i 2, nieliczni 3, jednostki 4 i są trzy 5. Niespodzianka, jedna należy do was. No i brawo. Tyle, że kiedy babka oddaje te kartkówki do wglądu, to osoby, które mają to zaległe, muszą od razu pisać. Koleżanka z ławki przed lekcją ze śmiechem oświadcza, że nawet nie wie z czego to i ma wywalone. Na lekcji spisuje od was waszą kartkówkę, na co jej musicie pozwolić, więc ustawiacie ją w stosownym miejscu. Kiedy wychodzi na to, że owa osoba dostała 3, MA PRETENSJE o to, że uzyskała tak słabą notę. Nie umiała nic, spisała od was wasze ciężko przepracowane godziny i ma pretensje, bo chciała 5! Dostaje pochwałę od babki, bo wreszcie zaczęła się (niby) uczyć i mówi wam ze śmiechem, że zapewne tego nie wiecie, ale od was to spisała. Moja reakcja w tej chwili: czy ty sobie kurna ze mnie żartujesz? Robisz debila ze mnie, czy z siebie? No i jej oświadczyłam, że nie ,,ona sobie spisała'', ale ,,JA dałam jej spisać''.
Jesteście wkurzeni, ale wiecie, że takie jest życie, przekonujecie się, że i tak macie coś w głowie, bo się serio uczyliście i trzeba przeboleć.
Tyle, że potem nadchodzi kartkówka z matmy. Uczyliście się przez tydzień. Chodziliście na dodatkowe matmy z samego rana, kiedy mogliście jeszcze spać. Ale umiecie na 100%.
W tejże sytuacji wiedząc, że moja koleżanka (nie robiła żadnych zadań, nie chodziła na dodatkowe, null), jak zawsze kija umie, odsunęłam się trochę na bok, na co ona kpiła ze mnie, że ,,co ja robię i tak nic od niej nie spiszę, bo nie umie''. Zabawne, JA nie spiszę. Mhm, fajnie. Babka i tak na szczęście zrobiła nam z tablic matematycznych zasłonki, więc miałam spokój. Koleżanka oczywiście spróbowała zerżnąć, ale jej nie wyszło, bo matematyczka ma doskonały monitoring na klasówkach.

Powiem tak. Są takie malutkie granice, których się nie przekracza. Jestem w czarnej d. Nie mogę nagle przestać jej dawać spisywać, bo stracę swoje kontakty, które są mi niezbędne do przetrwania w tym cyrku, a już naprawdę niewiele mi zostało, ale też szlag mnie trafia, że muszę oddawać swoją wiedzę darmo, pikolonemu krótasowi, który nie raczy zajrzeć do książki i nauczyć się z czegokolwiek na to 2. Ja wiem, matura, wtedy się wyłoży, ale to i tak marne pocieszenie, nie sądzicie?
To tyle, sprawiedliwości nie ma, zdaję sobie sprawę. A szkoda, bo czasem by się przydała.

Branoc, kto jeszcze nie śpi i miłego dnia/popołudnia/wieczoru, kto odczyta to jutro <3

Odpowiedz
4

O...s

@Riddio to ja podziwiam wszystkich ludzi na profilach humanistycznych, bo sama nie potrafię zapamiętać nawet dziesięciu nazwisk na sprawdzian z historii, daty bez problemu, ale zapamiętywanie nazwisk to dla mnie ogromny wyczyn, potrafię przeczytać książkę i kolejnego dnia nie pamiętać jak się nazywał główny bohater, będę wiedziała o nim wszystko poza nazwiskiem, dlatego dla mnie fizyka jest dużo łatwiejszą, bo wystarczy ją zrozumieć

Odpowiedz
1
Riddio

Riddio

•  AUTOR

@Oasis Cóż widzę, że ja jestem skrajnym humanistą (który jednak zamiast na historię polazł na geo😂), a Ty ścisłowcem
W sumie ciekawy kontrast
Nigdy nie sądziłam, że tak to może wyglądać
Zrozumieć, no właśnie, w tym u mnie problem 😂🙈

Odpowiedz
1
pokaż więcej odpowiedzi (8)
Riddio

Riddio

AUTOR•  

Sądzicie, że nie da się zepsuć naleśników? Otóż wyprowadzę Was z błędu. Właśnie to zrobiłam i są na tyle niejadalne, że je wywaliłam.
Poproszę o medal dla najmniej uzdolnionego w kulinariach człowieka na świecie.

Odpowiedz
5
Arenava

Arenava

@Riddio no cóż, sam nie wiem, mam do tego ✨talent✨

Odpowiedz
1
Riddio

Riddio

•  AUTOR

@Arenava Narysowałabym Ci medal, ale niestety rysować nie umiem, zatem zadowól się faktem, że za owe dokonania w pełni na niego zasługujesz😂

Odpowiedz
1
pokaż więcej odpowiedzi (21)
Riddio

Riddio

AUTOR•  

Zastanawiam się, kiedy pozbędę się koleżanki z ławki, a mnie samą zamkną w psychiatryku. Mianowicie, niemalże codziennie piszę sobie w szkole jakieś opowiadania/kolejne rozdziały serii, cokolwiek. I na przerwach i na lekcjach, jak leci. I zacznijmy od tego, że oznaczam sobie te rozdziały mniej więcej tak: Zkl13N, a obok dzielę sobie rozdział na części, tak żeby trzymać się ustalonej liczby słów w odpowiednich proporcjach na jeden podpunkt rozdziału, czyli koniec końców wychodzi: ,,Zkl13N: 400, 700, 200. 800, 300 (e. +50-100)''. Na co moja koleżanka z ławki patrzy się na mnie, jak na idiotę tudzież bywają dni, kiedy również, jak na seryjnego mordercę.
Dodatkowo mam tendencję do tego, że jak ustalam sobie w głowie reakcje bohatera typu ,,uśmiechnął się do niego krzywo/ posłał mu mordercze spojrzenie/ pstryknął palcami/ zamrugał kilkukrotnie/ wpatrywał się nieruchomo w przestrzeń/ mamrotał coś do siebie/ głęboko westchnął'' to często sama naśladuje owe sytuacje. I tak oto przykładowo na takim wosie w środku lekcji, oderwana od życia ogarniam, że od kilku minut posyłam babce prowadzącej lekcje różne typy spojrzeń.
Mam szczęście, że piszę totalnie nieczytelnie (nie licząc oznaczeń rozdziałów/opowiadań), jednakże moja koleżanka z ławki coraz częściej wygląda, jakby chciała zapytać, ale w ostatniej chwili się wycofywała.
W oczach nauczycieli też już musiałam sobie wyrobić interesującą opinię.
Nachodzą mnie jednak przypuszczenia, że część mojego tekstu może być jednak czytelna, a wtedy sprawy przybierają zaskakująco interesujący obrót, gdyż moja opka ostatnio są jednym wielkim: ,,zanurzył swoje łapska w zimnej kałuży jego krwi, by ponownie poczuć, jak to jest, kiedy jest się panem cudzego życia. Później spojrzał w jego puste oczy, z których uchodziło życie i poczuł narastającą ekscytację, z powodu tego, czego udało mu się dokonać własnymi rękoma''.

Odpowiedz
4
KotKsiazkowy

KotKsiazkowy

@Riddio gratuluje motywacji, bo wiesz piszesz (i to regularnie)
A tym naśladowaniem postaci to chyba tak jest, bo mam tak samo.

Odpowiedz
1
Riddio

Riddio

•  AUTOR

@KotKsiazkowy Dzięki, staram się🙈
O no proszę
Zatem nie polecam pisać w miejscu publicznym😂
Chyba, że chcesz dzielić że mną biały pokoik bez klamek
Nie no, będę genialną współlokatorką!😏

Odpowiedz
1
pokaż więcej odpowiedzi (5)
Riddio

Riddio

AUTOR•  

Pytanie natury filozoficznej z podgatunku relacji międzyludzkich, jak komuś się nudzi, to lukać na dół:

Może też tak macie (a może obserwujecie, to w otoczeniu, a może wcale), jak to jest, że kiedy wchodzimy w jakąś relację i jest super na tyle, że zaczyna się ona pogłębiać, a my zdajemy sobie sprawę, że jednak nie jesteśmy chętni, by aż tak ją rozwinąć, to ją zrywamy, zamiast po prostu pozostać na jej ,,szczeblu podstawowym''?
(Przepraszam, nie umiem pisać krótkich zdań – za dużo myśli😅)
Podkreślam, że nie jest to relacja w żaden sposób toksyczna, w ogóle negatywna, bo to istotne w tym wypadku.
To, jak szybkie oderwania plastra i tak zaboli, więc lepiej zrobić to szybko i od razu?
Boimy się, że potem nie zdołamy się wycofać?
Wątpimy w możliwość ograniczenia tej relacji bez jej zerwania?
Wybieramy łatwiejszą drogę, a potem przez lata zastanawiamy się, co z nami nie tak?
Inne pomysły?

Jeżeli jeszcze raz usłyszę ,,ja tak nie robię'' i ,,pierwsze słyszę'', to odgórnie zaczynam w siebie wątpić i kupuję sobie tabliczkę z napisem: ,,Nie podchodź, nie warto i tak cię porzuci, a przywiążesz się najprawdopodobniej szybko i mocno, jak każdy twój poprzednik/twoja poprzedniczka''

Odpowiedz
6
Arenava

Arenava

@mesmeric kiedyś mi się uda

Odpowiedz
2

m...g

@Arenava 🗿🗿🗿🗿

Odpowiedz
2
pokaż więcej odpowiedzi (27)

a...e

śliczny wystrój! 💗🎀

Odpowiedz
1
Riddio

Riddio

•  AUTOR

@pierozek912 Dzięki piękne!💚✨

Odpowiedz
1