
Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a
przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury,
jesteś gościem :) *Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji " Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie* ×









FallenPuppeteer
AUTOR•Są takie chwile w życiu, w których czuję się żywa w pełnym tego słowa znaczeniu. Jestem wtedy świadoma każdego oddechu. Czuję dokładnie najmniejszy podmuch wiatru, który muska moje policzki i zakręca kosmyki włosów. Myślę, że opadająca temperatura również sprzyja odczuwaniu – często zakradający się chłód, tańczący po mojej skórze, sprawia, że wiem o swoim istnieniu. Równie podobne działanie mają nieśmiałe, wiosenne promienie słoneczne, które witają mnie po wyjściu z bramy. Widzicie więc, że pogoda to dla mnie bardzo ważny czynnik.
Czuję się żywa w chłodne, letnie wieczory, kiedy świat odpoczywa po gorączce minionego dnia. Albo podczas chodzenia po plaży, kiedy jedyne co mam w zasięgu swoich dłoni to morskie fale. Swoje istnienie uświadamiam sobie także w czasie koncertów; tych małych i dużych, i przy niektórych piosenkach, które zostały napisane właśnie po to, aby nas budzić. Wybudzają mnie również zapachy: świeżo wypranej pościeli albo skóry przyjaciółek, które są obok. I czasem czuję się żywa w swoim pokoju z słuchawkami na uszach – wtedy wiem, że wszystko znajduje się na swoim miejscu. Czuję się prawdziwa w Bezi w czasie picia filiżanki gorącej czekolady i jedzenia bezy i w niechorskiej Przystani Rybackiej, ale także na leżaku w poznańskim parku z przyjaciółką leżącą tuż obok i w towarzystwie ludzi, którzy istnieją tylko w mojej głowie, i w domu, dzięki któremu nauczyłam się pić herbatę.
W czasie tych rzadkich momentów zatrzymania czuję się dobrze. Czuję się spokojnie i chcę mi się śmiać, bo rozpiera mnie jakaś dziwna lekkość, niemożliwa do uchwycenia w słowach. Rozglądam się wtedy po świecie, który mnie otacza i mówię sobie: jak dobrze jest żyć.
Wiecie, myślę, że tak naprawdę żyjemy właśnie dla tych krótkich urywków.
A w sekrecie Wam powiem, że piosenką, która sprawia, że czuję się żywa i która opisuje ten stan perfekcyjnie jest „But not tonight” Depeche Mode. A oto link: https://youtu.be/YrzPAiKEu6s
lonely_sunflower_
@FallenPuppeteer miewam tak stosunkowo często i to wspaniałe uczucia – chwile niby prozaiczne, a jednak owiane dziwnym blaskiem onirycznej beztroski, najsłodszej melancholii i zachwytu.
.compelling.
@FallenPuppeteer w twoich wpisach naprawdę idzie się zakochać. O tak, zdecydowanie czuję że żyję i że lubię żyć w te chłodne, letnie wieczory gdy mogę usiąść na huśtawce i pogrążyć się w jakiejś fajnej książce. Wspaniałe uczucie.
FallenPuppeteer
AUTOR•Z powodu pewnego quizu, który dzisiaj wykonałam (link i autor oczywiście na dole), postanowiłam podzielić się z Wami czymś bardzo ważnym w moim życiu.
Mówię o zapachach.
W momencie kiedy zaczął pogarszać się mój wzrok, zauważyłam stopniowe wyostrzanie się węchu. Wzrok i słuch to dla mnie jedne z ważniejszych zmysłów w moim życiu, ale chyba nie skłamię, że równie istotną rolę odgrywa w nim węch.
Świat składa się dla mnie z zapachów. Uwielbiam herbaty, mogłabym pić je nałogowo, a ich odpowiedność do danej sytuacji czy dnia określam właśnie po ich subtelnym aromacie. Równie mocno lubię wąchać wieczorne i poranne powietrze, to tuż po deszczu i chwilę przed nim, nagrzane od słońca i wychłodzone przez szalejący wiatr. Powiadam Wam, nie zna prawdziwej przyjemności ten, kto nie zaciągał się wonią swojej skóry po przyjściu z dworu w jesienny dzień. Ubóstwiam stać w kolejce w niewielkiej piekarni na moim osiedlu z powodu zapachu świeżego pieczywa i ciepła, które roznosi się po pomieszczeniu. Bez zastanowienia zdarzy mi się za kimś obrócić w miejscu publicznym przez silną woń jego perfum. Jestem zakochana w zapachach owoców, szczególnie: jabłek, nektarynek, malin i brzoskwiń. Te wiszące na krzakach i drzewach są najbardziej intensywne.
Jednak najważniejsze są dla mnie zapachy ludzi.
Najbliższe mi osoby rozpoznałabym z zamkniętymi oczami właśnie po ich charakterystycznym zapachu, który uspokaja mnie, sprawia, że czuję się bezpiecznie i dobrze. To bardzo kojące uczucie. Gdy przytulam się do najbliższych, wącham ich i dopiero wtedy w pełni czuję ich bliskość, to że są przy mnie.
To wydaje się całkiem zabawne i pewnie w jakimś stopniu takie jest. Czasem nawet zaśmieję się na swoje transparente zaciągnięcie się ukochanymi aromatami.
A jeśli sami chcecie skupić się na zapachach, może pomóc Wam w tym quiz autorstwa @Siula
Oto link: https://samequizy.pl/zapachowe-glosowanie-2/
Nie wiem, jak Wy, ale uwielbiam zdjęcia w takiej stylistyce, mogłabym je oglądać całymi dniami.
lonely_sunflower_
@FallenPuppeteer piękny wpis. Zapachy są niezmiernie ważne, choć na mnie, osobiście, mocniej oddziałują smaki.
Norxegyan
@FallenPuppeteer to muszę uciekać dopóki mogę
FallenPuppeteer
AUTOR•Ostatnio Marilyn Manson wypuścił nową piosenkę pt. „We are chaos” i powiem szczerze, że nie spodziewałam się czegoś tak dobrego. Są utwory, które po przesłuchaniu budują w nas przekonanie, że obojętnie w jak wielkiej rozsypce znajdowałoby się nasze życie, jak bardzo świat przypominałby jedno wielkie pasmo niekończących się kłód, które los rzuca nam pod nogi, to jakoś to będzie, że właściwie nie jest tak źle, że damy radę to wszystko przetrwać, a gdy wygramy, pójdziemy na spacer. I tak właśnie jest z „We are chaos”. To całkiem ładna i trafna definicja ludzkości, ale jest w niej coś takiego, co wywołuje na moich wargach lekki uśmiech. Powiedziałabym, że w tekście można doszukać się nawet czegoś „uroczego”, ale mam wrażenie, iż ten przymiotnik jakoś nie chce się powiązać z wizerunkiem artysty, o którym mówimy.
W piosence znajdziecie wers: „In the end we all end up in the garbage dump, but I’ll be the one that’s holding your hand” i, wiecie co, w tym zdaniu znajduje coś niebywale pocieszającego – to że koniec końców na tym wysypisku śmieci ktoś chwyci moją dłoń.
Wiecie, ten gest w ogóle wydaje mi się jakiś taki ważny. I widzę to mniej więcej tak, że stoję na wzgórzu, a przede mną rozciąga się widok na moją przyszłość, która, z niewiadomego dla mnie powodu, przeraża mnie do szaleństwa. Patrzę na nią i czuję, jak strach nieubłaganie mnie obezwładnia do momentu, aż ktoś chwyta moją dłoń. Wtedy nadal się boję, ale wiem, że ktoś mnie trzyma. I to jest dobre.
Trzymajmy się za ręce. Może nie wyjdzie z tego wysypisko śmieci.
Vivien09
To może nie to samo, ale tak jak ty znajdujesz tutaj poczucie, że zawsze wyjdzie się mniej-więcej na prostą, ja dziwnie dużą motywację i energię do robienia rzeczy znajduję w piosence „Underachiever” od pana Noah Finnce 😂 Niby tekst chyba powinien być nieco przygnębiający, a jak tego słucham, aż chce się żyć i robić sztukę hahaha
FallenPuppeteer
• AUTOR@Vivien09 idę przesłuchać w takim razie
FallenPuppeteer
AUTOR•Jest dużo rzeczy, które powinnam napisać tutaj i chyba w ogóle (Tak, Hauke, o tobie mówię). Ale zamiast tego powiem Wam, że nie mam na to pisanie zbytnio siły.
Powiem Wam także, że kocham Niechorze i to słowo użyłam tutaj z pełną świadomością. Bo Niechorze to miasto do kochania.
Wpadło mi w ostatnim czasie wiele dobrych książek do rąk. Między innymi „Sztuka kobiecości”, która dużo przede mną odkrywa i pewnie jeszcze wiele odkryje. Czekają też na mnie „My, dzieci komunistów”, trzecia część „Władcy Pierścieni” i jakaś biografia Depeche Mode. Tak czy siak dużo tego. I myślę, że wszystkie pozycje są na swój sposób wyjątkowe.
Powinnam też zacząć uczyć się angielskiego i niemieckiego, nie wspominając o historii. Po pierwszej klasie mam trochę tyły w tych przedmiotach, szczególnie w angielskim i historii. Z niemieckim przynajmniej obcuję.
I tak to jakoś szybko płynie na tych wakacjach, z idealną w tym roku pogodą i głową pozbawioną pomysłów.
Obiecuję, że nadrobię wszystkie Wasze teksty.
A na dole moja nowa tapeta.
EverlastingPoet
@FallenPuppeteer z chęcią zajrzę do tych książek.
A ta tapeta jest absolutnym arcydziełem.
FallenPuppeteer
• AUTOR@Magic_Cat też tak sądzę. Mam słabość do tego zdjęcia.
FallenPuppeteer
AUTOR•Są miejsca, które zostały utworzone gdzieś poza konkretnym czasem i przestrzenią, zawieszone między rzeczywistym istnieniem, a jawą odrealnienia. Takim lokalem jest właśnie Przystań Rybacka w Niechorzu – to miejsce niezwykłych zrządzeń losu, szczerych uśmiechów i spokojnie płynących godzin.
W knajpie można znaleźć wszystko, czego oczekuje się od tego typu nadmorskich miejsc: znakomite jedzenie w przystępnych cenach, urzekające podniebienie drinki i piękny wystrój, w którym miło wypić piwko albo dwa, a wieczory umila muzyka na żywo, wykonywana przez niesamowicie uzdolnionych ludzi.
Ale przede wszystkim jest to miejsce, które tworzą ludzie w pełnym tego słowa znaczeniu. Obsługa jest wiecznie pełna energii, przyciąga swoją otwartością, ciepłym podejściem i uśmiechem, który potrafi rozjaśnić nawet najbardziej pochmurną pogodę. Muzycy grają koncerty z prawdziwego zdarzenia, zadziwiając swoim talentem, charyzmą i równie wielką otwartością. Znajdziecie też tu bratnie duszę, których imion nigdy nie poznacie. Jedynie wymienicie się szczerymi uśmiechami w czasie wieczoru, spojrzycie sobie ze zrozumieniem w oczy i wrócicie do przeżywania swoich własnych chwil, a wasza niewymówiona nigdy nić porozumienia zawiśnie gdzieś w powietrzu, ukryje się w ścianach i już w nich pozostaje. Może to właśnie te nicie, zamieszkałe w całym budynku, tworzą ten lokal, w którym wszystko jest możliwe, a marzenia spełniają się ot tak, jak najnormalniejsze rzeczy na świecie. A gdy wyjdziecie z Przystani Rybackiej, będziecie nieco innymi ludźmi; bogatszymi w nowe wspomnienia, piosenki i uśmiechy, które mogą nawet odmienić wasze życie. I to właśnie spowoduje, że będziecie chcieli wrócić do Przystani Rybackiej jeszcze nie raz.
A oto moja krótka recenzja pewnej niechorskiej knajpki. Zachęcam Was do odwiedzenia jej, jeśli tylko będziecie mieli okazję!
FallenPuppeteer
• AUTOR@Siula to niesamowite że Twoja wyrwa w czasie jest Twoje liceum. To musi być świetne uczucie!
Siula
@FallenPuppeteer Niesamowite i niespotykane, bo rzadko się zdarza, by szkoła tak do siebie zachęcała