
Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a
przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury,
jesteś gościem :) *Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji " Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie* ×




Atlantic
AUTOR•~ it takes and it takes and it takes ~
Cóż. Napisałam tu dość długi esej około 4 w nocy, a potem wszystko usunęłam, bo…zdołowało mnie to. Tytuł wpisu mi teraz nie pasuje, ale go nie zmieniam, bo mam fazę na "Wait for it" – jak ja się utożsamiam z Burrem w tej piosence to to jest nie do opisania. Wracam zatem z kolejnym antydepresyjnym chomikiem (uwielbiam impresjonizm) i… niczym więcej.
Wyprosiłam wizytę u neurologa i wyszło, że mam zaburzone odruchy, ale "to nie szkodzi". Aha. Spoko. No więc teraz siedzę sobie, patrzę jak pada śnieg, słucham soundtracka z "Wiedźmina" i czytam "The Bindinig" S.Collins – zarumbista książka, gdyby ktoś pytał. Ma taki gothic vibe i w ogóle klimat jest boski (a jak w tle leci Mikolai Stroinski to już w ogóle🖤). Skończyłam tworzenie pierwszego rozdziału tego syfu krzywdzącego Chiny i on krzywdzi Chiny bardzo, bardzo, but I kinda like it ((z tego nie wyjdzie romans, no fucking way)).
Oprócz tego umieram z głodu, bo skończyła mi się granola i mamy w domu tylko chrupki, a ich wolę nie ruszać dobrze wiemy czemu. Właściwie to nie jestem głodna, jem z nudów xD i pewnie będę gruba, ale who cares. No i trochę jestem zesrana, bo dzisiaj muszę iść na trening i boję się, że to się źle skończy… Ech.
Co jeszcze? Funfact o mojej jakże fascynującej osobie: totalnie nie potrafię przyjmować komplementów i to podobno jest dziwne. W sensie, sytuacja z dzisiaj: *hiszpański*
Pani: Poćwiczymy sobie reakcje emocjonalne, blabla, przedstawiam sytuację i wy mówicie jak się wtedy czujecie. Marysia, ktoś mówi ci komplement, jak się czujesz.
Ja: Wystraszona.
Pani: …
Ja: …
Pani: …
Ja: … szczęśliwa?
Serio, nie wiem, czemu to tak wszystkich dziwi. Nie żebym dostawała komplementy czy coś, ale gdyby ktoś mi powiedział, że, nie wiem, ładnie wyglądam, to miałabym tak suspicious sight i minę w stylu "co to za wyzwanie albo powiedz czego chcesz i odejdź".
i'm a weird human
~ A.
PS A tak w ogóle to pytanie: są trzy typy ludzi – ci, którzy mogą jednocześnie czytać i słuchać piosenek, ci, którzy mogą czytać i słuchać, ale tylko jeśli muzyka jest bez słów i ci którzy absolutnie nie zdzierżą jednego i drugiego na raz. Klasyfikujcie się /2
.Emisia.
Uch uch uch :(
Chyba przydałoby się te odruchy trochę poprawić, a nie…
A ja nie słucham muzyki wcale, więc zbyt się nie wypowiem.
Lilu.
@Atlantic
Wait for it—
WAIT FOR IT
Cholrercia, chyba nigdy się nie oduzależnię.
Co do komplementów, to mam tak samo. Zawsze mam ochotę odpowiedzieć ,,no fainu, ale co ja mam z tym faktem zrobić?" Bo serio nie wiem.
Atlantic
AUTOR•~ co się musi zdarzyć ~
Będę przeklinać i nie zamierzam cenzurować runami. Nienawidzę swojej rodziny.
Nie lubię stereotypów, ale mentalność naszego narodu jest w nich opisana idealnie – fakt: nie zapobiegamy problemom, ostatecznie dowiadujemy się o ich istnieniu (lub przyjmujemy to do wiadomości) dopiero, gdy zdarzy się odpowiednio duża tragedia.
Mój młodszy brat ma problemy z agresją. I nie, to nie jest tak, że po prostu od czasu do czasu się z kimś pokłóci i w ruch pójdą ręce. On. Ma. Problemy. Z agresją. Lubi to; lubi patrzeć, jak się denerwujesz. Nawet kiedy próbujesz zignorować go i odejść, to i tak jeszcze raz uderzy Cię ścierką w głowę, jeszcze raz krzyknie "szmata!", jeszcze raz kopnie… Tylko po to, żebyś jednak się odwróciła i powiedziała "Nie dotykaj mnie". I znowu uderzy. Bawi go to. A kiedy jesteś spokojna (a ja tak mam, że niestety zachowuję chory spokój), to on wpada we wściekłość. Jak pi3rdolone zwierzę, rzuci się na Ciebie, będzie kopał, bił i gryzł, chwyci pierwsze co mu wpadnie w ręce – skakankę, pogrzebacz od kominka, łyżkę do butów i totalnie nie czuje granic bólowych, jakby nie pamiętał, że może Ci zrobić krzywdę. A może pamięta i może właśnie tego chce. Jedenastolatek potrafi mieć siłę. Potrafi uszkodzić. Szczególnie taki jak on.
Nie wiem, czy mi uwierzycie, bo to brzmi jak totalna patologia (pewnie dlatego, ze tym właśnie chyba jest), ale zupełnie bez ubarwiania – poszło o chrupki. Kukurydziane. Chciałam zjeść sobie chrupki, a ten przyleciał i wydarł ryj, że to jego chrupki i nie będę ich jeść. I mnie kopnął. Gdyby powiedział normalnie, że mam nie jeść tych chrupków, to już bym nawet dała spokój, ale miał ochotę się pokłócić – miał ochotę się pobić. Wyładować złość. I te chrupki były jego powodem. Kiedy się nakręci, trzeba z nim jak z psem, wziąć na przykład drugą ścierkę i po prostu trzymać go na odległość a potem, jak już się trochę uspokoi, wiać do pokoju. Ale tym razem był serio wściekły, chwycił łyżkę do butów i p********* mnie po ręce – w nadgarstek, skurviel mały wie, gdzie celować, bo dokładnie tą rękę miałam złamaną. Zabolało, puściłam to ścierkę na moment – na moment! I nie wiem co by się stało gdyby nie to, że zapukał do drzwi jego kolega, równie tępy. Otworzył, ale zamiast wyjść i pogadać (co dałoby mi czas na zebranie się z podłogi, serio, nie wiecie, co może zdziałać przypi3rdolenie komuś z całej siły w jedno słabe miejsce), otworzył i stanął za drzwiami, nie wiem czemu. Liczyłam, że zajmie się tym kolegą, więc kazałam mu zachowywać się normalnie i wyjść zza tych drzwi. No i znowu poleciały "pi3rdolone szmaty" i takie inne – nie wiem, skąd on bierze takie słowa, ale nawet do kolegów na lekcjach potrafi powiedzieć "zamknij ryj", więc może nie powinnam się dziwić. Kolega oczywiście ubawiony po pachy, ale po chwili nawet on zaczął mówić "No dobra, przestań, odpuść", bo brat mnie cały czas kopał. Odwróciłam się jak ostatnia kretynka, dosłowni na ułamek sekundy. Chwycił but ojca, jeden z tych ciężkich, eleganckich i może z jednego metra zamachnął się i po prostu rzucił mi nim w twarz.
Zamgliło mnie, po prostu się zakołysałam, straciłam kontrolę nad ciałem i w sumie po prostu skupiłam się na tym, żeby nie mdleć. Brat się śmieje, kolega chyba się zaniepokoił, więc spojrzałam na tego drugiego, totalnie nie wiedząc, co się dzieje. "Krew ci leci" – powiedział, obrócił się na pięcie i poleciał do domu. Spanikował. Ja zaraz po nim, bo to wszystko trwało ledwie ułamek sekundy, zaraz potem – dosłownie – krew zalała mi oczy. Zwykle radzę sobie w takich sytuacjach, powiedzmy, że się przyzwyczaiłam, ale, nie wińcie mnie, naprawdę byłam zesrana. O krok od omdlenia i widziałam tylko czerwień. Brat się śmiał, do momentu kiedy nie wrzasnęłam (a w zasadzie ryknęłam, bo w tym krzyku nie było już nic ludzkiego), żeby dzwonił po karetkę. Nie zadzwonił, uciekł na górę, a ja zostałam przy otwartych drzwiach, z rękami ubabranymi we krwi jakbym kogoś zamordowała. Chwyciłam telefon z tymi 5% baterii i zadzwoniłam – nie na pogotowie, nawet nie wiem czemu, ale do mamy, potem do taty, żadne z nich nie odbierało. Kurva, nie życzę Wam tego, nikomu tego nie życzę – to uczucie kiedy siedzisz w hallu ubabrana we własnej krwi, nie dowierzając do końca, że to wszystko Twoje, i wrzeszcząca do słuchawki "błagam, mamo, odbierz, błagam".
Resztę pamiętam jak przez mgłę, włączyłam autopilota. Wiecie, gnanie do kuchni po byle jaki plaster i bandaż, wodę utlenioną, cokolwiek, potem do łazienki i wzrok Twojego odbicia, które gapi się na Ciebie i wygląda jak z horroru, z krwią krzepnącą na powiekach i policzkach, nalepianie plastra na oślep, żeby tylko zatamować krwawienie, sczepianie bandaża wsuwką i gadanie do siebie co musisz zrobić, żeby nie spanikować znowu. Kurva, nigdy więcej. To się nigdy więcej nie może wydarzyć, bo ja tego po prostu… Nie dam rady.
I wiecie co? Ta rana nie jest taka straszna. Wyglądam jak Frankenstein, bo mam długą na trzy centymetry szramę na czole, ale wystarczyło kilka plastroszewek i chyba będę żyć. Wciąż boli jak diabli i kręci mi się w głowie jak cholera, ale przynajmniej już nie leci krew. Dostałam obcasem – rozcięte na dobry centymetr głębokości. Nawet nie wiecie, jak szybko się krwawi z głowy. Za szybko.
I kurva, mój brat jest sobie teraz z kolegami na dworze, jedyne co to ojciec mu powiedział, że "Nie będzie tolerował takiego zachowania". Ale i tak wszystko jest moją winą. Bo go sprowokowałam. Bo przecież wiedziałam, ze to jego ulubione chrupki. Powiedziałam matce, że trzeba zabrać go do psychologa, dowiedziałam się, że to ja powinnam iść do psychologa, a najlepiej to w ogóle do psychiatry, bo "jego agresja nie bierze się znikąd".
Co by było, gdyby trafił w skroń? Albo w krtań? Albo gdybym miała na sobie okulary? CO SIĘ KURVA MUSI WYDARZYĆ ŻEBY ONI WRESZCIE DOSTRZEGLI PROBLEM. CO SIĘ MUSI WYDARZYĆ.
Możecie się śmiać, bo ja też się teraz śmieję, ale prawda jest taka, ze potrzebowałam się komuś z tego wygadać. Dzięki, że, no wiecie, że mogę. I nie zadaję Wam tego pytanie i nie czujcie się zobowiązani do odpowiedzi, ale tak czysto retorycznie – co ja mam do cholery zrobić.
Bo, kurva, boję się. Po ludzku się boję.
~ Frankatlantenstein
Atlantic
• AUTOR@.Emisia. 🧡
WeraHatake
@Atlantic Nie ma za co ♥ W sumie coś w tym jest, mimo wszystko ;w;
To brzmi jak okropna spirala, że tak cały czas sytuacje się powielają i końca nie widać… A właściwie widać, jeśli chodzi jednak nie o rozwiązanie problemu, a Twoje opuszczenie domu – sądzę, że to zawsze jakieś pocieszenie. Oni zostaną z tym sami i jak zobaczą, że to nie w Tobie był problem, to jestem ciekawa widoku ich min. I zgadzam się – musisz być bardzo silna, że tyle wytrzymałaś i nadal wytrzymujesz, choć fajnie by było, gdybyś nie musiała przez to wszystko przechodzić ;-;
Pewnie to część podświadomego mechanizmu obronnego Twojego organizmu – aby czuć jak najrzadziej i jak najkrócej owe negatywne emocje i powracać do względnej 'normalności'. To w sumie dobrze, choć z drugiej strony masz prawo oraz powody, aby się denerwować.
Atlantic
AUTOR•~ daltonizm, eufemizm i popi3rdolenizm (i kaktusy) ~
Żyjemy w ciekawym kraju. Nikt tu nie jest dyskryminowany, ale to absolutnie normalne, że gejów dźga się nożami, tak jak to, że można pobić kibica Widzewa na Polesiu, bo tam króluje ŁKS (prawda, panie Waszczykowski?). Nie możesz dokonać aborcji, żeby przypadkiem nie pozbawić swojego dziecka dwóch minut agonii i możliwości śmierci z powodu uduszenia się, bo nie wiem, NIE MA PŁUC. Ale luz, dostaniesz pokój do wypłakania się. A jak dziecko urodzi się upośledzone, niezdolne do samodzielnego funkcjonowania, możesz wychowywać je za te 300zł miesięcznie, bo przecież leki i sprzęt nie kosztują grubych tysięcy, lub oddać je do domu dziecka, gdzie z pewnością ma tą "normalną rodzinę w postaci kobiety i mężczyzny" tylko dla siebie – pamiętaj, to wszystko dla jego dobra. A jak chcesz adoptować dziecko, to w ogóle najlepiej nie, bo na pewno Ci nie pozwolą, a teraz to jeszcze zrobimy tak, że musisz przysiąc, że nie będziesz nawet wspólnie mieszkał z partnerem/ką tej samej płci, bo Cię pociągną do odpowiedzialności karnej. A jak jesteś sam/a i nie jesteś w hetero związku małżeńskim, to przeprowadzą inwigilację, żeby się upewnić, że na pewno jesteś sam/a, bo nie daj boże mieszkasz ze współlokatorem tej samej płci no i co to za wzorce. Nie ma żadnego rasizmu, ale w urzędzie, do którego potencjalnie może przyjść Afrykańczyk załatwić swoje sprawy (bo jest obcokrajowcem i to dla nich urząd) wisi kartka z napisem "To nie Afryka, drzwi się zamyka". I oczywiście nikogo się tu nie dehumanizuje, ale homoseksualizm się kończy na "izm" tak jak nazizm, więc to ideologia i kropka. Daltonizm, katechizm, alpinizm i wegetarianizm też, idąc tym tropem.
Najśmieszniejsze jest to, że żadnej z tych rzeczy nie zmyśliłam. To są autentyczne rzeczy wypowiedziane i zrobione przez autentycznych ludzi, autentycznie klasyfikowanych jako przedstawiciele homo sapiens sapiens, chociaż żadne "sapiens" nie pasuje z powodów wyżej podanych, a "homo" z pewnością sami się zrzekli.
Skoro już mamy żyć w symulacji, to dzięki, chyba wolę Westview (Wanda, we need ya), chociaż to też niedobrze, bo west to zachód, view może znaczyć pogląd, to na pewno jakaś zachodnia ideologia – nazwijmy ją zachodnizm, żeby pasowała do wzorców.
Sorry, ale jakoś tak mi się skumulowały wszystkie głupie rzeczy z ostatnich paru dni i śmieję się z tego od 15 minut. Skoro z Kościuszki robimy musical, to z ostatnich 20 lat wyszedłby całkiem niezły kabaret. Kurcze, jeżeli istnieje jakiś bóg, bogini czy bogowie, to na jego/jej/ich miejscu rozpatrzyłabym plan potopu czy innej renowacji, bo zrobił się z tego nieśmieszny sitcom.
Otwieram nitkę na najlepsze ideologie: ode mnie zdecydowanie kaktusizm, spróbujcie to przebić☺️🌵
~ A.
⬇️A oto typowi kaktusiści, potworni i z pewnością niszczą tradycyjne polskie społeczeństwo. Tylko na nich popatrzcie.
WeraHatake
@Atlantic Zgadzam się :D
Mrs.Chocolate_
@Atlantic Chciałabym dodać ten wpis do ulubionych, choć przeraża mnie w jak chvjowym kraju żyjemy. Hope we will change it in the future. Thank you a lot for writing this all 😻
Atlantic
AUTOR•~ herek somogenizowany na chromce kleba ~
Jestem absolutną, niechlubną mistrzynią tego powyżej, czyli przekręcania wyrazów i tworzenia jakichś dziwnych kombinacji i – co gorsza – mam pełne wsparcie w osobie mojej autokorekty, która nałogowo zamienia "patyk" na "Patryk", "dzięki" na "dziw…", no, wiemy na co, i tym podobne. Przynajmniej mam nauczkę, że jak już będę pisać coś na szybko, to powinnam robić to na komputerze, nie na telefonie, bo w ten piękny sposób mój esej z polskiego, na bardzo ważny i poważny temat rosyjskich gułagów zmienił tytuł z "<Inny Świat> jako świadectwo deportacji na wyspę Nazino i bestialstwa systemu socjalistycznego" na "<Winny Jad> etc. etc." Yep, miałam na to tydzień i przypomniałam sobie… na 2 godziny przed upływem czasu, więc to była bardzo szybka akcja i ostatnie poprawki wprowadzane na komórce – w tym nadanie tytułu – nie zostały do końca sprawdzone. Cóż, polonistka nie podziela poczucia humoru mojej autokorekty (a ja ciągle nie wiem *tududududu* jAk dO tEgo dOsZło?).
A tak właściwie, herki somogenizowane i ich pochodne nie są w tym wszytskim najistotniejsze. Istotne są cztery rzeczy:
– primo, dawno nie było tutaj jarania się "Hamiltonem" (i Norwegią, i Albanią, i… ya know, mam celtic mood), ale przez przypadek o godzinie 3 w nocy znalazłam artykuł o Elizie i OH MY THOR TERAZ WIEM, wiem skąd się wzięło shipowanie Elizki z Tadeuszem. Mózg mi się wybuchł. Oni się znali. Tadi się w niej zaaa-kooo-chaaał. Bogowie, to jest takie dziwne i takie urocze zarazem, czy tylko do mnie jakoś nie dociera, że to naprawdę były te same czasy…?
– secundo, czy ja jestem ostatnią osobą która się dowiedziała, że TO —> https://www.youtube.com/watch?v=UA6C6LghGCU istnieje?! Kurva, ja wiem że żyję pod kamieniem, ale żeby AŻ TAK?
– tertio, znowu znęcałam się nad Gimpem i tym razem zamiast chomika-malarza mamy to oto *kaszle* dzieło, które wstawiam pod spodem bo lubię robić Wam krzywdę… znaczy co? W każdym razie, robienie po 30 razy okład- tak, to jest 27 raz, nie wstawiam tu wszystkich bo byście umarli -ek do jednego ułomnego tworu (który sama mam generalnie gdzieś, bo katuję sobie wesoło Hiszpanię) to naprawdę ciekawe zajęcie. Chociaż, dla kontrastu, rysowania różowej chmury koło tęczy za pomocą myszki nie polecam, wkurviające.
– quatro, wiecie że jak kot zagnie uszy do przodu to wygląda trochę jak mini owca?
Z tym wszystkim (i może jeszcze z tym, że fajnie by było mieć musical o Kościuszce…😏) Was zostawiam, a pod spodem coś, za co zabiłby mnie każdy twórca barokowy, czyli koncertowo schrzanione cHiaRoScuRo, gdyż Atlanta nie umie w światłocienie (ani de facto w nic innego, co jest luźno powiązane ze sztuką plastyczną).
~ A.
PS Czy ktoś umie robić odbicia soczewki, bo ja otworzyć stronę i strona być po niderlandzku (ja nie wiedzieć czemu) więc ja strzelać na oślep i to mi wyjść🥺
PPS A w kwestii herków somogenizowanych czy konkretniej, chlebów – u Was się mówi "kromka chleba", "pajda", "skibka" czy jeszcze inaczej? ((to jest bardzo poważne pytanie))
.Emisia.
@Atlantic Dokładnie hah
Ciekawe to dowiadywać się, jak ludzie nazywają te same rzeczy w tym samym języku ale inaczej 0_o
Avalissa
@Atlantic u mnie się mówi skibka
Atlantic
AUTOR•~ czy moglibyśmy po prostu zrobić każdego lordem? (+ życzenia🌷) ~
Wkopałam się, again. Ilość tytułów szlacheckich w Hiszpanii jest przerażająca i możecie mnie mieć za naiwną, ale naprawdę sądziłam, że nic nie szkodzi, jeżeli po prostu zrobię każdego lordem. Señor albo señora, brzmiało nieźle i imo dość majestatycznie, ale niestety królowie i królowe Hiszpanii mieli kompleks na punkcie szlachty i… ugh. To jest to właśnie – research, którego 99 na 100 osób (100 osób tego nie przeczyta ale ciii) nie potrzebuje, bo i tak ma w nosie, czy to był faktycznie señor czy vizconde, czy escudero czy jeszcze inna cholera, a którego ta jedna osoba się przyczepi. Więc szukam. I piszę w tempie pięciuset słów na godzinę :') ale przynajmniej mam pewność, że nie j3bnę jakiegoś… okej, j3bnę ten błąd i tak, ale przynajmniej spróbuję się z niego jakoś wytłumaczyć.
Nawet nie pytajcie, co mnie wzięło na XIV-wieczną hiszpańską szlachtę, podczas gdy mam pierdylion innych rzeczy rozpoczętych na wieczne nieskończenie, ale kurczę… W e n e c j a. Wenecja🥺🖤 Karnawał. Maski. Spiskujący dożowie. Bardzo, bardzo fajne żYglowce. Rekonkwista w Hiszpanii, mordowanie muzułmanów i spalone mauryjskie miasta. ̶J̶e̶c̶h̶a̶n̶i̶e̶ ̶p̶o̶ ̶w̶k̶u̶r̶z̶a̶j̶ą̶c̶e̶j̶ ̶k̶r̶ó̶l̶o̶w̶e̶j̶,̶ ̶k̶t̶ó̶r̶a̶ ̶z̶m̶a̶r̶ł̶a̶ ̶7̶0̶0̶ ̶l̶a̶t̶ ̶t̶e̶m̶u̶,̶ ̶a̶l̶e̶ ̶c̶o̶ ̶z̶ ̶t̶e̶g̶o̶,̶ ̶u̶g̶r̶u̶p̶o̶w̶a̶n̶i̶e̶ ̶d̶y̶s̶k̶r̶y̶m̶i̶n̶o̶w̶a̶n̶y̶c̶h̶ ̶p̶r̶z̶e̶z̶ ̶n̶o̶w̶ą̶ ̶r̶e̶l̶i̶g̶i̶ę̶ ̶m̶a̶g̶ó̶w̶,̶ ̶s̶t̶a̶t̶k̶i̶ ̶o̶ ̶c̶z̶a̶r̶n̶y̶c̶h̶ ̶ż̶Y̶g̶l̶a̶c̶h̶,̶ ̶g̶r̶u̶b̶y̶,̶ ̶s̶t̶a̶r̶y̶ ̶d̶o̶ż̶a̶ ̶z̶d̶r̶a̶d̶z̶a̶j̶ą̶c̶y̶ ̶w̶ł̶a̶s̶n̶ą̶ ̶r̶e̶p̶u̶b̶l̶i̶k̶ę̶ ̶i̶ ̶d̶u̶ż̶o̶ ̶d̶u̶ż̶o̶ ̶k̶r̶w̶i̶ ̶i̶ ̶c̶o̶ ̶n̶a̶j̶l̶e̶p̶s̶z̶e̶ ̶t̶o̶ ̶w̶ ̶s̶u̶m̶i̶e̶ ̶(̶n̶i̶e̶ ̶l̶i̶c̶z̶ą̶c̶ ̶m̶a̶g̶ó̶w̶)̶ ̶h̶i̶s̶t̶o̶r̶y̶c̶z̶n̶i̶e̶ ̶t̶a̶k̶ ̶w̶ł̶a̶ś̶n̶i̶e̶ ̶b̶y̶ł̶o̶ ̶y̶e̶e̶e̶e̶t̶.̶ Profesjonalna analiza historii neapolitańskich win. Epidemia czarnej śmierci. I to wcale nie tak, że uwielbiam pastwić się nad postaciami historycznymi, które przez przypadek znalazłam w Wikipedii (we love, we stan Davi Krokiet✨), no skąd.
W ogóle doszłam do wniosku że XIV wiek to jakiś taki dziwny okres w historii. To znaczy, powiem jak przystało na zakochaną w starożytności (i wojnie o niepodległość USA, heeej Laff przyjacielu, ty wiesz że chyba cię wezmę na komponent maturalny?) ignorantkę – w średniowieczu w ogóle gówno się działo. Kiedyś czepiłam się "Szklanego Tronu" S.J. Maas (uwielbiam czepiać się "Szklanego Tronu", to moje gulity pleasure, bo sceny erotyczne i bohaterowie są schrzanieni perfekcyjnie, na plaży to już nawet Grey zapłakał – yep, możecie mnie bić, ta książka ma w ciul dużo fanów i chyba tylko ja uważam, że to jest tragiczne heh), no więc czepiłam się, że laska rozmawia z laską, co se żyła 1000 lat wcześniej i totalnie nic. Wiecie, zero ewolucji języka, stylu, światopoglądu, techniki, religii, nawet kurva konflikt ciągle ten sam. Ale nasze średniowiecze… no, tak mniej więcej wyglądało. Od V do XV wieku praktycznie nic. Tak jak się tłukli mieczami, tak się tłuką mieczami. Tak jak dreptali do kościółka, tak dreptają do kościółka (trochę inniejszego kościółka, no bo gotyk, but still). iGnoRanCja nO wiEm. Ale pomyślcie, co było w VIII wieku? A w XII? Wymienimy jedno, może dwa wydarzenia. To był WIEK. Trwał 100 cholernych lat. Grecy zrobili camerę obscurę, gdyby ktoś zechciał się za to wziąć, to rycerze mogliby jechać na Grunwald z lustrzankami i robić dokumentację. Period.
I na koniec – nie zapomniałam, więc najlepszego z okazji dnia kobiet, gurls🌷. Zdrowia, szczęścia blablabla, ale przede wszystkim nigdy – PRZENIGDY – nie dajcie sobie wmówić, że jesteście niewystarczające. Carpe diem, carpe mundus, carpe karpie i co tam jeszcze można łapać. A teraz kontynuujcie proszę swój dzień w aurze gurl–zayebistości i powiedzcie cześć Salvafelowi pod spodem.
Wasza
~ A.
Ludzie w moim wieku: *wychodzą ze znajomymi, umawiają się na randki, stalkują crusha na fb, etc.*
Ja: *rysując Salvadora Dali'ego jako chomika* [@Honey_Lemon, masz dedykację] siBiLa fOrTyjSka to sUcZ, zRóbMy z niEj viLlaiNa
Atlantic
• AUTOR@.Emisia. NO DZIĘKUJĘ NARESZCIE KTOŚ NORMALNY
Avalissa
@Atlantic czytałam Szklany Tron i to było zue. Za to pokochałam Dwór cierni i róż. W zasadzie po przeczytaniu go naszła mnie ochota na Szklany Tron. I nie było to zbyt wybitne