
Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a
przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury,
jesteś gościem :) *Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji " Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie* ×




Atlantic
AUTOR•~ SQ funfacts, chyba jestem chora i o tym, dlaczego pochodnie są fajne ~
Ciągle nie mogę przejść nad tym do porządku dziennego, ale jakimś cudem udało mi się dziś przekonać rodziców, żebym mogła nie iść do szkoły. Było to spowodowane głównie tym , że nie mogłam stanąć na nogach, o wsiadaniu na rower nie mówiąc. Cały czas jeszcze kręci mi się w głowie. I nie, nie upiłam się. Po prostu mój błędnik oszalał.
W związku z tym, że nie mogłam:
– chodzić
– czytać
– siedzieć na telefonie
– wyjść na dwór
leżałam sobie w łóżku przez większą część dnia i powstała moja rozkmina na temat SamychQuizów:
– Moderacja ma wylane na tę stronę w weekendy. Serio, jeżeli dodacie quiz w tygodniu szanse na to, że zostanie zauważony są sto razy większe. Tak przynajmniej wynika z mojego doświadczenia.
– Jeśli zależy Wam na opowiadaniach, które ktoś doceni, to trzeba iść w wątek romantyczny. Inaczej jest ekstremalnie ciężko i w zasadzie nobody cares.
– Jakoś połowa tej strony to Harry Potter w każdej postaci
A teraz trzecia i ostatnia rzecz, bo już mi się literki mieszają – i tutaj zwracam się do wszystkich, którzy przynajmniej kojarzą „Percy’ego Jacksona”: Po pierwsze, należy zachęcić @Smoothen do wstawienia fanfiction z Solangelo. Postarajcie się, to sprawa życia i śmierci. Po drugie, każdy kto zamierza uważać się za herosa proszony jest o zorganizowanie sprzętu antywujciorickowillolubnicozabijającego w postaci ekologicznej, bambusowej pochodni, która posłuży w razie potrzeby jako środek perswazji w wypadku pojawienia się w głowie Wujcia R. jakiegoś idiotycznego pomysłu pokroju zabicia Nica lub Willa. Przy czym zaznaczam, że:
– Oficjalne Stowarzyszenie Antywujciarickanicalubwillazabijającego uznaje pochodnię za jedyny słuszny środek walki ze zbrodnią solangelową i wprowadza zakaz używania lampek biurowych, lamp ulicznych, kinkietów i żyrandoli. Pozostajemy wierni tradycji.
– Przy zakupie ekologicznej pochodni z drewna bambusowego Persefona oferuje rabat 15% wchodzący w życie po wpisaniu w pole „kod rabatowy” hasła „JEDZOWSIANKE”
Wszystko w temacie. Podsumowując:
– SQ funfacts – też tak macie czy to tylko u mnie?
– naprawdę nie polecam zawrotów głowy
– 🖤 jeżeli jesteś za Solangelo autorstwa @Smoothen (Nico chciał, żeby emotka była czarna, Will uparł się na serduszko, więc tak jakoś wyszło. A, moment. Leo informuje, że on jest za, więc wszystkich jego fanów obowiązuje solidarność)
– #pochodnia
Dziękuję i życzę miłego wieczoru
A.
Atlantic
• AUTOR@Cristal_Di_Angelo Uwierz mi, Hotel Walhalla byłby ostatnim miejscem z którego mogłabym chcieć wrócić😂
mara.nocna
@Atlantic no cóż to może prawda ale czy ktoś by cię tam nie denerwował na przykład no nie wiem……. Helgi?(albo ktokolwiek inny) Bo ja nie bardzo pałam do niego miłością🤗😄
Atlantic
AUTOR•~ Cudze chwalicie, swego nie znacie: Delfino-Komar, czyli polska Helénē ze Sparty, jeśli nie Scarlett O’Hara, i biedny, biedny Chopin ~
Przyjaciółka artystów – tak ją określa Wikipedia. A teraz weźcie słowo przyjaciółka w cudzysłów, najlepiej taki ostentacyjny, robiony palcami przy sugestywnym spojrzeniu i pozwólcie mi przedstawić moją nową idolkę. Panie i Panowie, Delfina Potocka!
Wszyscy znamy historię Helénē ze Sparty czy też, jak kto woli, Heleny Trojańskiej. Podobno dla jej twarzy miało wypłynąć w morze tysiąc okrętów (do dziś millihelen jest jednostką pomiaru piękna, btw), a o jej rękę starało się całe stado greckich królów, książąt, herosów et cetera. Niszcząc tą romantyczną wizję wojny o Troję, powiem krótko: to, z czego artyści zrobili legendę tysiąclecia, niewiele ma wspólnego z prawdą. W starogreckim społeczeństwie, na wskroś patriarchalnym, jedna laska, choćby nawet była córką Zeusa, najpiękniejszą kobietą swojej ery i bardzo, bardzo zamożną księżniczką – nie była w stanie doprowadzić do takiego konfliktu. Przyjmuje się, że poszło o złamanie świętego prawa gościnności (poprzez porwanie Helénē) i choć niewykluczone, że dziunia była naprawdę ładna, nie stanowiło to głównej przyczyny przelania tylu litrów krwi. Pytanie – co dalej? Helénē naprawdę za dobrze wyszła na całej tej sytuacji jak na biedną, porwaną księżniczkę. Być może (i to bardziej w kierunku tak niż nie), pod przykrywką nieogarniętej ofiary cudzego konfliktu, Helénē całkiem nieźle manipulowała całą sytuacją i ostatecznie wszystko potoczyło się po jej myśli – co nie zmienia faktu, że dobre kilkanaście wieków po niej żółtą koszulkę lidera przywdziała pewna bardzo ciekawa osoba.
Na początek macie 30 sekund na pośmianie się z imienia i nazwiska Delfiny Komar. Ready? No świetnie. Muza polskiego romantyzmu, w dodatku w pełnym tego słowa znaczeniu. Mówimy, szanowni państwo, o dziewczynie, która owinęła sobie wokół palca calusieńką elitę europejskiego społeczeństwa, z Mickiewiczem (poor Maryla, nastrój prysł), Słowackim, Krasińskim, Norwidem i Chopinem na czele, czyli, że się tak wyrażę, burzliwą, kotłującą się śmietanką towarzyską Kraju, Którego Nie Było.
Oczywiście mogłabym w tym momencie walnąć tutaj przydługi wykład na temat całej skomplikowanej gry, którą prowadziła Delfi, na temat marionetek, którymi stali się najzamożniejsi i najbardziej wpływowi ludzie kontynentu, a wreszcie na temat wierszy i piosenek, złamanych serc romantyków, krążących na czarno majątków i politycznych afer, zamiatanych pod dywan. Ale na tym aż tak mi znowu nie zależy – kto chce, ten znajdzie.
Po prostu chciałam powiedzieć, że znalazłam największą badass naszej historii i, cholera, uwielbiam tę babkę. A, no i press F do pay respect dla Chopina we friendzone. Biedaczek.
A.
PS Nie uważacie, że Moderacja powinna przywracać edycję quizu, jeżeli stwierdzi, że jednak nie umieszcza go na SG? Mam ochotę pozmieniać te miniaturki.
Atlantic
• AUTOR@dead.girl.walking Yes, we do. Chociaż najbardziej mi w tym wszystkim żal Chopina. Gość naprawdę wpadł w poważne friendzone
.Emisia.
Ta pani zdaje się być interesującą personą.
Atlantic
AUTOR•~ Piwo i Schrödinger, niech go szlag, (a nazywali go szaleńcem) ~
Chciałam tylko powiedzieć, że to bardzo ciekawe, jak łatwo jest mieć przyjaciół, jednocześnie wcale ich nie mając. Znacie to? Osobiście rozgraniczałam to zawsze na samotność i po prostu bycie samemu – możesz być sam, ale wcale nie samotny, lub być samotny, bardzo bardzo, pomimo setek ludzi dookoła. Teraz mówię o tej mentalnej samotności. To nie tak, że w szkole siedzę na korytarzu pod ścianą, z włosami na twarzy i spuszczonym wzrokiem. Samotność to raczej taki mentalny stan – po prostu poczucie, że nie masz dokąd wracać.
Z przyjaciółmi jest trochę jak z tym kotem Schrödingera. Przemiły człowiek, próbował teoretycznie zamordować kota wkładając go do pudełka ze źródłem promieniotwórczym. Ponieważ w jednostkach czasu podaje się połowiczny rozpad pierwiastka, po przeminięciu danej jednostki czasu kot mógł być zarówno żywy (kiedy rozpad nie nastąpił) jak i martwy (kiedy nastąpił). Wszystko to w imię fizyki kwantowej i jeszcze miał czelność dostać za to Nobla.
Kwintesencję stanowi pojęcie superpozycji – tenże hipotetyczny kot jest jednocześnie żywy i martwy, dopóki nie otworzymy pudełka i nie przeprowadzimy pomiaru, który zdefiniuje jego stan. W kwantowym świecie superpozycję ma w zasadzie wszystko.
W rzeczywistym ma ją natomiast przyjaźń: przyjaciele jednocześnie są i ich nie ma, dopóki tego nie sprawdzisz. Dopóki nie spadniesz na samo dno.
Cały ten przydługi wstęp miał na celu doprowadzenie do tego momentu: w moim nie do końca przyjemnym środowisku w którym nie do końca z własnej woli się znalazłam, piwo czy papieros to wyznaczniki wartości człowieka. Nie piję i nie palę, więc, ufając podręcznikom do biologii, powinnam być z siebie dumna. A jestem raczej samotna, jeśli już mam określać. I nie bolałoby mnie to, gdyby te patologiczne grupki trzymały się razem tylko przez wzgląd na swoje intelektualne spaczenie – no wiecie, żeby mieć z kim zapalić czy się napić. Ale oni, cholera, wydają się naprawdę przyjaźnić. To jest jakaś wyższa forma relacji, do której nie mam dostępu bo… bo nie wiem co. Bo nie pasuję.
Zaje*iście jest nie pasować. Ale tylko wtedy, kiedy stoisz na szczycie i mówisz tym szarym masom na dnie, jak to wszyscy próbowali Ci podciąć skrzydła, a ty się nie dałeś. Jeśli stoisz w tej szarej masie, to już nie jest tak super.
„Ale jeśli upadniesz i rozbijesz się na setki kawałków, to po prostu pamiętaj, że im więcej ich będzie, tym piękniejsza powstanie mozaika. Upadaj i pękaj, a krew, łzy i pot zniszczonych marzeń niech barwią szkło. Bo my będziemy piękni, wszyscy będziemy piękni.”
Jednocześnie żywa i martwa (dopóki nie otworzysz pudełka)
A.
Atlantic
• AUTOR@.Emisia. Nie no, kot był oczywiście hipotetyczny. Sam pomysł był, trzeba przyznać, raczej brutalny, ale żadnego faktycznego kota nikt nie zabijał😉
.Emisia.
@Atlantic no to dobrze, haha
Atlantic
AUTOR•~ wujcio Rick uczy i bawi – Alex Fierro i dużo trudnych słów ~
Ponieważ wszyscy się na ten temat wypowiadają, nie pozostanę dłużna – zwłaszcza, że tym razem mam dobry powód. Moje poglądy na temat LGBTQ znacie raczej dobrze, więc skupię się na tym, co naprawdę chcę powiedzieć – MAM ROZKMINĘ. Od razu uprzedzam, że kultura wypowiedzi obowiązuje.
Zaczęło się od… no, zgadnijcie. Oczywiście, że od wujcia Ricka, a precyzując, od Mango Chee… znaczy się, Magnusa Chase’a, a jeszcze bardziej precyzując – od Alex Fierro. Generalnie mam problem, by o tej postaci się wypowiadać, ponieważ język polski z natury wymaga określenia rodzaju czasownika jako żeńskiego, męskiego lub nijakiego. That’s problematic.
Dla niewtajemniczonych, Alex, jako dziecko Lokiego (*Tom Hiddleston macha do Was w Waszych głowach, nie uwolnicie się od niego już niiigdyyyy*), posiada zdolność zmiany płci w dowolnym momencie, w zależności od swojego widzimisię – jak, notabene, sam mitologiczny Loki. Tak, Skandowie byli postępowi. Polecam nordycką mitologię z całego serduszka, można umrzeć ze śmiechu. Anyway, Alex ma chłopaka, którym jest Mango. Magnus. Whatever. Z nim sprawa jest prosta – gość jest bi, ponieważ płeć Alex absolutnie nie robi mu różnicy. Ale – i tutaj dochodzimy do clue mojej rozkminy – jak określić Alex?
Generalnie staram się w miarę możliwości ogarniać wszystkie pojęcia związane z seksualnością, bo dla ludzi – rzecz oczywista, ważne jest, by byli dobrze zrozumiani. Pojęć tych jednak przybywa i przybywa, co jest oczywiście zupełnie naturalne, bo każdy chce określić się jak najbardziej precyzyjnie. Założę się, że każdy z nas tutaj ma na swoją własną seksualność odrobinę inne spojrzenie i gdybyśmy się uparli, moglibyśmy tych terminów mnożyć a mnożyć. Sama identyfikuję się jako osoba heteroseksualna, ale nie mam problemu z jawnym określaniem atrakcyjności u innych kobiet. Dla porównania, niektórym heteroseksualistkom, powiedzenie, że inna kobieta ma, na przykład, ładne piersi, po prostu nie przechodzi przez gardło. I tak to działa. Wracając do tematu, mój/moja drogi/droga (to á propos języka) Alex nie może zostać określony/a jako osoba transpłciowa – ponieważ, chociaż w pewnym sensie dokonuje korekty płci, nie wynika to z tego, że płeć żeńska czy męska jest niezgodna z jego/jej odczuciami. Poszperałam trochę i – attenzioni – tu wkracza pojęcie niebinarności. To jest znowu rzecz bardzo złożona, bo określenie dotyczy baaardzo dużej grupy ludzi – mianowicie wszystkich tych, którzy nie identyfikują się jako mężczyzna lub kobieta. Co istotne – mówimy tutaj nie o preferencjach seksualnych względem partnera/partnerki, a o własnej tożsamości płciowej. I tutaj zaczyna się mój problem. Pozwolę sobię zacytować Wikipedię:
„Osoby niebinarne mogą identyfikować się jako osoby o dwóch lub więcej tożsamości płciowych (bigender, trigender, pangender); nie mające ich w ogóle (agender); mające zmienną tożsamość płciową (genderfluid); lub jako trzecia płeć, kategoria obejmująca osoby, które nie przypisują nazwy swojej płci/tożsamości rodzajowej i kategorie spoza zachodniego kręgu kulturowego.”
To „spoza zachodniego kręgu kulturowego” to też bardzo ciekawa rzecz, ale na razie ją zostawmy. Alex, na mój gust, może być zarówno bigender (choć i tu jest wiele możliwości – czuje się zarówno kobietą, jak i mężczyzną, ale proporcje są dowolne: bardziej mężczyzną, bardziej kobietą, pół na pół lub nawet w 100% mężczyzną i 100% kobietą jednocześnie), jak i genderfluid (zmienna tożsamość płciowa). Ale – jeśli jeszcze Wam mózgi nie powybuchały, wyjaśnijcie mi coś:
Trigender. Jednocześnie kobieta, mężczyzna i jakakolwiek niebinarna płeć, taka jak na przykład trzecia płeć (ani kobieta, ani mężczyzna) lub agender (nieidentyfikująca się z żadną płcią i nie uznająca podziału na płci w swoim prywatnym odbiorze świata).
Przepraszam z tego miejsca za moją ułomność, ale oświećcie mnie – jak można czuć się jednocześnie mężczyzną, kobietą i żadnym z tych dwóch?
PS A co do Alex – jakieś inne pomysły? Btw, nawet jeśli określimy już jakoś jej/jego tożsamość płciową, to jaką ma orientację seksualną, tzn. względem Magnusa?
Wujciu Ricku, pomysł był może i genialny, ale nie przemyślałeś tego. Teraz nie mogę spać. A fandom, jakby ktoś pytał, podaje genderfluid.
A.
PPS A pod spodem, jakżeby inaczej – Magnus i Alex. Jako on i on.
.Emisia.
Ja tego nie ogarniam :’)
Atlantic
• AUTOR@dead.girl.walking Faktycznie, to też by pasowało. Chociaż Alex jest po prostu albo kobietą, albo mężczyzną, bez żadnych pomiędzy, więc nic nie wiadomo na pewno🤔 Ale na ile miarodajne jest to „pan” czy „blind” to już nie mam pojęcia😅
Atlantic
AUTOR•~ fuck, gettin’ depressed ~
Zacznijmy tak, jak przystało na miłych, normalnych ludzi: życzę Wam jak najwięcej dobrego w nowym roku szkolnym, wspaniałych przyjaciół, doskonałych nauczycieli, realizacji swoich marzeń i wielu innych fajnych rzeczy, których mi osobiście brakuje.
Shit, a miałam być miła. Jak wskazuje tytuł tego wpisu, humor mi nie dopisuje. Znacie to uczucie, kiedy w jednej chwili jesteście zmotywowani, pełni energii i chęci do życia, chcecie zmieniać świat et cetera, a w następnej siedzicie na łóżku z kubkiem herbaty i wattpadem, myśląc o tym, jakie Wasze życie jest beznadziejne, jacy puści ludzie Was otaczają, jak mało macie osiągnięć życiowych i jakie to wszystko jest bezsensowne?
Okej, teraz już poważnie zepsułam Wam humor. Przepraszam. Komuś musiałam się wygadać. Pominę już kwestię pandemii, bo naprawdę nie mam siły na opowiadanie tego – możecie sobie tylko wyobrażać, jakie to wszystko jest lipne. A potem pomnożyć to wyobrażenie razy googleplex i macie mniej więcej obraz tego, co się dzieje w moim cyrku, znaczy się, pardon, liceum. Skupię się raczej na tym, na czym skupiam się codziennie.
1. Mam jutro 9 lekcji. W tym 3 biologie i 2 chemie. Lubię to i to, ale chyba ktoś tu przesadza. Siedzenie w szkole mnie wykańcza, w obecnej sytuacji nawet 2 razy szybciej niż zwykle, a już dzisiaj zapowiedzieli mi 5 sprawdzianów. No wiecie, trzeba nadrobić zaległości z e-lekcji.
2. Ludzie. Człowieki. Homosapiensi. Czy jest tutaj jeszcze ktoś kto po prostu nie lubi swojej klasy? Mam pecha do ludzi, naprawdę. Poznałam na tej stronie kilka naprawdę świetnych osób, może nie IBFF czy coś podobnego, ale w każdym razie ludzi, z którymi, jak sądzę, mogłabym się zaprzyjaźnić. Idk, czy w realu wszystko jest trudniejsze czy naprawdę źle trafiłam? Tak czy siak czeka mnie kolejny rok w towarzystwie patologii, która określa człowieka na podstawie ilości wypitych przez niego piw i w sumie nie interesuje się niczym innym.
Powtórzę, czytam za dużo książek. A ich autorzy wciskają nam kit – te platoniczne przyjaźnie na śmierć i życie, ci inteligentni, nietuzinkowi, oryginalni ludzie, gdzie oni są? Czy to źle, że ja po prostu chcę, żeby był ktoś, z kim można rozmawiać i o drobnostkach, i o ważnych sprawach, z kim można się śmiać i płakać, z kim można pojechać w te wszystkie zapomniane przez turystów miejsca, przeżywać życie na 100%… Zresztą wiecie, o czym mówię.
Błagam, powiedzcie, że oni istnieją. Że jeszcze jest szansa. Bo obecnie się rozpadam.
A.
Asiabyk
@V_Is_For_Vendetta po prostu szanujemy się nawzajem i staramy się być dla siebie mili.
V_Is_For_Vendetta
@Asiabyk ja nigdy tak nie miałam nigdzie. Nie tylko w szkole