
Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a
przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury,
jesteś gościem :) *Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji " Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie* ×










persis-tence
Nawiedził Cię duch Franza Kafki popijającego kawę.
Prawdopodobnie przyciągasz swym kubkiem do kawy fale elektromagnetyczne, które mają właściwości przyzywające trupy (notabene nie tylko te z szaf), które, choć zaliczyły dezawantaż ciał, wciąż łażą po profilach żywych, oraz pobudzające szare komórki, a także pociągające za sobą cząsteczki kawy, które z kolei zawierają najwięcej witamin i aminokwasów (a raczej aminofusów) egzogennych.
Oznacza to, iż możesz zostać zaliczona do person iście skawowanych, a co za tym idzie to-już-sama-wiesz.
Prześlij to do kolejnych osób, które posądzasz o kawowatość!
PS: Jeśli mogą być łańcuszki (c)herbatkowe, to mogą być i kawowe. A co!
_distance_
• AUTOR@persis-tence Zabieram się za wysyłanie. I pewnie wyślę nawet tym, którzy nie wiedzą, o co chodzi. A co! Jestem za!
persis-tence
@_distance_ Jej! Zatem wpadaj robić najazd na DC i wysłuchiwać mych pomysłów!
_distance_
AUTOR•Kiedyś książki nie były tak cholernie drogie.
I tak, chyba powinnam zacząć od "cześć wszystkim" i opisywać, co u mnie, zapytać co u Was, jak stoją postępy w opowiadaniach i inne takie. Szczerze, wiele razy chciałam się do Was odezwać, ale nie bardzo wiedziałam jak. Gdybym teraz zachciała opisać, co się działo przez te trzy tygodnie, przekroczyłabym wszelkie limity słów. O ile jakiekolwiek tu są.
Dlatego postreszczam wszystko, jak tylko umiem. U mnie jest dobrze. Nawet całkiem dobrze. Nawet tak dobrze, że jestem skłonna stwierdzeniu, iż czuję się szczęśliwa. Wiecie, prawie wszystkie stresujące wydarzenia minęły, wyniki są satysfakcjonujące, punkty w rekrutacji też i czuję, że dostanę się do upragnionej szkoły. Wreszcie mam kontakt z ludźmi i wiem, że to tego tak bardzo brakowało mi przez zdalne. Choć kiedyś upierałabym się, że inni nie są mi do niczego potrzebni.
Rzecz jasna, nie wszystko jest idealnie. Moje serce się kraje, gdy uświadamiam sobie, że coś się skończyło. Po ośmiu latach zdałam sobie sprawę, że zależy mi na tej dwudziestce idiotów. Bo kto inny będzie mnie rozśmieszał, próbując tańczyć WAP, gdy ja zaleję się łzami tęsknoty, tak jak na balu ósmoklasisty?
Ostatnio dzieje się u mnie dużo. I chyba właśnie dlatego pojawiają się niemałe problemy z pisaniem. To, co teraz się pojawia, są to dokończone zbitki pomysłów sprzed egzaminów. Tak, jakbym nie potrafiła wykreować czegoś zupełnie innego – nowego. Staram się, naprawdę. I chyba wczoraj nawet coś z tych starań wyszło, acz mam wrażenie, że jest to denne. Cóż, będę kombinować dalej. A póki ja mam pisarskie problemy, zapraszam tu https://samequizy.pl/deklinacja-przypadkow-beznadziejnych-mianownik-biernik/ .
Jak wasze wakacje? Macie już jakieś plany?
Anielskiego dnia!
WeraHatake
@_distance_ Bardzo się cieszę, że dobrze się czujesz i jesteś szczęśliwa! ♥
Ano, szkoda, kiedy coś się kończy, ale inna przygoda się zaczyna, a poza tym zawsze pozostają piękne wspomnienia i możliwość utrzymywania kontaktu z tymi osobami ;)
Powodzenia w pisaniu! ♥
_distance_
• AUTOR@amourplastique Niestety zawsze jest ten stres, że coś się nie uda.
Moje plany na wakacje to także brak planów. Jak narazie pewny jest tylko sierpniowy wyjazd do Zakopanego, na który z jednej strony się cieszę, a z drugiej niekoniecznie. Coś z moją kondycją jest ostatnio słabo, a rodzinka wyciągałaby mnie z roku na rok coraz wyżej. Poza tym jest pewna idea kilkudniowego wypadu w Bieszczady, aczkolwiek nie jestem zachwycona pomysłem spędzania swojego czasu na ogniskowaniu z bandą, upijających się, nastolatków. Chętnie pojechałabym gdziś spontanicznie, bo jest to naprawdę świetne uczucie, lecz wątpię by coś takiego wypaliło.
_distance_
AUTOR•Dokonałam dziś czynu niemoralnego i nielegalnego. Poszło zadziwiająco łatwo, oprócz tego, że jest mi niesamowicie wstyd.
Ile razy jechaliście na gapę?
.melisandre.
@_distance_ Chyba raz, bo odkąd muszę dojeżdżać do szkoły, pilnuję, żeby zawsze mieć aktywny bilet. Jednocześnie nie uważam, że jednorazowe przejechanie się na gapę jest czymś złym, każdemu może zdarzyć się zapomnieć kupić biletu czy nawet go nie mieć
_nevermind_
@_distance_ pare(naście) razy, z czego może 1 raz dostałam mandat
versatile
Hej Kochana! Gratuluję ,,Teorii Egocentrycznej" na stronie głównej! ♡♡♡
_distance_
• AUTOR@versatile bardzo dziękuję! miło, że zauważyłaś, hah ♡
_distance_
AUTOR•BARDZO DŁUGI I — JAK MI SIĘ WYDAJE — WAŻNY WPIS. FRAGMENTY DOTYCZĄCE PROFILU SĄ ZAPISANE CAPS LOCKIEM.
Cóż, właśnie odbyłam długą rozmowę z moim odbiciem w lustrze, zmywając krwiście czerwoną pomadkę, która nie wiadomo jakim cudem ścierpiała na moich ustach pół dnia i doszłam do wniosku, że powinnam się do Was odezwać. I to nie odezwać, dając krótki znak, że egzaminy mnie nie zabiły i żyję, tylko odezwać i wyjaśnić kilka spraw, a także rozważyć dalsze losy tego konta. Zanim jednak do tego dojdę, chciałabym opowiedzieć, co u mnie działo się przez ostatni czas. Wybaczcie, jeśli historia nie będzie się kleić, ale prawdę mówiąc, wiele u mnie się nie klei. Bądź kleiło. Mam szczerą nadzieję, że od teraz wszystko będzie normalniejsze i lepsze.
Wracając do lustra. Przed ponad dwiema godzinami wróciłam do domu, gdyż w mojej szkole odbyło się "święcenie łopaty", jak określił to proboszcz. W wielkim skrócie, oficjalnie rozpoczęto dziś budowej jakiejś hali widowiskowej przy naszej szkole. Zjechały się szychy nawet z Warszawy (o ile to nie plotki) — która dla części z Was nie jest n a w e t Warszawą, lecz czymś pospolitszym — także nie byle co (zważywszy, iz toczę swą egzystencję na podkarpackim zadupiu). ZPiT został zaangażowany w część artystyczną, a ja spędziłam męczące przedpołudnie. Ot, wiecie, takie uczczenie dnia dziecka. Swoją drogą, wszystkiego najlepszego! Bardziej się nie rozpiszę, gdyż, po pierwsze nie umiem, a po drugie ten wpis ma ukazać pełny wachlarz mego egoizmu. Być tylko o mnie.
Tak więc zmywałam makijaż, przemilczmy, że nie do końca, bo taki profesjonalny to u mnie rzadkość, i nagle uświadomiłam sobie, że ostatnie osiem lat okropnie szybko minęło. A ja, pomalowana, wyglądam, jakbym była po dwudziestce. Nie jest to mocno istotne, dlatego nie będę się o tym rozpisywać. Może kiedyś upływowi czasu poświęcę inny wpis bądź miejsce w opowiadaniach. Wracając. Uderzyła we mnie jeszcze jedna myśl, przez którą zaczęłam czuć zarówno jakieś szczęście i ekscytację, jak i niepokój, i strach. Jutro w zasadzie będzie pierwszy, w miarę normalny, szkolny dzień, od czasu, gdy nas zamknęli w marcu, tamtego roku. A przynajmniej będzie takim dniem dla mnie. Wreszcie czuję, że prawie zakończył się stres, a noc niesie ze sobą przyjemną wizję. Jednocześnie kończy się coś innego, a ja muszę wrócić do normalności. I nie jest to łatwe. Odkąd zaczęła się pandemia, zmieniłam się i nie mogę stwierdzić, że na lepsze.
Jak dla każdego, zamknięcie, maseczki, dystans — to było trudne. Mam wrażenie, że przez ten czas stałam się bardzo przygnębiona straciłam kontakty, odwróciłam się w pewnym sensie od świata. Ileż to razy spędzałam samotnie wieczór, po zakończonych zdalnych lekcjach, siedząc w fotelu i patrząc w jeden punkt. Nie myśląc o niczym, oprócz tego, że jest źle. Że jestem żałosna. Że nie radzę sobie, choć w zasadzie nie ma żadnego problemu. Ten rok szkolny był dla mnie bardzo ciężki. Czułam, że nie poświęcam się nauce tak, jak powinnam, że robię coś wbrew sobie, że wciąż popełniam błędy. Uznajmy jednak, iż sobie radziłam. W końcu nie cały czas czułam się źle. Tak dopiero zaczęło się przed kilkoma tygodniami.
Wszystko zbiegło się w jednym praktycznie czasie. Powrót do szkoły, egzaminy, bierzmowanie i związane z nim przygotowania, rekrutacja. Niby nic wielkiego, ale we mnie rosła tylko panika, stres i ogromne poczucie, że nie wiem nic o sobie, nie wiem, co chcę robić. Nie wiem nic. I nie robiłam nic. Nie mogłam robić tego, co lubię, bo wciąż coś mówiło mi, że powinnam się uczyć. Nie mogłam się uczyć, bo… jakkolwiek żałośnie to nie brzmi, po prostu nie mogłam patrzeć na podręczniki, na które nie patrzyłam przez dobre pół roku.
Jestem już po dużej części stresujących mnie rzeczy. Mam za sobą egzaminy, w tym ten do bierzmowania, rozmowę kwalifikacyjną w liceum, składanie podań – w zasadzie tylko jednego, ale to szczegół, pierwszych lekcjach i sprawdzianach. Teraz wszystko powinno być łatwiejsze, choć z bólem uświadamiam sobie, że wkrótce kończy się pewien etap mojego życia, a nie jestem gotowa, by z przytupem wkroczyć w następny. Ba, nie jestem gotowa, by w ogóle w niego wkroczyć.
Egzaminy same w sobie nie były trudne. Przy dobrych wiatrach z każdego przedmiotu będą wyniki powyżej 90%, choć nie ukrywam, że z lekka jestem zawiedziona sobą na matematyce. Zadania były dla mnie tak banalne, że gdyby nie to, iż, jak widać, nie umiem poprawnie odejmować i używać mózgu, mogłabym mieć komplet punktów. Trudności dla mnie, jak pisałam, nie były w testach, ale w przetrwaniu tygodnia, kiedy je pisałam. Mam wrażenie, że wyssały ze mnie doszczętnie wszystkie siły. W piątek byłam zbyt słaba, by wstać rano z łóżka i skupić się na lekcjach; w niedzielę, pomimo przespanych dziesięciu ponad godzin, moja obecność w kościele była, a jakoby jej nie było. Rozbudziłam się dopiero około pierwszej po południu. Najgorszą z nocy i tak była ta z niedzieli na poniedziałek. Nie dość, że nie mogłam zasnąć, to wybudzałam się x kroć razy.
Właśnie wczoraj byłam w liceum na rozmowie kwalifikacyjnej. I o ile nie przerażała mnie ona sama w sobie (choć prowadziła ją zakonnica; powinnam się bać?), to ogólnie śmiem stwierdzić, że zdecydowanie nie pasuję do miasta. Nie potrafię wyobrazić siebie w stu tysięcznym mieście, wśród plątaniny ulic i pierdyliarda samochodów, i ludzi. Piętnaście lat spędziłam w niewielkiej miejscowości, gdzie każdy zna każdego, a osób w moim wieku jest dwadzieścia. Mimo to, mam nadzieję, że mnie przyjmą. Jakoś przeżyję internat, miasto i obcych ludzi. W końcu to nieuniknione, a zawsze lepiej wylądować w centrum Rzeszowa, w szkole dwa kroki od dworca i trzy od galerii.
Ostatnie dni były również ciężkie, gdyż, kiedy wróciłam z egzaminu, rozpoczęła się jatka, dlaczego ja nie jestem radosna, choć test "był prosty i dobrze mi poszło". Nie wiem, mamo. Przeprowadziłam z nią wiele rozmów, ale nie sądzę, by szczególnie mi pomogły. Bo niby w czym miały pomóc? Tak samo, w czym pomogą jej słowa, szczere rozmowy bądź kłótnie i krzyki w tym, że zaczęłam się bać ludzi? Zapewne byłam bardzo żałosna, gdy stałam w tym empiku i bałam się podejść do kasy z książką, której ostatecznie nie kupiłam. Ale to nieistotne. W końcu nie dziwota, że jestem zaiste dziwną personą.
Lecz nie ukrywam. Od dłuższego czasu czułam się źle, bardzo źle, choć nie miałam ku temu powodów. Dopiero dzisiaj jestem w stanie optymistycznie spojrzeć na świat. I mam nadzieję, że prędko się to nie zmieni.
Tęsknię za pisaniem. I czytaniem. Ostatnia książka, jaką przeczytałam, to bodajże, nie licząc streszczeń i podręczników, czytana gdzieś w marcu "Rozważna i romantyczna". Ostatnie opowiadanie to "ze mną wszystko w porządku", które pisałam, gdy zdecydowanie nie było w porządku. Przez cały ten czas w zasadzie nabazgrałam tylko kilka słów, pogubiłam wszystkie pomysły, wena uciekła. Lub przegonił ją czas, czyli jego brak.
MAM NADZIEJĘ, ŻE TERAZ WSZYSTKO PÓJDZIE Z GÓRKI, A JA BĘDĘ MOGŁA POWRÓCIĆ DO PROWADZENIA KONTA I CZĘŚCIEJ WSTAWIAĆ SWOJE TWORY. CHCIAŁABYM KONTYNUOWAĆ LOST SOULS, WSTAWIAĆ ONE – SHOTY, NAUCZYĆ SIĘ ROBIĆ PORZĄDNE QUIZY, POŚWIĘCIĆ SIĘ NIE TEJ STRONIE, ALE TEMU CO UWIELBIAM. TAK, DRGNĘŁO COŚ WE MNIE, GDY WYPEŁNIAŁAM KARTĘ MOTYWACYJNĄ DO SZKOŁY I PRZY PYTANIU O ZAINTERESOWANIA, MIAŁAM PROBLEM. BO TAK DAWNO NIE ROBIŁAM NICZEGO, CO KOCHAM.
POWRACAM, CHOĆ OFICJALNIE NIE ODESZŁAM. ODCZARNOBIELAM WYSTRÓJ NA RZECZ NOWEGO, STWORZONEGO PRZEZ @MORSMORDE. I MUSZĘ ZMIENIĆ "O MNIE", KTÓRE MAGI OKREŚLIŁA MIANEM PRZERAŹLIWIE SMUTNEGO. ZOSTANIE TYLKO CYTAT ROBINA, ALE KIEDY PODEJMĘ REMONT? NIE MAM POJĘCIA.
I, O ILE WENA I POMYSŁ ZECHCĄ WSPÓŁPRACOWAĆ, MOŻECIE PRĘDKO CZEGOKOLWIEK WYCZEKIWAĆ. UCZUCIE, ŻE NIE MUSZĘ NIC ROBIĆ, ŻE MAM CZAS, ŻE JESTEM WOLNA — JEST CUDOWNE.
Miłego dnia!
lacarne
@_distance_ chciałabym coś napisać co doda Ci otuchy, ale nie potrafię. Sama byłam i może wciąż jestem wrakiem człowieka przez egzaminy. Również wydawało mi się, że poszły mi dobrze, ale z biegiem czasu mam coraz większe wątpliwości. Teraz już niczego nie jestem pewna. Dzisiaj wróciłam z kolejnego egzaminu, a niedługo następny. Poprawianie ocen i szkoła, to wszystko mnie już wykańcza od środka. Wydaje mi się, że chociaż w małym stopniu czułyśmy/czujemy się podobnie. Ja niby mieszkam koło dużego miasta i jestem totalnym mieszczuchem, to i tak przeraża mnie wieść, że będę musiała dojeżdżać do szkoły komunikacją miejską. Jako, że nie ma jakiejkolwiek orientacji w teranie, będzie to nie lada wyzwanie. Pomimo wszystko będzie dobrze, wszystko się ułoży w swoim czasie. Mam nadzieję, że u ciebie będzie już tylko lepiej. I będąc szczera trochę tęsknię za twoją twórczością, szczególnie opowiadaniami. Uważam, że masz ogromny talent, którego szczerze ci zazdroszczę. Więc pamiętaj jesteś pod tym względem niezwykle wyjątkowa.
Trzymaj się, ściskam mocno ♡
PS. jestem pewna, że dostaniesz się do wymarzonej szkoły ♡
WeraHatake
@_distance_ Jejku, widzę, że nie miałaś łatwo przez ten czas i nie tylko :( Na pewno stres ani niepewność o przyszłość nie są przyjemne…
Co zaś do lęku przed ludźmi – jak opisałaś to na przykładzie z Empikiem, to mam tak samo… Walczę z tym, ale nie zawsze daję radę się przełamać, bo to bardzo duży stres. I Twoja mama powinna to pojąć, zamiast się denerwować. Chociaż niestety moi rodzice też tego nie ogarniają – ani nie widzą tego, że przyczynili się do takiego stanu rzeczy.
Cieszę się, że już jest u Ciebie lepiej, że wracasz do pisania, że jesteś tu z nami! ♥ Powodzenia z tym wszystkim! ♥ I pamiętaj, że gdybyś potrzebowała rozmowy czy czegokolwiek właściwie, to moje priv jest zawsze dla Ciebie otwarte! ^_^