Formularz: Imię: Avain Lee Nazwisko: Chelret Pseudonim: Grifo (co oznacza „kran” po hiszpańsku, a przynajmniej według wujka google) (kiedyś jak pobił się z jakimś leszczem bo mu zajumał trochę hajsu, to tamten go dźgnął nożem i miał spory krwotok. Ledwo doczłapał się do domu; otworzyła mu siostra, która jak go tylko zobaczyła, to jej jedyną reakcją były słowa: „Boże, krew leje się z ciebie jak z jakiegoś pieprzonego kranu.” Potem Avain stracił przytomność i dalej nic nie pamiętał. Obudził się w szpitalu) Powiedzenie (frazes, który lubi przytoczyć): „mówią, że prawda boli, ale sekrety zabijają – tymczasem to sekrety mnie trzymają przy życiu” (They say taht truth hurts, and secrets kill, but secrets actually keep me alive) albo: „Idź po niebie, leć po ziemi” – (jak coś nikt, nawet on sam do końca nie wie co to ma znaczyć) oraz trzeci (możesz sobie wybrać xd): „W dzieciństwie każdy mi mówił, że mogę być kim chcę, a ja nadal nie jestem lampkami choinkowymi w kształcie ślimaków” Wiek: (16-19 lat) 16 Płeć: mężczyzna Grupa: Midnight Charakter: na ogół jest leniwy, chociaż jeśli mu na czymś naprawdę zależy potrafi zrobić wszystko, żeby to dostać. Nigdy nie daje niczego za darmo, nawet jeśli mówi, że robi coś bezinteresownie, to nigdy tak nie jest. Lojalny tylko najbardziej zaufanym osobom. Niezbyt uczciwy; z pozoru wydaje się miły, przyjacielski i otwarty, prawdomówny. Umie nakłonić ludzi do powierzania dręczących tajemnic, postawą „dobrego, zaufanego przyjaciela” Jednak naprawdę jest skryty w sobie, nie ufa prawie nikomu, nie mówi nic nieprzemyślanego oraz niepotrzebnego, nigdy nie wiadomo czy to co mówi jest całkowitą prawdą, wszystko co inni o nim wiedzą, nie zawsze jest prawdziwe; jego wypowiedzi są pełne niedomówień lub rzeczy których trzeba się domyślić; całe jego życie jest jedną wielką nicią utkaną z tajemnic i sekretów, umie doskonale manipulować innymi. Dla wrogów: tak jak dla innych ludzi; czyli wydaje się miły, przyjacielski i otwarty; jednak z pozornie wesołym i szczerym uśmiechem na ustach byłby w stanie kogoś zabić z zimną krwią (chociaż woli sobie nie brudzić rąk) Wygląd: Ciemne, lekko falujące włosy do brody, oliwkowa skóra, prawie czarne oczy. Średniego wzrostu, ani gruby ani chudy; dosyć umięśniony, na prawej nodze ma bliznę w kształcie litery L po konfrontacji ze wcześniej wspomnianym leszczem, Strój do parkouru (później wszyscy będą mieli podobne): Gosh… yyyy… zwykły dres? Boi się: tego, że ktoś mógłby go przejrzeć; tego, że przez to, że należy do gangu ktoś mógłby zrobić krzywdę jego rodzinie, którą bardzo kocha (oczywiście nie wiedzą o jego „tajnej” działalności) i jeszcze boi się papug oraz świń (nie pytaj mnie dlaczego xd) o, oraz jeszcze kaczek. Ukryty w sobie nastoletni gangster boi się kaczek. Kaczki są straszne. Cecha charakterystyczna: damn… ta blizna prawym kulasie? Wyjątkowa umiejętność: jest w stanie odkryć każdy sekret innej osoby, jest w stanie przejrzeć inną osobę, jeśli ta np. jest fałszywa i udaje zupełnie inne emocje i charakter (dlatego, że sam jest w tym idealny i umie rozszyfrować każdą maskę), jeśli potrzebne są informacje, zawsze wie gdzie ich szukać, Broń: dwa noże – jeden krótki, dobry do rzucania; drugi jest długi, kuchenny z Tefala (ale zamalował logo i okręcił „rękojeść” sznurkiem, żeby nie było widać) Umiejętności: parkour, chociaż nie jest w nim fantastyczny, rzucanie nożem, świetnie pływa Opanowane języki: angielski, hiszpański, trochę mówi po włosku, ale z nienaturalnym akcentem Rodzina: Matka – Sophia Renélle (praca: dostarcza leki ludziom, którzy zamówili je w aptece), siostra młodsza o rok Ives Chelret, ojciec Marco Chelret (praca: na początku tylko on pracował, a jego żona wychowywała dzieci. Był jakimś księgowym w jakieś firmie. Zmarł w wypadku samochodowym. Po jego śmierci rodzina musiała przeprowadzić się do małego, dwupokojowego domku, bo nie było ich stać na podatki w tamtym) Narodowość: pochodzi z rodziny hiszpańskich imigrantów, więc ma włoskie korzenie, ale urodził się w USA (nazwisko ma takie, bo jego matka jest z Hiszpani i wyszła za amerykanina) Krótka historia: urodził się w Los Santos, jako syn hiszpańskiej imigrantki Sophii i amerykanina Marco. Nigdy nie byli za bogaci, a po śmierci ojca zdecydowanie przestali sobie radzić finansowo. Avain poszedł do szkoły o rok wcześniej, niż inni. Był dosyć dziwnym dzieckiem, bo nigdy nie lubił tego samego ci inni, oraz nie potrafił się z nikim na dłuższą metę dogadać, chociaż zawsze wydawał miły i przyjacielski. Ale tak naprawdę od najmłodszych lat udawał takiego, żeby zadowolić rodziców. Jedyną osobą, z którą się bawił jako dziecko, była jego siostra. W dniu, w ktorym umarł jego ojciec był w szkole i miał mieć test z historii (i tak był już zagrożony), na który zapomniał się nauczyć. Pomyślał sobie wtedy „błagam, jeśli istnieje jakiś bóg, niech sprawi, żebym nie musiał go pisać” w chwili gdy nauczycielka rozdała im kartki, do sali weszła dyrektorka i poprosiła go, żeby poszedł za nią. Oczywiście bardzo się ucieszył i z radosnym uśmiechem wyszedł z pomieszczenia. Kiedy jednak znaleźli się w jej gabinecie kazała mu usiąść i oznajmiła: „Właśnie otrzymałam telefon od twojej mamy. Twój ojciec jechał samochodem drogą z pierwszeństwem i z przyzwyczajenia nie obejrzał się w bok, tylko jechał dalej żeby zdążyć cię odebrać po historii. Ciężarówka jadąca boczną drogą z prawej strony nie zdążyła się zatrzymać i wjechała w samochód twojego ojca; nie zostało z niego praktycznie nic. Przykro mi.” To była jedna jedyna chwila, w której maska zniknęła z twarzy Avaina, ukazując prawdziwą rozpacz. Kochał ojca najbardziej na świecie. „JEST PANI PrZyKrO? NO COŚ PODOBNEGO!” – wrzasnął i wybiegł z gabinetu. Kobieta pobiegła za nim, ale przewróciła się na schodach i złamała nogę, bo woźna właśnie skończyła myć podłogę. Avain wybiegł z budynku, nie kierując się w żadne konkretne miejsce. W tej chwili chciał tylko jak najszybciej oddalić się od tego okropnego budynku. Łzy spływały mu po twarzy, zamazując niemal całkowicie wzrok. To była JEGO wina. Przecież tego sobie zażyczył. Żeby nie pisać testu z historii. Gorzko płakał, z każdą chwilą czując do siebie coraz większą nienawiść. Wrócił do domu dopiero ok. trzeciej, ale w domu była tylko jego jedenastoletnia siostra, która też jeszcze płakała. W końcu zasnęli przytuleni do siebie na kanapie. Od chwili śmierci jego ojca ich życie coraz bardziej się psuło. Matka nie mogła znaleźć pracy, często chodzili głodni spać. W końcu musieli sprzedać dom i przeprowadzić się do malutkiego mieszkania. Avain nie raz kradł, żeby chodź trochę pomóc mamie, jednak to ją tylko bardziej zasmucało. Wielokrotnie był zawieszany w szkole za bójki lub kradzieże rzeczy innych uczniów. Każdy go przez to tylko bardziej nie lubił, szeptano i mówiono o nim jako o „straconym przypadku”. Tylko przez kilka miesięcy się zmienił; kiedy to poznał niejaką Carę Robinson, która przepisała się do ich szkoły na początku października. Odrazu się polubili; stali się nierozłącznymi przyjaciółmi a nawet czymś więcej, bo prawdziwym związkiem. Avain był z nią szczęśliwy jak nigdy dotąd. Wszystko się skończyło, kiedy Carze spodobała się pewna dziewczyna i okazało się, że żywiła do niej mocniejsze uczucia. Tym, co ostatecznie zdecydowało o rozejściu się ich dróg, było to, że Cara dowiedziała się o szemranej przeszłości Chelreta. Nigdy jej niczego nie brakowało, więc nie potrafiła zrozumieć czemu Avain uciekał się wielokrotnie do kradzieży. Potem już nie umiała na niego spojrzeć tak samo. I tak stajemy w miejscu, kiedy ma 16 lat.
Dodatkowe informacje (coś, co nie wpasowuje się w kryteria, ale powinnam o tym wiedzieć j): ma atopowe zapalenie skóry; ma alergię na pierze i sierść królika, zawsze nosi na lewym nadgarstku sznurkową bransoletkę, którą dostał od swojej hmm… dziewczyny? Z liceum, ale później ona siem odkochała i z nim zerwała, i złamała mu serduszko (tak, to jest cudownie niegramatyczne zdanie)
Taa… ja wiem że to nie jest dobre. Nie musisz mje przyjmować jak cuś
@Bachantka hah, to fakt, chwilę zajęło przez to całe zamieszanie. Muszę to jeszcze skończyć, jednak już jestem blisko a premeria prologu zbliża się dużymi krokami!
Venily
Postać do AtH, mordo
Formularz:
Imię: Avain Lee
Nazwisko: Chelret
Pseudonim: Grifo (co oznacza „kran” po hiszpańsku, a przynajmniej według wujka google) (kiedyś jak pobił się z jakimś leszczem bo mu zajumał trochę hajsu, to tamten go dźgnął nożem i miał spory krwotok. Ledwo doczłapał się do domu; otworzyła mu siostra, która jak go tylko zobaczyła, to jej jedyną reakcją były słowa: „Boże, krew leje się z ciebie jak z jakiegoś pieprzonego kranu.” Potem Avain stracił przytomność i dalej nic nie pamiętał. Obudził się w szpitalu)
Powiedzenie (frazes, który lubi przytoczyć): „mówią, że prawda boli, ale sekrety zabijają – tymczasem to sekrety mnie trzymają przy życiu” (They say taht truth hurts, and secrets kill, but secrets actually keep me alive) albo: „Idź po niebie, leć po ziemi” – (jak coś nikt, nawet on sam do końca nie wie co to ma znaczyć) oraz trzeci (możesz sobie wybrać xd): „W dzieciństwie każdy mi mówił, że mogę być kim chcę, a ja nadal nie jestem lampkami choinkowymi w kształcie ślimaków”
Wiek: (16-19 lat) 16
Płeć: mężczyzna
Grupa: Midnight
Charakter: na ogół jest leniwy, chociaż jeśli mu na czymś naprawdę zależy potrafi zrobić wszystko, żeby to dostać. Nigdy nie daje niczego za darmo, nawet jeśli mówi, że robi coś bezinteresownie, to nigdy tak nie jest. Lojalny tylko najbardziej zaufanym osobom. Niezbyt uczciwy; z pozoru wydaje się miły, przyjacielski i otwarty, prawdomówny. Umie nakłonić ludzi do powierzania dręczących tajemnic, postawą „dobrego, zaufanego przyjaciela” Jednak naprawdę jest skryty w sobie, nie ufa prawie nikomu, nie mówi nic nieprzemyślanego oraz niepotrzebnego, nigdy nie wiadomo czy to co mówi jest całkowitą prawdą, wszystko co inni o nim wiedzą, nie zawsze jest prawdziwe; jego wypowiedzi są pełne niedomówień lub rzeczy których trzeba się domyślić; całe jego życie jest jedną wielką nicią utkaną z tajemnic i sekretów, umie doskonale manipulować innymi.
Dla wrogów: tak jak dla innych ludzi; czyli wydaje się miły, przyjacielski i otwarty; jednak z pozornie wesołym i szczerym uśmiechem na ustach byłby w stanie kogoś zabić z zimną krwią (chociaż woli sobie nie brudzić rąk)
Wygląd: Ciemne, lekko falujące włosy do brody, oliwkowa skóra, prawie czarne oczy. Średniego wzrostu, ani gruby ani chudy; dosyć umięśniony, na prawej nodze ma bliznę w kształcie litery L po konfrontacji ze wcześniej wspomnianym leszczem,
Strój do parkouru (później wszyscy będą mieli podobne): Gosh… yyyy… zwykły dres?
Boi się: tego, że ktoś mógłby go przejrzeć; tego, że przez to, że należy do gangu ktoś mógłby zrobić krzywdę jego rodzinie, którą bardzo kocha (oczywiście nie wiedzą o jego „tajnej” działalności) i jeszcze boi się papug oraz świń (nie pytaj mnie dlaczego xd) o, oraz jeszcze kaczek. Ukryty w sobie nastoletni gangster boi się kaczek. Kaczki są straszne.
Cecha charakterystyczna: damn… ta blizna prawym kulasie?
Wyjątkowa umiejętność: jest w stanie odkryć każdy sekret innej osoby, jest w stanie przejrzeć inną osobę, jeśli ta np. jest fałszywa i udaje zupełnie inne emocje i charakter (dlatego, że sam jest w tym idealny i umie rozszyfrować każdą maskę), jeśli potrzebne są informacje, zawsze wie gdzie ich szukać,
Broń: dwa noże – jeden krótki, dobry do rzucania; drugi jest długi, kuchenny z Tefala (ale zamalował logo i okręcił „rękojeść” sznurkiem, żeby nie było widać)
Umiejętności: parkour, chociaż nie jest w nim fantastyczny, rzucanie nożem, świetnie pływa
Opanowane języki: angielski, hiszpański, trochę mówi po włosku, ale z nienaturalnym akcentem
Rodzina: Matka – Sophia Renélle (praca: dostarcza leki ludziom, którzy zamówili je w aptece), siostra młodsza o rok Ives Chelret, ojciec Marco Chelret (praca: na początku tylko on pracował, a jego żona wychowywała dzieci. Był jakimś księgowym w jakieś firmie. Zmarł w wypadku samochodowym. Po jego śmierci rodzina musiała przeprowadzić się do małego, dwupokojowego domku, bo nie było ich stać na podatki w tamtym)
Narodowość: pochodzi z rodziny hiszpańskich imigrantów, więc ma włoskie korzenie, ale urodził się w USA (nazwisko ma takie, bo jego matka jest z Hiszpani i wyszła za amerykanina)
Krótka historia: urodził się w Los Santos, jako syn hiszpańskiej imigrantki Sophii i amerykanina Marco. Nigdy nie byli za bogaci, a po śmierci ojca zdecydowanie przestali sobie radzić finansowo.
Avain poszedł do szkoły o rok wcześniej, niż inni. Był dosyć dziwnym dzieckiem, bo nigdy nie lubił tego samego ci inni, oraz nie potrafił się z nikim na dłuższą metę dogadać, chociaż zawsze wydawał miły i przyjacielski. Ale tak naprawdę od najmłodszych lat udawał takiego, żeby zadowolić rodziców. Jedyną osobą, z którą się bawił jako dziecko, była jego siostra. W dniu, w ktorym umarł jego ojciec był w szkole i miał mieć test z historii (i tak był już zagrożony), na który zapomniał się nauczyć. Pomyślał sobie wtedy „błagam, jeśli istnieje jakiś bóg, niech sprawi, żebym nie musiał go pisać” w chwili gdy nauczycielka rozdała im kartki, do sali weszła dyrektorka i poprosiła go, żeby poszedł za nią. Oczywiście bardzo się ucieszył i z radosnym uśmiechem wyszedł z pomieszczenia. Kiedy jednak znaleźli się w jej gabinecie kazała mu usiąść i oznajmiła: „Właśnie otrzymałam telefon od twojej mamy. Twój ojciec jechał samochodem drogą z pierwszeństwem i z przyzwyczajenia nie obejrzał się w bok, tylko jechał dalej żeby zdążyć cię odebrać po historii. Ciężarówka jadąca boczną drogą z prawej strony nie zdążyła się zatrzymać i wjechała w samochód twojego ojca; nie zostało z niego praktycznie nic. Przykro mi.” To była jedna jedyna chwila, w której maska zniknęła z twarzy Avaina, ukazując prawdziwą rozpacz. Kochał ojca najbardziej na świecie. „JEST PANI PrZyKrO? NO COŚ PODOBNEGO!” – wrzasnął i wybiegł z gabinetu. Kobieta pobiegła za nim, ale przewróciła się na schodach i złamała nogę, bo woźna właśnie skończyła myć podłogę. Avain wybiegł z budynku, nie kierując się w żadne konkretne miejsce. W tej chwili chciał tylko jak najszybciej oddalić się od tego okropnego budynku. Łzy spływały mu po twarzy, zamazując niemal całkowicie wzrok. To była JEGO wina. Przecież tego sobie zażyczył. Żeby nie pisać testu z historii. Gorzko płakał, z każdą chwilą czując do siebie coraz większą nienawiść.
Wrócił do domu dopiero ok. trzeciej, ale w domu była tylko jego jedenastoletnia siostra, która też jeszcze płakała. W końcu zasnęli przytuleni do siebie na kanapie.
Od chwili śmierci jego ojca ich życie coraz bardziej się psuło. Matka nie mogła znaleźć pracy, często chodzili głodni spać. W końcu musieli sprzedać dom i przeprowadzić się do malutkiego mieszkania. Avain nie raz kradł, żeby chodź trochę pomóc mamie, jednak to ją tylko bardziej zasmucało. Wielokrotnie był zawieszany w szkole za bójki lub kradzieże rzeczy innych uczniów. Każdy go przez to tylko bardziej nie lubił, szeptano i mówiono o nim jako o „straconym przypadku”. Tylko przez kilka miesięcy się zmienił; kiedy to poznał niejaką Carę Robinson, która przepisała się do ich szkoły na początku października. Odrazu się polubili; stali się nierozłącznymi przyjaciółmi a nawet czymś więcej, bo prawdziwym związkiem. Avain był z nią szczęśliwy jak nigdy dotąd. Wszystko się skończyło, kiedy Carze spodobała się pewna dziewczyna i okazało się, że żywiła do niej mocniejsze uczucia. Tym, co ostatecznie zdecydowało o rozejściu się ich dróg, było to, że Cara dowiedziała się o szemranej przeszłości Chelreta. Nigdy jej niczego nie brakowało, więc nie potrafiła zrozumieć czemu Avain uciekał się wielokrotnie do kradzieży. Potem już nie umiała na niego spojrzeć tak samo. I tak stajemy w miejscu, kiedy ma 16 lat.
Dodatkowe informacje (coś, co nie wpasowuje się w kryteria, ale powinnam o tym wiedzieć j): ma atopowe zapalenie skóry; ma alergię na pierze i sierść królika, zawsze nosi na lewym nadgarstku sznurkową bransoletkę, którą dostał od swojej hmm… dziewczyny? Z liceum, ale później ona siem odkochała i z nim zerwała, i złamała mu serduszko (tak, to jest cudownie niegramatyczne zdanie)
Taa… ja wiem że to nie jest dobre. Nie musisz mje przyjmować jak cuś
Surge
Odliczam czas do premiery. Nie mogę się doczekać! 😏🌺😊
Surge
@Libera Aha 😂. Ja tylko o tym wrzosie wiedziałam. Tak samo z Emerald. Perskie imię damskie a po angielsku szmaragd. 🤣
Libera
• AUTOR@I-like-cats-and-wolves haha
Bachantka
Świetna robota, musiał sporo czasu zająć przygotowanie tego
Libera
• AUTOR@Bachantka hah, to fakt, chwilę zajęło przez to całe zamieszanie. Muszę to jeszcze skończyć, jednak już jestem blisko a premeria prologu zbliża się dużymi krokami!
Wiwen06
Aż cię podziwiam za uporządkowanie informacji🙂😂 a ja czasem nie wysyłałam zdj Niall? Sama nie pamiętam, ale chyba raczej wysłałam😂
Libera
• AUTOR@Wiwen06 a nie wiem, sprawdzę
Horyportier
Jak tak patrzę na niektóre postacie to mam takie:
Dlaczego moje jest takie krótkie xD?
I czekam na s2, kiedy hipotetycznie może być?
Libera
• AUTOR@Horyportier no chyb atak jak zawsze xd
Patryk_Kalita
@Horyportier pewnie dlatego że takie krótkie napisałaś, albo połowa opisu to było lanie wody więc @Libera je skróciła do konkretów
zrebaczek12
W końcu poznałam lepiej Aresa 😂 Ogólnie to czekam bardzo kochana ❤
Libera
• AUTOR@zrebaczek12 jassss. Niedługo będzie :)
marilyn_
Nie mogę się doczekać
Ale ja nie byłam czasem w horizonie?
Libera
• AUTOR@DarkRose_Lady btw jego nazwisko mi podaj
marilyn_
@Libera
Wildcorne
Tanin
Ej ale ja ci dawałam zdjęcie do mojej postaci
Libera
• AUTOR@Tanin a faktycznie, przepraszam. Trochę zamieszanie z tym wszystkim
Tanin
@Libera spoczko
.Emisia.
Hm, każda z postaci coś w sobie ma, nie potrafię wybrać. 😅
Libera
• AUTOR@Emisia5 no i jeszcze czekam na zdjęcie haha
.Emisia.
@Libera wiem :(
Ja czekam chyba na cud z nieba, żeby objawiło mi się to zdjęcie
FlamesAndGold
A powiedzenie Melinoe to cytat Niccolo Machiavelliego z jego książki „Książę”.
FlamesAndGold
@Libera Kurdee…
FlamesAndGold
@Libera No, dobrze.