Fanfik oparty jest na fabule krótkiego filmu z 2019 roku pt. "Hour After Westerly", a właściwie na tym co uważam, że się stało dalej, patrząc na to, że film ma otwarte zakończenie. Jeżeli także jesteś zainteresowany tym, co stało się wcześniej, bądź poprostu chcesz być bardziej obeznany w temacie, polecam wpierw obejrzeć filmik, do którego link zamieszczę w komentarzu, a dopiero potem czytać fanfika.
Uwaga: To co jest umieszczone w fanfiku jest moją wizją dalszych losów głównego bohatera filmu, nie jest oparte na książce.
FANFIK MOŻE ZAWIERAĆ WULGARNY JĘZYK I MINIMALNE SCENY PRZEMOCY.
• • •
Davis obudził się, siadając na łóżku. Pomimo jesiennej, wietrznej pogody, przez okno sypialni wpadały małe promienie słońca, prześwitując przez żaluzje i odbijając się na ścianach pokoju, tworząc na nich świecące pasy.
Przetarł dłonią oczy i spojrzał na swoją żonę, która jeszcze spokojnie spała, tuląc się do poduszki. Delikatnie nachylił się nad nią i pocałował ją w głowę, lekko się uśmiechając. Cieszył się, że przynajmniej ona nie ma takich dziwnych przygód jak on…
Mimo że minęło już kilka miesięcy od tamtych wydarzeń, wciąż nie mógł się otrząsnąć z tego, co zobaczył. Nie potrafił zrozumieć, jakim cudem ujrzał swojego klona, skąd wzięła się ta kobieta i dlaczego wszystko wydawało się tak realne…
Czasami wmawiał sobie, że to były halucynacje lub zły sen… Lecz on czuł, że to nie były ani sny, ani halucynacje…
To było coś bardziej realnego, tajemniczego i mrocznego.
Jakiś czas później wyszedł z domu i zapalił silnik samochodu, spoglądając na zegar.
Wracał myślami do tamtego wieczoru… Gdy jechał spokojnie do domu, tak jak zawsze, chwilę później zasypiając za kierownicą, nagle znalazł się godzinę do przodu… Czyżby przeniósł się w czasie?? A może był w jakimś innym wymiarze?? Pytania krążyły po jego głowie, ale na żadne nie potrafił racjonalnie odpowiedzieć. Powoli sięgnął po kierownicę i ruszył w stronę miasta, kierując się do pracy. Tak jak zawsze.
Po pracy, wracając do domu, stanął przed znajomym drogowskazem POST ROAD i Route 3. W tym momencie poczuł, jak coś w rodzaju wewnętrznego głosu mówi mu, by skierował się w stronę 'znajomej' okolicy, tej, której tak bardzo unikał.
Długo zastanawiał się, co zrobić, ale po chwili zdecydował się pojechać w kierunku, który dobrze znał.
Jechał długo, a po pewnym czasie zaczął czuć, że to trwa zbyt długo jak na tę trasę, którą znał na pamięć. Miał wręcz wrażenie, że krąży w kółko, jakby nie mijał znanej mu latarni, która była jednym z punktów tej trasy. W pewnej chwili postanowił wrócić na główną trasę i pojechać z powrotem do domu.
Wszedł do domu, zdejmując buty i kurtkę, a następnie skierował się do salonu, gdzie na kanapie siedziała Pani Harwell, czytając książkę. Davis usiadł koło niej i pocałował ją w delikatnie policzek. Ona uśmiechnęła się czule, spoglądając na męża.
- Jak ci dzień minął dzień, skarbie? - zapytała Pani Harwell, delikatnie gładząc męża po dłoni swoim kciukiem.
- Całkiem.. przyjemnie - odparł Davis, jednak w rzeczywistości jego dzień był tak samo nudny i monotonny jak każdy inny. Pracując, nie czuł już takiej satysfakcji jak wtedy, gdy był młody.
- Dobrze wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko.
- Wiem.. - odparł cicho Davis, spoglądając na nią, jednocześnie uciekając wzrokiem w inne miejsce.
Pani Harwell patrzyła na niego, widać było w jej oczach zmartwienie. Wiedziała, że Davis wracał co jakiś czas myślami do tamtych wydarzeń, co rzeczywiście nie łatwo jest zapomnieć, ale to, w jaki sposób się tym przejmował było jeszcze bardziej martwiące.
Nad ranem, około godziny trzeciej trzydzieści, Państwo Harwell spali pod ciepłą pierzyną.
Davis!
Davis gwałtownie się obudził, krzycząc na cały dom. Zlany potem od stóp do głów wyskoczył z łóżka i podbiegł do okna, odsłaniając gwałtownie firanki. Ku jego zdziwieniu nie było tam nikogo, kogo spodziewał się tam ujrzeć. Patrzył na trawnik, dysząc, chwilę później przetarł twarz dłonią. To był znowu kolejny koszmar. Znowu miał wrażenie, że widział swojego klona, patrzącego na niego swym podłym wzrokiem, tym razem stojącego na jego trawniku. I te głosy Kobiety z tamtego domu nawołujące jego imię, w taki sposób, jakby miało go to przed czymś ostrzec. Tyle że.. Przed czym?
Spojrzał w podłogę załamany. Był zmęczony tym wszystkim. Czuł, jakby popadał w obłęd, z którego nie może wyjść.
Pani Harwell podeszła do niego zbudzona przez jego krzyki i przytuliła go do siebie, delikatnie głaszcząc jego plecy, by choć trochę ukoić jego nerwy.
HobbitowyTaub
• AUTORLink do filmu:
https://vimeo.com/492609784/718dd1bce2