Remus Lupin Być może to niestosowne, żeby uczennica podkochiwała się w profesorze, ale mała kartka walentynkowa nigdy nikomu nie zaszkodziła. Adresat: profesor Remus Lupin, Hogwart. Zadowolona z siebie, spojrzałaś raz jeszcze na wykaligrafowane nazwisko na kopercie, oczami wyobraźni już widziałaś, jak nauczyciel otwiera przesyłkę i z zachwytem dowiaduje się, że była właśnie od Ciebie, lecz nieoczekiwanie ktoś wyrwał Ci walentynkę z ręki. Obróciłaś się – to był Irytek. – Hahaha, [Twoje imię] zabujała się w psorze! – zaśmiał się kpiąco i odfrunął na tyle wysoko, że był poza Twoim zasięgiem. – Irytku, oddaj to natychmiast! – zawołałaś. – Lalala, niedoczekanie! – Irytek pokazał Ci język, a Ty poczułaś, jak w Twoich żyłach zagotowała się krew. – Oddawaj to w imię wszystkiego, co dobre i sprawiedliwe! – Za chwilę cała szkoła się dowie, że… – No, czego się dowie, Irytku? – przerwał mu znajomy, uprzejmy głos. "Zaraz zapadnę się pod ziemię…" – pomyślałaś, czerwona jak burak, rozpoznawszy głos Lupina. Spuściłaś wzrok, mając nadzieję, że duch da sobie spokój z kończeniem zdania, które właśnie chciał wykrzyczeć na cały Hogwart. Irytek, rozczarowany byciem nakrytym przez profesora, podarł kopertę i rozrzucił skrawki papieru na cztery strony świata, po czym zniknął, a jego przekleństwa jeszcze przez dłuższy czas odbijały się echem po korytarzu. Rzuciłaś się na kolana, by pozbierać szczątki kartki walentynkowej, lecz Lupin jednym ruchem różdżki przywrócił kopertę do jej pierwotnego stanu. Z zaciekawieniem spojrzał na widniejące na niej swoje nazwisko, po czym, pomimo twoich protestów, schował ją do kieszeni marynarki. – Zapraszam ze mną, panno [Twoje nazwisko]. Szłaś za nim, nie wiedząc, czego się spodziewać – jego mina nie zdradzała żadnych emocji. O dziwo, nie poszliście do jego gabinetu ani też prosto do Dumbledore'a, a na wieżę astronomiczną. Zatrzymaliście się dopiero przy samej balustradzie, wpatrzeni w milczeniu w pokryte śniegiem błonia. Wtedy stało się to, czego tak bardzo się obawiałaś – Lupin wyciągnął kopertę i powoli ją otworzył. – Nie, proszę… – szepnęłaś, nagle żałując swojej decyzji. Gdyby miał przeczytać walentynkę w zaciszu swojego gabinetu, to byłoby inaczej, a tak musiałaś patrzeć na jego reakcję. Próbowałaś wyrwać mu list z ręki, lecz nauczyciel wyciągnął ramię daleko poza Twoim zasięgiem. – Jest zaadresowana do mnie, więc chyba mam prawo przeczytać jej zawartość. Nieprawdaż, panno [Twoje nazwisko]? – spytał łagodnie. – T-tak, ale… – wyjąkałaś, ale niestety, było już za późno: oczy profesora bacznie studiowały treść kartki walentynkowej. W pamięci próbowałaś odtworzyć, co mu tam nabazgrałaś, modląc się w duchu, by nie było to nic niestosownego. – Cóż… – zaczął w końcu, złożywszy list na pół i chowając go z powrotem za pazuchę. – Z pewnych… hm… przyczyn… jestem zmuszony pani odmówić. – Oczywiście… – Spuściłaś z zawstydzieniem wzrok, lecz Lupin palcami delikatnie ujął Twoją brodę, unosząc ją tak, by Wasze spojrzenia się spotkały. – To nic osobistego, wina leży po mojej stronie. Mam nadzieję, że jest pani skłonna mi wybaczyć, panno [Twoje nazwisko] i że pozostaniemy dobrymi przyjaciółmi. – Wybaczone, panie profesorze – zapewniłaś, a na jego przystojnej, pokrytej bliznami twarzy pojawił się uśmiech. W gruncie rzeczy cieszyłaś się z takiego obrotu spraw, przynajmniej uchroniłaś swój dom przed utratą punktów albo reprymendą od Dumbledore'a. – Widzi pani… miłość to takie dziwne uczucie: z jednej strony chcemy z kimś być, by go chronić, a z drugiej nie chcemy z nim być, by go chronić. Umilkł, przenosząc oczy gdzieś daleko za horyzont. – Zimno dzisiaj… zapraszam panią do mojego gabinetu na piwo kremowe. Uśmiechnęłaś się do swoich myśli. Jak to mówią mugole: z dużej chmury mały deszcz. OMG TAK! Wspaniały quiz i świetne opo❤
hagrid, lubię go, jest fajny, ale od razu crush? Nieeeeeeeeee, no proszę, ten quiz był dla dziewczyn? Aha, ja jestem niebinarne, to nwm czy robić czy nie. A poza tym jak dla dziewczyn to co, nie ma przyjaźni dziewczyna-chłopak xD?
Cóż to była za postać! Włóczył się po tej szkole w swej nieodłącznej, czarnej szacie, przez co niektórzy złośliwi nazywali go "przerośniętym nietoperzem", ale jednak… coś cię w nim pociągało. Być może to ta otaczająca go aura tajemniczości? Albo zamknięta osobowość? Nie wiedziałaś. Miałaś jednak pewność, że ktoś taki jak on na pewno spędzał Walentynki samotnie i postanowiłaś dotrzymać mu towarzystwa w tym szczególnym czasie, uważałaś bowiem, że nikt nie powinien być wówczas sam. Jak jednak zostać z nim sam na sam, nie wzbudzając przy tym podejrzeń? Spojrzałaś w plan lekcji i uśmiechnęłaś się do swoich myśli.
Tego dnia akurat twój dom miał zajęcia z eliksirów.
W czasie lekcji robiłaś wszystko, żeby zarobić szlaban u Snape'a – rozmawiałaś ze swoimi przyjaciółkami, raz po raz chichocząc na tyle głośno, by nauczyciel to słyszał, a nawet odważyłaś się dodać składniki przygotowywanej mikstury w kolejności odmiennej niż podana w instrukcji, co sprawiło, że twój kociołek pękł, a niedoszły eliksir rozlał się na blat. Snape wpadł w szał.
– [Twoje nazwisko], szlaban! [Twój dom w Hogwarcie] traci dziesięć punktów! Wieczorem w moim gabinecie.
Spuściłaś ze wstydem głowę, lecz była to tylko poza – w głębi duszy cieszyłaś się bowiem, że udało Ci się zrealizować pierwszą część planu, która w gruncie rzeczy nie była trudna do zrealizowania – Mistrz Eliksirów często bowiem karał szlabanami niepokornych uczniów. Tobie jednak zdarzyło się to po raz pierwszy, w dodatku zarobiłaś go z pełną świadomością, by nie powiedzieć: z premedytacją.
Gdy wybiła godzina Twojej kary, zapukałaś cicho do gabinetu nauczyciela, a gdy odpowiedziało Ci jego oschłe "wejść", nacisnęłaś na klamkę, wolną ręką przygładzając niewidzialne zagniecenie na czerwonej sukience, którą ubrała specjalnie na tę okazję. Nie była ona oczywiście w żaden sposób niestosowna, w końcu miałaś mieć do czynienia z nauczycielem, ale pomyślałaś, że chociaż kolorem nie do końca dyskretnie zaakcentujesz, jaki był dziś dzień.
Profesor, milcząc, stał za biurkiem, na którym uprzednio rozstawił brudne od resztek eliksirów naczynia. Jak się domyślałaś, miałaś w ramach szlabanu oczyścić je bez użycia magii. Podeszłaś bliżej stołu i, również się nie odzywałaś, pośpiesznie przystąpiłaś do ich przecierania wilgotną ściereczką. W pewnej chwili kropla jakiegoś zielonkawego płynu kapnęła na Twoją czerwoną sukienkę i wypaliła w niej dziurę. Mruknęłaś jakieś niepiękne słowo pod nosem, mając nadzieję, że Snape tego nie słyszał, lecz, ku Twojej rozpaczy, miał słuch nietoperza, do którego niektórzy go porównywali.
– Mam odebrać [Twój dom w Hogwarcie] kolejne punkty, [Twoje nazwisko]?
– Nie, panie profesorze, przepraszam – burknęłaś, na co mężczyzna w czerni obrzucił Twój strój pełnym pogardy spojrzeniem.
– Może gdybyś była bardziej rozsądna i się nie stroiła w czerwoną kieckę, jak gdyby to były jakieś Walenty-…
Urwał, dostrzegając datę na pierwszej stronie leżącego na taborecie "Proroka Codziennego" i chrząknął tylko coś niezrozumiale.
Przez resztę kary nauczyciel nie odzywał się do Ciebie już ani słowem, choć kilka razy zauważyłaś, że już otwierał usta, by coś powiedzieć. Domyślałaś się, ta sytuacja wprawiła go w nie lada zakłopotanie i nigdy nie widziałaś go tak spiętego. To niemożliwe, żeby on, zimny Severus Snape, czymkolwiek się denerwował. Postanowiłaś jednak o tym nie myśleć i skupić się na zleconym ci przez niego zadaniu, żeby przypadkiem przez własną nieuwagę nie zarobić kolejnego szlabanu. Opuszczając gabinet po zakończeniu porządków, Snape powstrzymał Cię, wołając po nazwisku.
– Dziękuję – wyrzucił z siebie, a w jego oczach po raz pierwszy ujrzałaś coś innego niż niechęć na Twój widok: autentyczną wdzięczność. Domyślałaś się, że nie podziękował Ci za wyczyszczanie brudnych kociołków, tylko za dotrzymanie mu towarzystwa w tym specyficznym dniu.
– Nie ma za co, panie profesorze – uśmiechnęłaś się do niego i pośpiesznie oddaliłaś się do Pokoju Wspólnego [Twój dom w Hogwarcie].
Może jednak Snape nie był taki straszny, za jakiego wszyscy go uważali?
sweet.Hermione
Remus Lupin
Być może to niestosowne, żeby uczennica podkochiwała się w profesorze, ale mała kartka walentynkowa nigdy nikomu nie zaszkodziła. Adresat: profesor Remus Lupin, Hogwart. Zadowolona z siebie, spojrzałaś raz jeszcze na wykaligrafowane nazwisko na kopercie, oczami wyobraźni już widziałaś, jak nauczyciel otwiera przesyłkę i z zachwytem dowiaduje się, że była właśnie od Ciebie, lecz nieoczekiwanie ktoś wyrwał Ci walentynkę z ręki. Obróciłaś się – to był Irytek. – Hahaha, [Twoje imię] zabujała się w psorze! – zaśmiał się kpiąco i odfrunął na tyle wysoko, że był poza Twoim zasięgiem. – Irytku, oddaj to natychmiast! – zawołałaś. – Lalala, niedoczekanie! – Irytek pokazał Ci język, a Ty poczułaś, jak w Twoich żyłach zagotowała się krew. – Oddawaj to w imię wszystkiego, co dobre i sprawiedliwe! – Za chwilę cała szkoła się dowie, że… – No, czego się dowie, Irytku? – przerwał mu znajomy, uprzejmy głos. "Zaraz zapadnę się pod ziemię…" – pomyślałaś, czerwona jak burak, rozpoznawszy głos Lupina. Spuściłaś wzrok, mając nadzieję, że duch da sobie spokój z kończeniem zdania, które właśnie chciał wykrzyczeć na cały Hogwart. Irytek, rozczarowany byciem nakrytym przez profesora, podarł kopertę i rozrzucił skrawki papieru na cztery strony świata, po czym zniknął, a jego przekleństwa jeszcze przez dłuższy czas odbijały się echem po korytarzu. Rzuciłaś się na kolana, by pozbierać szczątki kartki walentynkowej, lecz Lupin jednym ruchem różdżki przywrócił kopertę do jej pierwotnego stanu. Z zaciekawieniem spojrzał na widniejące na niej swoje nazwisko, po czym, pomimo twoich protestów, schował ją do kieszeni marynarki. – Zapraszam ze mną, panno [Twoje nazwisko]. Szłaś za nim, nie wiedząc, czego się spodziewać – jego mina nie zdradzała żadnych emocji. O dziwo, nie poszliście do jego gabinetu ani też prosto do Dumbledore'a, a na wieżę astronomiczną. Zatrzymaliście się dopiero przy samej balustradzie, wpatrzeni w milczeniu w pokryte śniegiem błonia. Wtedy stało się to, czego tak bardzo się obawiałaś – Lupin wyciągnął kopertę i powoli ją otworzył. – Nie, proszę… – szepnęłaś, nagle żałując swojej decyzji. Gdyby miał przeczytać walentynkę w zaciszu swojego gabinetu, to byłoby inaczej, a tak musiałaś patrzeć na jego reakcję. Próbowałaś wyrwać mu list z ręki, lecz nauczyciel wyciągnął ramię daleko poza Twoim zasięgiem. – Jest zaadresowana do mnie, więc chyba mam prawo przeczytać jej zawartość. Nieprawdaż, panno [Twoje nazwisko]? – spytał łagodnie. – T-tak, ale… – wyjąkałaś, ale niestety, było już za późno: oczy profesora bacznie studiowały treść kartki walentynkowej. W pamięci próbowałaś odtworzyć, co mu tam nabazgrałaś, modląc się w duchu, by nie było to nic niestosownego. – Cóż… – zaczął w końcu, złożywszy list na pół i chowając go z powrotem za pazuchę. – Z pewnych… hm… przyczyn… jestem zmuszony pani odmówić. – Oczywiście… – Spuściłaś z zawstydzieniem wzrok, lecz Lupin palcami delikatnie ujął Twoją brodę, unosząc ją tak, by Wasze spojrzenia się spotkały. – To nic osobistego, wina leży po mojej stronie. Mam nadzieję, że jest pani skłonna mi wybaczyć, panno [Twoje nazwisko] i że pozostaniemy dobrymi przyjaciółmi. – Wybaczone, panie profesorze – zapewniłaś, a na jego przystojnej, pokrytej bliznami twarzy pojawił się uśmiech. W gruncie rzeczy cieszyłaś się z takiego obrotu spraw, przynajmniej uchroniłaś swój dom przed utratą punktów albo reprymendą od Dumbledore'a. – Widzi pani… miłość to takie dziwne uczucie: z jednej strony chcemy z kimś być, by go chronić, a z drugiej nie chcemy z nim być, by go chronić. Umilkł, przenosząc oczy gdzieś daleko za horyzont. – Zimno dzisiaj… zapraszam panią do mojego gabinetu na piwo kremowe. Uśmiechnęłaś się do swoich myśli. Jak to mówią mugole: z dużej chmury mały deszcz.
OMG TAK!
Wspaniały quiz i świetne opo❤
Maja_Lestrange
Remus Lupin . .. powinien być Severus Snape . . . Ale spoko quiz
Victoria_394
Severus Snape
:)
ktoś chyba czyta mi w myślach
super quiz
incorrigible
• AUTOR@I.am.a.Slytherin.girl Cieszę się, że wynik zgodny z oczekiwaniami 💜 zachęcam do przejrzenia mojego profilu 😉
Just_Flamezz
hagrid, lubię go, jest fajny, ale od razu crush? Nieeeeeeeeee, no proszę, ten quiz był dla dziewczyn? Aha, ja jestem niebinarne, to nwm czy robić czy nie. A poza tym jak dla dziewczyn to co, nie ma przyjaźni dziewczyna-chłopak xD?
incorrigible
• AUTOR@Flame_Of_Raeda Jak przeczytasz rozwiązanie w całości, to zobaczysz, że nie jest tak naprawdę crushem 😉 w odpowiedziach są sami faceci
Just_Flamezz
@incorrigible o, to fajnie. 🔥🏳️🌈
Sybilla_zapasowe
Gilderoy Lockhart
OMG SKĄD WIEDZIAŁAŚ?
incorrigible
• AUTOR@S_Lockhart Awww 💜
Sybilla_zapasowe
@incorrigible przez niego nawet nie zwracam uwagi na mugolskich chłopaków 😭
GZP
Zarąbisye historię do każdego profesora ❤❤❤
Xxsolony_krakersxXS_Z
Severus Snape
🖤🖤🖤
Wonderek.
Remus Lupin
Skąd wiedziałaś 🤏😭 podczas czytania się rozpłakałam :')
incorrigible
• AUTOR@Violet_from_Gryffindor Bo jestem Quirrellem i wiem takie rzeczy 🤭😉 cieszę się, że Ci się podobało i mam nadzieję, że były to łzy szczęścia 💜
Wonderek.
@incorrigible
Łzy smutku no ale życie :')
.....
Snape… Snape… Severus Snape…
Cóż to była za postać! Włóczył się po tej szkole w swej nieodłącznej, czarnej szacie, przez co niektórzy złośliwi nazywali go "przerośniętym nietoperzem", ale jednak… coś cię w nim pociągało. Być może to ta otaczająca go aura tajemniczości? Albo zamknięta osobowość? Nie wiedziałaś. Miałaś jednak pewność, że ktoś taki jak on na pewno spędzał Walentynki samotnie i postanowiłaś dotrzymać mu towarzystwa w tym szczególnym czasie, uważałaś bowiem, że nikt nie powinien być wówczas sam. Jak jednak zostać z nim sam na sam, nie wzbudzając przy tym podejrzeń? Spojrzałaś w plan lekcji i uśmiechnęłaś się do swoich myśli.
Tego dnia akurat twój dom miał zajęcia z eliksirów.
W czasie lekcji robiłaś wszystko, żeby zarobić szlaban u Snape'a – rozmawiałaś ze swoimi przyjaciółkami, raz po raz chichocząc na tyle głośno, by nauczyciel to słyszał, a nawet odważyłaś się dodać składniki przygotowywanej mikstury w kolejności odmiennej niż podana w instrukcji, co sprawiło, że twój kociołek pękł, a niedoszły eliksir rozlał się na blat. Snape wpadł w szał.
– [Twoje nazwisko], szlaban! [Twój dom w Hogwarcie] traci dziesięć punktów! Wieczorem w moim gabinecie.
Spuściłaś ze wstydem głowę, lecz była to tylko poza – w głębi duszy cieszyłaś się bowiem, że udało Ci się zrealizować pierwszą część planu, która w gruncie rzeczy nie była trudna do zrealizowania – Mistrz Eliksirów często bowiem karał szlabanami niepokornych uczniów. Tobie jednak zdarzyło się to po raz pierwszy, w dodatku zarobiłaś go z pełną świadomością, by nie powiedzieć: z premedytacją.
Gdy wybiła godzina Twojej kary, zapukałaś cicho do gabinetu nauczyciela, a gdy odpowiedziało Ci jego oschłe "wejść", nacisnęłaś na klamkę, wolną ręką przygładzając niewidzialne zagniecenie na czerwonej sukience, którą ubrała specjalnie na tę okazję. Nie była ona oczywiście w żaden sposób niestosowna, w końcu miałaś mieć do czynienia z nauczycielem, ale pomyślałaś, że chociaż kolorem nie do końca dyskretnie zaakcentujesz, jaki był dziś dzień.
Profesor, milcząc, stał za biurkiem, na którym uprzednio rozstawił brudne od resztek eliksirów naczynia. Jak się domyślałaś, miałaś w ramach szlabanu oczyścić je bez użycia magii. Podeszłaś bliżej stołu i, również się nie odzywałaś, pośpiesznie przystąpiłaś do ich przecierania wilgotną ściereczką. W pewnej chwili kropla jakiegoś zielonkawego płynu kapnęła na Twoją czerwoną sukienkę i wypaliła w niej dziurę. Mruknęłaś jakieś niepiękne słowo pod nosem, mając nadzieję, że Snape tego nie słyszał, lecz, ku Twojej rozpaczy, miał słuch nietoperza, do którego niektórzy go porównywali.
– Mam odebrać [Twój dom w Hogwarcie] kolejne punkty, [Twoje nazwisko]?
– Nie, panie profesorze, przepraszam – burknęłaś, na co mężczyzna w czerni obrzucił Twój strój pełnym pogardy spojrzeniem.
– Może gdybyś była bardziej rozsądna i się nie stroiła w czerwoną kieckę, jak gdyby to były jakieś Walenty-…
Urwał, dostrzegając datę na pierwszej stronie leżącego na taborecie "Proroka Codziennego" i chrząknął tylko coś niezrozumiale.
Przez resztę kary nauczyciel nie odzywał się do Ciebie już ani słowem, choć kilka razy zauważyłaś, że już otwierał usta, by coś powiedzieć. Domyślałaś się, ta sytuacja wprawiła go w nie lada zakłopotanie i nigdy nie widziałaś go tak spiętego. To niemożliwe, żeby on, zimny Severus Snape, czymkolwiek się denerwował. Postanowiłaś jednak o tym nie myśleć i skupić się na zleconym ci przez niego zadaniu, żeby przypadkiem przez własną nieuwagę nie zarobić kolejnego szlabanu. Opuszczając gabinet po zakończeniu porządków, Snape powstrzymał Cię, wołając po nazwisku.
– Dziękuję – wyrzucił z siebie, a w jego oczach po raz pierwszy ujrzałaś coś innego niż niechęć na Twój widok: autentyczną wdzięczność. Domyślałaś się, że nie podziękował Ci za wyczyszczanie brudnych kociołków, tylko za dotrzymanie mu towarzystwa w tym specyficznym dniu.
– Nie ma za co, panie profesorze – uśmiechnęłaś się do niego i pośpiesznie oddaliłaś się do Pokoju Wspólnego [Twój dom w Hogwarcie].
Może jednak Snape nie był taki straszny, za jakiego wszyscy go uważali?
Dorianeg2137
Remus Lupin
Kremowe piwo powiadasz? Ale ja mam 14 lat ziomek 😞
Dorianeg2137
@incorrigible no chyba, że tak 🤭
incorrigible
• AUTOR@Dorianeg2137 Na spokojnie 😉