Opowiadania mogą zawierać treści nieodpowiednie dla osób nieletnich. Zostaje w nich zachowana oryginalna pisownia.

W najciemniejszą noc #1


Witam w nowej serii o creepypastach! Mam nadzieję, że będzie równie dobra ( bądź też lepsza) co "Eksperyment 89-B". Pomysł podsunęła mi Oliwia i mam nadzieję, że przynajmniej w 75% spodoba Ci się to opowiadanie drogi czytelniku :D Muszę was ostrzec iż może się tu pojawić znaczna ilość przekleństw. Charakter niektórych postaci również został nieco zmieniony.  W późniejszych częściach w opisach będą podpowiedzi. (Coś ala totemy). Jeżeli jakaś lokacja zmieniła swoje położenie to sorki. 


Teraz małe info dla tych co nie znają "Until Down" to gra, w której wszyscy mogą zginąć albo wszyscy mogą przeżyć. Jednak nie ma co rozpaczać jeśli zrobisz jakiś błąd i ktoś ucierpi. (Nie chce mi się pisać tylu alternatywnych wersji.)

Skróty:

[T/I] - Twoje Imię

[I/S] - Imię Siostry

Mała prośba do was: Jeżeli jakiś fragment jest Twoim zdaniem wybitnie nieudany i należy go poprawić, zwyczajnie mi o tym napisz. Naprawdę się za to nie obrażę, jedynie mogę nie zgodzić się z twoją opinią. (Informacje o błędach ortograficznych też mi pomogą.) Miłego czytania. <3

:)
:D

Jeffrey wszedł do rezydencji. Od razu na dzień dobry usłyszał krzyki dobiegające z salonu. Odkąd Slenderman wyjechał na miesiąc do swoich braci, damska część domowników próbuje wziąć pod buta tą męską. Jeff wszedł do salonu tak by Jane go nie zauważyła i pokazał chłopakom by spotkali się za kilka minut w jego pokoju. Cicho przemknął na górę i schował się w swoim azylu.

[Kilka minut później]

- Dobra Jeff, gadaj czy znalazłeś rozwiązanie naszego problemu. - Zaczął Eyeless Jack.

- Słuchajcie byłem sobie na mieście. Kupiłem se zajebi*** nóż. 

- Przejdź do konkretów zanim Nina albo Jane wymyśli jakiś dzień sprzątania czy ch** wie co. - Przerwał mu Masky.

- Japa Tim. - Warknął chłopak - Chciałem zajść do Jason'a. Gdy byłem obok jego sklepu zobaczyłem, że w moją stronę idzie jakaś laska. Mówię wam dup**a 7/10.

- Jeff, konkrety. - Mruknął Hoodie.

- Dobra. - Przerwał na chwilę. - Pod sklepem Jason'a było pełno lodu i ta laska się na mnie wy****ła. Nie wiem jak ale jej torebka się rozpie****ła. Spanikowana zaczęła zbierać swoje rzeczy i odbiegła. A ja wstając zobaczyłem kopertę. Podniosłem ją z ciekawości i poczułem, że oprócz kartki coś w niej jest. Zaszedłem do Jason'a i tam ją otworzyłem. Wewnątrz znalazłem krótki liścik oraz to. - Jeff wyjął z kieszeni zwykły, metalowy klucz. Chłopaki popatrzyli na niego pytająco. Wiecznie szczęśliwy przewrócił oczami i zaczął czytać list. - "Droga [T/I] sprawdziłam teren wokół wzgórza Blackwood Pines. Przyjedź jak najszybciej ZNAJOMI się niecierpliwią.

PS. Dorobiłam Ci klucz do kolejki. Postaraj się go nie zgubić."

- Oświecisz nas swoim wspaniałym planem? - Spytał sarkastycznie Toby.

- Pojedziemy do Blackwood Pines i urządzimy tym ludziom drugi Koszmar z ulicy wiązów. Przy okazji możemy tam zostać do powrotu Slendera.

- To chyba najlepszy pomysł jaki miałeś w tym roku. - Powiedział nieco zgryźliwie Helen.

- O tak bo nie ma to jak jechać na jakieś zadupie bez konsoli, komputera czy nawet internetu. - Powiedział Ben.

- Nikt ci nie karze jechać. - Mruknął Jeff. - A ty Silver?

- Ja też wolę zostać.

- Czyli jedziemy w 12-stkę. Bo Jason powiedział, że nie zostawi sklepu.

- Ja i Candy też rezygnujemy. - Oświadczył L.J.

- Ej no bez takich. - Jęknął The Puppeteer. Po kilkunastu minutach kłótni o byle co wyszło na to, że jadą jedynie Helen, Toby, Masky, E.J. Jeff, Hoodie i The Puppeteer. Decyzja zapadła, że wyjadą jeszcze dziś o 14. Wszyscy rozeszli się po pokojach by spakować niezbędne rzeczy. 

Tymczasem

u Ciebie

Ubrania, są. Apteczka, jest. Książka "Dawne ludy Ameryki część 2", jest. Obym tylko o niczym nie zapomniała. - Mamrotałaś do siebie. Po raz setny rozejrzałaś się po pokoju. Twój wzrok zatrzymał się na zdjęciu kolejki linowej. - Kolejka, klucze, list! - Krzyknęłaś. Po przeszukaniu biurka znalazłaś klucz do kolejki i schowałaś do małej kieszonki w torbie podróżnej. (Żeby nie było tamten był tylko zapasowy) Zaczęłaś grzebać w resztkach swojej torebki. Jednak nie znalazłaś koperty od siostry bliźniaczki. Zaklęłaś pod nosem i spojrzałaś na zegarek. Zostało Ci piętnaście minut. Wzięłaś jeszcze kilka drobiazgów i ruszyłaś szybko z walizką na przystanek. W domu mieszkałyście tylko ty i siostra. Choć odkąd wasz ojciec zginął mało w nim przebywałyście. Wasz ojciec był łowcą wendigo tak samo jak jego brat. Obydwaj zginęli w podobnych okolicznościach. Wasza matka zginęła w wypadku samochodowym gdy miałyście po 6 lat. Obecnie masz 16 i wraz z siostrą chcecie w powstrzymać klątwę wendigo, która odebrała wam przodków. Usiadłaś w prawie pustym autobusie zastanawiając się co mogło być w liście od [I/S]. Minęło kilka godzin nim ustałaś przed furtką u podnóża przeklętego wzgórza. Szłaś leśną ścieżką rozglądając się uważnie choć było jasno. (15:37) Odkąd zginęło tu całe potomstwo państwa Washington przyjeżdżało tu dużo śmiałków. Mimo iż dostęp na szczyt był trudny zawsze znalazło się kilkoro debili, którzy chcieli przeżyć przygodę i coś sobie udowodnić. Oczywiście cały świat myśli, że grasowało tu kilkoro psycholi z maczetami. (Przecież nikt normalny nie uwierzy w istnienie demona wendigo, który opętuje kanibali.) Zatrzymałaś się w stacji kolejki i czekałaś na jej przyjazd. Dzisiejszej nocy planowałyście raz na zawsze pozbyć się tego robactwa.

Mam nadzieję, że nie zjadą się tu znowu jakieś bezmózgi. 

Mam złe przeczucia co do tej nocy.

Uwielbiam ten dreszczyk emocji. 

- A wy dokąd się wybieracie? - Spytała Nina patrząc jak chłopaki pakują torby do samochodu.

- Jak najdalej od was. - Oświadczył Masky zamykając bagażnik.

- Kto prowadzi? - Spytał Jeff odpychając Ninę w śnieżną zaspę.

- Ja mogę. - Powiedział The Puppeteer. Chłopcy zignorowali wszelkie pytania dziewczyn, wsiedli do samochodu i ruszyli w drogę. Będąc już prawie u kresu podróży Hoodie zauważył dziwny ruch pod siedzeniami. Ostrożnie trącił stopą materiał leżący pod środkowym rzędem. Wtem spod siedzenia wyjrzał Rake. Na widok jego nieurodziwej mordki Masky i Toby aż podskoczyli. Rake popatrzył na nich zaspany siadając na podłodze.

- Co ty robisz w samochodzie? - Spytał Tim. Jeff odwrócił się do tyłu.

- A ty pokrako nie masz już gdzie spać? - Spytał Killer. Wtedy Rake'a coś tknęło. Wyjrzał przez okno i już w pełni przytomny spytał tym swoim chrypiąco, skrzeczącym głosem:

- Gdzie jesteśmy?

- Dojechaliśmy właśnie do Blackwood Pines. - Oświadczył The Puppeteer gasząc silnik.

 - Rake czemu spałeś w samochodzie? - Powtórzył pytanie Masky. Rake mruknął coś niewyraźnie o dziewczynach po czym wysiadł wraz z resztą ekipy. Idąc do stacji kolejki rozglądał się ciekawsko na wszystkie strony. Wyglądał na zaniepokojonego i zdezorientowanego swoim położeniem.  Kilkanaście minut później gdy znaleźli się na szczycie wybiła godzina 19. Jako iż była zima słońce schowało się zza horyzontem.

- Nie podoba mi się tu. - Stwierdził Rake.

- Było nie zasypiać w samochodzie. - Odpowiedział mu Helen.

- Ej chłopaki jak myślicie, nasi nowi koledzy już dotarli? - Spytał podekscytowany Toby.

- Na pewno. Ogłaszam konkurs; kto wymyśli najpotworniejszą torturę wygrywa. - Oświadczył Jeff. Chłopaki rozmawiali o wszystkim co planują zrobić podczas tego wyjazdu aż doszli do schroniska. Był to spory drewniany budynek z tego co się dowiedzieli niedawno po gruntownym remoncie. Jednak miał coś niepokojącego w swoim wyglądzie. Okna były przyciemniane przez co nie można było zajrzeć do środka i jeszcze te pancerne drzwi. Ogólnie wyglądem  przypominał raczej fortecę nie do zdobycia niż domek wypoczynkowy.

- Dobra chłopaki, patrzcie jak mistrz otwiera drzwi. - Oświadczył Jeff i sprawnie uporał ale z zamkiem.

- Chyba jesteśmy tu pierwsi. - Stwierdził Hoodie gdy weszli do środka.

- Albo ekipa wyszła na nocy spacerek. - Powiedział Eyeless Jack.

- Oblukajmy miejscówkę. Zrobimy niespodziankę właścicielom. - Oświadczył Masky. - Tylko Jeff, zamknij z powrotem te drzwi.

 Chłopcy rozeszli się po domu. Toby wszedł do kuchni, przejrzał wszystkie szafki i znalazł gofrownicę. Nie myśląc zbyt wiele zaczął szukać składników. Poszukując cukru natknął się na maczetę i dubeltówkę (Nie wiem czy dobrze to określiłam. Chodzi mi o broń o mocy strzelby ale z krótszą lufą.)  schowane w głębi szafki. Wydało mu się to trochę dziwne.

 

Olać to, mam siekiery. Zresztą gofry ważniejsze.

Dubeltówkę se wezmę, a co mi tam.

. Ty wraz z siostrą naradzałyście się w ukrytej piwnicy. Była godzina 19:40 czyli 12 godzin do świtu.

- Więc jeszcze raz. Na początek idziemy do strefy A (opuszczone sanatorium) zabijamy wszystkie wendigo a przeklęte duchy zapieczętujemy w sejfie. Potem go ukryjemy w strefie D (tunel w kopalni, o którym wiecie tylko wy) Następnie musimy wyłapać resztę tego robactwa. - Oświadczyła [I/S].

- Roboty z tym na miesiąc. A wyobraź sobie, że przylezą tu jakieś patafiany. Tfu tfu. I będą mieli wypadki jak w wakacje. Tfu, tfu. - Odpowiedziałaś.

- Weź lepiej nic nie mów. Choć, im szybciej zaczniemy tym większa szansa, że wcześniej skończymy... lub wcześniej zginiemy. - Powiedziała po czym założyła gogle i ruszyła na górę. Gdy weszłyście do salonu zastałyście taki widok. The Puppeteer lewitujący przy suficie, kłócący się Masky i Toby oraz próbujący ich uspokoić Hoodie. Do tego szkicujący Helen na schodach i Eyeless Jack zajadający nerkę. Chłopcy znieruchomieli na wasz widok. Spodziewali się ujrzeć grupkę roześmianych małolatów a nie dwie uzbrojone po zęby dziewczyny. Zdezorientowane podniosłyście jedynie lufy miotaczy ognia. Ciszę przerwał Jeff schodzący z piętra.

- Ciekawe ile jeszcze mamy czekać na... - Urwał patrząc na Ciebie i twoją siostrę.

- Co tu robicie i jak dostaliście się do naszego domu? - Spytałaś robiąc kilka kroków do przodu i kierując miotacz w jego stronę.

- Mamy swoje sposoby. A teraz odłóż grzecznie zabawkę. - Mówiąc to wyciągnął z kieszeni nóż. Przestawiłaś pokrętło na lufie i wypuściłaś niewielki płomień w pustą przestrzeń. Chłopak odskoczył przerażony i upadł na schody.

- Lepiej to zdejmij. - Warknął Masky.

Odwróciłaś się w jego stronę. Chłopak trzymał twoją siostrę przykładając jej nóż do krtani. Dziewczyna udawała przez moment przerażoną lecz po chwili przerzuciła go przez ramię. I przyłożyła lufę miotacza do jego klaty.

- No dobra dziwaki! Gadać kim jesteście inaczej koleżka się lekko przypiecze.

- Jestem Alfred. Tamten brzydki z białą japą to Jeff... - Podczas gdy on wciskał wam jakiś kit,  Ciebie zainteresował  Eyeless Jack. A raczej na jego dziwny posiłek.

- Ty w niebieskiej masce, co jesz? - Spytałaś.

- Ludzką nerkę. - Oświadczył Jack biorąc kolejnego gryzą. Zrobiłaś wielkie oczy, podeszłaś do niego i wytrąciłaś mu ją.

- Czy ciebie poj***ło? - Krzyknęłaś nie zastanawiając się skąd do jasnej cholery ją miał.

- Trzeba go zabić nim zmieni się w wendigo. – Oświadczyła szybko  [I/S] odchodząc od Tim'a.

- W co się zmieni? - Spytał Helen.

- W to! - Krzyknęłaś celując w Rake'a, który wyjrzał zza kanapy. Potwór popatrzył na Ciebie zmieszany.

- W Rake'a?- Spytał The Puppeteer lądując obok niego. Wodziłaś wzrokiem po całej tej dziwnej ferajnie. Przez twoją głowę przebiegało tysiące myśli.

- Czekaj, czyli to coś nie jest wendigo? - Spytała podejrzliwie [I/S].

- Czym nie jestem? - Spytał Rake. W jego głosie dało się wyczuć nutkę oburzenia. Na dźwięk jego głosu przeszedł Cię dreszcz. Wendigo nie potrafiły prowadzić dyskusji. Więc to dziwne stworzenie na pewno nim nie było. A skoro nie było wendigo to czym? Kim są w ogóle Ci ludzie? O ile to w ogóle są ludzie.

- Co tu się ku**a dzieje?

- Nie no zaj**iście. Wendigo + grupa psycholi.

- Psychopaci, kanibale, dziwne stworzenia, może jeszcze czarownica do kompletu?! 

 - Chwila - Odezwał się Helen. - Może wyjaśnijmy sobie wszystko. Po pierwsze czym są te całe wenadigdo czy jak to się tam nazywa. Po drogie czemu chcecie zabić Jack'a?

- Mówi się wendigo. To ludzie opętani przez złego ducha o tej samej nazwie, który występuje tylko w tych okolicach. Do przemiany w niego dochodzi po akcie kanibalizmu. Po pełnej przemianie skutki są nie odwracalne - Odpowiedziałaś.

- Są bardzo silne, niebezpieczne i trudno je zabić. Jeżeli wasz kolega zmieni się w jednego z nich straci całe człowieczeństwo i będzie zachowywał się jak zwierzę. Ponadto będzie wyglądał jak to...coś. - Dokończyła [I/S] pokazując lufą miotacza na Rake'a.

- Prawie całe człowieczeństwo straciliśmy lata temu. - Oświadczył Jeff z lekko głupkowatym uśmieszkiem. Zapadła niezręczna cisza. Po chwili zaczęliście dyskusję o tym co dzieje się na tym wzgórzu i przy okazji dowiedziała się czegoś o włamywaczach. Dochodząc do wniosku, iż lepiej będzie jeżeli zacznijcie współpracować Hoodie zadał kluczowe pytanie:

- Czy nie da się jakoś inaczej uchronić Eyeless Jack'a przed staniem się wendigo?

- Nie znam innego sposobu. - Oświadczyła [I/S].

- A ja chyba tak. - Powiedziałaś. - Indiański rytuał podobny do katolickiego egzorcyzmu. Tylko muszę znaleźć pewną książkę.

- Pośpiesz się. U wieloletniego kanibala przemiana może postępować znacznie szybciej. - Pospieszyła Cię siostra.

Poszukam w torbie.

Na stówę zostawiłam ją w piwnicy.
Zaznacz poprawną odpowiedź, aby przejść do następnego pytania.
Reklama
Zauważyłeś literówkę lub błąd? Napisz do nas.

Komentarze sameQuizy: 2
Najnowsze

lilimili1

lilimili1

Inni ludzie – Bardziej przypomina fortecę
Ja- Kufa domek letniskowy Hitlera xD

Odpowiedz

123krycha

To sie nazywa obrzyn albo shorty

Odpowiedz
1

Nowe

Popularne

Kategorie

Powiadomienia

Więcej