W końcu nadszedł ten długo oczekiwany dzień. Szybko wykonałam standardowe poranne czynności. Zabrałam broń, nie zapominając oczywiście o moim łuku. Punktualnie stawiłam się u Hokage. Stanęłam na chwilę przed drzwiami, aby złapać oddech. Zapukałam i gdy dostałam pozwolenie, weszłam.
- Ohayo Hokage-sama- przywitałam się schylając lekko głowę
- O, Nanako. Dobrze, że już jesteś. Niedługo przybędzie Kazekage. Musimy go przywitać
- Hai
W tym momencie w gabinecie pojawił się shinobi z wiadomością, że pojawił się już Kage Ukrytej Wioski Piasku. Hokage ruszył powitać gościa. Szłam za nim trzymając się w odpowiedniej odległości. Kazekage na pierwszy rzut oka wydał mi się podejrzany. Ciężko nie uznać za takiego kogoś kto zakrywa swoją twarz.

Zignorowałam to jednak. Nie mnie to oceniać
Kage udali się do swojej loży i czekali na rozpoczęcie ostatniego etapu egzaminu. W ponieszczeniu zostali tylko oni, ja oraz jeden shinobi Piasku. Czułam się nieco dziwnie. Tak jakby nie na miejscu. To chyba nie jest misja dla mnie. Nie czuję się spełniona stercząc za Hokage i pilnując jego bezpieczeństwa. Przecież... co cię poże wydarzyć? Nic. Nuda. I tak przez kilka następnych godzin. Postanowiłam skupić się na walkach. Właśnie zaczynała się pierwsza. Usłyszałam głos prowadzącego. Hyuuga Neji vs Uzumaki Naruto. Walka na którą czekałam. Bardzo lubię Naruto, ale mam nadzieję, że wygra Neji. Jednak najbardziej w tym momencie dręczył mnie fakt iż nadal nie pojawili się Kakashi i Sasuke. A ja nie mogłam nic zrobić, bo musiałam tu sterczeć. Przesępowałam z nogi na nogę. Zagryzłam wargę. Widać było po mnie nerwy jak na dłoni. Hokage spojrzał na mnie
- Spokojnie Nanako. Na pewno nic im nie jest. Jak znam Kakashiego, po prostu się spóźnią- uśmiechnął się do mnie szczerze

Walka na arenie przebiegała w dość dziwny sposób. Nastąpiłą jakaś wymiana zdań, której nie słyszałam. Neji zdjął ochraniacz odsłaniając czoło. Widniała na nim dziwna pieczęć.
- Każdy z gałęzi klanu Hyuuga w dniu czwartych urodzin zostaje naznaczony specjalną pieczęcią rodu głównego. Przy jej pomocy w czasie jakiegokolwiek buntu ród główny może zniszczyć układ nerwowy buntownika, co prowadzi do śmierci- wyjaśnił mi Hokage
- Niewiedziałam- odparłam wpatrując się w Nejiego. Po chwili dodałam- To takie... niesprawiedliwe
Walka szybko się zakończyła. Wygrał Naruto. Poczułam, że to chyba jednak dobrze. Może Neji zacznie inaczej patrzeć na świat. i przestacie pleść o złym losie, któremu nie da się sprzeciwić.
- Możesz do niego iść- wyrwał mnie z zamyślenia Hokage
- Ale...
- Zastąpi cię Shiro- przerwał mi wskazując shinobi, którego dopiero teraz zauważyłam. Pewnie przyszedł powiedzieć, że nadal nie ma Sasuke- Idź. Ale szybko wracaj

Neji był w skrzydle szpitalnym. Akurat nikogo nie było, gdy przyszłam. Siedział na łóżku ze spuszczoną głową. Nie zauważył mnie.
- Wszystko w porządku?- spytałam ostrożnie. Podniósł głowę spoglądając na mnie, ale zaraz z powrotem ją opuścił. Nastała cisza. Podeszłam bliżej i usiadłam obok niego.
- Naruto ma rację- zaczął ledwo dosłyszalnie. Milczałam w oczekiwaniu na ciąg dalszy jego zwierzeń. Jedyne co teraz potrzebował to aby go ktoś wysłuchał. Złapałam go za rękę.
- Zawsze gadałem bez sensu, że nie da się oszukać przeznaczenia. Że wszystko jest zaplanowane. I cokolwiek byśmy robili to nic nie zmienimy.
Neji spojrzał na mnie tymi swoimi cudownymi oczami
- Wiesz co mi powiedział Naruto?- spytał a do jego oczu napłynęły łzy- Gdy zostanę Hokage zmienię dla ciebie przeznaczenie!
Zamilkł na chwilę. Po jego policzku spłynęła samotna łza.
- Nanako przepraszam- kontynuował- Tobie też gadałem te bzdury, kiedy ty potrzebowałaś pomocy. Tak bardzo cię przepraszam...

Patrząc na niego pękało mi serce.
- Cii.. Już w porządku. Nie przepraszaj- szepnęłam przytulając go do siebie
Nie siedziałam z nim długo bo wzywały mnie obowiązki. Idąc do loży Kage miałam tylko nadzieję, że Kakashi i Sasuke już się pojawili. Niestety. Gdy tam dotarłam okazało się, że wciąż ich nie ma. Nadal trwały pojedynki, ale nie przyglądałam im się. W tej chwili potrafiłam myśleć tylko o jednym: dlaczego aż tak się spóźniają? Bałam się. A co jeżeli im się coś stało. Próbowała odgonić od siebie tą myśl, ale nic z tego. Niespodziewanie na trybunach rozniósł się okrzyk. Spojrzałam na arenę i ujrzałam ich. Od razu odetchnęłam z ulgą. Chciałem do nich pobiec, ale niestety nie mogłam.
Zaczął się pojedynek. Ten już bacznie obserwowałam. W którymś momencie Gara otoczył się kulą z piasku.
- To technika Kakashiego- rzekł Hokage, gdy w odpowiedzi na to w dłoni Sasuke zaczęła się koncentrować czakra. Wyglądało to niesamowicie. Jednak potem sprawy przybrały obrót. Chwila ciszy. Potem piasek opadł. Gara został ranny. Również na widowni zaczęło się dziać coś dziwnego.
- Hokage-sama, coś jest nie tak- powiedziałam

W tym momencie nastąpił wybuch. nawet nie zauważyłam jak to się stało. Wszędzie był dym.
- Kazekage... Co to ma znaczyć?- spytał Hokage lecz nie uzyskał odpowiedzi.
Stanęłam między nimi zachowując czujność. Jednak chyba niewystarczająco. Tuż przed moją twarzą przeleciały shurikeny. Zdezorientowana nie zauważyłam jak Kazekage zbliżył się do mnie i odepchnął. Wypadłam za barierki na dach poniżej.
- Unmei- krzyknęłam a kłęby ciemności złagodziły upadek. Wskoczyłam z powrotem do loży, ale nikogo już nie było. Rozejrzałam się dookoła. Kage byli na dachu wyżej a wokół nich jakaś bariera. Trzeba sprawdzić na ile wytrzymała. Chwyciłam łuk i naciągnęłam strzałę. Wycelowałam w Kazekage i puściłam. Strzała stanęła w płomieniach gdy tylko dotknęła bariery.
- Kuso- przeklęłam głośno. Zawiodłam.

Stanęłam tuż przy barierze. Zbliżyłam nawet do niej lewą dłoń, ale skończyło się to bolesnym poparzeniem. Potem już tylko patrzyłam na tych dwoje po drugiej stronie. Rozmawiali. Nagle Kazekage odsłonił twarz. Nie mogłam w to uwierzyć. To był... To on! Orochimaru. Niespodziewanie spojrzał prosto na mnie. Przez moje ciało przeszły dreszcze.
Odwróciłam się i uciekłam. Nie mogłam w to uwierzyć. Ja uciekałam. Jak tchórz! Biegłam wypatrując Kakashiego. Jest. Walczy razem z Guyem przeciwko sporej grupce shinobi dźwięku. Ruszyłam w ich stronę. Gdy tylko znalazłam się przy Kakashim rzuciłam mu się na szyję. Tak po prostu. W ogóle nie myśląc.
- Nanako?- spytał zaskoczony. Zdawał się być w pierwszej chwili zdezorientowany. Potem jednak odczułam, że ani trochę mu to nie przeszkadza. Objął mnie ramieniem. Poczułam ciepło które od niego biło. Zaciągnęłam się jego zapachem. Cudownym zapachem pobudzającym zmysły. Co ja robię? O nieee. Trzeba to jakoś odkręcić. Osunęłam ręce na jego pierś i odsunęłam się lekko.

Tego co nastąpiło później w życiu bym się nie spodziewała. Kakashi przyciągnął mnie z powrotem do siebie i gładził po włosach. Byłam w szoku. Nie wiedząc co robić postanowiłam pozwolić mu przejąć inicjatywę. Czy to było aż tak widać, że w środku byłam kłębkiem nerwów.
- Wszystko będzie dobrze- usłyszałam jego uspokajający głos. Będzie dobrze? Właśnie wszystko zawaliłam. To przeze mnie Hokage był tak uwięziony z Orochimaru i zdany tylko na siebie. Mimo to zrobiło mi się trochę lżej.
- Ale Nanako...- zaczął, ale nie wiedział jak mi to powiedzieć
- Wiem- przerwałam mu odsuwając się nieco- nie czas na mazgajenie. Muszę wziąć się w garść i walczyć.
- Nanako, nie musisz...
- Oj przestań. Dam radę. Ja bym nie dała?- spytałam puszczając 'oczko'- To było tylko takie.. chwilowe załamanie nerwowe. Najlepiej o tym zapomnij.
Stałam już w bezpiecznej odległości. Wciąż trzymałam dłoń na jego piersi, aby nie przyszło mu czasem do głowy dalej mnie pocieszać. odważyłam się nawet spojrzeć mu w oczy.
- Czy ja o czymś nie wiem?- wtrącił się zszokowany Guy przypominając o swojej obecności- Nie chcę was martwić, ale atakują nas.

Stanęliśmy plecami do siebie.
- To do roboty- powiedziałam
- Założę się, że załatwię ich więcej niż wy- krzyknął Guy ruszając do ataku. Nie pozostałam gorsza.
Wokół mnie zawirowała ciemność na chwilę mnie zasłaniając, po czym delikatnie opadła. Zacisnęłam pięści. Skoczyłam między trójkę wrogów. Jednego walnęłam z pięści aż go odrzuciło. Dobiłam go wyrzucając w jego stronę kunai, jednocześnie zadając cios z łokcia drugiemu. Zatoczył się do tyłu, ale utrzymał równowagę. Trzeci złapał mnie od tyłu w pasie przykładając kunai do gardła. Przerzuciłam do przez plecy wprost na tego drugiego.
- Unmei- krzyknęłam. Zebrałam ciemną czakrę w dłoni i zadałam im cios ostateczny. Powstały na skutek tego spektakularnego wybuchu czarny dym powoli opadał. Po raz pierwszy stwierdziłam, że moje ninjutsu prezentuje się nie najgorzej.
- Nieźle- usłyszałam za sobą głos Kakashiego. odwróciłam się posyłając mu uśmiech. Wcześniej co jakiś czas czułam na sobie jego spojrzenie. Albo mi się tylko zdawało... Ale teraz mam ważniejsze sprawy. Na razie załatwiłam tylko trzech.

Komentarze sameQuizy: 0 Najnowsze