Czy ty też nie masz nikogo w klasie, z kim mógłbyś pogadać? Do kogo mógłbyś zwrócić się o pomoc? Ja znam taką osobę…Na jej miejscu pewnie bym nie wytrzymała, jestem z niej dumna, że mimo wszystko daje sobie radę. No dobrze, na pierwszy rzut oka nie jest ona miła, urodą też nie świeci, ale według mnie jest idealna. Wierna, dobra, staje w obronie przyjaciół, czego więcej potrzeba? Gdy sobie pomyślę, że ona musi przechodzić to prawie codziennie…To według mnie piekło a nie życie! Ona tylko chce się zaprzyjaznić, ona mówić „tego nie robiła” nie chce zle. Jednak one muszą po swojemu, głupie suki. Dlaczego nie skarżę, kiedy robią coś złego? Nie chcę zniżać się do ich poziomu. Są wychowane na księżniczki, potkną się, boli je nóżka, nie mogą robić tego i tego, oraz „za mocno rzucasz”! Gówno prawda! Są wredne jednak mają wszystko co ja bym chciała, podać przykłady?
-mają idealną rodzinę.
Ja nie mam prawdziwej babci, która mogłaby mnie wesprzeć, z którą mogłabym pogadać. Do ojca też nie zwrócę się o pomoc, bo nie potrafię! A z matką? Nie umiem się dogadać, jak zwykle powie, że jestem przewrażliwiona..A potem się dziwi czemu pózniej okazuje się, że płakałam.
-pieniądze.
Taak, to jest coś czego nie mam. Nie mówię, że to jest najważniejsze, jednak potrzebne. Boję się o swoją przyszłość…Jak sobie pomyślę, że ktoś może zarabiać miesięcznie ponad 10 tyś (znam taką osobę), a my ledwo 2 tyś. Może też tak masz, że nie możesz sobie na dużo pozwolić. Ja np. muszę ponad 3 lata zbierać na dobry laptop, a na przykład dwa domy dalej jakiemuś nastolatkowi mama kupuje na uro xbox czy coś. Ja nie chcę robić z siebie ofiary, po prostu marudzę, że inni mają lepiej drudzy gorzej.
-p********* szczęście.
Cokolwiek uczynią wszyscy będą im wierzyć. Zawsze mają wszystko super cacy itd. a może mówię tak tylko dlatego że ich nie na widzę?
W sumie nie dziwię się, takich osób nie da się lubić.
Myślisz, że mojej przyjaciółce dokuczały tylko jakieś „koleżaneczki”. O nie! To nie koniec, ale nie będę się rozpisywać…Czemu to piszę? Nie chcę wzbudzać litości, po prostu ich nie na widzę.