O boże dzisiejszy dzień był fatalny
f-a-t-a-l-n-y

Wstałem o siódmej, ogarniam się, otwieram okno, a tu nagle tElEfOn dZwOnI
Odbieram i dość typowo mówię: "Halo?"
A tam po drugiej stronie jest Magda. Oczywiście mam laga, bo rzadko do mnie dzwoni ale mówi coś w rodzaju: "*me imię (kto wie ten wie)* co mamy dziś wziąć na gotowanie?" (Bo nasza szkoła zafundowała naszemu rocznikowi gOtOwAnIe)
I nagle sobie przypominam, że mieliśmy się podzielić na trzyosobowe grupy i będziemy robić Spagetti. Oczywiście nie mam żadnych składników.
W końcu jej podziękowałem, że mi przypomniała i się rozłączyłem, odpowiadając na pytania.
Musiałem skądś oczywiście wytrzasnąć pomidory w puszce, koncentrat pomidorowy, oregano, tymianek, cebulę czosnek itd.
Na szczęście połowa była w mojej lodówce- Gorzej było z oliwą z oliwek. Bo oczywiście znalazłem same szklane butelki. W końcu lepsze to niż nic, prawda? Grubo się myliłem

Dotarłem do szkoły, tuż przed lekcją oczywiście i już idę na korytarz z torbą z rzeczami na gotowanie w ręku aż nagle bum
Wypuściłem torbę z ręki i butelka była w kawałkach
Oliwa rozlała się na cały korytarz
Połowa lekcji zeszła mi na sprzątaniu tego. W dodatku potem miałem prawie wszystko w oliwie.
modlęsiężebyplamyzubrańzeszły