// DLACZEGO BYŁEM WCZORAJ W SZPITALU NA BADANIACH • WYJAŚNIENIA

⚠️ TO NIE ATENCJA, TYLKO WYJAŚNIENIA

Dobrze wiecie już, że mam bardzo poważne problemy z kolanami. Już 3 razy próbowano mnie zdiagnozować. Przez ostatnie 2 lata wszelki temat i wizyty u reumatologa zostały zaniechane. Niestety w ostatnim czasie [to jest: w ciągu tych 2 lat] sytuacja na serio się pogorszyła. Miałem napadowe bóle nadgarstków, kostek, palców u rąk oraz bioder, wcale nie słabsze i wcale nie szybciej mijające od tych kolanowych. Najdłuższy epizod bólu nadgarstka trwał 3 tygodnie.

W ostatnim czasie moje problemy pogorszyły się. W ciągu ostatnich 3 dni [to jest: 15, 16 i 17 września] było *bardzo* źle. Praktycznie nie mogłem chodzić, a bóle wszystkich stawów zaczynały się i po chwili puszczały, a potem kolejny staw zaczynał. Doszły mi też bóle łokci, tak mocne, że przez kilka lekcji wyginało mi wręcz rękę i nie mogłem pisać praktycznie. Te bóle łokcia trwają od 3 dni nieprzerwanie, napadowo się nasilając, prawie nie mogę przez nie spać, a leki nic nie dają.
Wczoraj także miałem testy sprawnościowe w wychowania fizycznego [w-fu] przez co do teraz okropnie bolą mnie kolana, wręcz tak, że nie mogę chodzić prawie.

Dlatego też moja mama w porozumieniu z moim reumatologiem postanowili zrobić mi wyniki z krwii. Wybrali mi bardzo dużo różnych badań, czekam teraz jedynie na wyniki przeciwciał i morfologii. Pozostałe wyniki z krwii są w normie, ale w NAJPEWNIEJ w tej weekend będę miał ciąg dalszy diagnostyki.

Bardzo martwi mnie fakt, że na razie nic nie wyszło. Z jednej strony mam dosyć tłumaczenia się, że "no, bolą mnie stawy, raz tak, raz nie, i w sumie nikt nie wie, o co chodzi" w-fistce za każdym razem, bardzo bym chciał móc twardo powiedzieć "choruję na to i na to i nie mogę robić tego i tego". A z drugiej stony boję się, że nie udźwignę ciężaru kolejnej diagnozy…

Z mojej strony to na razie tyle, dzięki za przeczytanie <3