no więc cześć XD. nie wiem co napisać fajnego, mogłabym gadać o głupocie trumpa, wyborach na prezydenta, trzeciej wojnie światowej, ale mam wrażenie, że nie wniesie to niczego nowego do owych spraw. na takie venty mam dzienniczek, więc pominiemy te jakże światowe tematy i pogadamy o tym co zawsze czyli muzyce, książkach, filmach, zdarzeniach codziennych itp. no więc ostatnio wróciłam sobie do muzyki maleńczuka i sztywnego palu azji, słucham sobie w najlepsze ale nie przeleciałam jeszcze całych dyskografii bo aż tak mi się nie chce. jestem chora KOLEJNY RAZ w tym roku, ale to przeziębienie typu takiego, że wyleczy się je herbatą. moja nostalgia mnie kiedyś zabije, o mało się nie popłakałam gdy znalazłam całe "the long long holiday" po angielsku i za darmo, oglądałam pare odcinków jak byłam młodsza ale tylko te, które mogłam znaleźć jako nieobeznany dzieciak. od początku roku przeczytałam ok. 20 książek i muszę wam polecić "Na zachodzie bez zmian" Ericha Marii Remarque. myślę że książka o wojnie jest najlepsza wtedy, kiedy pisarz sam wojnę przeżył. film o tym samym tytule był fajny, ale wydaję mi się, że lepszy by był gdyby jego narratorem był główny bohater, mogłyby nam zostać wtedy przedstawione jego przemyślenia tak, jak w książce. a tak poza tym wszystkim okazuje się, że jestem jednostką niezdolną do funkcjonowania w przyjaźni XD. no kochani take care kopcie bunkry czy coś… cytując klasyk: "pora umierać"