💗Story time z łyżew!😇

Dzisiaj, jak w poprzednim wpisie pisałam, byłam first raz na łyżwach. I zacznijmy od tego kiedy się na to zdecydowałam.
Od kilku dni prosiłam tatę żeby na łyżwy pójść. Dzisiaj sam się mnie zapytał czy jedziemy dziś i powiedziałam że tak. Potem okazało się że są czynne do dzisiaj do 19:00 albo tam 18:00. Mama mi powiedziała że musimy szybko jechać w takim razie. Stary powiedział żebym szła się ubrać (byłam w piżamie loll) no to podreptałam se do pokoju i się ubrałam. Potem byłam taka mega podekscytowana ale bałam się że jest jednak zamknięte albo zabraknie łyżew. I pojechaliśmy. Wypożyczyliśmy łyżwy, kask, i taką fokę do jeżdżenia i założyłam je. Potem wzięłam tą fokę i weszłam. Na początek trzymałam się bandy i tej foki i jeździłam w kółko takie małe, potem jeździłam dookoła tego ale powoli i się bałam że ktoś we mnie wjedzie. Kilka razy prawie się wywaliłam i miałam zawał dosłownie (bo ja bólu się boję najbardziej ze wszystkiego). Pod koniec godziny pędziłam (no tak jak na pierwszy raz to pędziłam) i się raz wywaliłam trochę ale od razu się przytrzymałam i wstałam, jeździłam szybko i na chwile puszczałam tą fokę ale to tak na chwilę. Chciałam raz zrobić obrót ale xD nie wyszło troszku. I czasami podnosiłam nogę żeby wyglądać jakbym była jakąś łyżwiarką figurową lolllz. Potem wróciłam ale łokcie bolały niesłychanie… I okazało się że pod drzewem stanęliśmy samochodem i cały był w 💩…
Moim zdaniem było extra, jadę w weekend znowu! (tylko mam problem, boję się upadku i ogólnie bólu… To jest mój największy lęk po śmierci , stracie bliskich i byciu samemu)

I jeszcze raz dobranoc