Właśnie zdałam sobie sprawę, że nie było w wpisu przez jakieś 17 dni. Jestem zdrajczynią, wiem.

Co się przez ten czas wydarzyło? Skończyłam czytać Nędzników (swoją drogą książka jest smutniejsza niż musical) i wtajemniczyłam się w Mean Girls do tego stopnia, że nazwałam roślinę Karen… (zdjęcie na dole).

Cierpię na uzależnienie od Defying Gravity i pewnie niedługo przesłucham sobie Wicked.

Ten wpis nie ma najmniejszego sensu, ale (jak zwykle) jest po to, żeby poinformować wszystkich, że jeszcze nie umarłam.

Zaraz dodam opowiadanie z poprzedniego wpisu.
Ostrzegam:
-dopiero uczę się pisać
-jak ktoś nie akcteptuje wymyślania 90% historii jakiejś postaci (która i tak jest tylko po to żeby coś symbolizowała) to niech lepiej nie czyta.

Zamieniam się w @dead.girl.walking jeśli chodzi o godziny dodawania.