➼ CHECK IN
Wczoraj byłam półprzytomna strasznie, bo na osiemnastce jednak w sumie nieźle sobie zabalowałam. Przez większość dnia nieszczególnie ogarniałam, co się dzieje.
Za to spotkałam się z moją dziewczyną, bo jak ona była na wolontariacie w kościele, ja do niej podjechałam – "dla towarzystwa". Sortowałyśmy razem ubrania, bo akurat trafiłyśmy na wolontariat w składziku z ciuchami dla uchodźców. Jedna pani przyniosła całą torbę ubranek po swojej córce, więc rozkładałyśmy je na "dziewczynki 5-10" i "dziewczynki 11-15".
Zabawna sprawa, znaczna większość ubrań, które trafiały się mi, miała metki, ale te, którymi zajmowała się moja słodka dziewczyna nie miała.

Dzisiaj z kolei na fizyce miałam prezentować prezentację o Księżycu, ale wczoraj dosłownie zasypiałam nad tymi slajdami i nie zdążyłam jej dokończyć. Na szczęście udało mi się przekonać koleżankę, żeby ona prezentowała swoją prezentację (o układzie Słonecznym). Mówiła wszystko błyskawicznie, jakby bała się, że skończy jej się czas. Przez to ostatni kwadrans lekcji siedzieliśmy w niezręcznej ciszy, bo w sumie nikt nie wiedział, co robić.

Po przerwie obiadowej miałam mega niezręczną sytuację.
Spieszyłam się, żeby zdążyć na obiad, więc zostawiłam plecak w sali, w której mieliśmy poprzednią lekcję. Do jedzenia wzięłam bardzo gumiastego kotleta schabowego. Był praktycznie niejadalny. Nie polecam, ogólnie. Też macie tak okropne jedzenie na szkolnej stołówce?
Udało mi się zjeść w końcu tego kotleta, ale zajęło mi to dużo czasu, więc w końcu wyszłam ze stołówki spóźniona.
Potem poszłam do sali, w której mieliśmy mieć następną lekcję, bo miałam nadzieję, że moje koleżanki zabrały tam mój plecak. Ku mojemu rozczarowaniu, okazało się, że nie. W związku z tym musiałam wrócić do tej pierwszej sali, wejść innej klasie w środku lekcji. W dodatku tamta klasa miała akurat słuchankę na sprawdzianie z niemieckiego.
Nauczycielka mi zrobiła awanturę. Fatalna sprawa
Też Wam się kiedyś coś takiego zdarzyło?

Po lekcjach poszłam do klubu młodzieżowego, gdzie miałam na nią czekać, ale ona oczywiście się spóźniła, przez co ja się spóźniłam do chłopaka, którego pilnuję, żeby robił lekcje.
Generalnie coś w stylu nieoficjalnych korepetycji. Uczycie swoich znajomych? Zamierzacie kiedyś się tym zajmować?

Podsumowując – moje aktualne życie to w 10% szkoła i 90% moja dziewczyna.
A u Was? Jak to wygląda?