Wyobraźcie sobie taką sytuację- postanowiłam przejść się po swoim zadupiu na poprawę humoru. Nagle zobaczyłam, że latarnia się świeci i mega ładnie przy tym wygląda. Wyciągam więc telefon, włączam aparat i nagle jakby jakaś niewidzialna siła wypchnęła mi go z rąk i spadł mi na ziemię. Westchnęłam i go podniosłam i… NIECH TO SZLAG JASNY TRAFI KREW NAGŁA ZALEJE szybka mi się stłutkła. Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło, kiedyś miałam jeden telefon przez jakiś rok i poprzedni przez jakieś 4 lata i ani razu nie stłukłam szybki. Wróciłam wściekła do domu i na początku rodzice mi nie uwierzyli, myśleli, że to jest fejkowa stłuczka, ale tata potwierdził, że kest pęknięty. Ciekawostka, jakieś 3 minuty przed akcją widziałam jakieś ciało obce na niebie. Nie wierzę w życie pozaziemskie, ale myślę, że ten przypadek był dość intrygujący

Ale wiecie co? W wieku ośmiu lat miałam obsesję na punkcie furby'ego. Dzięki Bogu, że nie ozdobiliśmy pokoju na jego motyw, bo one wtedy by mnie prześladowały.

Za bardzo się staram. Chciałam narysować portret mojej koleżanki w digitalu. Miał być to prosty rysunek, który zrobię w pół godziny, ale moja gówniana osobowość nie lubi niestaranności i ostatecznie zrobiłam naprawdę ładny rysunek w półtorej godziny. Zmęczyłam się trochę. Mimo, iż nie jest to szczyt moich osiągnięć, to uważam że jest to jedna z lepszych ilustracji, a najlepiej wyszły mi oczy