M, M i L, czyli trzy pieprzone osoby na których mi jeszcze do niedawna zależało. 5 minut temu, dowiedziałam się, że tak na prawdę nie znaczyłam dla nich tyle ile one dla mnie. Oddałabym życie za nie, ale nie zawsze wszystko działa w dwie strony, prawda? Próbuję nie płakać, bo jak się rozmarzę, to każdy się dowie, ale to jest nie do powstrzymania. Myślałam, że dziś będzie dzień idealny. Jaki idealny? Oczywiście, że coś musiało się zepsuć. A już myślałam, że znalazłam osoby, do których pasuję, które mnie lubią taką jaka jestem, że nie muszę udawać. A tu się właśnie myliłam. Według niech nie należę do ich paczki najlepszych przyjaciółek, według nich jestem pewnie tylko jakąś tam koleżanką, która niewiele znaczy. Przepraszam, że się tak rozpisałam, ale teraz nie mam się już komu zwierzyć. Moja przyjaciółka, która mieszka no… dość daleko, już i tak ma swoje problemy, nie chcę jej jeszcze martwić moimi. Nie wiem co robić, płacz w niczym nie pomoże, może lepiej bym nie wtrącała się w ich życie…? NIE WIEM. NIENAWIDZĘ NIEWIEDZY. NIEWIEDZA JEST GŁUPIA, gorzej niż głupia, ale nie będę tu przeklinać, bo teraz to mi już tylko bloka brakuje…
Czuję się pierwszy raz od dawna totalnie bez radna. Bez nich jestem jak dziecko we mgle… ja… nawet już nie wiem co więcej napisać…

Dobranoc misiaczki
PS Zastana2iam się nad zmianą nazwy na @M3ermaid albo @Sir3n czy coś w ten teges. Ewentualnie @Lolliette lub @Lollie
Co myślicie? A może jakaś inna? Macie pomysły?