Jestem jebniętą kretynką.
Wczoraj moja siostra miała operację zęba (nie groźną) i wróciła późno do domu. Ja już wtedy spałam i jak ona przyszła, to mnie obudziła, ponieważ pod moimi drzwiami do pokoju zaczęła się drzeć. Ja krzyknęłam żeby się zamknęła, ale ona nie posłuchała, dopiero pan Leszek jej powiedział, że ma być cicho, to wtedy się zamknęła.
Ale ogólnie byłam tak w*****ona, że nie spałam do 3 nad ranem a rano musiałam wstać o 6:40 (zaczynałam wtedy o 8 bo odwołali mi 1 lekcje).
I dzisiaj wydarłam się na nią. Chodzi o to, że było i jest mi przykro, ponieważ jak tylko coś się stało, to ja muszę przepraszać.
Np. jak ona mnie popchnie, to muszę przepraszać, że stałam w takim miejscu, że ona mnie popchnęła. (To tylko taki przykład, po prostu chciałam, żebyście mnie lepiej zrozumieli, takiej sytuacji nigdy nie było).
I ogólnie ja chyba nigdy nie usłyszałam od niej słowa "przepraszam". I bardzo się wkurzyłam, bo ją nawet nie tknęło to, że jest mi przykro.
Jednak to, jak się zachowałam ja… To było jednak przegięcie i jest mi strasznie głupio i wstyd, bo zachowałam się, jakbym miała 5 lat.
Ona chciała zjeść loda to ja ją poprosiłam, żeby mi dała wafelka od tego loda, ona oczywiście musiała się ze mną droczyć, to ja jej wzięłam część tego wafelka z talerza, co było chamskie.
Ogólnie wydarłam się na nią, nazwałam ją świętą głupią krową.
Było i jest mi przykro, ponieważ cały czas słyszę od dziadka jaka to ja jestem okropna a ona idealna, bo ona wierzy w Boga a ja nie.
W każdym bądź razie uważam, że przegięłam i zachowałam się jak głupia suka.