
Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a
przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury,
jesteś gościem :) *Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji " Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie* ×




Atlantic
AUTOR•~ chłopi i ziemniaki (rant), oraz zryłam sobie psychikę ~
Prawdę mówiąc, powinnam zająć się ważeniem ziemniaków z doświadczenia z biologii, ale mój brat siedzi właśnie nad jakimś zadaniem o drzewie genealogicznym i rozpacza. Rozpacza dlatego, że przynajmniej 2 jego kolegów dokopało się bez większego trudu do swoich przodków z, o borze sosnowy, renesansu (wiek XVI, jak dobrze pamiętam… nieźle), a mój ojciec nie wie nawet, kim jego ojciec był z zawodu. Co jeszcze? Owi koledzy mają wywodzić się z rodów, o borze sosnowy, szlacheckich, a dziadek jednego z nich był jakimś jebitnie uhonorowanym generałem i nawet ma swój życiorys w jakiejś książce. Z kolei w naszym przypadku wszystko wskazuje na to, że jesteśmy raczej wieśniakami i ta mała ameba wybitnie ciężko to znosi. Zdruzgotane ego, no straszne.
Jeżeli jesteście tu wystarczająco długo to pewnie zdążyliście zauważyć, że na swój dziwny sposób lubię historię. Słowa padają z ust – już certyfikowanego – biolchema, więc zapiszcie historyczny moment. Anyway, chodzi mi o historię nie-szkolną, nie-podręcznikową i nie-wykuj-na-pamięć-wszystkie-bitwy-kampanii-wrześniowej-bo-zrobię-ci-z-d***-westerplatte. Czasem jest w tym trochę nostalgii, ale ogólnie mam wrażenie, że po prostu książki historyczne, jak na ironię, zapominają o ludziach. Idk, może tylko ja tak mam, ale siedzicie w tej szkole, słuchacie tego pier*olenia i… nie macie wrażenia, że to brzmi jakoś abstrakcyjnie? Wyobraźcie sobie to XIV-wieczne miasto. Jakąś plagę. Czarna śmierć? Ludzie umierający na ulicach, opuszczający mieszkania skierowane na północ bo "morowe powietrze", smarujący jabłka koszeniliną… Cholera. Albo to rokoko, sukienki barwione trucizną i zdobione skrzydełkami owadów, kapelusze z wypchanych ptaków, bale zimowe w Wersalu… No ej.
To wszystko jest jednocześnie poj3bane i w jakiś sposób fascynujące. Jakby, plaga non stop, średnia życia koło 30, zero praw dla 95% społeczeństwa, walnięci lekarze, którzy bali się głupiego okresu, mycie włosów raz w miesiącu – masakra, ale chciałoby się to zobaczyć. Tylko na chwilę, po prostu wejść tam, żeby dotarło do nas wreszcie, że oni faktycznie byli żywi (przy odrobinie szczęścia lol), mieli swoje życia, swoje problemy i, do diabła, nie wszystko toczyło się wokół wojen i powstań. Byli ludzie bogaci i ludzie biedni, była klasa średnia, był margines społeczny, była kuźwa codzienność.
Tak, jestem dziwna. I wkręciłam się w historię mody, bo ej, poważnie, to jak wyglądamy kształtuje to jak myślimy. I na odwrót. Polecam serdecznie, ale bilet jest tylko w jedną stronę – jak wpadniesz, to przepadniesz. I będzie cię boleć patrzenia jak Netflix ma w d*pie to, z której dekady bierze ciuchy i potem nic za bardzo nie ma sensu, a w Bridgertonach jest więcej brokatu niż we mnie niechęci do ważenia kostek ziemniaka. Ale warto (nie ziemniaki w sensie, historię mody). Serio. Nawet nie wiecie, jak bardzo to otwiera oczy – na wiele spraw.
Wracając na koniec do mojej chłopskiej rodziny, uświadomiłam sobie trochę coś strasznego. Moi pradziadkowie mają dokumenty, wg których zostawili na Kresach dom i gospodarstwo. Ujmijmy to tak: nie jest to dworek pod Zamościem, ale wciąż, dom i gospodarstwo to jest dość znaczny majątek. Przepadł, ofc, ale nie o to chodzi – bardziej mnie interesuje, skąd oni go do cholery wzięli? No bo idźmy dalej w tył – nawet gdyby oni bądź, co bardziej prawdopodobne, ich rodzice, weszli w posiadanie tego wszystkiego dopiero po pierwszej wojnie, to still, skąd mieli kasę? Nie mogli być randomowymi chłopami i tak po prostu kupić ogromnej posiadłości w czasie hiperwielkiego, bo powojennego kryzysu gospodarczego. Czyli mieli pieniądze – s p o r o pieniędzy – jeszcze przed wojną. Prababcia urodziła się pewnie koło 1910, to jest schyłek epoki edwardiańskiej. Raczej średnie czasy u nas w kraju.
No i teraz big brain time: w jaki sposób najprawdopodobniej biedna, chłopska rodzina weszła w posiadanie majątku ziemskiego lub kasy, żeby ten majątek nabyć, a potem rozmnożyć? Pomogę wam, bo opcje są dwie: 1864, uwłaszczenie chłopów w zaborze rosyjskim. Albo, trochę wcześniej, 1846.
Rabacja galicyjska, heh.
Jak dotarliście aż tutaj, to gratuluję. Ale aktualnie mam zryty mózg (like i said, historia… otwiera oczy). Thoughts?
A.
Artemis978
cholera, jak ja uwielbiam czytać twoje wpisy
Lilu.
@Atlantic
DO RENASANSU? TOŻ TO MUSZĄ BYĆ JAKIEŚ ZNANE I WPŁYWOWE RODZINY XDD
Nasz geograf, Boguś (choć z Bogiem to on nie ma nic wspólnego) mówi że przeciętny człowiek nie odtworzy swojego drzewa genealogicznego dalej niż do 200 lat, no bo zwyczajnie, jeśli nikt tego nie spisał, a ludzie nie żyją to trop się urywa. I tyle. Nie lubię typa, ale w tej kwesti rację ma.
Gdyby ktoś mnie spytał o historię rodziny, to tej od strony matki nie ogarniam zupełnie poza tymi podstawowymi co jeszcze żyją, (kochajmy babcię i jej placki dyniowe) za to w tej od strony ojca poza nim samym w zasadzie nikt już nie żyje, ale tak jakoś wyszło, że są mi bliżsi niż ci od matki, może przez to od ponad 150 lat mieszkamy w tym samym miejscu, (jedynie dom inny, a stara chałupa sobie stoi i gnije) albo mimo że prawie wszyscy zmarli dobre parę lat przed moimi narodzinami, to po prostu zawsze się o nich w domu mówiło.
Well, historia. Na lekcjach też może być fajna, jeśli trafi się na dobrego nauczyciela i samemu wykaże trochę zaintetesowania. Ale lepiej w to brnąć samemu, w takie tematy które najbardziej podchodzą i kopać w innych źródłach niż podręcznik, bo powiedzmy sobie szczerze, ta książka, to shit, szczególnie wersja rozszerzona.
Atlantic
AUTOR•~ oddajcie mi mój czas ~
Bo dosłownie przecieka mi przez palce. Okej, spodziewałam się, że w takim a nie innym programie nauki będę zarobiona 25/8, ale to… to jest jakaś porażka. Ja ledwo śpię, a minęły dopiero dwa miesiące.
W każdym razie przybywam oznajmić, że wylądowałam na tydzień na zdalnych XD Ma to na chwilę obecną raczej więcej minusów niż plusów, ale przynajmniej nie muszę patrzeć na niektóre mordy, więc nie ma tego złego.
Nie obiecuję, że coś tu dodam, bo nie wiem, czy dodam – ale żyję, jakby co. Ch*jowo, ale stablinie, jak to mówią. Swoją drogą, doszło parę obserwujących i, serio… jak? XD Tu naprawdę od paru dobrych miesięcy nic się nie dzieje, ale nie ukrywam, że kinda lubię to konto. Takie moje safe place. Trzeba by było coś tu wrzucić.
Swoją drogą, co tam u Was?
A.
⬇️exactly. take me to the 60s
Atlantic
• AUTOR@.Emisia. Co nie? Jakby, okej, na coś trzeba, ale osobiście wolałabym nie opuszczać tego świata otumaniona przez morfinę, z pierdylionem wenflonów wbitych w żyły. Just saying
.Emisia.
@Atlantic Na coś trzeba umrzeć, ale nie trzeba na siłę przyspieszać tego momentu
Atlantic
AUTOR•~ wieczny odpoczynek racz mi dać panie ~
Poważnie, idea "wiecznego odpoczynku" coraz bardziej zaczyna mi się podobać. Od miesiąca nie sypiam, a jeżeli sypiam, to po 4-5 godzin na dobę. Ehhh, oddajcie mi zdalne. Takie piękne czasy, gdzie robiło się to, na co miało się ochotę i widywało się tylko tych ludzi, których miało się ochotę widzieć… nie doceniałam tego.
W gruncie rzeczy jestem o pół milimetra od zmiany szkoły, a co za tym idzie, miasta zamieszkania. Prawdopodobieństwo, że dyrekcja jakiejkolwiek placówki się na to zgodzi jest bliskie zeru, ale muszę spróbować, bo skoczę z mostu. Jest cała historia z tym związana, ale szczerze nie mam ochoty przeżywać tego po raz enty. W skrócie – pojechaliśmy na gównianą wycieczkę i okazało się, że luzie wokół mnie to banda p*********ch, fałszywych suk, która nie wahała się, na przykład, zamknąć n*******go w trzy d***, wymiotującego kolegi w pokoju na klucz, żeby wychowawczyni go nie znalazła. Nie powtórzę wam, co o nim mówili. Ba, nie powtórzę, co mówili o sobie nawzajem dwie godziny po tym, jak skończyli wspólnie "integrować się" nad czystą. Raz razem pijecie i jest fajnie, a za chwilę obracacie się do kogoś innego i wyzywacie swoją psiapsi od szmat, publikujecie jej zdecydowanie nienadające się do publikacji zdjęcia i… ehh. Imagine.
Także ten, jednak ZA bardzo wierzyłam w ludzkość. Grunt, że teraz już wiem wszystko, co powinnam wiedzieć, mam hacka na każdego i najlepsze reaction pics internetu. Tylko że rzygać się chce od patrzenia na te ryje, no ale za wszystko się płaci.
A miało być krótko. No więc, wróciłam chwilowo, bo jestem chora, w związku z czym przespałam 10 godzin i, o mój Thorze, tego mi było trzeba. Najchętniej przespałabym następne 10 lat, ale chyba katar tyle nie trwa, niestety. Zresztą męczy mnie rozpaczliwe zbijanie gorączki, bo od trzech dni mam albo 35,5 albo 38,5 stopni i nie ma nic pomiędzy.
A z fajnych rzeczy z ostatniego miesiąca, nauczyłam się robić ptysie (wychodzą tylko, kiedy w tle leci ABBA, nie mam pojęcia, jak to działa). Oraz uratowałam pszczołę. Let's consider me a good human from now on.
Ach, no i najważniejsze – żyję, jakby co.
kinda
.Anja
@Atlantic Brakuje mi słów, jako osoba empatyczna i wrażliwa tym bardziej zdaje sobie sprawę z tego jak biedna musiała być ta zamknięta osoba, i omójboże, tak bardzo współczuję ci klasy 😭 Mam nadzieję że uda ci się zmienić szkołę i jak najszybciej uciekniesz od toksycznego domu i rówieśników… Ja codziennie śpię około 7-8h więc nie do końca wiem jakie to uczucie być chronicznie niewyspanym, mam też całkiem fajną klasę w której mam kilka bliskich koleżanek. I tak z ciekawości, w której klasie liceum jesteś? Trzymaj się, wysyłam wirtualne wsparcie i całusy ❤️
.Emisia.
Powodzenia w życiu dalej. Może być trudno, ale mnie trzyma to, że może kiedyś uda się zrobić coś fajnego
Atlantic
AUTOR•~ battle scars ~
Powiem to głośno: nie ma nic bardziej wkurzającego niż zakupy szkolne. Also, ludzie zabierający się za to w lipcu to cholerni psychopaci. Also, kupiłam siedem zeszytów, dwa ołówki i długopis, zajęło mi to siedem minut i kosztowało ze trzydzieści złotych, a mimo to jakimś cudem ostatecznie wyszłam po godzinie i biedniejsza o prawie trzy stówy.
Powód ma metr pięćdziesiąt wzrostu i IQ niższe od temperatury ciała, a w dodatku dzieli ze mną dość znaczny procent DNA. W skrócie, brat. Czy dziecko idące do, o mój Thorze, piątej klasy podstawówki naprawdę potrzebuje plasteliny, zestawu 14 pędzli, bloku z brokatowymi kartkami, 32 kolorów cienkopisów i elektrycznej temperówki? b ł a g a m
Poza tym, dotarło do mnie, że naprawdę zostały mi, no, 2 dni spokoju, a potem cóż – witamy ponownie w wesołym cyrku. Trochę straszne. I, teraz możecie się śmiać, jest jeszcze sprawa głupiego rozpoczęcia roku i jea serio, serio serio nie wiem w co się ubrać. Nigdy nie wiem. Eleganckie ciuchy, ale czarne, białe albo granatowe (j3bać szkolny dresscode), czyli albo wyglądasz jak z pogrzebu, albo jak ze ślubu, albo jak z pingwinów z madagaskaru. Żadna z tych opcji mnie nie satysfakcjonuje.
No i do szkoły raczej nie mogę chodzić w dresach i oversizowych bluzach dzień w dzień, a, jak na osobę która wydaje pieniądze praktycznie tylko na jedzenie i ubrania (okazjonalnie także wyprawkę szkolną małego potwora), naprawdę nie mam co jeść i w co się ubrać. sus.
Yep, chciałam się wygadać i poinformować, że od teraz nienawidzę śród. Ktokolwiek wpadł na zrobienie lekcji od 7.10 do 17.20 może sobie wziąć moje miejsce koło Lucyfera i mojego drinka z krwi demonów. touche, przebił mnie
ALE, gdyż ponieważ praktykujemy (przynajmniej w teorii) pOzyTyWnE podejście do życia, idę upiec churrosy. Churrosy są dobre.
((zrobić to? a co mi tam, zrobię to))
WSZYSTKIEGO DOBREGO W NOWYM ROKU SZKOLNYM BUBY WY MOJE😊🥰💗 ((nieszczere))
((wiem))
((pochwalcie chociaż za dobre chęci))
⬇️just… the possibilities
WeraHatake
@Atlantic Oo, takie pocieszenie na koniec ;w; ♥ Musi być dobrze.
Tylko mi smaka jeszcze bardziej narobiłaś tym sosem karmelowym XD Spalenizna mnie nie odstrasza – czasem wungiel dodaje innej nuty smakowej, haha x'D
Escada
@Atlantic ja bym i takie chciała
Atlantic
AUTOR•~ parenti serpenti ~
po pierwsze, spiderman we włoskim dubbingu to coś, na co nigdy nie byłam gotowa. i niczego nie żałuję, mimo że nie zrozumiałam 80%. dziękuję, chciałam, żeby to zostało zanotowane.
po drugie, kojarzycie to takie słynne powiedzonko, "parenti serpenti"? Włosi je kochają i ja tak samo – w dosłownym tłumaczeniu, "krewni-węże". Coś podobnego do naszego "z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach", ale znacznie bardziej… obrazowe. takie tam, południowe cudeńko, które, jak się okazuje, jest właściwie 1/3 całości. być może to tylko ja żyję pod kamieniem i nie wiedziałam tego do dzisiaj, ale oryginał brzmi "parenti serpenti, cugini assassini, fratelli coltelli" ("krewni-węże, kuzyni-mordercy, bracia/rodzeństwo-noże", ale jak przetłumaczymy to już nie jest takie śmieszne i się tak fajnie nie rymuje). złoto.
będę tego używać, w każdym razie. notorycznie.
a po trzecie, miałam pamiętać o jednej bardzo ważnej rzeczy i oczywiście o niej zapomniałam, więc poświęcę tutaj chwilkę na zadośćuczynienie. na codzień jestem raczej krytyczna wobec… no, całego świata, tak, tak, ale od czasu do czasu umiem wykrzesać z siebie trochę miłości i jakoś tak pechowo się składa, że cała ta miłość wędruje sobie wesoło w kierunku Rzymu. Głupio zatem byłoby przegapić (co notabene zrobiłam) taką ładną, 160tą rocznicę… okej, może 150 byłaby ładniejsza, ale miałam wtedy 6 lat, więc jak się nie ma co się lubi to wiecie – otóż 160 lat temu, to jest *szybka matma* w roku 1861 Italia powróciła na mapy jako zjednoczony kraj, co nas wszystkich bardzo cieszy, bo mamy pizzę, gniocchi i inne dania, których nazw już nie potrafię wymówić. słowem, fajnie, że się stało.
i z tej okazji jest bazgroł w postaci "ostatniego wagonu", przy czym chciałabym zaznaczyć, że postać pani kwiaciarki w kapeluszu jest jak najbardziej autentyczna, kochajmy włoskie kwiaciarki.
no i co, smacznej kawusi, miłego popołudnia
A.
⬇️unrelated, but hits hard
.Anja
@vaal. Ale fajny cytat z tą lubianą rodziną, aż zapisze sobie xD @Atlantic To twoje włoskie powiedzonko też super :’)
Im.Sanji
ja mam tak z chińskimi filmami, czasem obejrzę (bardzo, naprawdę BARDZO rzadko coś oglądam, w ogóle nawet, że tak powiem) bo fajnie gadają, ale ja się staram o napisy :')
pizza, zjadłabym, co mi smaka robisz
a co do cytaty to taki real