
Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a
przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury,
jesteś gościem :) *Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji " Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie* ×




Atlantic
AUTOR•~ slightly więcej piasku ~
porobiło się, co? pewnie dla niektórych z was słowo 'slightly' mówi już zresztą samo za siebie.
wiele rzeczy zmieniło się w ciągu ostatnich dwóch tygodni. moją codzienną poranną rutynę uzupełniło sprawdzanie zaraz po przebudzeniu czy Kijów aby na pewno wciąż stoi. pojawili się nowi bohaterowie. nowa tożsamość.
w zasadzie nie mam już rodziny na Ukrainie – wszyscy, którzy mogli przyjechać, są tutaj. ci, którzy nie mogli, miejmy nadzieję, że ogólnie gdzieś jeszcze są. zrobiło się trochę tłoczno, zarówno w domu, jak i w umyśle. ośmioletnie dziecko uczy mnie języka, który powinnam była znać od małego. dobrze mi idzie, każde słowo wypłakuję sobie w poduszkę, kiedy wszyscy śpią. ja sama ledwo sypiam – szkoła przecieka mi przez palce, zaległości się mnożą, a dni zlewają w jakieś bezkształtne kotłowisko. moje problemy nagle straciły na znaczeniu, chociaż nie powinno tak być. moje drobne chwile uśmiechu zaczynają wydawać się nie na miejscu, chociaż wcale nie są.
wojna putina wlała nam się do domów i do głów, ale powoli wracamy do życia. umiemy się przyzwyczajać, bo na tym polega przetrwanie. ale teraz patrzę na ludzi, którzy mają ją dosłownie wszędzie, jak piasek po pobycie na plaży. wysypuje się z ruchów ich dłoni, ze spojrzeń, z łamanych w szlochu słów, z przerwanych z krzykiem nocy.
piasek się sypie, a ja – cóż, taka już jestem – skrupulatnie zbieram go i składuję w sobie. powoli wypełniam się pustynią.
pustynia przegląda zdjęcia ze Lwowa. w Kijowie nie byłam, nie zdążyłam, ale Lwów to moje miasto. coś we mnie boi się, że za chwilę będę porównywać budynki z dymiącymi ruinami. coś we mnie wie, że tego nie przeżyję. wiem, że oni wszyscy, gdyby mogli, zapakowaliby do pociągu i przewieźli do Przemyśla całe miasta. i wiem, że nie mogą.
mój Lwów będzie stał. stoi od wczesnego średniowiecza i nieźle sobie radzi. może nie przyjadę tam w lipcu, jak zwykle. może kiedy wreszcie przyjadę, będzie wyglądał inaczej. może będzie wyglądał jakby nigdy go nie było.
ale wrócę i w sumie po prostu chcę, żeby to było gdzieś zapisane. pustynia poczeka tak długo, aż wysypie się tam, gdzie powinna.
i, cholera jasna, myślałam że będzie jak zawsze. że przetrzymam. że dam radę. zawsze dawałam, nie?
a teraz chcąc nie chcąc zaczynam się zastanawiać, że nawet jeśli faktycznie przetrzymam, to kto po tym wszystkim odkopie moje miasto spod tego całego piasku?
chciałam jeszcze tylko powiedzieć, że moja dziewięcioletnia kuzynka jest szczerze zachwycona faktem, że pozwolili im pomagać w produkcji koktajli mołotowa. dzieciaki wrzucały styropian do butelek, żeby zrobiła się, cytuję 'klejąca maź z ogniem na czołgu'.
putin, ty p********* kretynie, jak ty sobie właściwie wyobrażałeś okupację tego kraju?
.Anja
@Atlantic Nie jestem związana z tym krajem, nigdy tam nie byłam i nie mam tam nikogo, ale Boże, widzisz to i nie grzmisz?! 💔 Niewiele mogę zrobić dla swojego zdrowia psychicznego, więc chociaż nie sprawdziam wiadomości bo bym zwariowała, za to jeśli chodzi o pomoc dla innych, staram się jak tylko mogę, w poniedziałek byłam na wolontariacie pakować paczki z jedzeniem na Ukrainę, jutro idę prowadzić zajęcia na świetlicy dla Ukraińskich dzieci, które przyjechały w nasze strony a nie znają nikogo i niczego, nawet języka. Oczywiście wpłaciłam też trochę pieniędzy, ale nie wiem czy to najskuteczniejsza forma walki na odległość, bo w mojej opinii ważna jest też modlitwa, modlę się o pokój, o szybki i niosący za sobą jak najmniej ofiar pokój 🥺
.Emisia.
Dobija mnie, że nie mogę pomóc wszystkim tym pokiereszowanym bez powodu ludziom… to co się dzieje jest takie straszne.
Atlantic
AUTOR•~ tamtego dnia ~
Kiedy chodziłam do podstawówki, na każdym rozpoczęciu nowego roku szkolnego organizowano specjalny apel. Nie jakieś tam trzy słowa przywitania i rozejście się do klas, ale długi, półtoragodzinny apel z prawdziwego zdarzenia, podczas którego staliśmy wszyscy w pełnym słońcu na obrzydliwym, betonowym placu przed szkołą i słuchaliśmy po kolei dyrektora, przewodniczącego rady rodziców, wicedyrektorki, wicedyrektora, wychowawców i całej reszty bliżej nieokreślonych, nudnych dorosłych w garniturach i sukienkach. I za każdym razem ten apel rozpoczynał się w ten sam sposób: dyrektor, wysoki, patykowaty i wiecznie jakby nachmurzony człowiek o permanentnie zmarszczonym czole, stawał na schodkach prowadzących do wejścia i wygłaszał przemówienie – zawsze to samo. On też był nudnym, znużonym i leniwym dorosłym.
Nikt tak naprawdę – a przynajmniej tak nam się wówczas wydawało – nie słuchał go zbyt dokładnie. Ot, "dzień dobry, srutututu, blablabla", a potem już tylko niezrozumiały szum.
Ale mimo tego, że marzyliśmy wszyscy o tym, by wysoki dyrektor rozpłynął się na wrześniowym słońcu i dał nam nareszcie spokój, najwidoczniej choćby tylko jednym uchem słyszeliśmy to, co mówił. Bo, wyobraźcie sobie, po tylu latach ogarnęłam, że właściwie pamiętam to bardzo wyraźnie.
Pamiętam jak mówił dzień dobry najpierw rodzicom, potem nauczycielom, a dopiero na końcu nam, uczniom – jakbyśmy byli najmniej ważni z nich wszystkich. Pamiętam jak odchrząkiwał i deklarował głębokim barytonem, że "ma przyjemność powitać nas wszystkich w nowym roku szkolnym którymśtam w murach naszej szkoły", że bardzo się cieszy, że mogliśmy wrócić tutaj po wakacjach cali i zdrowi. A potem robił długą, tak długą, że niemal niezręczną przerwę i o ton ciszej powtarzał "bardzo się cieszę".
"Cieszę się, dlatego że we wrześniu trzydziestego dziewiątego roku po wakacjach dzieci nie wróciły do szkoły. Dyrektorzy tacy jak ja nie stali na środku przy mównicy i nikogo nie witali. Nikt nie obudził się smutny, że wakacje dobiegły końca, ani szczęśliwy, że zobaczy swoich szkolnych przyjaciół. We wrześniu trzydziestego dziewiątego roku dzieci obudziły się wśród wystrzałów"
I z tymi słowy odpływał w długą, patriotyczno-pompatyczną wypowiedź o znaczeniu edukacji i o tym, jakie cholerne mamy szczęście, że dziś tutaj jesteśmy. A my wzdychaliśmy wszyscy raz po raz, prychaliśmy, uciszani bezskutecznie przez taką jedną grubą katechetkę, i przewracaliśmy oczami.
Byliśmy tylko dzieciakami z podstawówki i gówno wiedzieliśmy o życiu, więc pozwólcie, że powtórzę:
"Tamtego dnia, dzieci obudziły się wśród wystrzałów".
🇺🇦 🇺🇦 🇺🇦
Lonely_Clover
@Atlantic halo dlaczego to tak bardzo porusza?
.Emisia.
Pałam nienawiścią do sprawców przemocy. Może nie powinnam, bo mogą być niezrównoważeni na umyśle czy coś, no ale…
Niektóre z tych dzieci możliwe, że wcale się nie obudziły.
Atlantic
AUTOR•~ to wszystko wina serii niefortunnych przypadków ~
no albo tuska. zależy po której stronie narracji stoicie. ale w zasadzie każde z tych dwóch jest sporym niedomówieniem. wielu ludzi i wiele sytuacji złożyło się na to, że jestem tu gdzie jestem i robię to co robię. a siedzę właśnie na podłodze pod zimnym grzejnikiem, szykując się mentalnie na kolejny angielski – o ile w ogóle można tak powiedzieć o człowieku, który nie spał od… *liczy* dwudziestu sześciu godzin i trochę nie może pogodzić się z tym, że naprawdę jednak skończył z opakowaniem xanaxu.
nie będę z Was robić wirtualnych terapeutów, ale mam dwie ważne wiadomości:
pierwsza brzmi: wesołych walentynek. spóźnionych walentynek. nie dlatego, że tak uwielbiam koncept tego święta, ale dlatego, że miłość to jednak fajna rzecz jest. w każdej formie, nie tylko tej romantycznej. bo wiecie, bez względu na to jaką psychiczną spi3rdoliną się stałam, wciąż naiwnie wierzę i wierzyć będę, że praktycznie każdego człowieka da się pokochać, jeśli tylko pozna się jego historię. jesteśmy zbyt wielkim fenomenem na skalę wszechświata, żeby się nie zachwycać swoim własnym istnieniem. ironicznie to brzmi z moich ust, wiem, ale jeśli jest jedna rzecz, której jestem pewna, to właśnie to jedno, bardzo patetyczne: wierzę, że wszystkich ludzi da się kochać, dowolnym rodzajem miłości. każdym człowiekiem można – powinno się – zachwycać.
więc próbujcie. nie mamy nic do stracenia
a druga sprawa, bardziej prozaiczna i trochę bardziej personalna. proszę was, błagam was, mogę nawet uklęknąć – choćby nie wiem co, be kind. always.
wesołych (spóźnionych) walentynek
a.
.Emisia.
Tak więc, również – wesołych spóźnionych walentynek.
WeraHatake
@Atlantic Coś w tym jest – w historii każdego człowieka znajdzie się coś, za co można go pokochać, docenić lub chociaż szanować ^_^
Trzymiej się tam jakoś, ok? ;-; ♥
Atlantic
AUTOR•~ I JAK UPIÓR POWSTAJE KRWI GŁODNA ~
I KRWI ŻĄDA
KRWI ŻĄDA
KRWI ŻĄDA
Ogólnie to ciekawi mnie wasz stosunek do wampirów. Nie tylko wampirów z serii "Edward Jestemzj3banyaleprzystojnywięcwszyscymniekochają Cullen", ale też innych, może mniej przystojnych, mniej wszechmocnych i mniej protagonistycznych wampirów, z którymi się spotkaliście. Pomyślcie sobie o tym, a ja już wam tłumaczę, dlaczego pytam.
Otóż muszę napisać recenzję książki na angielski – i nie było w tym nic złego, gdyby nie fakt, że ta książka nie ma istnieć. To znaczy, mam sama wymyślić fabułę itd i napisać do tego recenzję, ale żeby głupia anglistka miała się do czego odwołać, to mam także przygotować coś w rodzaju blurba czy jak to się tam zwie – wiecie, takiej notatki co się zwykle umieszcza np na tylnej okładce, żeby potencjalny czytacz mnie więcej widział po czym ma zamiar czytać.
Oczywiście postaram się, żeby ów blurb był jak najbardziej enigmatyczny i dawał mi jak największą swobodę (zresztą c'mon, blurby zwykle są enigmatyczne), ale pointa w tym, że wylosowałam "contemporary fantasy", a zatem, jak się dowiedziałam, fantastykę osadzoną w świecie rzeczywistym. czymś takim jest na przykład "Harry Potter" albo "Percy Jackson".
Czy podjarałam się bardziej wymyślaniem tej książki niż recenzją? Oczywiście. Czy z jakiegoś powodu stwierdziłam, że włożenie tam wampira będzie zaj3bistym pomysłem? Wielce prawdopodobne. Czy w zasadzie napisałam już tego blurba, nauczyłam się przy okazji paru słów po rumuńsku i węgiersku, znam pobieżnie historię Rumunii, pokochałam nazwę Siedmiogród, wymyśliłam tytuł i właśnie zastanawiam się, co bym napisała, gdybym mogła napisać autentyczny kawałek czegoś takiego? Mooooże.
To się nazywa słomiany zapał, bitches, ale odsyłam Was z powrotem do mojego pytania o wampirach.
A.
i need a whole gothic vampire aesthetic pinterest board rn
Atlantic
• AUTOR@Insear to anime to whole new story of a saviour complex XD (kinda mam ochotę to zobaczyć tho)
Atlantic
• AUTOR@Somnium po pierwsze, rip Nemo [*]. Lubię ryby, ogólnie. Moja ciocia kupiła sobie ostatnio zaj3bistą rybę, taką całą czarną z czerwonym ogonem, that's the most boss bitch ryba i've ever seen, a w kwestii wampirów zainteresowałaś mnie tym czymś czego tytułu już nie pamiętam (nie tylko z powodu potencjalnie fajnych aktorów… nie tylko)
Atlantic
AUTOR•~ therapeutic post ~
Ponieważ mam opadającą powiekę i graphic liner mogę sobie rozbić o kant dvpy.
Ponieważ mój termin oddania eseju maturalnego nr1 z ekonomii był na wczoraj, a ja jestem w połowie i zaraz tę połowę i tak usunę, gdyż jest bez sensu.
Ponieważ zaczęłam robić zadania domowe z matematyki z nudów.
chyba jestem chora
pozdrawiam ludzi, którzy mają ferie – cieszcie się, póki możecie
also, zróbmy tutaj terapeutyczny wpis, w którym można powkurzać się na wszystkie rzeczy, jakie obecnie was wkurviają
serio, trochę pomaga
A.
Atlantic
• AUTOR@.Emisia. jeju, same. jak masz coś zrobić, to jesteś już dorosła, ale kiedy chcą ci czegoś zabronić to "skończysz 18 lat i wtedy se rób co chcesz, póki co jesteś pod moją opieką i to ja decyduję co ci wolno". A dookoła jest tyle osób w moim wieku czy nawet młodszych, które mają na koncie bogowie wiedzą jakie osiągnięcia i sukcesy. Tymczasem ja siedzę sobie tutaj i marnuję kolejny dzień na narzekanie w internecie i picie herbaty
.Emisia.
@Atlantic u mnie to jeszcze "po 18 możesz się wyprowadzić i na swoim to będziesz mogła robić co chcesz"