Patryk
50

Atlantic

Patryk
50

Atlantic

imię: maria

miasto: ???

www: wattpad.com

o mnie: przeczytaj

30003

O mnie

zbiera się na burzę i niebo jest tak ciemne, że nie sposób stwierdzić, która tak naprawdę jest godzina
jeszcze nie pada, jeszcze nie, ale mam wrażenie, że cały kosmos wisi mi nad głową i czeka, by się zerwać
na ścianach wiszą zegary, które już od dawna nie... Czytaj dalej

Ostatni wpis

Atlantic

Atlantic

dzieńdoberek śmiertelnicy long time no see szczerze to to konto powinno już dawn... Czytaj dalej

Odznaki

Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury, jesteś gościem :)

*Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji " Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie* ×

Zaloguj się, aby dodać nowy wpis.

Atlantic

Atlantic

AUTOR•  

~ ogłoszenie parafialne or sth ~

Dobrze, postawmy sprawę jasno: ten profil trochę umarł. Obiecywałam i Wam, i sobie, że tak się nie stanie, ale, cytując klasyka, są rzeczy na niebie i na ziemi, o którym nawet się nie śniło waszym filozofom. A już tym bardziej nie biednej uczennicy liceum, która w całym swoim ogólnym życiowym bagnie właśnie uświadomiła sobie, że zdaje pi3rdoloną maturę międzynarodową, i to już w przyszłym roku. Scary shit, nie polecam.

Muszę po prostu ogarnąć swoje życie i, prawdę mówiąc, nie do końca wiem jak mam się do tego zabrać. Brakuje mi czasu, w i e c z n i e brakuje mi czasu (może to być związane z faktem, że ten czas, który mam, spędzam na nicnierobieniu, gapieniu się w ścianę/sufit i innych nieproduktywnych czynnościach, ale i tak będę to zwalać na IB). Od jakiegoś tygodnia mam postanowienie, że nie będę się więcej nad sobą użalać, bo w większość tego gówna sama się wpakowałam, no i to i tak nic nie pomoże. Na razie trwam w tym postanowieniu i chyba chcę, żeby tak zostało – więc nie będę nawet pisać czym byłam przez ostatnie półtora miesiąca i jak to się skończyło.

Mam siedemnaście lat, co nie? Chyba czas dorosnąć i wziąć odpowiedzialność za to, co robię (patetyczne, i know). I, może właściwie na początku, zacząć robić cokolwiek.

Wszystko sprowadza się do tego, że prawdopodobnie nie wracamy do poziomu aktywności, który był na tym profilu kiedyś. Nie zrozumcie mnie źle, chciałabym (hej, lubię was, okej?), ale fizycznie i psychicznie kinda też nie dam rady. Nie usuwam konta, nie znikam – będę tutaj, przy dobrych wiatrach nawet bardziej niż ostatnimi czasy, ale raczej we wpisach i raczej właśnie… no cóż, tak jak widzicie. Już dawno zresztą przestałam traktować tę stronkę jako portal z quizami. To bardziej mój, idk, miniblog? Pamiętnik? Miejsce gdzie mogę pruć się o wszytsko i wkurviać się na cały świat przy wsparciu obcych-jużnieobcych ludzi (to Wy, jak coś).

Jeżeli ktokolwiek był tutaj dla, ekhem, contentu quizowego, to prawdopodobnie jego dawki spadną do minimalnych. Jeśli jesteście tutaj dla contentu "maria is an embodiment of confusion and 'fuck it all' 24/7", to dobrze się składa, bo idziemy w tą stronę. Jeżeli.. no właśnie, czemu tu w ogóle jesteście? Tak z ciekawości pytam, ale serio.

Przy okazji, potrzebuję pomysłów na ciekawe ciasta/ciastka/desery (i tak, kocham szarlotkę i sernik, ale wyrzucę przez okno pierwszą osobę, która o nich wspomni – we're not basic anymore).

I cóż, to chyba wszystko na tą chwilę, dziękuję za wysłuchanie. Nie wiem, thoughts? Co tam u Was itd?

A.

Edit: okay, jeszcze jedno, bo mnie to trochę zżera od środka – coraz bardziej mi się wydaje, że tak jakby 🎵sweater weather🎵
girls that get it, get it

ojap******* jakie śmieszne uczucie, help

Odpowiedz
29
Artemis978

Artemis978

@Atlantic czemu tu jestem?
Może dlatego, że zafascynowała mnie twoja postać. Sposób bycia, pisania (Julek jest świetny, okej?) czy choćby to jak piszesz wpisy. Btw, kochajmy kraje skandynawskie.
Aż mi się przypomniało:
– Ale po co są tak właściwie matury?
– po to, aby je zdać
Tak, to mówi samo za siebie. Trzymaj się tam i powodzenia 🤍
Not Basic?
Przedstawiam państwu Malinową chmurkę!
Też byłam w szoku gdy moja siostra powiedziała mi że coś takiego istnieje 😆. A i słyszałam że jest coś takiego jak ciasto leśny mech czy coś w tym stylu

Odpowiedz
WeraHatake

WeraHatake

@Atlantic Witam w klubie braku czasu. I get it, także nie martw się swoją obecnością tutaj. Wbijaj, jak możesz i tyle. Dla mnie najważniejszy jest update, co u Ciebie. A jak przy okazji wpadnie jakiś quiz/opowiadanie/cosik, to dodatkowe dobro życia.
Trzymaj się!

Odpowiedz
pokaż więcej odpowiedzi (10)
Atlantic

Atlantic

AUTOR•  

(jest chvujowo, ale stabilnie jkbc)

czy ktoś wie co zrobić jak zalałam laptopa herbatą i nie działa w nim głośnik? pewnie powinnam go rozkręcić, ale wsm nie posiadam w domu śrubokręta i wolę nie mówić ojcu bo się wkurzy.

any ideas?

Odpowiedz
23
WeraHatake

WeraHatake

@Atlantic (chociaż tyle, że stabilnie. Ale mam nadzieję, że niebawem będzie mniej ch*jowo)

Odpowiedz
I.dont.care

I.dont.care

@Atlantic
Może do ryżu go włóż. A tak serio to postaraj się go jakoś wysuszyć ale tak żeby się nie przegrzał przy okazji

Odpowiedz
pokaż więcej odpowiedzi (2)
Atlantic

Atlantic

AUTOR•  

do wszystkich osób które tu były, szczególnie tych które wspierały mnie kiedy było najgorzej: k****, dziękuję. ludzie którzy was znają są prawdziwymi szczęściarzami.

mam nadzeję że zawsze będziecie szczęśliwi

Odpowiedz
31
.Anja

.Anja

@Atlantic To znaczy że już jest lepiej czy właśnie… gorzej? 😥

Odpowiedz
1
Lilu.

Lilu.

@Atlantic
Szczerze nie sądzę.

Odpowiedz
Atlantic

Atlantic

AUTOR•  

~ slightly więcej piasku ~

porobiło się, co? pewnie dla niektórych z was słowo 'slightly' mówi już zresztą samo za siebie.

wiele rzeczy zmieniło się w ciągu ostatnich dwóch tygodni. moją codzienną poranną rutynę uzupełniło sprawdzanie zaraz po przebudzeniu czy Kijów aby na pewno wciąż stoi. pojawili się nowi bohaterowie. nowa tożsamość.

w zasadzie nie mam już rodziny na Ukrainie – wszyscy, którzy mogli przyjechać, są tutaj. ci, którzy nie mogli, miejmy nadzieję, że ogólnie gdzieś jeszcze są. zrobiło się trochę tłoczno, zarówno w domu, jak i w umyśle. ośmioletnie dziecko uczy mnie języka, który powinnam była znać od małego. dobrze mi idzie, każde słowo wypłakuję sobie w poduszkę, kiedy wszyscy śpią. ja sama ledwo sypiam – szkoła przecieka mi przez palce, zaległości się mnożą, a dni zlewają w jakieś bezkształtne kotłowisko. moje problemy nagle straciły na znaczeniu, chociaż nie powinno tak być. moje drobne chwile uśmiechu zaczynają wydawać się nie na miejscu, chociaż wcale nie są.

wojna putina wlała nam się do domów i do głów, ale powoli wracamy do życia. umiemy się przyzwyczajać, bo na tym polega przetrwanie. ale teraz patrzę na ludzi, którzy mają ją dosłownie wszędzie, jak piasek po pobycie na plaży. wysypuje się z ruchów ich dłoni, ze spojrzeń, z łamanych w szlochu słów, z przerwanych z krzykiem nocy.

piasek się sypie, a ja – cóż, taka już jestem – skrupulatnie zbieram go i składuję w sobie. powoli wypełniam się pustynią.

pustynia przegląda zdjęcia ze Lwowa. w Kijowie nie byłam, nie zdążyłam, ale Lwów to moje miasto. coś we mnie boi się, że za chwilę będę porównywać budynki z dymiącymi ruinami. coś we mnie wie, że tego nie przeżyję. wiem, że oni wszyscy, gdyby mogli, zapakowaliby do pociągu i przewieźli do Przemyśla całe miasta. i wiem, że nie mogą.

mój Lwów będzie stał. stoi od wczesnego średniowiecza i nieźle sobie radzi. może nie przyjadę tam w lipcu, jak zwykle. może kiedy wreszcie przyjadę, będzie wyglądał inaczej. może będzie wyglądał jakby nigdy go nie było.

ale wrócę i w sumie po prostu chcę, żeby to było gdzieś zapisane. pustynia poczeka tak długo, aż wysypie się tam, gdzie powinna.

i, cholera jasna, myślałam że będzie jak zawsze. że przetrzymam. że dam radę. zawsze dawałam, nie?

a teraz chcąc nie chcąc zaczynam się zastanawiać, że nawet jeśli faktycznie przetrzymam, to kto po tym wszystkim odkopie moje miasto spod tego całego piasku?

chciałam jeszcze tylko powiedzieć, że moja dziewięcioletnia kuzynka jest szczerze zachwycona faktem, że pozwolili im pomagać w produkcji koktajli mołotowa. dzieciaki wrzucały styropian do butelek, żeby zrobiła się, cytuję 'klejąca maź z ogniem na czołgu'.

putin, ty p********* kretynie, jak ty sobie właściwie wyobrażałeś okupację tego kraju?

Odpowiedz
31
.Anja

.Anja

@Atlantic Nie jestem związana z tym krajem, nigdy tam nie byłam i nie mam tam nikogo, ale Boże, widzisz to i nie grzmisz?! 💔 Niewiele mogę zrobić dla swojego zdrowia psychicznego, więc chociaż nie sprawdziam wiadomości bo bym zwariowała, za to jeśli chodzi o pomoc dla innych, staram się jak tylko mogę, w poniedziałek byłam na wolontariacie pakować paczki z jedzeniem na Ukrainę, jutro idę prowadzić zajęcia na świetlicy dla Ukraińskich dzieci, które przyjechały w nasze strony a nie znają nikogo i niczego, nawet języka. Oczywiście wpłaciłam też trochę pieniędzy, ale nie wiem czy to najskuteczniejsza forma walki na odległość, bo w mojej opinii ważna jest też modlitwa, modlę się o pokój, o szybki i niosący za sobą jak najmniej ofiar pokój 🥺

Odpowiedz
1
.Emisia.

.Emisia.

Dobija mnie, że nie mogę pomóc wszystkim tym pokiereszowanym bez powodu ludziom… to co się dzieje jest takie straszne.

Odpowiedz
pokaż więcej odpowiedzi (2)
Atlantic

Atlantic

AUTOR•  

~ tamtego dnia ~

Kiedy chodziłam do podstawówki, na każdym rozpoczęciu nowego roku szkolnego organizowano specjalny apel. Nie jakieś tam trzy słowa przywitania i rozejście się do klas, ale długi, półtoragodzinny apel z prawdziwego zdarzenia, podczas którego staliśmy wszyscy w pełnym słońcu na obrzydliwym, betonowym placu przed szkołą i słuchaliśmy po kolei dyrektora, przewodniczącego rady rodziców, wicedyrektorki, wicedyrektora, wychowawców i całej reszty bliżej nieokreślonych, nudnych dorosłych w garniturach i sukienkach. I za każdym razem ten apel rozpoczynał się w ten sam sposób: dyrektor, wysoki, patykowaty i wiecznie jakby nachmurzony człowiek o permanentnie zmarszczonym czole, stawał na schodkach prowadzących do wejścia i wygłaszał przemówienie – zawsze to samo. On też był nudnym, znużonym i leniwym dorosłym.

Nikt tak naprawdę – a przynajmniej tak nam się wówczas wydawało – nie słuchał go zbyt dokładnie. Ot, "dzień dobry, srutututu, blablabla", a potem już tylko niezrozumiały szum.

Ale mimo tego, że marzyliśmy wszyscy o tym, by wysoki dyrektor rozpłynął się na wrześniowym słońcu i dał nam nareszcie spokój, najwidoczniej choćby tylko jednym uchem słyszeliśmy to, co mówił. Bo, wyobraźcie sobie, po tylu latach ogarnęłam, że właściwie pamiętam to bardzo wyraźnie.

Pamiętam jak mówił dzień dobry najpierw rodzicom, potem nauczycielom, a dopiero na końcu nam, uczniom – jakbyśmy byli najmniej ważni z nich wszystkich. Pamiętam jak odchrząkiwał i deklarował głębokim barytonem, że "ma przyjemność powitać nas wszystkich w nowym roku szkolnym którymśtam w murach naszej szkoły", że bardzo się cieszy, że mogliśmy wrócić tutaj po wakacjach cali i zdrowi. A potem robił długą, tak długą, że niemal niezręczną przerwę i o ton ciszej powtarzał "bardzo się cieszę".

"Cieszę się, dlatego że we wrześniu trzydziestego dziewiątego roku po wakacjach dzieci nie wróciły do szkoły. Dyrektorzy tacy jak ja nie stali na środku przy mównicy i nikogo nie witali. Nikt nie obudził się smutny, że wakacje dobiegły końca, ani szczęśliwy, że zobaczy swoich szkolnych przyjaciół. We wrześniu trzydziestego dziewiątego roku dzieci obudziły się wśród wystrzałów"

I z tymi słowy odpływał w długą, patriotyczno-pompatyczną wypowiedź o znaczeniu edukacji i o tym, jakie cholerne mamy szczęście, że dziś tutaj jesteśmy. A my wzdychaliśmy wszyscy raz po raz, prychaliśmy, uciszani bezskutecznie przez taką jedną grubą katechetkę, i przewracaliśmy oczami.

Byliśmy tylko dzieciakami z podstawówki i gówno wiedzieliśmy o życiu, więc pozwólcie, że powtórzę:

"Tamtego dnia, dzieci obudziły się wśród wystrzałów".

🇺🇦 🇺🇦 🇺🇦

Odpowiedz
39
Lonely_Clover

Lonely_Clover

@Atlantic halo dlaczego to tak bardzo porusza?

Odpowiedz
1
.Emisia.

.Emisia.

Pałam nienawiścią do sprawców przemocy. Może nie powinnam, bo mogą być niezrównoważeni na umyśle czy coś, no ale…

Niektóre z tych dzieci możliwe, że wcale się nie obudziły.

Odpowiedz
1
pokaż więcej odpowiedzi (5)