Dzisiejszy pobyt u koników 🐎
Dzisiaj miałam wykład na 7:45, więc rano pobudka, trochę nauki i do konika. ❤️ Kupiłam dla Hugo lizawkę, podobno wzmacnia stawy, tak więc idealnie dla staruszka – bardzo mu smakowała i się nie dziwię, bo pachnie wyśmienicie. Chyba sama sobie kupię jakiegoś lizaka.
Kiedy przyszłam do koni, już z daleka widziałam, że wszystkie odpoczywają, a Hugo leży. Uroczo. Ale brudny był… I nie chciał wstać – leniuch. Ale na początku i tak przygotowałam sobie sprzęt, ponieważ dzisiaj w końcu miałam w planach pojeździć. Przywitałam się na szybko z konikami, sprawdziłam, czy mają wodę i siano i poszłam przygotować rzeczy. Upewniłam się, że pudełka z jedzeniem są gotowe, wzięłam wiadra z obiadem dla wałachów i zrobiłam też obiad dla Bystrej, żeby jej przykro nie było (nie wzięłam dzisiaj marchewek, więc dałam jej troszeczkę muesli i przykryłam sianem, żeby dłużej jadła). Jako, że długo nie jeździliśmy i ostatnio dość ciężko pracowało mi się z Hugo, postanowiłam wsiąść na kantarze. Oczywiście żadna z rzeczy nie pod kolor xD. Poszłam po Hugusia, poczekałam, aż się przeciągnie, ziewnie parę razy i namyśli, czy mu się w ogóle opłaca za mną iść, ale w końcu poszedł. Brudny był okropnie, więc mega długo go czyściłam, ale kocham to robić i mu też się podobało. Bardzo się zrelaksował. Osiodłałam go, dopasowałam strzemiona i poszliśmy na plac. Podłoże w końcu nie było tragiczne. Trochę mokre, ale ujdzie. Bardzo grzecznie stał przy wsiadaniu, co potraktowałam jako dobry znak. W stępie bardzo się słuchał. Miła odmiana, bo ostatnio nie był zbyt grzeczny. Może to kwestia podłoża? Ciężko stwierdzić. Tak długo na nim nie jeździłam, że musiałam poprawić wodze, które robię z dwóch uwiązów. Ostatnio chyba tylko na stęp wsiadałam i miałam je tak na maksa długie zawiązane, żeby mógł pojeść trochę trawy. Stępowaliśmy sobie w różne strony, omijając z różnych stron kałuże. Bardzo ładnie chodził. Jak już ogarnęłam dopasowanie sprzętu to postanowiłam poprosić Hugo o wyciągnięty stęp, bo ten leń to się nigdy nie śpieszy. Ładnie załapał co ja od niego chcę. Długo dzisiaj stępowaliśmy, zresztą jak zwykle, bo on tego wymaga, staruszek. Później ruszyliśmy trochę kłusem, w różne strony, trochę pobiegliśmy, chwila przerwy i zapytałam Hugusia czy chce pobiegać. Oczywiście nie zrozumiał ale uroczo ruszał uszkami słuchając zaciekawiony co ja do niego mówię. Dałam mu sygnał i początkowo nie chciał biec, ale chwilę się zastanowił i przy drugim sygnale radośnie zagalopował. Trochę pobiegliśmy w jedną i w drugą stronę i stwierdziłam, że wystarczy na dzisiaj, bo bardzo ładnie się spisał, a jutro też ktoś na niego wsiada. Jeździliśmy dzisiaj około 40 minut. Na stęp chciałam pojechać na ulicę, ale Spójnik się zorientował, że liczba koni na pastwisku mu się nie zgadza, spanikował (lęk separacyjny), no więc wróciliśmy, bo nie lubię go denerwować, mimo, że on już tak ma. Ktoś powinien z nim to przepracować, ale to nie mój koń. 🤷 Po rozstępowaniu rozsiodłałam Hugo i dałam koniom obiad. Czekając, aż zjedzą, odłożyłam sprzęt. Hugo niespecjalnie się spieszył i ostatecznie nie zdążyłam na ten wcześniejszy autobus na który chciałam, ale trudno. Odprowadziłam Hugo na pastwisko, dałam koniom smaczki, sprzątnęłam wiadra po obiedzie i odłożyłam swoje rzeczy.
Koniec pobytu u koni na dzisiaj. Myślę, że przyjadę jeszcze w poniedziałek przed wykładami, ale chyba nie będę jeździć, ale zobaczymy. Może wsiądę na chwilę stępa na oklep, ale bardziej myślę nad wzięciem go na lonżę, albo na spacer, albo porobieniem czegoś z ziemi. Zobaczymy
Leniuszek kochany ❤️