Uwaga, nie odpowiadam za skutki uboczne po przeczytaniu tej historii. (Np. strach przed tym psem)

No więc tak. To było dwa lata temu na obozie w naszej hufcowej bazie. Moje koleżanki, chyba Lena i Ola (albo Ola i Ola, nie pamiętam dokładnie xd), były na warcie w godzinach 2-4. Jakoś około 3 w nocy słyszały ujadanie psa, krzyk dziecka, krzyk kobiety i krzyk mężczyzny. Rano na zbiórce słyszeliśmy karetkę. A jakiś czas potem moja koleżanka Ala (chyba) opowiedziała nam historię. Była sobie rodzina: tata, mama i dwójką dzieci. Te dzieci chciały mieć psa. Więc rodzice kupili im psa. Pewnej nocy dziewczynka obudziła się i zobaczyła swojego psa. Ale to równocześnie nie był jej pies. Jego oczy leżały na podłodze. Dziewczynka krzyknęła. Do pokoju przyszła mama. I ten pies ją zabił. To samo z tatą. Następnego dnia przyjechała karetka. Wszyscy szukali psa, ale go nie było. Czy tylko mnie się zdaje, że sytuacja z warty i ta historia są ze sobą powiązane?

Historia może być nie pełna albo zmieniona, bo dokładnie jej nie pamiętam xd