Pobyt w pięknym Asgarth wiązał się tylko z jednym - kontaktem z odpowiednią osobą. Takie też były twoje plany.
Choć powszechnie panuje przekonanie, że głowę do nielegalnych interesów posiadają mężczyźni, tak naprawdę większość z nich jest kierowana przez kobiety i to za ich pośrednictwem są w stanie podjąć jakąkolwiek decyzję.
Twoim zadaniem jest odnaleźć najbogatszego człowieka w tym mieście - Orgara, a raczej kogoś, kto kryje się w jego cieniu.
Na misję wybrałaś się pod koniec dnia, gdyż tylko w porze nocnej można zobaczyć prawdziwe oblicze miasta.
Tak więc ruszyłaś do najbardziej niebezpiecznej dzielnicy Asgarthu, właśnie tam znajdowało się królestwo Orgara - Zamtuz "Czerwona Róża", znany z niezwykle wysokich dochodów. Spotkać w nim można jedynie najwyżej ustawione osobistości.
Po dotarciu w określone miejsce, naciągnęłaś na głowę kaptur i weszłaś do środka.
Wnętrze wypełniała czerwona poświata, a zza ścian słychać było przyciszoną melodię. Główny korytarz wypełniało mnóstwo osób - praktycznie sami mężczyźni, pośród których przemykały nieliczne, skąpo odziane kobiety.
Panował zaduch, w powietrzu czuć było mieszaninę napojów alkoholowych i tanich kobiecych perfum.
Przedzierałaś się przez tę masę ludzką, aż w końcu dotarłaś do ostatnich drzwi na końcu tego labiryntu - pokój właściciela budynku.
Cicho wkroczyłaś do najbardziej tajemniczego pokoju i skryłaś się w ciemnym kącie.
Na samym środku pomieszczenia znajdował się tron, zajmowany przez otyłego mężczyznę z obleśną twarzą, a wokół niego tańczyło kilka kobiet.
Jedna z nich, niczym kot zajmowała miejsce na kolanach swojego pana. Czerwonowłosa piękność zdawała się być nieszczęśliwa.
To właśnie jej szukałaś...

W pewnej chwili wzrok Orgara spoczął na tobie.
- Kim jesteś i dlaczego się urywasz, moja droga? - zapytał troskliwie. - Wyjdź i pokarz mi się.
Posłusznie wykonałaś jego polecenie, byłaś w pułapce, nie było szans na ucieczkę.
Stanęłaś prosto przed jego obliczem.
- Nie kojarzę cię... Jak masz na imię? Dlaczego jesteś ubrana? - W jego głosie rozbrzmiewała pewna wściekłość.
- Jestem... - zaczęłaś powoli i wyraźnie - ostatnią.
Z rękawa wysunęłaś sztylet i rzuciłaś się na ofiarę. On jedna spodziewał się tego ataku i w jednej chwili zepchną z kolan kobietę, po czym blokując twoje posunięcie, złapał cię za nadgarstki. Ostrze wylądowało na płytkach posadzki.
- Jak śmiesz, ty dziw... - nie dopowiedział, gdyż z jego otyłej szyi popłynęła strużka krwi.
Uwolniłaś się z jego ucisku i cofnęłaś o parę kroków. Natomiast sam Orgar osunął się na kolana i upadł na plecy, a wokół jego ciała powstała ogromnych rozmiarów, czerwona plama cieczy.

Adely9014
Zapowiada się ciekawie :D