Opowiadanie „nowy przyjaciel i tajemnicza postać”.


Cześć mam na imię Zuzia. Pewnego razu rozmawiałam z koleżanką ( niedługo miała odbyć jej impreza urodzinowa i bałam się że nie zostałam zaproszona) . Koleżanka przepraszała mnie za to że zaprasza mnie na imprezę 3 dni przed. Oczywiście byłam szczęśliwa że w ogóle mnie zaprosiła tylko nie miałam pomysłu na prezent i gdybym wcześniej wiedziała o zaproszeniu to pewnie wszystko miała bym gotowe ale powiedziałam jej że nic nie szkodzi. Zaraz potem poszłam do domu i powiedziałam powiedziałam rodzicom że Martyna ( moja koleżanka) ma urodziny w najbliższą sobotę i musiałabym pojechać do galerii i coś jej kupić. Powiedziałam też że nie mam pomysłu. Mama zapytała co lubi robić Martyna. Ja odpowiedziałam że nie wiem ale wspominała mi o takiej sukience która jest w galerii i mama powiedziała że może pożyczyć mi parę złotych i że to będzie dobry prezent.Następnego dnia pojechałam do galerii ( był wtedy czwartek). Postanowiłam że mogłabym kupić jej przepiękną sukienką o której Martyna mi opowiadała. Martyna bardzo chciała jąsobie kupić ale nie miała pieniędzy bo sukienka była naprawdę droga. W piątek (dzień przed imprezą urodzinową) mama Martyny zadzwoniła i powiedziała że impreza została przełożona na następny tydzień bo Martyna zachorowała i bardzo źle się czuje. Byłam trochę smutna bo moja koleżanka zachorowała i to nie było jakoś bardzo szczęśliwe ale za to się cieszyłam bo mogłam jeszcze się zastanowić nas kupnem sukienki i naszykować kartkę urodzinową (bardzo chciałam zrobić ją sama). * minął tydzień* miałam już wszystko gotowe i kupione oraz zapakowany w piękne pudełko prezent i kartkę którą zrobiłam sama. Moja koleżanka mieszkała gdzieś koło małego lasu. Ja mieszkałam nawet nie dlatego. Naszykowałam się ubrałam uczesałam i wzięłam prezent. Po drodze zabłądziłam bo do mojej koleżanki chodziłam do niej bardzo żadko . Skręciłam w stronę lasu. Było już ciemno. Strasznie się bałam. Nagle usłyszałam pisk ( w sumie to przypomniało to bardziej piski psa). Z krzaków wyszło małe włochate czarne coś. Wystraszyłam się i już chciałam biec gdzie pieprz rośnie ale postanowiła że to coś jest małe i raczej j nie zrobi mi krzywdy. Włączyłam latarkę w telefonie i zobaczyłam malutkiego szczeniaczka w krzakach. Był głodny i przestraszony. W lesie byłam tylko ja pies i dzikie zwierzęta ale ja i tak czułam jakąś dziwną obecność. Zrobiłam psu zdjęcie i wysłałam mamie. Zabrałam psa i wróciłam się w kierunku dobrej strony. Nie szłam do koleżanki bo byłam już bardzo zmęczona. Wróciłam do domu i opowiedziałam rodzicom o wszystkim. Pokazałam im też pieska. Był on naprawdę uroczy. Na następny dzień (rano) pojechaliśmy z psem do weterynarza. Weterynasz go zbadał i dał zastrzyk. Szczeniak był zdrowy. Prawdopodobnie ktoś go zostawił w lesie albo szczeniak zgubił się np. na spacerze. Zaadoptowałam psa i dałam mu na imię Węgielek bo był czarny jak węgiel :) pod wieczór zadzwoniłam do przyjaciółki i opowiedziałam jej dlaczego nie było mnie na imprezie. Potem pokazałam jej psa. Jakiś tydzień później zobaczyłam zdjęcie która wysłałam mamie. W tle zobaczyłam postać. Straszną postać. Przypomniałam se że w lesie czułam obecność. Do dziś z rodzicami zastanawiamy się co lub kto to był. Węgielek jest u nas szczęśliwy a ja nadal przyjaźnie się z przyjaciółką Martyną. Wręczyłam jej też prezent urodzinowy. Martyna była bardzo szczęśliwa. Wszystko dobrze się skończyło i wszyscy byliśmy szczęśliwi poza tą tajemniczą osobą
...
...

3 Super!
Quiz w Poczekalni. Zawiera nieodpowiednie treści? Wyślij zgłoszenie

Komentarze sameQuizy: 1

_c.z.e.k.o.l.a.d.k.a_

_c.z.e.k.o.l.a.d.k.a_

•  AUTOR

Sorki za błędy i ortografię :)

Odpowiedz

Nowe

Popularne

Kategorie

Powiadomienia

Więcej