Opowiadania mogą zawierać treści nieodpowiednie dla osób nieletnich. Zostaje w nich zachowana oryginalna pisownia.

Nowhere ~ Into the Forest [1/2]


Ani wcześniej, ani później

Natura jest pięknym mordercą


 Dwójka dzieci kroczyła po Lesie. Drzewa rosnące wszędzie dookoła nich były ogromne, a kawałki suchej trawy co chwilę chrupały pod naciskiem ich stóp. Kroki roznosiły się i odbijały od sufitu ogromnej jaskini, a z niektórych dziur sączyły się małe strużki światła. Ich jednak dzieci starały się unikać. Nie było tu zdecydowanie ciemno, lecz tego miejsca nie dało się nazwać "dobrze naświetlonym". Każda część Lasu tkwiła w wiecznym półmroku, miejscami ciemniejszym, miejscami jaśniejszym. Znaleźli się tu dość niedawno i dopiero odnajdywali się w terenie, wciąż dość niechętnie schodząc z ledwo udeptanej ścieżki. Ciekawe, kto ją udeptał.

 Całe to miejsce było naprawdę wielkie, a wszystko zdawało się być takie samo i wręcz nieskończone. Tylko nieliczne latające przy suficie czarne ptaszyska dodawały tu odrobinę ,,życia", w najdziwniejszej tego słowa formie.

 Fioletowa Dziewczynka robiła wszystko jeszcze bardziej nieśmiało od jej niedawno poznanego kolegi. Jak dotąd nie była na aż tak otwartych przestrzeniach, a w takim otoczeniu w ogóle nie czuła się bezpiecznie, zwłaszcza z przepaską na oczach. Nie wiedziała, co dokładnie jest dookoła i bała się, że ktoś ją zaatakuje. Poza tym nie była pewna, czy mogła polegać na swoim towarzyszu, czy on w ogóle ją zrozumie. Jego zamiary były niby oczywiste, a przy tym tak mętne dla małej, samotnej dziewczynki.

 Usłyszała coś szeleszczącego. Od razu dostała gęsiej skórki, myśląc o wszystkim, co niegdyś słyszała za swoimi plecami. Natychmiast pociągnęła chłopca przed sobą o rękaw jego czerwonej kurtki, a on od razu przygotował się do obrony. Podniósł leżącą obok niewielką gałązkę i kazał koleżance się za nim schować. Dziewczynka jednak wcale się nie posłuchała. Miała dość słuchania się i bycia taką ,,sobą". Wyrwała chłopakowi gałązkę z ręki, przez chwilę ją trzymając. Sama się obroni, jak zawsze. Dopiero po chwili zrozumiała, co zrobiła. Oddała koledze improwizowaną broń, w końcu kryjąc się za nim. Chyba sama sobie by nawet nie zaufała.

 Nagle zauważyli spadające dookoła nich liście. Jeden z nich wylądował prawie na Fioletowej Dziewczynce, lecz ona nawet się nie ruszyła. Czerwony Chłopiec spojrzał ze strachem w górę i zauważył żółty sweter daleko na drzewie. Od razu szepnął o tym do swojej przyjaciółki, która bezskutecznie starała się również odnaleźć tą osobę. Ogromne, zielonkawe korony były dla niej niestety zbyt odległe.

 Poczuli się zagrożeni, więc oboje zaczęli coraz szybciej się poruszać w stronę najbliższego drzewa i za nim właśnie się schowali. Chłopiec cały czas szukał osoby w swetrze, niestety na próżno. Zniknęła w ciemności. Jednak sweter wskazywał na to, że był jednym z nich.

 Usłyszeli wycie daleko za sobą. Wilczury. Chwilę potem dźwięki otoczyły ich z każdej strony, a z półmroku wyłoniły się oczy. Stały niby w bezruchu, lecz widać było, że były gotowe do ataku. Bohaterowie natychmiast zbliżyli się, próbując chronić się przez stworami. Powoli wycofywali się, lecz w pewnej chwili jeden z wilków wyskoczył w ich stronę. Był ogromny, w jego brzuchu zmieściłoby się co najmniej piętnaścioro dzieci. Spokojnie zbliżał się, wydając z siebie niepokojące warczenie. Dopiero teraz wyłonił się z ciemności, pokazując się w całej okazałości.  Jedna z dwóch jego głów wydawała się być wściekła, spadająca z paszczy spieniona ślina skapywała na ziemię obok dzieci. Druga lekko piszczała, warczała i wydawała z siebie mnóstwo dźwięków na raz, a jej "emocje" w dziwny sposób łączyły się ze sobą. Wycie każdego wilka zmieniło się obrzydliwą, zmutowaną symfonię, której słuchanie przyprawiało małych bohaterów o dreszcze. Jedna rzecz wyglądała jednak dość komicznie: piąta noga, zabawnie zwisająca z jego pełnej futra piersi. Żałośnie dyndała tuż przed przerażonymi dziećmi, jak wahadło w zegarze odliczającym do ich śmierci.

 Wilki zaczęły szczekać, a Chłopiec prawie od razu złapał koleżankę za rękę i wepchnął ją na drzewo za nimi. Musieli się na nie jak najszybciej wspiąć, jeśli chcieli przeżyć.

 Dziewczynka wyszukiwała kolejnych chwytów, już ledwo utrzymując swoje niewielkie ręce na kawałkach kory. Jednak wciąż wspinała się, próbując jak najszybciej uciec od potworów, które w jednej chwili znalazły się tuż przy nich. Kieł jednego z nich prawie zahaczył o fioletową sukienkę dziewczynki, lekko rwąc już odpadającą falbankę. Zamiast normalnej wspinaczki dzieci przeskakiwały pomiędzy odstającymi częściami pnia, mając nadzieję, że przypadkiem nie spadną. Ciągle przechodzili na boki, próbując unikać otaczających drzewo stworów.

 ,,Szybciej, szybciej..." - szeptała do siebie Fioletowa, cichutko już panikując.

 Nagle całe drzewo się zatrzęsło, a dziewczynka straciła równowagę. Pisnęła cicho, lecz i tak ledwo było ją słychać przez wycie wilków. Straciła panowanie nad dłońmi, lecz po chwili znów przyssała swoje rączki do kory. Chłopiec próbował wrzeszczeć na stwory, jednak to oczywiście nie zadziałało. Jego cichy krzyk również utonął w morzu innych odgłosów. Wilki prawie bez przerwy rzucały się na pień, próbując zrzucić dzieci z drzewa. W ich głowach powoli zaczął rodzić się brutalny obraz wpadania między ich zęby.

 Pisk połączony ze zwierzęcym łkaniem wyrwał się z otaczającego ich chaosu. Ktoś strzelił czymś w rodzaju niewielkiej, słabo zrobionej strzały w jedno z oczu potwora. Wilk wyglądał, jakby całkowicie oszalał, a strzała zdawała się rozrastać w środku jego oczodołów. Krew wystrzeliła z przerażającego oka, a potem tylko sączyła się z paszczy stwora. Padł na ziemię, kiedy małe drewienko przybrało już dość sporą wielkość. Kilka czarnych, niepokojąco wyglądających ptaków prawie od razu próbowały wepchnąć swoje ostre dzioby w głowę zwierzęcia, jednak zostały przegonione przez resztę stada.

 Czerwony natychmiast odwrócił wzrok, a kiedy spojrzał w górę, zauważył ten sam żółty sweter. Tym razem znacznie wyraźniej, ubrany był w niego chłopiec, może nawet w jego wieku. Miał do tego również żółtą, dużą czapkę i zasłaniający twarz komin. Czerwony pokazał w jego stronę swojej towarzyszce, ale ona ledwo widziała jego sylwetkę. Dziecko wskoczyło do ukrytej wcześniej za liśćmi dziupli. Dwójka postanowiła pójść za nim, jednak zastali go w panice zbierającego rzeczy ze środka. Nieznajomy wrzucał strzały do małego, zamocowanego na patyku kocyka, gdy całe drzewo znów trzęsło się przez skaczące na nie, rozwścieczone Wilki. Żółty natychmiast wstał pokazał dzieciom, by podążali za nim. Nie mieli raczej innego wyboru, choć bardzo by chcieli.

 Kiedy oni patrzyli na niego ze strachem, nieznajomy wyjął z worka jedną ze strzał. Potem spojrzał na nich niechętnie, biorąc do ręki wiszącą na wystającej ze ściany drzazdze "miskę", zrobioną z orzecha. Wylał z niej resztki jakiegoś płynu, a po chwili rzucił lekko zamoczoną strzałę na ziemię. Znów urosła, prawie spadając na dół do Wilków. Dziecko w Żółtym Swetrze natychmiast podniosło drewniany patyk i próbowało zrobić z niego most na najbliższą gałąź. Niestety chłopiec nie był wystarczająco silny, upuszczał ogromną kładkę od razu, gdy drzewo znów się chwiało.

 Czerwony natychmiast podbiegł do niego i pomógł przerzucić mostek na pobliskie drzewo. Kiwnęli do siebie porozumiewawczo głowami. Po chwili chłopiec pociągnął swoją przerażoną koleżankę na kładkę. Dziewczynka bardzo bała się po niej iść, nic nie widziała poza sylwetką kawałka drewna, która i tak po chwili stania w bezruchu zniknęła z jej pola widzenia. Nie miała pojęcia, czy przypadkiem nie spadnie na ziemię po zrobieniu złego kroku. Potrząsnęła głową, cofając się w stronę dziupli.

 Musiała to zrobić, ale nie mogła sama. Od dawna wszystko robiła bez żadnej pomocy, jednak tym razem naprawdę potrzebowała kompana. Bała się. Pociągnęła kolegę za rękaw jego czerwonej kurtki. ,,Proszę"- wydukała cichutko.

Into the forest
Into the forest

 Oboje weszli na mostek. Balansowali na niewielkim drewienku, każda chwila miała znaczenie. Wilki znowu uderzyły w drzewo, kładka podskoczyła i przesunęła się do przodu. Prawie spadli, jeszcze jeden raz i już ich tu nie będzie...

 Patyk już się chwiał. Musieli biec. Fioletowa wyrwała się pierwsza, lekko oraz szybko stawiając kroki. Czerwonemu sprawiało to zdecydowanie więcej problemów. Chwiał się, słabo utrzymując równowagę. Żółty ledwo utrzymywał kładkę, a nagle Wilki uderzyły znowu. Kilka Kruków w panice uciekło, wypełniając dłużącą się ciszę swoimi skrzekami.

 Most zachwiał się, przewrócił i spadł. Fioletowa natychmiast doskoczyła do gałęzi, udało jej się! Po chwili jednak usłyszała krzyk kolegi. Spadł, lecz jakimś cudem jego kurtka zahaczyła o małą, cienką gałązkę. Widać było, że próbował się odwrócić i doskoczyć do towarzyszki, jednak każdy jego ruch powoli łamał jego jedyną szansę na przeżycie.

 Dziewczynka ledwo go widziała. Próbowała wyciągnąć w jego stronę rękę, lecz tylko machała bezcelowo swoją dłonią. Próbowała uderzać nogą o drzewo i wyczuć, gdzie jest jej towarzysz, lecz to nic nie dawało. Gałązka znów wydała z siebie trzask.

 "Tutaj" - wyszeptał cicho Czerwony. - "Tu jestem!"

 Przez moment spoglądali na siebie ze zdziwieniem, ale odgłos łamanej gałązki zdecydowanie pomógł Fioletowej podnieść przyjaciela. Była bardzo małej postury, więc sprawiało jej to duży problem, jednak po dłuższej chwili siłowania się, Czerwony był już obok niej. Od razu wstał i pomachał do Żółtego. Natychmiast się zrozumieli. Skoro kładka leżała teraz na ziemi, pozostała jedna opcja...

 Chłopiec stanął na rogu dziupli, gotowy do skoku. Wilczur znów skoczył na drzewo, które tym razem zachwiało się znacznie bardziej. Żółty wyprostował się i wziął głęboki oddech, zanim wybił się w powietrze. Ta chwila zdawała się trwać wieczność, gałęzie zdawały się być za daleko, chłopiec zdawał się być już nieżywy... W pewnym momencie Czerwonemu udało się złapać spadającego kolegę, choć bardzo ryzykownie wychylił się za bezpieczne drzewo. W kilka sekund podciągnął go do siebie i przez chwilę trzymał jego rękę.

 Podczas skoku, Żółtemu z głowy zleciała czapka, do tego spadł mu komin. Było teraz widać jego okrągłą, piegowatą twarz, wymęczone, zielone oczy i rude włosy. Po kilku wystraszonych spojrzeniach częściowo zakrył się, a potem zmierzył w stronę kolejnej gałęzi. Tym razem znacznie łatwiej było wszystkim przeskakiwać między drzewami, więc dość szybko oddalili się od Wilczurów. Co kilka chwil słyszeli szeleszczenie liści, czy ciche skrzeczenie.

 Po jakimś czasie Żółty, zamiast wejść na kolejną gałąź, zaczął kazać wszystkim schodzić po na ziemię. Popchnął Czerwonego na pień, jednocześnie chowając go za sobą. Fioletowa próbowała go powstrzymać, ale on tylko wskazał na ciemną sylwetkę czegoś stojącego tuż nad nimi. Potwór wydał z siebie głośny skrzek. Zamarli, słysząc coraz więcej Kruków. Gapiły się na dzieci, coraz bardziej do nich podchodząc.

Into the forest
Into the forest
Zaznacz poprawną odpowiedź, aby przejść do następnego pytania.
Reklama
Zauważyłeś literówkę lub błąd? Napisz do nas.
Floressa
Floressa
Zobacz profil
Zapraszam do rozwiązywania moich quizów:

Komentarze sameQuizy: 9
Najnowsze

_Invisible.team_

_Invisible.team_

Świetne! I gratuluję Strony Głównej!

Odpowiedz
2
-personifikacja-

-personifikacja-

Jak ci się podobało?
Przecudowne!😍❤️❤️

Macie jakieś teorie, pytania lub możliwe sugestie, co mogłabym poprawić?
Nie mam ani jednej sugestii, to jest perfekto💖💖
A co do teorii… Chyba jeszcze na jakieś za wcześnie
Szczerze to powiem ci tak, że dawno żadne opowiadanie nie wywarło na mnie takiego wrażenia. Chodzi mi o te że podczas czytania przeżywam zawsze masę emocji ale ich nie uzewnętrzniam ale tutaj niezbyt mi to wychodzi. Aż zaczynam się bać czy na pewno sam radę to czytać, bo twoje opisy naprawdę oddziałują na mój mózg hah
W każdym razie czekam na drugą część, obym ją przeczytała ❤️❤️

Odpowiedz
1
eerie

eerie

Super, bardzo ciekawe
Czekam na next :3

Odpowiedz
1
.A5.

.A5.

Bardzo interesujące
Kocham te dwie linijki na początku i te pogrubione w wyniki
No fabuła chociaż skomplikowana jest bardzo ciekawa
Czekam na next

Odpowiedz
1
-_...Nothing..._-

-_...Nothing..._-

O co chodzi z tymi kolorami?
I jak ta dziewczynka ma opaskę przez którą raz coś widzi?
Bardzo mi się podoba

Odpowiedz
1
Floressa

Floressa

•  AUTOR

[Komentarz usunięty przez użytkownika]

Odpowiedz
1
Floressa

Floressa

•  AUTOR

@-_…Nothing…_- Ogólnie to kolejna dziwna rzecz z całym tym światem: oni "wpadli" tam w jednych ubraniach i już w nich zostają, bo raczej sobie nie znajdują innych i wolą być choć trochę rozpoznawalni między sobą. Pasujące na nich "ubrania" z Nowhere to byłyby raczej jakieś skrawki materiału, przez które i tak widać ich zwykłe stroje, albo te uszyte przez pewną osobę (spoiler trochę). (TUTAJ SPOILER) To uniwersum jest po prostu samo w sobie dziwne, te kolory to tylko jeden przykład tego, że świat jest tam inny od naszego, trochę w ten sposób stworzony.

Odpowiedz
1
pokaż więcej odpowiedzi (2)

Nowe

Popularne

Kategorie

Powiadomienia

Więcej