Niezręczne sytuacje w Hogwarcie #9 Głosowanie. Wersja hard!


Idziesz do łazienki umyć ręce. Zauważasz w niej Astorię Greengrass, która prosi Cię o tymczasowe popilnowanie jej pierścionka, ponieważ idzie do toalety się załatwić i boi się, że go zgubi, iż to jej cenna pamiątka, a pierścionek jest za duży na jej palec. Postanawiasz, więc jej go popilnować. Astoria idzie do toalety, a Ty czekasz z jej pierścionkiem tuż obok umywalki. Nagle jej pierścionek wyślizguje Ci się z ręki i przypadkiem wpada w dziurkę od zlewu, skąd nie ma jak go wydostać. Astoria wychodzi z toalety i pyta Ci się, co zrobiłeś z jej pierścionkiem?! Jak się wymigasz z tej sytuacji?!
"Yyee... Byłem głodny, więc pożarłem go" - odpowiedziałem, choć ta się paliła ze złości. Lepsza wymówka nie przyszła mi do głowy.
"Wiesz co Astoria, ja już muszę lecieć, więc bye!" - zdenerwowany wybiegam z łazienki.
Dobrze tak tej szmacie! Mówię jej, że nie jestem jej szoferem, żeby pilnować jej dupereli i, że jej pierścionek przepadł... W otchłań zlewu.
"Astoria, tak mi przykro... Ale moi rodzice znają dobrego hydraulika, który pomoże odzyskać twój pierścionek!" - pocieszam ją, lecz poniekąd bawi mnie ta sytuacja.
"Chodzi ci o ten chiński plastik?"
Mówię Astorii prawdę, że przypadkiem upuściłem jej pierścionek do zlewu i przepraszam ją. Nie chcę między nami kłótni!
"Sio od Dracona ty gnido, bo jak nie, to pożegnasz się ze wszystkimi swoimi pierdołkami łącznie z gaciami i skarpetami, jasne?!"
Przepraszam Ślizgonkę i mówię jej, że odkupię ten pierścionek.
"Mrużka go porwała i zwiała do muszli klozetowej."

Znajdujesz późnym wieczorem w Hogwarcie mapę Huncwotów. Ciekawi Cię ona bardzo, więc nie masz ochoty jej na razie nikomu oddawać. Nagle zza rogu ściany wychodzi Filch, który krzyczy na Ciebie, co robisz na korytarzu o tak późnej porze?! Po chwili zauważa też, że chowasz coś za plecami. Zauważa tam swoją mapę, mapę Huncwotów. Od razu krzyczy na Ciebie, wyzywa od złodziei i w dodatku chce naskarżyć na Ciebie opiekunowi Twojego domu. Jak mu się tłumaczysz?!
"Siekiera, motyka, baba goła, Argus Filch to pierdoła!" - pyskuję, rzucam mu mapę przed jego skośny pysk i uciekam co sił w nogach. Głupi dziadyga!
"Co? Powinien być mi pan wdzięczny, bo to ja znalazłem pana mapę!" - tłumaczę swoją niewinność.
"Przepraszam najmocniej, obiecuję, że to się już nigdy więcej nie powtórzy. Proszę nie mówić na mnie opiekunowi domu!" - błagam Filcha o wybaczenie.
"Panie, pan to powinien mi być wdzięczny!"
Nogi za pas i uciekam z mapą jak najdalej. Nie chcę jej oddawać!
Posłusznie oddaję staruszkowi mapę i odchodzę... Nie chcę robić większych problemów.

Zostałeś zaproszony na imprezę do Horacego Slughorna. Jest tam parę znanych Ci osób, między innymi Hermiona Granger, Harry Potter, Blaise Zabini, Cormac McLaggen i wiele innych. Siedzicie przy jednym wielkim stole. Ty siedzisz obok Cormaca, naprzeciw Harry'ego Pottera. Do stołu podali wam czekoladowy deser z lodami i biszkoptem. Jesz z apetytem, ale tak żarłocznie, że w jednej chwili kawał czekolady poleciał Ci po brodzie, a piernik wylądował na Twoim stroju. Wszyscy patrzą się na Ciebie jak na niekulturalnego świntucha, a szczególnie Blaise. Co robisz?!
"Przepraszam" - mówię po cichu, po czym wycieram brodę i strój chusteczką leżącą na stole.
Parskam przy stole tą czekoladą, po czym rozpoczynam wojnę na jedzenie. Pierwszy moim przeżutym biszkoptem dostał ten czarnuch Blaise, ale za chwilę oberwie się również innym!
Zdenerwowany odchodzę od stołu i biegnę do łazienki się umyć oraz zmienić strój. Pięknie! Teraz moja reputacja zniszczona.
Oni chyba nigdy nie byli na wsi, skoro nie wiedzą, jak wygląda świnia jedząca przy korycie.
Ignoruję ich kompletnie! Mam gdzieś zasady savu arvi, chcę się najeść!
"I co się paczysz, Blaise?!" Zwracam mu uwagę z błędem specjalnym.

Profesor Trelawney rozkazała Tobie i Draconowi zrobić projekt o technikach wróżenia, ponieważ przeszkadzaliście jej w prowadzeniu lekcji. Draco jest jak zwykle poirytowany tym pomysłem i skarży Ci się mówiąc, że to idiotyczne. Jednak musicie to zrobić. Tak, więc po lekcjach idziesz z nim robić projekt w jakimś odosobnionym miejscu, jednak przed tym zachciewa Ci się do toalety i mówisz mu, by na Ciebie zaczekał. Kiedy Draco się zgadza, wchodzisz do kabiny zamykając ją na klucz. Nagle Draco zaczyna odliczać Ci czas, a Tobie w pośpiechu wpada klucz do sedesu przez co zostajesz zatrzaśnięty w kabinie i nie możesz wyjść. Draco zaczyna się niecierpliwić i na Ciebie krzyczeć. Co dalej?
Krzyczę, wrzeszczę, panikuję, bo mam klaustrofobię. "Draco otwieraj, pomocy, bo umrę!"
Ha-ha, jakby los chciał! I dobrze tak Draconowi! Ja sobie będę siedzieć zatrzaśnięty w toalecie, a on sam zrobi projekt! Ale super!
"Draco, szybko leć do Filcha po jakieś zapasowe klucze, bo się zatrzasnąłem! Proszę, pomóż!"
Zaraz, zaraz, jest tu może jakiś kij? Jak tak, spróbuję wyciągnąć nim z ustępu klucz, może mi się uda!
Raz, dwa, trzy i wyważam drzwi!
Draco ma silną klatę, co nie? Proszę go, by wyważył te drzwi, bo sam nie dam rady i nie mam tyle siły co on.
Przeklinam na cały głos, po czym beczę jak hipokryta.
Spróbuję wezwać jakoś mugolskiego strażaka, który ma narzędzia do otwierania zamków, chociaż raczej nic z tego nie wyjdzie...
Yyee... Alohomora?
Strasznie boję się małych pomieszczeń, dlatego zsikałem się ze strachu.

Dziś w Hogwarcie miał odbyć się mecz Quidditcha. Ponieważ, że źle się czułeś, zwolniono Cię z gry i zasiadłeś na podium by kibicować swojemu domu. Razem ze swoimi przyjaciółmi wiwatowałeś zrobionym przez siebie plakatem dopingującym Twój dom. W trakcie meczu wszyscy się na Ciebie dziwnie patrzyli i cicho się śmiali. Potem, jak się okazało, na plakacie zrobiłeś bardzo widoczny błąd ortograficzny. Nawet jeden z widzów krzyknął w tłumie, że nie znasz podstawowej pisowni. Co robisz?
"A znasz się na alfabecie morse'a, ty cwelu?! To się nie odzywaj!" - przekrzykuję widownię.
Nic nie musi być idealnie. Nikt nie jest idealny, tak samo plakat, który przygotowałem. Nie obchodzi mnie ich zdanie. Poza tym, każdy popełnia błędy.
"Ten błąd to dla szpanu!" - wołam w stronę krzyczącego widza, śmiejąc się przy tym donośnie.
Panikuję i natychmiast uciekam z widowni. Kurde, co za wtopa! Już nigdy nie pójdę na mecz, a tym bardziej z plakatem, jako dopingujący!
Kompletnie ignoruję wszystkich wokoło i nadal wymachuję plakatem z błędem. Nic nie powstrzyma mnie od dopingowania swojej drużynie!
Płaczę. Jak mogłem być taki głupi?! Przyjaciele obok uspokajają mnie, a ja robię z siebie tym samym jeszcze większego kretyna.
Drę plakat i dopinguję bez niego.
"Weź spadaj!" - krzyczę.

Po kolacji w Wielkiej Sali razem ze swoim domem szliście do swojego dormitorium pójść spać. Dziwnym cudem okazało się, że hasło do waszego dormitorium zostało chwilowo zablokowane. Nie możecie do niego wejść, więc prefekt domu wzywa Dumbledora. Ten jednak nie mówi wam, dlaczego tak się stało i każe nocować całemu domu w Wielkiej Sali na śpiworach. Usnąłeś, jako pierwszy. Kiedy rano wstajesz, kilku uczniów zrobiło wokół Ciebie krąg i jeden z nich powiedział, że całą noc głośno chrapałeś i nie mogli przez to zasnąć. Jak reagujesz?!
"A to nie moja wina, że chrapałem! Przecież nie robiłem tego celowo!" - tłumaczę się nerwowo.
"Wiem, czasem mi się zdarza. Przepraszam, jeśli przez to zepsułem wam noc." - odparłem spokojnie.
Uciekam od nich jak najdalej. Kiedy zapomną o tym numerze, wrócę. Nie mogą uważać mnie za niechluja!
"A należało się wam! Kto mi codziennie niszczył noc, jak nie wy?! Kto gadał w nocy z innymi, kiedy ja nie mogłem zasnąć?! Kto robił mi kiedyś na śpiku dowcip, kiedy ja nic o tym nie wiedziałem?! No kto?! Teraz wiecie jak to jest!"
"Ha-Ha! Serio, chrapałem?" - śmieję się razem z innymi i nie przejmuję się zbytnio ich opinią.
Nie chrapałem. Ja nigdy nie chrapię. Osoby na moim poziomie nawet nie wiedzą, jak się to robi. Pewnie im się przesłyszało.
"Może tak, może nie." - przytakuję głową i szykuję się na śniadanie.

Próbujesz teleportować się do ministerstwa magii, ponieważ masz rozprawę w sądzie, jako świadek użycia zaklęcia poza szkołą. Kiedy wchodzisz do publicznej toalety okazuje się, że jest tam ogromna kolejka. W dodatku czas Cię goni, a zaraz musisz być na miejscu. Kiedy przychodzi Twoja kolej, zamykasz kabinę i wchodzisz nogami na ustęp. Niestety, coś poszło nie tak w trakcie teleportacji i utknąłeś w muszli klozetowej. Co dalej?!
Całe szczęście, że przyjaciel teleportował się razem ze mną. Zaraz go zawołam i pomoże mi się stąd jakoś wydostać. Mam nadzieję...
Lata praktyk... Rzucam odpowiedni czar, dzięki któremu wydostaję się z muszli klozetowej i próbuję się teleportować jeszcze raz.
Nie znam zaklęcia, nie mam nikogo znajomego przy sobie, nie wiem co robić! Panikuję! Trudno, jak umrę, to... Postawią tu na moją pamiątkę krzyżyk. Najlepiej będzie, jeśli jeszcze dom pogrzebowy zgodzi się odprawić tu pogrzeb.
Wypijam całą wodę z toalety. Uważam, że tak łatwiej będzie mi się wydostać.
Staram się krzyczeć na tyle głośno, by ludzie z kolejki mnie usłyszeli i jakoś mi pomogli... Trudno, że wyjdę przy nich na dziwaka. Liczy się w tej chwili moje życie.
Jak co robię? Postaram się wypłynąć z rury.
Mam telefon i robię sobie selfie, jak utknąłem w kiblu. Dodam to na Facebooka i na pewno dostanę pełno lajków! A jak się wydostanę? Ups... Nad tym nie pomyślałem.
Co robię? Nie wiem? Dzwonię po Malfoya? A tak serio, to nie wiem co robić.
Super! Dzięki temu, że tu utknąłem, nie będę musiał brać udziału w rozprawie i patrzeć się na gębę tej głupiej Umbridge!

Jest późny wieczór. Błąkasz się samotnie po korytarzu szukając profesora Dumbledora, iż masz do niego sprawę. Kiedy znajdujesz się przy toalecie dziewcząt, dostrzegasz na ścianie napis "Komnata Tajemnic została otwarta. Strzeżcie się wrogowie dziedzica." Za chwilę potem zbiegają się wszyscy profesorowie, w tym Filch. Podejrzewają Ciebie o ten napis. Za nimi schodzą się uczniowie i pierwsze co, to krzyczą, że to Ty jesteś dziedzicem Slytherina. Prawie każdy jest do Ciebie zniesmaczony, a Dumbledore wzywa Cię na poważną rozmowę. Co robisz?!
"To nie ja! Tylko tu przechodziłem! Proszę mi uwierzyć! Nie jestem tym, za kogo mnie macie!" - tłumaczę się cały zdenerwowany profesorom i uczniom. Dumbledore tylko przytakuje głową i prowadzi mnie do gabinetu.
"To ten stary Filch otworzył komnatę i zrobił napis. Sam przy tym byłem!" - zganiam winę na Filcha, a reszta czuje do mnie jeszcze większy niesmak.
Każdy, kto mnie zna wie, że nie byłbym w stanie zrobić tak potwornej rzeczy jak otworzenie Komnaty Tajemnic i zrobienie napisu na ścianie. Proszę swoich przyjaciół, by wyjaśnili to wszystkim i sam na spokojnie tłumaczę profesorom, że jestem niewinny.
Siusiam ze strachu w majty i zalewam korytarz. Nie chcę iść na rozmowę!
Jeśli profesor ma w gabinecie dobrą kawę, to chętnie wybiorę się na małe przesłuchanie. Trochę kofeiny na stres nie zaszkodzi.
Biorę nogi za pas i już mnie tam nie ma. Schowałem się w łazience Jęczącej Marty i zamknąłem się w kabinie. Teraz nikt mnie chyba nie znajdzie!
"Tak, ja zrobiłem napis, ja otworzyłem komnatę tajemnic, ja jestem prawowitym dziedzicem Slytherina. No i co mi zrobicie?!" - zuchwale i zarazem przemądrzale krzyczę do zbiegowiska.

W Hogwarcie odbywają się Walentynki. Profesor Lockhart oznajmił, że tego dnia będą po szkole chodziły krasnoludki ze złotymi skrzydełkami i harfą, rozdając kartki walentynkowe. Kiedy idziesz na lekcję eliksirów z gromadką uczniów, jeden z krasnali wypatrzył właśnie Ciebie i roztrącając dookoła wszystkich złapał Cię siłą za łydkę, przez co spadłeś na podłogę. Teraz wśród innych zaczęło się widowisko, którym byłeś Ty i krasnoludek, odczytujący Twoją miłosną kartkę, na której pisało: "Jeśli zgadniesz, kto to taki, to dostaniesz dwa buziaki. Jeśli zgadniesz, że to ja, to dostaniesz jeszcze dwa". Nie dość, że krasnoludek czytający na cały głos ten tekst wyglądał na niezłego gbura, to jeszcze leżysz na środku korytarza z bolącą nogą. Zaraz potem rozlega się zimny głos Dracona Malfoya - "Co się tu dzieje?" i patrzy na Ciebie z góry. Co robisz?!
Uciekam prędko! Jeszcze nigdy się tak nie upokorzyłem! Co za wredny krasnolud nie mający grama tupetu!
"O, cześć Draco. Jestem pewien, że to od ciebie ta ładna walentynka. Dziękuję."
Natychmiast wstaję i wołam prefekta. Niech uciszy gromadkę, która się wokół mnie zebrała.
Nie przejmuję się tą sytuacją, tylko bardziej tym, kto mi napisał ten wierszyk.
"Aaaa! Ratunku, pomocy! DOSTAŁEM SCHIZOFRENII!" - drę się na całe gardło.
"Wyjazd stąd! WYJAZD! Słyszycie?! No już, idźcie sobie!" - odganiam całe zbiegowisko uczniów wokół mnie.
Tarzam się ze śmiechu po podłodze. Dopiero potem przychodzi prefekt odganiając całe zbiegowisko uczniów wokół mnie i pomaga mi wstać.
No, to dobry czas na selfie!

79 Super!
Quiz w Poczekalni. Zawiera nieodpowiednie treści? Wyślij zgłoszenie

Komentarze sameQuizy: 8

Adventure_Girl

Adventure_Girl

Hej super quiz!

A Tak na marginesie w pytaniu 6 i ostatniej odpowiedzi zrobiłaś błąd bo skoro było w Wielkiej Sali to jak mieli zejść na doł na śniadanie?

Odpowiedz
1
Ameliag

Ameliag

•  AUTOR

@Adventure_Girl Dzięki :D
No faktycznie, tego błędu nie zauważyłam. Już poprawiam! <3

Odpowiedz
Adventure_Girl

Adventure_Girl

@Ameliag
Nie ma za ;)

Odpowiedz
Claudiaa_Sw_Hp

Claudiaa_Sw_Hp

Super! Czekam 😃❤

Odpowiedz
1
Reaness

Reaness

Super! Nareszcie 💓 czekam 💔

Odpowiedz
1

k...0

Fajny quiz!
Zapraszam także do mnie na quizy z serii „Harry Potter”

Odpowiedz
1
Ameliag

Ameliag

•  AUTOR

@kornelia160 Dzięki 😀 Robiłam twoje quizy z HP i muszę przyznać, bardzo podobają mi się :)

Odpowiedz
1
Lady_Maximoff

Lady_Maximoff

NARESZCIE !!!

Odpowiedz
1

Nowe

Popularne

Kategorie

Powiadomienia

Więcej