Ja najwięcej wrogów miałem w gimnazjum. W podstawówce wszyscy się lubiliśmy, a w liceum to była już pod tym względem bajka. Śmiechy, wygłupy… po prostu liceum było najlepsze. No a wracając do gimnazjum to tak kolorowo już tak nie było. Co prawda było kilka osób z którymi się dogadywałem i je lubiłem, ale było też dość sporo z którymi miałem kosę i w sumie dalej ją mam.
Elena_Salvatore
Ciekawe przemyślenia 😁
Ja nie mam wrogów, ale myślę, że wiele osób mnie nie lubi. Jednak ich rozumiem, dlatego nie czuję urazy
xxKEBSONxx
Ja najwięcej wrogów miałem w gimnazjum.
W podstawówce wszyscy się lubiliśmy, a w liceum to była już pod tym względem bajka. Śmiechy, wygłupy… po prostu liceum było najlepsze.
No a wracając do gimnazjum to tak kolorowo już tak nie było. Co prawda było kilka osób z którymi się dogadywałem i je lubiłem, ale było też dość sporo z którymi miałem kosę i w sumie dalej ją mam.