Zimno. Ból. Rozpacz.
Czy po śmierci powinnam odczuwać takie rzeczy? Chciałam otworzyć oczy, upewnić się... sama nie wiem czego. Po wielu próbach udało mi się otworzyć oczy. Powitał mnie widok drzew ze złotymi koronami i księżyc na niebie. Noc. Spróbowałam poruszyć nogą, niestety nie udało mi się to zamiast tego z moich ust wydobył się stłumiony jęk. Nie mogłam zrobić nic, oprócz patrzenia przed siebie. Dlaczego mnie to spotyka? Czemu ciągle zostaję zraniona przez Alfę?
Poczułam jak po moich policzkach spływa jedna łza, a zaraz po niej kolejne. Patrzyłam jak liście przez podmuch wiatru spadają i okrywają moje zziębnięte ciało. Nagle słyszę nawoływanie, a zaraz po tym szelest i łamanie gałęzi. Chwile po tym widzę brązowe tęczówki. Stiles. Pochyla się nade mną i ze zmartwieniem ociera łzy.
- Hej! Znalazłem ją!!!- krzyczy. Gdybym tylko mogła przytuliłabym go jak najmocniej. Nigdy tak bardzo nie potrzebowałam wsparcia jak teraz. Chwilę po tym jak Stiles mnie znalazł pojawił się Scott. Gdy tylko mnie zobaczył szybko wziął mnie na ręce. Patrzyłam w jego oczy patrzące również w moje. Widziałam w nich tyle uczuć, że ledwo potrafiłam je odczytać.
- Co ci się stało...- wyszeptał, a w jego oczach zobaczyłam cisnące się łzy, które powstrzymywał. Po chwili zaczął patrzeć przed siebie, a ja nie mogąc nic zrobić postanowiłam zamknąć oczy i zignorować ból, jaki sprawia mi każdy nawet najmniejszy dotyk.
Otworzyłam oczy czując pod sobą miękki materiał. Zobaczyłam nad sobą Derek'a i chłopaków.
- Co się stało?
Chcąc odpowiedzieć otworzyłam usta, z których wydobył się dziwny dźwięk. Wyczerpana zaczęłam płakać, łzy leciały mi cały czas.Brat głaskał mnie po policzku, Scott trzymał moją rękę przy ustach i co jakiś czas czule całował, a Stiles przyglądał się wszystkiemu z ogromnym żalem w oczach.
- Wygląda na to, że ma połamaną większą część kości.-powiedział brunet.
Na te słowa zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Nie mam żadnej szybkiej regeneracji czy innych zdolności, które mogłyby mi się przydać.
- Natasha... będę musiał ci sam nastawić wszystkie kości.- powiedział Derek, po czym wyszedł dając znać, że musi ochłonąć. Stiles widząc całą sytuację po chwili też wyszedł zostawiając mnie i Scott'a samych.
- Natasha... Boże... co ci się stało...- mówił- Gdybym tam był... gdybym był... obronił bym cię. Kiedy wyzdrowiejesz nigdzie nie będziesz chodzić sama!- powiedział stanowczo po czym zbliżył swoją twarz do mojej i pocałował w policzek, jednak ja czułam jak najechał kawałeczek na usta. Gdybym mogła poruszać głową przesunęłabym się...- Musisz wyzdrowieć.- dokończył ułamek przed tym jak do pokoju wszedł Derek ze Stiles'em.
- Bez żadnego znieczulenia?! Na żywca?!- krzyczał brunet, przez co przestraszyłam się jeszcze bardziej.
- Muszę to zrobić inaczej dłużej nie pociągnie! Coś ją niszczy od środka!- krzyknął Derek po czym wyciągnął igłę i wbił mi ją w ramie. - Trzymajcie ją. Mocno.- powiedział, a ja poczułam jakby jakaś substancja walczyła z inną. Zaczęłam płakać i o dziwo po chwili udało mi się krzyczeć. Mój brat zaczął nastawiać kości, a moi przyjaciele z cierpieniem w oczach przytrzymywali mnie mocno. Wiłam się, a mój wrzask na pewno można było usłyszeć na końcu świata. Cały czas walczyłam, krzyczałam, płakałam aby przestał. Niestety on był nieugięty. Przez bardzo długi czas cierpiałam, kiedy poczułam jak opadam z sił i zamykam oczy.
- Nie zasypiaj! Proszę cię!
- Spokojnie...- usłyszałam nim pogrążyłam się w zupełnej głuszy.

Dalej czuję. Chyba nie umarłam.
Byłam w białej szacie, w rozpuszczonych włosach. Bosa. Szłam przed siebie coraz bardziej zagłębiając się w białą pustkę. Ze zmęczenia przetarłam oczy, a kiedy znów ujrzałam białą przestrzeń przede mną pojawiła się blond włosa kobieta. Uśmiechała się do mnie serdecznie. Zdziwiona jej obecnością patrzyłam co robi. Wyciągnęła dłoń do przodu, jakby zachęcając mnie do podejścia po czym przemówiła:
- Natasha. Witaj. Czy wiesz kim jestem?
Pokręciłam głową.
- Jestem Viktoria. Jestem, a raczej byłam twoją biologiczną matką.
Nie mogąc dłużej tłumić w sobie tych wszystkich emocji wbiegłam w jej ramiona. Kobieta zamknęła mnie w szczelnym uścisku. Z moich oczu leciały łzy szczęścia.
- Co tu robisz?- zapytałam- Czy to dzieje się na prawdę?
- Jeśli tego chcesz.
- Czy ja... umarłam?- ostatnie słowo przeszło mi z trudem przez gardło.
- Masz wybór.- puściła mnie z objęć i wskazała w prawą stronę, po której znajdowały się czarne drzwi, a następnie po lewej stronie pojawiły się niebieskie drzwi- Po prawej są drzwi do twojego świata. Możesz wrócić, ale muszę cię ostrzec, że to nie koniec twojego bólu i cierpienia. Niestety to dopiero początek. Lecz możesz wybrać lewą stronę. Wrócisz ze mną, ale już nigdy nie spotkasz się z ludźmi, których kiedyś znałaś. Zapomnisz.
Stałam patrząc w niebieskie pałające dobrocią oczy mamy. Cieszyłam się, że w końcu ją spotkałam i poznałam...
- Kto cię zabił?
- To ktoś kogo bardzo dobrze znasz.
Zamyśliłam się spuszczając wzrok. Po chwili znów chciałam zadać pytanie, ale zamiast matki pojawiła się mała również biała karteczka. ,,WYBIERZ"

Otwieram oczy i gwałtownie łapię powietrze. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym się znajdowałam. Byłam w pokoju, ale nie moim. Leżałam na nie zaścielonym łóżku, a wokół mnie panował lekki bałagan. Zsunęłam się z łóżka i trzymając się ściany wyszłam z pokoju. Doszłam do schodów, po których zeszłam, po czym weszłam do pomieszczenia, które okazało się być kuchnią. Zobaczyłam tam Scotta stojącego do mnie tyłem przy blacie. Z lekkim uśmiechem podeszłam do niego i objęłam. Na początku brązowooki wzdrygnął się, lecz po chwili odwrócił się z uśmiechem. Chłopak objął mnie w pasie i posadził na blacie.
- Jak dobrze, że się obudziłaś.- podał mi szklankę z wodą
- Wiem, że długo byś beze mnie nie wytrzymał- zaśmiałam się.
Nagle okno kuchenne otworzyło się, a do pomieszczenia wpadł zimny wiatr. Wymieniliśmy szybkie spojrzenia, po czym szybko chwyciłam nóż leżący na blacie. Coś się święciło. I miałam rację. Do pomieszczenia wpadła postać, było ciemno. Scott stanął przede mną i zaczął się uważnie rozglądać. Doskonale wiedziałam, że widzi teraz lepiej niż ja. Ściskając nóż w dłoni nasłuchiwałam kiedy przed nami pojawił się alfa. Od razu gdy go zobaczyłam powróciły wspomnienia z tego dnia, gdy o mało nie zginęłam...
Scott rzucił się na przeciwnika na co alfa opowiedział silnym zamachem. Chłopak poleciał na szafki tłukąc wszystko co na nich było. Alfa podbiegł do mnie i chwycił za szyje, na całe szczęście szybko oprzytomniałam i wbiłam mu nóż w łapę. Gdy mnie puścił zaczęłam biec do Scotta.
- Scott! Nic ci nie jest?!
Chłopak potrząsnął głową i szybko zebrał się z podłogi każąc mi uciekać. Na początku się sprzeciwiałam, lecz po chwili zaczęłam biec. Szybko pobiegłam na górę i schowałam się w szafie Scotta. Przez chwilę słyszałam ryki dobiegające z dołu, które po chwili ustały. Usłyszałam jak ktoś wchodzi po schodach. Wstrzymałam swój nieumiarkowany oddech. Przez cienką szparę widziałam jak ktoś uchyla drzwi. Przestraszona zamknęłam oczy i czekałam. Nagle szafa otworzyła się, a ja rzuciłam się na przeciwnika przewracając nas na ziemię. Kiedy zdałam sobie sprawę, że to nie alfa tylko Scott, który nie wiedział co się dzieje przytuliłam go mocno do siebie. Popatrzyłam na jego twarz. Wyglądał już normalnie, ale jego oczy dalej świeciły mu na złoto.
- Gdzie alfa?
- Już go nie ma. Spokojnie...- szepnął, a ja zauważyłam, że ma rozciętą wargę i powbijane małe kawałki szkła w ciało- Nic mi nie będzie. Szybko się zregeneruję.- powiedział widząc moją minę. Jak to ja nie posłuchałam i kazałam chłopakowi usiąść na łóżko. Po chwili wróciłam z apteczką w ręce. Wzięłam małe szczypce i zaczęłam wyciągać kawałki szkła z jego rąk. Kiedy skończyłam wzięłam wodę utlenioną i przyłożyłam do rozciętej wargi. Usłyszałam cichy syk.
- Oj no! Przy wyciąganiu szkła nawet nie jęknąłeś, a wody utlenionej się boisz!- zaczęłam się śmiać kiedy skończyłam. Chłopak rzucił we mnie poduszką po czym przewrócił na łóżko tak, że leżałam pod nim. Zarumieniłam się czym wywołałam powód do dumy u chłopaka. Chłopak schylił się i z zabawną miną zbliżał się do mnie. Wykorzystując moment nieuwagi przewróciłam go na łóżko dzięki czemu teraz to ja siedziałam na nim. Uśmiechnęłam się triumfalnie, a drzwi do pokoju nagle się otworzyły. No tak... Derek. Kiedy nas zobaczył wściekły rzucił się na Scotta co skutecznie mu uniemożliwiłam.
- Derek zostaw go!- powiedziałam uśmiechając się lekko z jego reakcji.
Brat popchnął Scotta i wściekły warknął.
- Skrzywdź ją, a zobaczysz.
- Jej? Nigdy bym jej nie skrzywdził.- odpowiedział patrząc na mnie poważnym wzrokiem.



Weszłam do sali lekcyjnej, w której miała odbyć się chemia. Zobaczyłam Alison siedzącą na końcu sali, która uśmiechnęła się do mnie i pomachała. Podeszłam do niej i przywitałam się. Zaproponowała mi, abyśmy razem siedziały na tej lekcji, na co się oczywiście zgodziłam. Kto jak kto, ale Alison była pierwszą osobą, którą poznałam przychodząc do tej szkoły. Dzięki niej się tu odnalazłam i poznałam tak wspaniałe osoby. Chwilę po dzwonku do sali wszedł Stiles, a wraz z nim Scott, który wysłał mi szeroki uśmiech, który odwzajemniłam. Lekcja się zaczęła. Mieliśmy przygotować... nawet nie wiem co, bo oczywiście nie za bardzo uważałam. Ten przedmiot nie jest dla mnie....
Zaczęłyśmy z Alison mieszać różne czynniki tworząc kolorowy płyn. Kiedy skończyłyśmy w pewnym momencie płyn zaczął się unosić i w szybkim tempie znalazł się na mojej twarzy i ubraniu. Na ,,nie moje szczęście" Alison zdążyła się schować.
- Wyglądasz komicznie!- powiedziała śmiejąc się, na co posłałam jej ironiczny uśmiech. Za zgodą nauczyciela wyszłam z sali w towarzyszących mi śmiechach. Poszłam do łazienki. Kiedy stanęłam przed lustrem o mały włos nie zeszłam na zawał. Cała byłam utytłana w kolorowym płynie. A na czubku głowy miałam tak zwaną ,,piankową czapeczkę". Szybko się oczyściłam po czym spojrzałam w lustro gdzie napotkałam złote tęczówki. Przestraszona odwróciłam się. Scott przytrzymywał się jedną ręką ściany, a drugą zakrywał twarz.
- Scott co się dzieje?- w pomieszczeniu dało się słyszeć tylko jego ciężki oddech.
- Pomóż...- szepnął.
Podeszłam do niego i przełożyłam jego dłoń przez moje ramię i biorąc ze sobą torbę wyprowadziłam go na zewnątrz. Doszliśmy do samochodu Stiles'a , w którym siedział on sam. Otworzył nam tylne drzwi.
- Jedziemy do mnie.- powiedziałam- Pomogę przygotować mu się do pełni.
Kiedy dotarliśmy do mojego domu zaprowadziłam Scott'a i Stiles'a do piwnicy. Pokazałam Scott'owi co ma robić, a Stiles'a poprosiłam, aby wyszedł. Dla własnego bezpieczeństwa. Scott siedział obok rury, która była bardzo mocna, dlatego przypięłam do niego łańcuchem chłopaka. Zawiązałam łańcuch wokół jego pasa i przywiązałam do rury. Widziałam jak chłopak zaczął ciężko oddychać. Chciałam odejść, lecz powstrzymał mnie silny uścisk na moim nadgarstku. Skrzywiłam się lekko.
- Przepraszam- mruknął Scott i rozluźnił uścisk. Przyciągnął mnie do siebie, przez co siedziałam mu na kolanach. Poczułam jak obejmuje mnie w pasie i lekko pochyla się w moją stronę. Po chwili czuję jak jego ciepłe wargi stykają się z moimi. Zdziwiona przez chwilę nie poruszam się, lecz po chwili odzyskuję przytomność i odwzajemniam pocałunek. Mimowolnie moje ręce znalazły się na torsie chłopaka, powoli sunęłam po nim dłońmi, aż wreszcie wplotłam palce w jego miękkie włosy. Chłopak jedną dłonią jeździł po moim udzie, a drugą przytrzymywał mój policzek.
Po długiej chwili oderwaliśmy się od siebie. Oparłam czoło o jego i spojrzałam w jego świecące, złote oczy. Uśmiechnęłam się wiedząc te zmianę.
- Zostanę...- mruknęłam, po czym lekko się zaśmiałam.

PrincessLeia
… dam dam dam
Katarzynab03
Czekam z niecierpliwością na kolejną część z tej mega z********j serii. 😀🙂😊☺
h...r
super fajne
Tussixd
Czekam…. <3 😍😍
Shining_Star_Hover
Cudowna seria! 💛
KlaudiaAlechandra
Kocham 💖 czekam na kolejną część 😙😍❤
towlee
Wspaniałe! Kiedy następna część? <3
GoldenTrio
Uwielbiam tą serię❤