🍷- Ke, ke, ke – dobiegł mych uszu charakterystyczny rechot, kiedy wszedłem do oświetlonego pomieszczenia.
– Ileż można na ciebie czekać, co? Już się bałem, że mi się winko skończy! Nie strasz mnie tak więcej, ke, ke, ke…
– To ty! – zawołałem wpatrując się w znajomą postać siedzącą na metalowej, wysokiej szafce.
– To ja! Kagekao, ke, ke, ke! – zarechotał.
– Widzę, że wybrałeś ciekawy przedmiot. Muszę przyznać, że nie tego się spodziewałem dodał z zainteresowaniem uderzając pazurem o maskę. Spojrzałem na trzymaną w dłoni żarówkę, po czym skierowałem wzrok na coś, czego nie dało się pominąć. Na środku pomieszczenia leżał metalowy stół, a leżąca na nim związana postać szamotała się i pojękiwała żałośnie. ,,Co tu robi człowiek?" – zdziwiłem się w myślach, lecz zaraz pojąłem, co takiego się święci. Kagekao zeskoczył zgrabnie na ziemię, podszedł do stołu, o który się oparł, a następnie zaśmiał się po raz kolejny.
– Co ja tu robię? I gdzie ja w ogóle jestem? – zapytałem go.
– Mój drogi przyjacielu! Wiem, że zabranie cię tu wbrew twej woli nie było zbyt uprzejme, lecz uwierz mi, uczyniłem to dla twojego dobra!
– Niby czemu miałbym ci wierzyć? – rzuciłem podejrzliwie, a stojący niedaleko mnie morderca złapał się teatralnie za serce.
– Och, to boli, przyjacielu! Przecież miałem tyle okazji by cię zabić, a ty przecież wciąż dychasz! – przemówił udając zrozpaczonego.
– Dobrze, przejdźmy do konkretów! Widzisz tą kobietę?
– Trudno nie zauważyć.
– Ke, ke, ke, zaiste, trudno nie zauważyć, ke, ke, ke… – zanosił się śmiechem przez dłuższy czas zanim raczył kontynuować.
– Cóż, tak się smutno złożyło, że masz ją zabić.
– Czemu? – zapytałem chłodno. Wtedy zamaskowany morderca podszedł do mnie. Nie odczuwałem jednak żadnego strachu, czy zdenerwowania. Byłem… obojętny. Wszystko było dla mnie byle jakie, a owa byle jakość udzieliła się także mym emocjom.
– Zo-ba-czysz! – przesylabizował radośnie klaszcząc w dłonie.
– No dawaj, ruszaj się! Nie każesz mi tu chyba stać przez całą wieczność! A wiedz, że nie wyjdziemy stąd, dopóki nie wykonasz mojego polecenia, ke, ke, ke… Ofiara wrzasnęła, lecz jej krzyk był stłumiony przez jakąś szmatę, którą wepchnięto jej do gardła. Było mi obojętne czy ofiara przeżyje, czy też nie. Uderzyłem żarówką o pobliską ścianę, a ta pękła z donośnym trzaskiem. Szkło rozleciało się na wszystkie strony, lecz nie całe, bowiem niektóre ostre fragmenty dalej trzymały się gwintu, który pewnie ściskałem w dłoni. Kagekao odsunął się, a ja podszedłem do związanej ofiary. Była to młoda kobieta o szarej skórze, szarych, zrozpaczonych oczach, szarych włosach i szarych ubraniach.
– Byle jaka, jak cały mój świat – mruknąłem pod nosem, a następnie wbiłem zniszczoną żarówkę w jej gardło. Otworzyłem szerzej oczy ze zdumienia, albowiem poczułem TO po raz kolejny. Ekscytacja połączona z zafascynowaniem. Moje serce zatrzepotało w piersi niczym czerwony ptak wzlatujący w niebo.
– Ja… widzę! Przepiękny, rozkoszny szkarłat! Słodziutka posoka, o kolorze zesłanym przez samych bogów! – wykrzyknąłem, a z kącików mych oczy poleciały łzy.
Chciałem, by świat już zawsze był tak pięknie kolorowy. Miałem dosyć szarości i całej tej monotonii. A krew zabarwiała świat tak wspaniale, że dotykało to nie tylko mego serca, ale także i duszy.
– A teraz… – rozległ się szept Kagekao nad moim uchem. – Przypomnij sobie, kim jesteś!
Nim zdążyłem cokolwiek zrobić, po raz kolejny, gdy dane mi było ujrzeć czyjąś śmierć, pociemniało mi przed oczyma. I wtedy ujrzałem kolejny fragment mojej przeszłości… 🍷
AlexDragon
🎭 Kagekao – Strzaskane oświecenie 🎭 :
🍷- Ke, ke, ke – dobiegł mych uszu charakterystyczny rechot, kiedy wszedłem do oświetlonego pomieszczenia.
– Ileż można na ciebie czekać, co? Już się bałem, że mi się winko skończy! Nie strasz mnie tak więcej, ke, ke, ke…
– To ty! – zawołałem wpatrując się w znajomą postać siedzącą na metalowej, wysokiej szafce.
– To ja! Kagekao, ke, ke, ke! – zarechotał.
– Widzę, że wybrałeś ciekawy przedmiot. Muszę przyznać, że nie tego się spodziewałem dodał z zainteresowaniem uderzając pazurem o maskę. Spojrzałem na trzymaną w dłoni żarówkę, po czym skierowałem wzrok na coś, czego nie dało się pominąć. Na środku pomieszczenia leżał metalowy stół, a leżąca na nim związana postać szamotała się i pojękiwała żałośnie.
,,Co tu robi człowiek?" – zdziwiłem się w myślach, lecz zaraz pojąłem, co takiego się święci. Kagekao zeskoczył zgrabnie na ziemię, podszedł do stołu, o który się oparł, a następnie zaśmiał się po raz kolejny.
– Co ja tu robię? I gdzie ja w ogóle jestem? – zapytałem go.
– Mój drogi przyjacielu! Wiem, że zabranie cię tu wbrew twej woli nie było zbyt uprzejme, lecz uwierz mi, uczyniłem to dla twojego dobra!
– Niby czemu miałbym ci wierzyć? – rzuciłem podejrzliwie, a stojący niedaleko mnie morderca złapał się teatralnie za serce.
– Och, to boli, przyjacielu! Przecież miałem tyle okazji by cię zabić, a ty przecież wciąż dychasz! – przemówił udając zrozpaczonego.
– Dobrze, przejdźmy do konkretów! Widzisz tą kobietę?
– Trudno nie zauważyć.
– Ke, ke, ke, zaiste, trudno nie zauważyć, ke, ke, ke… – zanosił się śmiechem przez dłuższy czas zanim raczył kontynuować.
– Cóż, tak się smutno złożyło, że masz ją zabić.
– Czemu? – zapytałem chłodno.
Wtedy zamaskowany morderca podszedł do mnie. Nie odczuwałem jednak żadnego strachu, czy zdenerwowania. Byłem… obojętny. Wszystko było dla mnie byle jakie, a owa byle jakość udzieliła się także mym emocjom.
– Zo-ba-czysz! – przesylabizował radośnie klaszcząc w dłonie.
– No dawaj, ruszaj się! Nie każesz mi tu chyba stać przez całą wieczność! A wiedz, że nie wyjdziemy stąd, dopóki nie wykonasz mojego polecenia, ke, ke, ke… Ofiara wrzasnęła, lecz jej krzyk był stłumiony przez jakąś szmatę, którą wepchnięto jej do gardła. Było mi obojętne czy ofiara przeżyje, czy też nie. Uderzyłem żarówką o pobliską ścianę, a ta pękła z donośnym trzaskiem. Szkło rozleciało się na wszystkie strony, lecz nie całe, bowiem niektóre ostre fragmenty dalej trzymały się gwintu, który pewnie ściskałem w dłoni. Kagekao odsunął się, a ja podszedłem do związanej ofiary. Była to młoda kobieta o szarej skórze, szarych, zrozpaczonych oczach, szarych włosach i szarych ubraniach.
– Byle jaka, jak cały mój świat – mruknąłem pod nosem, a następnie wbiłem zniszczoną żarówkę w jej gardło. Otworzyłem szerzej oczy ze zdumienia, albowiem poczułem TO po raz kolejny. Ekscytacja połączona z zafascynowaniem. Moje serce zatrzepotało w piersi niczym czerwony ptak wzlatujący w niebo.
– Ja… widzę! Przepiękny, rozkoszny szkarłat! Słodziutka posoka, o kolorze zesłanym przez samych bogów! – wykrzyknąłem, a z kącików mych oczy poleciały łzy.
Chciałem, by świat już zawsze był tak pięknie kolorowy. Miałem dosyć szarości i całej tej monotonii. A krew zabarwiała świat tak wspaniale, że dotykało to nie tylko mego serca, ale także i duszy.
– A teraz… – rozległ się szept Kagekao nad moim uchem. – Przypomnij sobie, kim jesteś!
Nim zdążyłem cokolwiek zrobić, po raz kolejny, gdy dane mi było ujrzeć czyjąś śmierć, pociemniało mi przed oczyma. I wtedy ujrzałem kolejny fragment mojej przeszłości… 🍷
NightmareGranat
Jeff The Killer – najokrutniejsza z tortur
_Laughing_Jack_
Bardzo fajny quiz!!!
Zabolgerl
Kiedy nastepna część idolko??
Erynia
• AUTOR@NightmareGranat Na czas kolokwium i praktyk będzie słabo z pisaniem, ale jak dostanę pod koniec miesiąca urlop to coś wstawię ^^
NightmareGranat
@Erynia jasne jak coś to ja https://www.wattpad.com/user/Pojadlam123 :]
jvlsix
Slenderman – Strzaskane oświecenie
ForestinaGAB
jeff the killer – Strzaskane oświecenie
your.__.creepypasta.daddy
Laughing Jack – Strzaskane oświecenie
SpicyPumpkin
Jeff the Killer – Bananowy uśmiech!
Yayyyy 🖤
._Nat_.
Bloody Painter – Strzaskane oświecenie.
Mega quiz, nie moge doczekać sie następnej cześći
impostor_gacha
Laughing Jack
Kolejne spotkanie.
Już nie mogę się doczekać kolejnej części.
Ja Cię podziwiam za pomys i za to, że umm… niektóre opcje były… no wiesz. Ja bym nie mogła tak napisać. Jesteś mistrzem 👌🏻
Erynia
• AUTOR@impostor_gacha Dziękuję i bardzo się cieszę, że podoba Ci się moja twórczość 🥰🍷