Czytam to znowu i wyobrażam sobie, że gdyby rozdziały miały tytuły, ten mógłby brzmieć "Brudni w kąpieli"… A w dodatku "panna Herring" rozśmieszyła mnie na nowo.
@incorrigible Och, to skomplikowane… ale od początku, skoro pytasz. W wieku nastoletnim pisałam różne humorystyczne wierszyki, limeryki i scenki ze znajomymi w rolach głównych, a także w pewnym momencie swój pierwszy w życiu fanfik. Choć wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to się nazywa fanfik, pisałam go na luźnych kartkach z zeszytów i dałam poczytać tylko jednej osobie. Pewnie właśnie wtedy wyrobiłam sobie przekonanie, że jak mam coś pisać, to tylko do śmiechu, bo inaczej nie umiem – zdarzały się też wiersze bardziej na poważnie, ale wydawały mi się żałosne i nieudane, niewarte pokazywania komukolwiek. Natomiast później, kiedy zaczęłam zarabiać pisaniem i tłumaczeniem, a także blogować, nabrałam przekonania, że po prostu nie nadaję się do fikcji, bo nie umiem wymyślić ciekawej fabuły – mogę sprawnie coś przetłumaczyć albo napisać artykuł na zamówienie, ale fikcja – gdzie tam… Potrzeba przelania w coś nadmiaru emocji pojawiła się u mnie jakieś 4 lata temu, napisałam wtedy trochę wierszy i nigdy nikomu ich nie pokazałam. Ponownie zaczęłam pisać w zeszłym roku (w związku z pojawieniem się nowej potrzeby o takim charakterze, a jakże) i dopiero wtedy odważyłam się opublikować cokolwiek, za każdym razem bijąc się z myślami, czy warto. No i napisałam też trzy opowiadania, z których właściwie żadne nie było jakoś głęboko przemyślane, po prostu taka potrzeba pojawiała się pod wpływem chwili, a w jednym przypadku wręcz pod wpływem snu.
@mustakissa Ja też zaczęłam pisać fanfika, gdy on się jeszcze nie nazywał fanfikiem, aczkolwiek do Władcy Pierścieni. I też w sumie zwykle pisałam/piszę dla przelania emocji, ale i po prostu dla przyjemności
mustakissa
Czytam to znowu i wyobrażam sobie, że gdyby rozdziały miały tytuły, ten mógłby brzmieć "Brudni w kąpieli"… A w dodatku "panna Herring" rozśmieszyła mnie na nowo.
mustakissa
@incorrigible Domyślam się, że celowy. A pewnie, że się wraca – zwłaszcza do tak udanych rozdziałów 💜
incorrigible
• AUTOR@mustakissa Awwww 🥺💜💜💜
mustakissa
Przepiękny rozdział, nie dziwię się, że to Twój ulubiony. Nic, tylko się rozmarzyć o takiej chwili relaksu (i nie tylko)…
mustakissa
@incorrigible Och, to skomplikowane… ale od początku, skoro pytasz. W wieku nastoletnim pisałam różne humorystyczne wierszyki, limeryki i scenki ze znajomymi w rolach głównych, a także w pewnym momencie swój pierwszy w życiu fanfik. Choć wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to się nazywa fanfik, pisałam go na luźnych kartkach z zeszytów i dałam poczytać tylko jednej osobie. Pewnie właśnie wtedy wyrobiłam sobie przekonanie, że jak mam coś pisać, to tylko do śmiechu, bo inaczej nie umiem – zdarzały się też wiersze bardziej na poważnie, ale wydawały mi się żałosne i nieudane, niewarte pokazywania komukolwiek. Natomiast później, kiedy zaczęłam zarabiać pisaniem i tłumaczeniem, a także blogować, nabrałam przekonania, że po prostu nie nadaję się do fikcji, bo nie umiem wymyślić ciekawej fabuły – mogę sprawnie coś przetłumaczyć albo napisać artykuł na zamówienie, ale fikcja – gdzie tam… Potrzeba przelania w coś nadmiaru emocji pojawiła się u mnie jakieś 4 lata temu, napisałam wtedy trochę wierszy i nigdy nikomu ich nie pokazałam. Ponownie zaczęłam pisać w zeszłym roku (w związku z pojawieniem się nowej potrzeby o takim charakterze, a jakże) i dopiero wtedy odważyłam się opublikować cokolwiek, za każdym razem bijąc się z myślami, czy warto. No i napisałam też trzy opowiadania, z których właściwie żadne nie było jakoś głęboko przemyślane, po prostu taka potrzeba pojawiała się pod wpływem chwili, a w jednym przypadku wręcz pod wpływem snu.
incorrigible
• AUTOR@mustakissa Ja też zaczęłam pisać fanfika, gdy on się jeszcze nie nazywał fanfikiem, aczkolwiek do Władcy Pierścieni. I też w sumie zwykle pisałam/piszę dla przelania emocji, ale i po prostu dla przyjemności