Story time o tym jak dosłownie przed chwilą uratowałam pieska
🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾
Ogolnie na przeciwko mojego domu jest rzeka i taki średniej wielkości wodospad (na oko 3 metry) i przyszłam do pokoju w którym siedziała moja mama i widze przez okno ze na tym wodospadzie stoi pies. I patrzę i nie może się ruszyć. Szedł jakiś facet to ten pies zaczą lekko machać ogonem ale ten typ go olał. Potem ten pies zawył i byłam pewna już ze się zachaczyl o jakieś skaly. A na dole był wodospad i on jakby na skraju tego wodospadu stał z łapami w bardzo zimnej wodzie. Wiec powiedziałam mamie ze idę i poszłam do niego. Ogolnie mega słodziak uwu. I najpierw próbowałam odwiązać linę czy jak to nazwać była przywiązana do jego obroży. Jak się okazało ze się nie da po prostu dopięłam obroże i puściłam ją z tą liną z wodospadu. Wstałam cała mokra i obrzuciła się i szedł typ (właściciel tego psa) i tylko go zawołał i nawet nie podziękował mi ze uratowałam jego psa. Potem przyszedł jeszcze jakiś typ z drugiej strony rzeki i tez nic do mnie nie powiedział tylko coś do tego pierwszego ze „oj biedny piesek” czy coś w tym stylu.
Ogolnie pizdzina z nich i gdybym tam nie poszła to ten pies by pewnie był później chory albo by sobie łapy odmroził albo po prostu spadł by z wodospadu j by się powiesił.