Po zastaniu rycerzem brałam udział w wojnach klonów jak wszyscy. Byłam zbyt młoda by dostać własny oddział klonów co później uratowało mi życie. Byłam na Rubieżach galaktyki odwiedzić koleżankę gdy wyczułam jak giną inni Jedi. Wróciłam do centrum galaktyki tak szybko jak tylko mogłam. Dzięki swojemu astrorobotowi dowiedziałam się co zaszło. I oczywiście ruszyłam do walki. Zabiłam bardzo dużo klonów i trafiło się kilku inkwizytorów. Moją złość przelewałam w walce z przeciwnikami. Moje miecze były nie do zatrzymania. To co wtedy przeżywałam mogło mnie skusić do przejścia na ciemną stronę ale Mistrz Windu dobrze mnie wyszkolił. Walczyłam dopóki nie doznałam wizji mocy z której się dowiedziałam, że to nie mój czas. Że powinnam się ukryć i szkolić się w mojej drugiej zdolności czyli w medytacji bojowej. I czekać na swoje przeznaczenie. Znalazłam planetę w miarę spokojną gdzie się szkoliłam w medytacji ale też nie zapomniałam o treningach mieczami. I oprócz tego zaczęłam trenować styl walki jednym mieczem na wypadek zgubienia bądź stracenia jednego z nich. Nie chciałam być bezbronna.

https://www.youtube.com/shorts/59XbOjxJPFU Mój niegrzeczny mąż