[przygotujcie się na dłuuugi wpis, ale nic konkretnego tu nie ma, więc nie musicie czytać]
Hellou there!
Dziś przychodzę do Was z pewną sprawą. Ostatnimi czasy zaczęłam oglądać serial „Gotham”. Fani Batmana od razu będą wiedzieli, z czym to się je. Ale tak, to kolejna adaptacja zamaskowanego mściciela. Muszę jednak przyznać, że czuję niedosyt i może nawet lekki zawód?
Serial nie jest typową historią Batucha, ponieważ pokazuje on to, jak wyglądało życie Bruce’a przed staniem się mrocznym rycerzem. Przyznam, że początkowo było fajnie – tutaj mamy młodą Selinę Kyle, tam początki Pingwina, tutaj jeszcze podpowiedzi co do Pana Zagadki… Przez bite 5 sezonów widzieliśmy różne rozterki Wayne’a, widzieliśmy jak dorasta itp. Co jednak dziwniejsze, większą część oglądaliśmy z perspektywy Gordona i Pingwina. Ciekawe, nie powiem. Ale też nieco monotonne. Były takie odcinki, gdzie większość wyglądała dość podobnie – ktoś ginął, policja wszczyna śledztwo, tutaj Bruce zaczyna się na kogoś wydzierać, a Selina coś kradnie, natomiast Pingwin morduje kogoś i wydziera się na podwładnych.
Z pewnością brakowało mi tutaj istotnego i nieodłącznego elementu – Jokera. Pojawił się, a jakże, ale jednak… było go za mało. O wiele wiele wieeeleee więcej przeznaczone było dla Pingwina, który zaczynał mnie trochę irytować. Ale to zaraz, wróćmy do Jeroma i Jeremiaha Valesków, bliźniaków, którzy stali się Jokerami.
Kiedy Jerome się pojawił, już po śmiechu wiedziałam, że to będzie Joker. W końcu – czy jest jakiś inny bohater z Batmana, który ma tak psychiczny śmiech? Nie wydaje mi się. Został jednak zabity, a później wskrzeszony (ogólnie ważna część fabuły opiera się właśnie na tym, że złoczyńcy trafiają do obiektu Indian Hill i po eksperymentach lub wskrzeszeniu wracają do żywych jako ulepszeni złoczyńcy), jednak kiedy ziomek za to odpowiedzialny myślał, że się nie powiodło, to zabrał mu twarz (dosłownie ją wyciął i nałożył na swoją, fujj) i udawał właśnie Jerome’a. Wtedy jednak rudzielec się przebudził i zabrał swoją twarz, po czym przyszył ją zszywaczem (wtf dude xD). Anyway, jego celem było pozbycie się Gordona i zabicie Bruce’a, co prawie mu się udało. Jeśli chodzi o Jerome’a, to oprócz tego, że było go zdecydowanie za mało, jako Joker wypadł świetnie, wszystko miał zaplanowane dwa kroki do przodu. Niestety, po jednym z wydarzeń już się nie pojawił (nie chcę spoilerować tym, którzy sami chcieliby obejrzeć serial). W każdym razie, zastąpił go jego bliźniak, Jeremiah. Iii tutaj totalnie wszystko się zepsuło. Well, chęć zniszczenia całego miasta (co mu się udało) była zdumiewająca, ale on był takim poważnym ponurakiem, nijak pasującym do Jokera. Chciał udowodnić, że jest lepszy od brata, ale tak średnio mu się udało, według mnie. O wiele bardziej wolałabym zobaczyć Jerome’a, a nie Jeremiaha w roli Jokera. I jeszcze ten powrót na sam koniec taki totalnie z d***. Czekał 10 lat na ucieczkę z Arkham by po chwili znów do niego wrócić. Jak dla mnie, motyw taki totalnie na odwal, by było coś „grubego”.
O Pingwinie mogłabym dużo pisać, ta postać pojawia się we wszystkich sezonach, choć w piątym trochę mnie irytował na początku. Muszę przyznać, że historia jego i Jima jest dość interesująca – Jimbo (uwielbiam, kiedy tak na niego wołają xD) miał go zabić, lecz zamiast tego, puścił go wolno (i tu tak naprawdę warto postawić sobie pytanie, czy to aby na pewno była dobra decyzja, wiedząc, co się będzie działo później xD). Podobała mi się na pewno przemiana Pingwina – z przyd***sa trzymającego parasolkę Fish Mooney (również ważna postać) do króla podziemia Gotham. Kiedy zaczął służyć w mafii, wciąż widziałam w nim takiego półgłówka, który żyje jedynie dlatego, że ma informacje i tak naprawdę powinien umrzeć, jednak kiedy jego plan pod koniec pierwszego sezonu został ujawniony, mogłam powiedzieć jedynie: wow. Żeby zaplanować coś takiego i wyjść z łbem na karku to naprawdę trzeba dużo kombinować (lub mieć niebywałe szczęście).
Fish Mooney to dość zabawna postać, zginęła, a następnie trafiła do Indian Hill. Podobało mi się to, co powiedziała na samym początku, gdy ją przebudzili. Początkowo postacie nie pamiętały kim były, co się z nimi działo, ale nie Fish. Doktorek przyszedł do niej i mówi:
„Witaj. Nazywasz się A-”
„Nie.”
„Słucham?”
„Powiedziałam: nie. Nazywam się Fish Mooney, suko i lepiej wytłumacz mi, co ja tu robię.”
Jak można tego nie kochać? XD
Nygma alias Pan Zagadka był świetnie odegraną postacią i nie mam tutaj nic do dodania xD
Przejdźmy teraz do ważnej postaci, jaką jest detektyw, kapitan, a później także i komisarz James Gordon. Na początku jego partnerem jest Harvey Bullock i razem prowadzą śledztwo morderstwa rodziców Bruce’a. Muszę przyznać, że niekoniecznie podoba mi się to, jak go przedstawili – jako typowego kobieciarza. Z każdą kobietą jaką poznał, prawie od razu szedł do łóżka, a ostatecznie wrócił do byłej, mimo iż jego inna ex była w ciąży (pogmatwane to, wiem xD). Jedna z jego kobiet to w ogóle pojawiła się na 3-4 odcinki i prawie nic nie wniosła do fabuły, także twórcy, coś tu chyba na siłę robicie xd
Dwie postacie, które przykuły moją uwagę to Harvey Dent i Ivy Pepper aliast Poison Ivy. W „Gotham”, ku mojemu rozczarowaniu, nie pojawia się Two Face. Denta widzimy przez kilka odcinków, a następnie znika i nikt nic nie mówi. Hello, twórcy, dlaczego? ;-; Co do Ivy, to tak – jako dziecko i kumpela Seliny mnie wnerwiała, później jako dorosła była do zniesienia, jednak jak jeszcze bardziej podrosła (rosła szybciej bo dostała fontannę młodości, ale na odwrót xD) to była taka ugh! Fajnie, że jako dorosła mogła dysponować roślinami, podobało mi się to. Jednak później stała się bardzo silną postacią na zasadzie „OcH nIe, lUdZIE są zEpsUCi, LepIeJ iCh zABIję i PozWOlę RośLinKom ROSnąĆ!!!1111!!!”. Poza tym… Wystarczyło, że machnęła jakiejś postaci ręką z perfumami, a ta wpadła w urok, bez możliwości zdjęcia go, dopóki nie oberwałaby w twarz lub umarła. I to nie było tak, że mogła władać jedną postacią, o nie nie. Mogłaby „zaczarować” całe miasto, także tak średnio chyba xd
Przedprzedostatnią postacią jest Victor Zsasz. To jeden z moich ulubionych bohaterów. Czemu? Bo jest przezabawny xD Tutaj macie link, ale uwaga ze spoilerami, bo mogą się znaleźć :P https://www.youtube.com/watch?v=xlgZMud3GnQ
Ogólnie rzecz biorąc, podoba mi się ta odmiana, ponieważ z tego co wiem, to Victor zawsze był przedstawiany jako taka budząca postrach postać, przerażający typ, co tnie się po każdej zabitej ofierze. A tutaj co? Bekowy typ. Aktor pewnie miał sporo zabawy z nim XD
No i na koniec mamy moją ulubioną dwójkę – Selinę i Bruce’a aka Catwoman i Batmana. Swoją drogą, BatCat to mój ulubiony ship :3
Ale tak, znają się już jako dzieci. Przeżyli naprawdę wieeeele – i kłótni, i przygód, i miłostek… Bardzo ich uwielbiam i shipuję na wszelkie możliwe sposoby. Przyznam jednak, że po tym, co razem przeszli, jak Bruce po prostu wyjechał z Gotham, zostawiając krótki liścik, nawet nie mówiąc jej tego w twarz, wzruszyłam się, jak dobiegła na lotnisko, a on już odlatywał… Nie dziwiłam mu się, że kiedy nagle wrócił po dziecięciu latach, Selina była na niego wściekła. W ogóle ten jego powrót… No kurde, nie ma go 10 lat, wraca jakby nigdy nic, nie pojawia się jako dorosły Bruce, a Batmana widzimy tylko przez chwilę. Myślałam, że nieco więcej go ujrzymy…

Och, wow, rozpisałam się całkiem nieźle! Ale w sumie potrzebowałam tego, ponieważ tli się we mnie wiele emocji. Choć serial ma pewne niedociągnięcia, myślę, że jest to całkiem niezła hmm… Zapowiedź? Do trylogii Batmana. W każdym razie polecam, bo mimo wszystko wielokrotnie śmiałam się do łez, zwłaszcza z Victora XD
Dziękuję za przeczytanie! :D
~verix23

Witajcie Słoneczka!
Niestety nie udało mi się wczoraj wstawić drugiego quizu, ale kurczę, zabrakło mi słów. Nie byłam w stanie się skupić ani zatrzymać gonitwy myśli w mojej głowie :c Mam nadzieję, że dziś mi się uda, ale będzie to później, ponieważ obecnie jadę do Andrzejówki na śnieg :D
Pewnie wrócę około południa lub wieczora i postaram się od razu zająć pisaniem. Mam nadzieję, że mi się uda, trzymajcie kciuki :>
A co tam u Was? Jak samopoczucia? Jedziecie też gdzieś, a może już byliście?