
Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a
przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury,
jesteś gościem :) *Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji " Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie* ×










TW
AUTOR•Niby mam wolne, niby mogłabym zrobić tyle rzeczy… Ale jakoś nie wychodzi. Głównie gotuję.
Z kreatywnej twórczości udało mi się tylko wykonać kolejny dzień czelędżu.
Tym razem z uniwersum Liceum. Morokai (jeszcze nie wymyśliłam jej pełnego imienia) jest jedną z dawnych uczennic, z rocznika obecnych nauczycieli. Pochodzi z Wysokich Gór i należy do Strażników Magii (jak jej znajomi się dowiedzieli, to byli dosyć zdziwieni). Strój, który nosi, technicznie rzecz ujmując spełnia wszystkie wytyczne uniformu tej organizacji (prosta biała szata przewiązana w pasie sznurem, kapelusz, laska, z biżuterii dopuszczalna jedynie tetrada na szyi) ale nagina je do granic możliwości.
Zapewne łatwo zauważyć, że była inspirowana Marylin Monroe, a raczej typem kobiet, jakie ta aktorka grała. Zachowuje się mniej więcej podobnie (może odrobinę bardziej w stronę Wrednej Popularnej Lubiącej Modę Dziewczyny) co sprawia, że wielu ludzi nawet jej nie podejrzewa o jakiekolwiek zdolności bojowe, strategiczne etc oraz dobre serce, które to przymioty posiada.
Jest raczej towarzyska i łatwo nawiązuje nowe znajomości, ale są w jej życiu dwie osoby, które uważa wręcz za cząstki siebie: swojego męża i Denakariarukeniuhirem.
TW
• AUTOR@WeraHatake To się cieszę ^^ miałam nawet w planach, żeby w pewnym momencie uczyła Enikę, która nauczy się być zauważana, jak być zauważaną w odpowiedni sposób (innymi słowy przekazywania swoim wyglądem tego, co chce się przekazać), ale teraz nie wiem, czy atmosfera będzie ku temu odpowiednia, w związku ze śmiercią Deny.
WeraHatake
@TW Woah, to byłby super pomysł :o No tak, trudno zmienić atmosferę po tak ciężkim wydarzeniu ;-;
TW
AUTOR•I człowiek z dzisiaj, ostatni z czterech głównych bohaterów, profesor Bruno Kometa. Jest to genialny profesor astronomii z bardzo niską samooceną i poczuciem winy dręczącym go przy każdej możliwej okazji. Stara się być dla wszystkich miły i uprzejmy (do stopnia, w którym ludzi zaczyna to irytować), przeprasza za wszystko i jest zmartwiony złym postępowaniem innych ludzi bardziej niż oni sami. Okazjonalnie obwinia się o różne rzeczy. Zadaje się głównie z doktorem Morawskim, który go w zasadzie wykorzystuje.
I kiedyś zaprojektował maszynę umożliwiającą zdalne, bezprzewodowe kontrolowanie poruszania się obiektów znajdujących się na orbicie Ziemi (miało pomóc oczyścić niebo z satelitów i kosmicznych śmieci). Maszyna powstała i jest w zasadzie jedyną możliwością przywrócenia Ziemi ruchu obrotowego. Tyle, że jej współwłaścicielem i fundatorem jest doktor Morawski. Który aktualnie jest uwięziony we własnym pokoju i odcięty od wszelkich możliwości komunikacji ze światem zewnętrznym, bo Berte wniósł dla niego o areszt domowy po tym, jak Morawski rzucił nim o podłogę podczas debaty publicznej. Profesor z jakiegoś powodu nawet nie pomyślał o tym, żeby jego wynalazek mógł się tak przysłużyć ludzkości, a poza dwoma astronomami mało kto o nim wie.
Co w prawdziwym życiu zapewne nie miałoby miejsca.
Dużo, dużo później nazwałam wspomnianą maszynę Xirdal, bo okazuje się, że w Łowcach Meteorów Juliusza Verne'a naukowiec o nazwisku Xirdal buduje coś takiego.
TW
• AUTOR@WeraHatake Ano szkoda, tym bardziej, że nie on jeden… jeden rozdział zaczyna się od opisu jego pokoju, który jest kompletnie zawalony różnymi niepotrzebnymi gratami, bo jak ktoś w budynku nie ma gdzie czegoś włożyć, to prosi Bruna o przetrzymanie tego, a ten zawsze się zgadza.
WeraHatake
@TW Och, to rzeczywiście dużo osób wykorzystuje jego uprzejmość i brak asertywności, jeśli ma tak zagracony pokój ;-;
TW
AUTOR•I znów musiałam nadrabiać.
Tutaj macie wczoraj (a o tej godzinie to nawet przedwczoraj) : tym razem główny bohater tego, z czego pochodzą Malachit, Berte i Morawski. Nazywa się Parys Skowronek, ma 21 lat (jak to pisałam to myślałam, że opisuję go jako zbyt dziecinnego jak na ten wiek, ale teraz sama mam tyle i stwierdzam, że wcale nie, i że jak na razie Parys jest bardziej dojrzałym i dorosłym człowiekiem ode mnie, nawet mimo próby popełnienia samobójstwa przez wypicie 200ml spirytusu na raz jaką podejmuje na samym początku książki) i pracuje jako technik maszyn astronomicznych (profesja wymyślona przez 15letnią mnie, polega na zupełnie czym innym niż sugeruje nazwa, tzn na projektowaniu funkcjonalnych elementów obudowy maszyn które mają działać w kosmosie lub służyć do pomiarów astronomicznych. Parys więc projektowałby obudowy sprzętów od sond kosmicznych po teleskopy, I nic poza tym. Trochę bez sensu.), a raczej pracował, dopóki nie zrobił niewłaściwej rzeczy w niewłaściwym momencie, co spowodowało, że został z automatu skazany na śmierć ze skutkiem natychmiastowym jak go tylko policja aresztuje (prawo, na którego podstawie tak się stało, jest dość naciągane i raczej nierealne… Chociaż być może odpowiednia kampania społeczna przez kilka pokoleń dałaby radę doprowadzić je do skutku.
Całe uniwersum książki na nim stoi, a powstało z nadinterpretacji snu który kiedyś miałam.). W związku z tym Parys najpierw ucieka z miasta (tzn z Krakowa) w bliżej nieokreślonym celu, dociera do ostatniego przystanku autobusu do którego wsiadł, próbuje się zabić w wyżej opisany sposób, ponosi w swoim przedsięwzięciu porażkę, zostaje z braku innych perspektyw adeptem miejscowego sprzedawcy bimbru, jest świadkiem zatrzymania ruchu obrotowego Ziemi (ale to nic szczególnego, wszyscy są), stopniowo dochodzi do pewnych wniosków i postanawia uratować świat.
Ma też bliznę, no bo wiadomo, blizny są cool, więc mu jedną dałam.
Na załączonym obrazku wraca z zakupów, a mokry jest dla tego, że po drodze goniła go policja, przed którą udało mu się uciec ukrywając się w strumieniu (od czasu napisania tego zwracałam szczególną uwagę na strumienie w Dolinkach Podkrakowskich gdzie cała akcja się rozgrywa, i doszłam do wniosku, że prawdopodobnie nie dałby rady tego zrobić).
Także ten…
TW
• AUTOR@WeraHatake To będzie kolejny komentarz o treści "Dziękuję :)", ale trudno
WeraHatake
@TW Haha, nie przejmuj się – ja też w swoich odpowiedziach na "Dziękuję" jestem monotonna x'D
TW
AUTOR•Kolejny dzień czelędżu, kolejna postać. Znów z książki którą pisałam w wieku 15 lat i nie skończyłam. Nazywa się doktor Jan Morawski i jest arcywrogiem Mateusza Bertego. Morawski jest synem milionera, beznadziejnym i zawdzięczającym tytuł jedynie nepotyzmowi doktorem astronomii i ogólnie rzecz biorąc wiecznie zblazowanym człowiekiem z przerostem ego. I próbuje być ekscentryczny, co objawia się między innymi tym, że wytatuował sobie całą skórę na czarno (wtedy jeszcze nie wiedziałam, jak wielkie znaczenie kulturowe ma coś takiego i jaką reakcję opinii publicznej by wywołało, ale nadal wpasowuje się w postać). Nie lubi go prawie nikt, z wyjątkiem jego promotora profesora Bruno Komety, jednego funkcjonariusza eusy o podobnym charakterze co on i pewnej ilości studentek o podobnych skłonnościach co fanki Teda Bundy'ego (choć oczywiście Morawski nikogo nie zabił).
Mateusz Berte w zasadzie niemal wybrał go sobie na swojego oficjalnego przeciwnika, bo wiedział, że to mu tylko pomoże w zdobyciu powszechnego poparcia…
I później wszystkich przeciwników swojego planu zaczął nazywać poplecznikami Morawskiego, których internet ochrzcił mianem hardstiffów.
Tak jak Berte jest postacią antagonisty z wszelkimi możliwymi do nadania antagoniście cechami postaci pozytywnej (w założeniu przynajmniej), tak Morawski miał być przykładem tego, że czasem i najbardziej nieprzyjemnym, niesympatycznym i wręcz kreskówkowo i cokolwiek żałośnie mrocznym osobom zdarza się mieć na jakiś temat rację.
W trakcie fabuły pięciu nigdy nie powstałych części książki przeciwników pomysłu Bertego miało przybyć, a że opinia publiczna okrzynęła Morawskiego ich przywódcą, to formalnie nim został.
Jego wzrost wynosi 2 metry.
TW
• AUTOR@WeraHatake Dziękuję :) obawiam się jednak, że to, jak ją tutaj opisuję, brzmi lepiej, niż to, jaka jest w rzeczywistości… na moim Wattpadzie jest chyba 13 pierwszych rozdziałów, które wstawiłam tam po tym, jak ktoś to zaczął czytać (wcześniej były 2) a potem ten ktoś ich nie przeczytał. Niektórych rzeczy wtedy nie wiedziałam jak to pisałam, a niektórych nadal nie wiem a chyba powinnam, w każdym razie nie gwarantuję, że Cię lektura tego np. nie zdenerwuje…
WeraHatake
@TW Nie ma za co ;) Jest naprawdę mało rzeczy, które mnie potrafią zdenerwować – jeśli nie ma w tym opowiadaniu ludzi, którzy z premedytacją wsiadając do autobusu stają przy drzwiach (przed drzwiami/na wejściu), zamiast wejść głębiej mimo, że jest miejsce, to raczej zachowam spokój XD A tak na poważnie – wiadomo, że teraz napisałabyś to lepiej, ale zawsze jest to jakaś wersja, która powstała, więc chętnie ją przeczytam przy chwili czasu :)
.Anja
zainspirowałaś mnie i pomimo braku foremek w kształcie grzybów wycięłam sobie nożykiem takie pierniczki 😍 jutro je będę ozdabiać haha
.Anja
@Crocodil ❤️❤️❤️
WeraHatake
@.Anja Ślicznie Ci wyszły ♥