Nareszcie piątek! Wolne, sąsiad na weekend wyjechał więc będę miała przez te dwa dni spokój i możliwość ruszenia koni. U Johnnego zawitał wczoraj wet, dostał leki i rzeczywiście widać dzisiaj różnicę 🙂. Przynajmniej na razie. W następnym tygodniu dostanie kolejną dawkę. Jest nieco otumaniony, ale i tak trenować nie możemy, więc nic nam planów nie pokrzyżuje. Ma przymusowy odpoczynek, za jakiś czas zaczniemy intensywną pracę na lonży i jeśli stan psychiczny i wydolność organizmu pozwoli to wrócimy do normalnej, regularnej pod siodłem. Na tą chwilę ma czas na regenerację, przerwy też na niego dobrze wpływają.
Dzisiaj pojechałam z mamą w spokojny teren (takie były zamierzenia). Była gleba!… Siwej doskwierał humor i efektownie mnie zsadziła. Też spierdziuliła i się naganiałam. Właśnie za to kocham tego konia. Z żadnym nie idzie się nudzić, każdy jest jedyny w swoim rodzaju, ale jeszcze trochę i nabawię się całkowicie siwej czupryny 😂
W szkicach powolutku tworzą się quizy. Podkreślam – powolutku. Straciłam wenę, znowu. A co do serii postów, o której wspominałam to nie mam dłuższej chwili, żeby porządnie przysiąść i napisać to na max 2 wieczory. Nie lubię nic robić na szybko i po łebkach. Rozumiecie 😉 Będziecie mieć dopracowane, czytelne (tak myślę 😅) opracowania, ale w swoim czasie.
Co u Was? Jakie plany na weekend? 🐴