Ostatni egzamin zdany… A więc oficjalnie rozpoczynam wakacje 🌞. Świętuję na grzbietach, bo dzisiaj o wiele przyjemniejsze temperatury. Pośmigałam trochę na oklep, bo przy tych upałach za bardzo się wszystko klei. Nie cierpię tego uczucia 😅. Z Mazutką poćwiczyłyśmy nad jakością przejść i reakcji "w punkt", czyli dokładnie wtedy kiedy o coś ją prosiłam a nie dopiero po kilku krokach. Wychodziło nam to całkiem nieźle i fajnie utrzymywała tempo bez parcia na ręce ✊. Ogólnie możliwe, że to przez pogody, bo koni ostatnio za bardzo nie nosi i trochę chillują 🤪. Z Regim popracowałam w siodle. Wpierw zdecydowałam ustawić jakąś sekwencję z beczkami, ale… odechciało mi się. Łapią go ostatnio kaszle. Nie sądzę by było to coś poważnego, a raczej zwykłe pozbywanie się kurzu z dróg oddechowych jednak muszę to w tym pylącym okresie obserwować. Pamiętajcie- lepiej zapobiegać niż pozwolić się jakiemuś świństwu rozwinąć i leczyć to latami 🧐. Dlatego popracowaliśmy dzisiaj w ślimaczym tempie. Bardzo ślimaczym… Nie żałuję, bo taki był mój zamysł 😂 Ćwiczyliśmy nad rozluźnieniem i samoniesieniem a Rudy sam uruchomił plecki. Było top, nic dodać nic ująć 🔝.
Z Sunem się rehabilitujemy, wsiadam na niego raz w tygodniu i zaczynamy kłusy. Nie chcę go dodatkowo obciążać dopóki w tych nogach nie zobaczę znacznej poprawy. De facto tylne się ładnie leczą i opuchlizna występuje od czasu do czasu, głównie po staniu (noc w boksie albo na kwaterce). Spacerujemy sobie i urządzamy truchty po łąkach dla mojej kondycji XD. Sunshinea'a przeciążenia psychiczne w regularnym treningu bardzo przerastają, zaczyna się wtedy robić niechętny, apatyczny a w końcu przeciwstawia się jeźdźcowi- to też dobry czas na mentalny odpoczynek. Jak go znam… On nawet po kilkumiesięcznej przerwie z formy nie wypadnie a wręcz po powrocie będzie znaczniej wyciszony i pewniejszy siebie 🤠.

Jakie macie plany na wakacje? 🏖️🏞️