Fumetsu anata e, czyli kiedy twój crush ginie w pierwszym odc xD

Piszę o tym, bo akurat wyszedł drugi odcinek. Na razie bardzo piękna bajka, choć osobiście uważam, że lepiej byłoby gdyby Ono zamiast przemieniać się w wilka, przemieniło się w jakieś inne zwierzę lub choćby część ciała wilka i zostało przez niego pożarte. Poświęciłoby się dla pierwszej żywej istoty jaką spotkało. Nie dość, że piękniej to jeszcze moja ulubiona postać nie żyłaby w kłamstwie przez swoje ostatnie dni (a pewnie wtedy już nie ostatnie bo fabuła byłaby innym torem). Ja bym nie chciała by jakieś Ono podrobiło mi kota

I dowiedziałam się czegoś: Wyglądasz fajniej gdy umrzesz na krześle, niż w łóżku dla osoby która znajdzie twoje ciało. Dlatego dla samej odjazdowości gdy poczujesz, że to już koniec, przesiądź się na krzesło

Fajnie by było gdyby, koncept nieba wyglądał tak jak w tej serii. Gorzej jak to były halucynacje pośmiertne

I to chyba drugie anime w życiu, na którym płakałam (pierwsze to Air), tylko że tam na ostatnim odc, a tu na pierwszym, bo relacja Chłopca (takie zajefajne imię) z Joanem, wyglądała jak moja z kotem. Pewnie większości ludzi tak wygląda relacja z ukochanym zwierzakiem. Ogl dobijała mnie świadomość, że jego pies nie żyje, a on nieświadomy gada do Ono. I jeszcze oczywiście dodatkowe rozryczenie przy przepraszaniu psa i przy śmierci, ale nie tym jak faktycznie umarł, tylko jak spotkał się z prawdziwym Joanem