Odnośnie pana z wn.:

Wow! I to jest prawdziwa siła – i męska, i damska, jak i męsko-damska (osobiście nie chciałabym znaleźć się na miejscu jego mamy, bo.. powiedzmy sobie szczerze – wiele może pójść źle w takiej sytuacji, nie masz wykwalifikowanej pomocy w razie komplikacji… Ale nie zmienia to faktu, że to całkiem piękna i odważna sprawa, okraszona dużą dozą miłości, troski i wzajemnego szacunku – nie każdy by tak potrafił, nie każda para by podołała. Sama dobrze pamiętam, jak kilka lat temu moja babcia rozmawiała razem ze swoją siostrą o wnuczku tej drugiej i zapytała, czy mąż jej córki był z nią przy porodzie, na co ona "Nie. Był na korytarzu; wiesz takich rzeczy się nie zapomina, potem trudno patrzeć na kobietę tak samo" – WTF!?! Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę, jakby potrzeba dwójki ludzi do stworzenia życia i poród jest jednym z tego etapów, to po co wgl starać się o dziecko, jak te narodziny to taka obrzydliwa sprawa i nie umie się wesprzeć własnej kobiety w mękach – ja nie mówię, żeby patrzeć jej w krocze, bo nawet sama jako kobieta wolałabym uniknąć takiego obrazu – ale po prostu być obok, siedzieć przy łóżku, trzymać za rękę i kibicować – BO TO DZIECKO MA DWOJE LUDZI ZWANYCH RODZICAMI, JEST WASZE, A NIE TYLKO KOBIETY, KTÓRA JE RODZI…. Chryste 🤦🏻‍♀️ I serio żyjemy w świecie, gdzieś obrzydzamy kobiece ciało, które spełnią daną mu funkcje? Zaraz obrzydliwym będzie to, że potrafimy oddychać, jak tak dalej pójdzie. I serio jak to takie obrzydliwe, to po co starać się o te dzieci? Skoro jedno cierpi, a drugie czeka na gotowe – jakby to były Święta i jedno było Mikołajem, a drugie dzieciakiem czekającym na prezent pod choinką – a przecież ma być ojcem, a nie dzieckiem. Okropny jest ten świat. Albo po prostu społeczeństwo. Bo imo – staranie o dziecko też można określić mianem obrzydliwego, i inne temu podobne zachowania) – do tego zaufanie i odwaga – oboje stworzyli nowe życie i oboje sprowadzili je na świat – DOSŁOWNIE 🥹👏🏻💕

(Nie wiem na ile to prawda, bo już miałam przygodę z Wikipedią, gdzie były tam wypisane po prostu bzdury – odnośnie RZK – że niby Max to córka jego i jego byłej żony, nope, ONI NIE MIELI WSPÓLNYCH DZIECI, plus, że niby jego starsza córka pochodzi z jego związku z drugą żoną Tilla, a z tego co poszperałam (ale git, to akurat kumam, bo to pomieszane z poplątaniem jest i nawet zagraniczne strony popełniają ten sam błąd – który chyba i tak przez samego zainteresowanego nigdy nie był dementowany nigdzie; chłop miał pisać swoją autobiografię, bo śmiał się, że jego życie jest jak opera mydlana – no i, ani widu, ani słychu….) wychodzi, że z pierwszą, czyli z mamą Nele, co by się zgadzało, bo obie dziewczyny mają siostrzaną więź – widać to na wspólnych zdjęciach)