OMG, ,,silentium" mi oznaczyli! 🥰

Okay, wróciłam z tej kociej kawiarni i serio, zasmoczaście tam było. Dobra kawę sobie wypiłam, zjadłam pyyyszną szarlotkę i pogłaskałam trochę kotków ;3

Ogólnie było ich tam pięć, z czego jeden ciągle spał na takim robocie, co przywoził zamówienia do stolików, a drugi tak unikał głaskania, że dosłownie jak widział czyjąś rękę to się kładł na płask, żeby go tylko ktoś nie dotknął (trochę jak ja przy interakcjach społecznych xD)

A tu macie zdjęcie takiego jednego (Simba się chyba nazywał). Takie mięciutkie futerko miał w dotyku, normalnie jak aksamit ↓