Jestem w rozsypce…
Po tym o czym się dzisiaj dowiedziałam nie mam na nic ochoty. (Wpis poniżej)

Nie mam pojęcia co i w który dokładnie dzień to będzie, ale coś napewno się pojawi.
Może będzie to TO, a może zupełnie nowe opowiadanie nad którym pracuję.
Jestem jednak pewna, że coś wstawię!

Także wyczekujcie!!

Znacie to uczucie kiedy bardzo na coś czekacie, a później wszystko się wali?

Przez cały miesiąc, każdego dnia planowałam idealne święta. Dzień w dzień inna wersja rozpakowywania prezentów i jedzenia pierogów. Na lekcjach zamiast o wzorach matematycznych myślałam o tym czego będę życzyć moim bliskim….
**************
– Jeju ja chcę już niedziele! – wykrzyknęłam na cała klasę.
– A co jest w niedziele? – udała głupią moja przyjaciółka.
Wszyscy wraz nauczycielką przebraną za Mikołaja wybuchneliśmy śmiechem.

Wigilia klasowa, jasełka, biologia, geografia…. dzwonek!
Cała rozradowana wybiegłam na dwór i życzyłam wszystkim wokół wesołych świąt.
Pożegnałam się z przyjaciółką i ruszyłam do domu…
**************

– Słyszałaś już? – spytał mój tata ze smutkiem wymalowanym na twarzy.
– Nie, o co chodzi? – spytałam obracając się w jego stronę.
– W tym roku święta spędzamy w domu…