Ok ale to że Sally Jackson zabiła Gabe'a to nie jest girlboss moment.
To był akt desperacji, albo to, albo sąd, a nie miała na to pieniędzy czy dowodów.
Posejdon mógł jej dać pieniądze i nimfę jako prawnika, ale zamiast tego wysłał jej broń.
To jak ściągnąć przestraszonemu psu kaganiec i smycz gdy wybuchają fajerwerki.
Ona się bała o siebie i o syna. Musiała to wszystko znosić latami, i jakie dostaje rozwiązanie?
"Zabij męża, podczas gdy twój straumatyzowany syn będzie wiedział, co zrobiłaś"
Ofc Percy nie jest zły ani nic, ale romantyzowanie tej sceny nie jest dobre.
Prawdziwe ofiary które myślały, że nikt im nie pomoże, i zabiły swoich oprawców i tak mają zrytą banię, i pewnie jeszcze bardziej niż by miały, gdyby dostały pomoc zewnętrzną.
To nie jest badass girlboss moment. To smutny, traumatyzujacy (nawet jeśli według ofiary dobry i słuszny) akt desperacji.