
Przy pomocy wpisów możesz zadać autorowi pytanie, pochwalić go, poprosić o pomoc, a
przede wszystkim utrzymywać z nimi bliższy kontakt. Pamiętaj o zachowaniu kultury,
jesteś gościem :) *Jeśli chcesz odpisać konkretnej osobie, użyj funkcji " Odpowiedz" - osoba ta dostanie powiadomienie* ×




mesantilie
AUTOR•Hej!
Mam w szkicach całkiem sporo skończonych quizów. Wyliczyłam sobie, że jeśli w wakacje będą 2 quizy na tydzień, a w ciągu roku szkolnego 1 na tydzień, to starczy mi quizów do końca roku 2021. Więc przerwy od quizów w tym roku na pewno nie będzie 😎
Ostatnio zauważyłam dziwne zjawisko związane ze zdjęciami. Pobierając zdjęcia do quizów część z nich ma końcówkę ".jfif" i takich zdjęć strona nie przyjmuje. Jest to dosyć kłopotliwe, gdyż muszę je modyfikować. Też tak macie? Wiecie jak temu zaradzić?
Wena na tworzenie quizów odeszła równie szybko co przyszła. Wprawdzie całkiem mi się jeszcze nie wyczerpała (zrobiłam dzisiaj cały jeden quiz!) ale nie jest już tak dobrze. Byłam pełna zapału, a że są wakacje, w pełni to wykorzystałam. Ściślej mówiąc, albo tworzyłam quizy w szkicach, albo pisałam pytania i ew. odpowiedzi na kartkach. Dzięki temu sporo quizów jest gotowych i dużo ma już stworzone podstawy. Uważam więc, że nie zmarnowałam tego czasu 😎
Do zobaczenia!
S...t
@mesantilie To jak to się stało jak dawałaś serca pod quizami? Dostawałam powiadomienia o tym i, że mnie zaobserwowałaś. Zresztą, jak chcesz to możesz mnie nie obserwować, jak chcesz mozesz mnei obserwować.
mesantilie
• AUTOR@honnete. całkiem możliwe że polubiałam Ci nowe quizy bo często przeglądam poczekalnię. A powiadomienie o obserwacji dostałaś, bo ja przypadkowo kliknęłam podczas rozwiązywania quizu :)
mesantilie
AUTOR•Nie mogę z tej miniaturki XDDD
BlackStorm
@mesantilie
Pikna
Karina990
@mesantilie XD
mesantilie
AUTOR•Książki o smutnym zakończeniu nie powinny istnieć.
Właśnie jedną przeczytałam i ten koniec… ehh
Jeden z najważniejszych bohaterów, moja ulubiona postać, umiera. I to jeszcze w okolicznościach strasznej niesprawiedliwości i okropieństwa ludzkiej natury.
Teoretycznie ten bohater nie musiał umrzeć, sam wybrał śmierć, ale czemu autorka to tak skończyła?
No, man, nie róbcie tak, to strasznie przykre :((
A Wy co sądzicie? W ogóle natknęliście się kiedyś na książkę o smutnym zakończeniu?
mesantilie
• AUTOR@Followojjeslichcesz "Rok, w którym nauczyłam się kłamać"
BlackStorm
@mesantilie
Dużo było takich książek… Smutne zakończenia są smutne :(
mesantilie
AUTOR•małe chłopaczki z domu naprzeciwko ciągle puszczają muzykę na głośnikach słyszalną na połowę wsi.
ja sobie chciałam w spokoju posiedzieć i posłuchać odgłosów natury.
i teraz im się jeszcze zachciało w kółko puszczać tę samą piosenkę.
pomocy
Followojjeslichcesz
[Komentarz usunięty przez użytkownika]
haviae
@mesantilie fajnie, że przestali.
mesantilie
AUTOR•długi wpis, nie chcesz to nie czytaj.
a teraz trochę o szkole :))
polecam pominąć by nie psuć sobie humoru, sama zresztą zauważyłam u siebie nietypowe zachowanie, mianowicie uczucie irytacji gdy ktoś w otoczeniu mówi o szkole lub – o zgrozo – mnie o nią pyta.
przepraszam nie wiem w sumie kogo, ale szkoła jest okropna. i, szanowni państwo, nie chcę być gołosłowna, mam swoje powody, by nie lubić szkoły.
kiedyś lubiłam szkołę, wręcz uwielbiałam tam chodzić. to było w odległych klasach 1-3 podstawówki. w klasie 4 zaczęło się psuć, a w klasie 5 wszystko upadło.
szczerze? od klas 4 nie wyniosłam zbyt dużo ze szkoły. pomijam tutaj angielski, który w mojej pierwszej szkole był na naprawdę wysokim poziomie (nie chcę się chwalić, ale mam dość wysoki poziom angielskiego jak na swój wiek). poza angielskim za dużo się nie nauczyłam. oczywiście nie mówię, że nic. posiadam ogólny zarys z wielu dziedzin nauki, co na pewno mi się przyda. ale czy egzaminy chcą ogólnego zarysu? czy studia chcą ogólnego zarysu? czy praca chce ogólnego zarysu? NIE. chcą konkretnych informacji, których nie posiadam. a tych ogółów mogłabym nauczyć się sama.
pamiętacie wkuwanie do późnych godzin nocnych? pamiętacie wylane łzy? pamiętacie ból i nienawiść do świata, ludzi, nauki, samego siebie? pamiętacie uczucie niesprawiedliwości? (chyba że tylko u mnie było tak dramatycznie). a to wszystko po to, aby dostać 5 ze sprawdzianu. czy pamiętacie cokolwiek z tego, czego się uczyliście? ja pamiętam tylko pojedyncze informacje (0,01% całej wiedzy), z których nie potrafiłabym złożyć nic sensownego. po co tyle bólu, cierpienia, łez, podkrążonych oczu, uczucia pustki, stresu, a nawet depresji, skoro i tak nic nie wiemy? moglibyśmy uczyć się sami. wtedy ludzie mieliby cel. uczyliby się, aby zdobyć pracę, mieć pieniądze, robić to co lubią, rozwijać się. uczyliby się tego, co lubią i co przyda im się w przyszłości. nie wykasowałabym wtedy przedszkoli, które są potrzebne i nie takie złe, a także wydłużyłabym je o te 3 pierwsze lata szkoły podstawowej, żeby nauczyć się naprawdę podstawowych rzeczy (nie pierwiastków chemicznych, tylko czytania i pisania).
sama niedawno myślałam o tym, jak wyglądałoby moje życie, gdybym uczyła się w domu. przede wszystkim praktyczne zero stresu i innych negatywnych emocji. miałabym też mnóstwo czasu, który zabiera mi szkoła (8 h w szkole + odrabianie pracy domowej + nauka na sprawdziany, kartkówki, odpytywania). poświęciłabym ten czas na naukę tego co lubię i co jest mi potrzebne, pasje połączone z praktycznością (np. sztuki walki). moje życie wyglądałoby inaczej, lepiej. oczywiście wiem, że w rzeczywistości nic nie jest idealne, ale na pewno byłoby lepiej niż teraz.
do czego doprowadza mnie szkoła? (i tu wcale nie chodzi tylko o lekcje online!). szkoła sprawia, że jestem cichym pesymistą, nienawidzącym życia (ludzi już dawno znienawidziłam, brak szkoły tego nie zmieni). w roku szkolnym śpię za mało, jestem zmęczona, a przecież muszę wytężać umysł, a także mój organizm jeszcze się rozwija. szkoła przysparza mi mnóstwo stresu. masę. nauka – stres, lekcje – stres, ludzie w szkole – stres, i tak dalej. przez szkołę nic mi się nie chce. i to nie jest tak, że macham ręką na prace domowe i idę rozwijać swoją pasję. nie, nic mi się nie chce. zero chęci do życia i czynu. niedawno zmieniłam szkołę, moja teraźniejsza jest o wiele gorsza od poprzedniej. zabrzmi to poważnie i drastycznie, ale nie bójcie się, nie było aż tak źle, jak to brzmi. mianowicie miałam myśli samobójcze. ale tylko przez moment, proszę nie kierować mnie do psychologa, one naprawdę nie były poważne. ale teraz jest okej, czuję się całkiem nieźle (chociaż mój nastrój gwałtownie pogarsza się, gdy pomyślę o powrocie do szkoły we wrześniu), a dlaczego jest lepiej? bo są wakacje, bo chwilowo nie ma szkoły!
rozumiem, że niektórzy lubią lub wręcz uwielbiają szkołę. na pewno mają ku temu swoje powody. ale ja jej nienawidzę, sami widzicie dlaczego. boję się, że w przyszłych latach doprowadzi mnie ona do jeszcze gorszych stanów… w moich wyobrażeniach moje życie staje się lepsze gdy kończę szkołę i rozpoczynam żywot trochę bardziej zbliżony do tego, który chcę prowadzić.
wspominałam wcześniej, że niedawno zmieniałam szkołę. moja wcześniejsza była lepsza. nie oszukujmy się, nie była świetna, ale była okej, nie przygnębiała mnie tak bardzo. a ta nowa? masakra. uchodzi za jedną z najlepszych w mieście, a poziom nauczania jest bardzo niski. jedyny przedmiot, na który nie mogę narzekać, to polski. generalnie przetrwałam dzięki korepetytorom, rodzicom (którzy czasem też mi trochę pomagali), filmikom na youtube i dodatkowym książkom. ludzie? okropni. nauczyciele mają beznadziejny poziom nauczania, do tego są wredni (a co najlepsze, żaden nie jest wredny wprost!). nie znam za bardzo reszty szkoły (dziecko aspołeczne, ok?) ale moja klasa to w większości wyzywające się matoły. tiaa, nienawidzę codziennie wchodzić do budynku szkoły (który, tak przy okazji, jest beznadziejnie urządzony i zaraz się chyba zawali).
ta moja kochana szkoła, uchodząca ze jedną z najlepszych w mieście, działa tak, jak większość innych "dobrych" szkół. najpierw są egzaminy, które wyłaniają najmądrzejszych uczniów, dzięki czemu uczniowie nie są aż tak głupi i nie zaniżają zbytnio średniej. ale przecież to, co się potem zdaje na egzaminach, to w większości nowa wiedza, zdobyta w nowej szkole. a żeby szkoła miała takie wysokie miejsce w rankingu wyniki egzaminów muszą być wysokie. jak więc uczniowie tych szkół osiągają tak wysokie wyniki, jeśli szkoła nic nie uczy?
korepetycje, rodzice, youtube, dodatkowe książki. generalnie masa wydanych niepotrzebnie pieniędzy, a także czasu. uczniowie wkuwają po nocach, bo choć spędzili w szkole 8 godzin, nic z niej nie wynieśli. ucząc się zaczynają od zera. dzięki Bogu mają te dodatkowe pomoce. i to właśnie dzięki nim, nie nauczycielom, osiągają tak wysokie wyniki. czy to ma sens? NIE.
mogłabym powiedzieć dużo więcej, ale nikt nie ma ochoty na przydługi wpis (chociaż ten i tak jest za długi, ale ciii). podsumowując, szkoła, a raczej obowiązujacy system w połączeniu z nauczycielami, są do kitu.
dziękuję za możliwość wypowiedzi. pewnie niedużo osób to przeczytała, ale tych co przeczytali (a także tych co nieprzeczytali, bo czemu nie?) zapraszam do wyrażenia swojej opinii pod wpisem.
zmykam polować na komary, bajo.
BoRyS1223
Zapomniałaś o przyjaciołach , znajomych i kolegach gdybyś się uczyła w domu byłaby byś zamknięta w sobie i nie miała przyjaciół
mesantilie
• AUTOR@BoRyS1223 w szkole nie mam przyjaciół ani nawet znajomych. już jestem zamknięta w sobie i nie potrzebuję towarzystwa, ale spotykam się z przyjaciółmi po szkole. tak mógłby robić każdy – spotkania ze znajomymi/przyjaciółmi po nauce. wtedy byłoby nawet łatwiej, bo każdy miałby więcej czasu.