Dobra, to będzie dość długa historia, ale jak się wam chce czytać to zapraszam…

Chodzę do psychologa od jakoś pół roku (nie musicie wiedzieć po co, ale nie ma to nic wspólnego z moim zachowaniem czy faktem że jestem emo). Zasadniczo pani psycholog jest fajna, lubi komiksy, seriale i książki. No i parę miesięcy temu jakoś rozmowa zeszła na seriale, coś tam pani wspomniała o Umbrella Academy, no to ja oczywiście powiedziałam o jej autorze, jak chyba każdy w mojej sytuacji by zrobił. No i w związku z tym też, wspomniałam o mcr i w wielkim skrócie opowiedziałam historię zespołu. Na następnym spotkaniu pani psycholog powiedziała że sama mcr nie zna, ale ktoś jej kiedyś dał „jakąś książkę związaną z tym zespołem” chociaż tytułu nie pamiętała. No to się podjarałam trochę, i pomyślałam że opcje są 3: albo to będzie Umbrella Academy, albo Three Tales of Chemical Romance albo True Lives Of The Fabulous Killjoys. Wiedziałam jednak że opcja 1 jest najprawdopodobniejsza. Oczywiście poprosiłam panią aby ową książkę przyniosła. Potem było parę spotkań na które jednak cały czas zapominała przynieść książki i nie pamiętała tytułu. Zniecierpliwiłam się, bo minęło parę miesięcy. Tak więc, na ostatnim spotkaniu (na które tradycyjnie już pani książki nie przyniosła) pokazywałam jej na telefonie okładki poszczególnych książek. I jak doszłam do Killjoyów, to pani powiedziała że to ta książka. Osoba która nie miała pojęcia czym jest mcr, która nigdy nie słuchała Danger Days, która nie oglądała na na na ani sing była w posiadaniu czegoś, za co ja dałabym sobie rękę odciąć. Pozostaje mi więc tylko czekać na kolejne spotkanie (18-tego lutego) na które pani ma wreszcie wziąć ten komiks… I jak coś to dam wam znać czy pani wreszcie spełniła obietnicę czy nie.

Kurna słucham sobie teraz muzyki i sobie włączyłam odtwarzanie losowe, myśląc sobie że „nie no spokojnie, mam koło 130 piosenek na tej playliście, co oznacza że szansa na to że włączy się akurat WTTBP jest mniejsza niż 1%”

No i zgadnijcie jakie to ja miałam szczęście…